Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Poniedziałkowy przegląd prasy- Szybszy przetarg na helikoptery uderzeniowe; Konieczna korekta programu modernizacji polskiej armii; Brudna wojna na Ukrainie

Poniedziałkowy przegląd prasy pod kątem bezpieczeństwa.

Zbigniew Lentowicz, Rzeczpospolita, Uderzeniowe helikoptery przyniosą technologię- Na rynku, który właśnie szykuje się do wartego 8 mld zł wojskowego "przetargu dekady" na zakup 70 śmigłowców wielozadaniowych (rozstrzygnięcie ma nastąpić w tym roku), szykuje się emocjonująca dogrywka. Stawką jest kontrakt na szturmowce za ok. 4 mld zł. Pierwotnie miał ruszyć dopiero za kilka lat, jednak wydarzenia za naszą wschodnią granicą spowodowały gwałtowne przyspieszenie: ma wystartować już w kilka miesięcy po wyborze maszyny wielozadaniowej (...) W walce o to zamówienie koncerny europejskie zmierzą się jednak nie z Sikorsky Aircraft, lecz z biznesową ofertą Boeinga. To ten lotniczy gigant z USA produkuje maszyny Apache, które uchodzą za klasykę broni uważanej za najskuteczniejszą w niszczeniu czołgów, ciężkiego sprzętu, prowadzeniu rozpoznania i uderzeń wspierających wojska lądowe (...) Zdaniem Jerzego Gruszczyńskiego, szefa pisma "Lotnictwo", konkurentem Apache w polskim przetargu na szturmowce będą zapewne specjalistyczne maszyny europejskie, przede wszystkim EC 665 Tiger, produkowany przez Airbus Helicopters, i najlżejszy, a także najtańszy w tej grupie AW-129 Mangusta AgustyWestland.

Cezary Pytlos, Dziennik Gazeta Prawna, Bronić wodę czy ziemię?- Według eksperta wojskowego Andrzeja Kińskiego potrzebnych jest przynajmniej kilka zmian (w programie modernizacji polskiej armii- przyp. red.). - Trzeba inaczej rozłożyć akcenty przede wszystkim w obronie przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Stosunkowo szybko można przyspieszyć budowę obrony krótkiego zasięgu - mówi Kiński. Takie rozwiązanie zwiększy znacząco bezpieczeństwo państwa na wypadek ewentualnego ataku lądowego i zapewni nowe zlecenia dla polskiego przemysłu. Realizacja tego elementu tarczy Polski może być spokojnie realizowana właśnie w polskich zakładach, np. w Męsku ze Skarżyska-Kamiennej. Chodzi m.in. o systemy oparte na kierowanych pociskach przeciwlotniczych bliskiego zasięgu Grom (...) Według ekspertów system obrony przeciwpancernej, która obecnie bazuje właśnie na rakietach Spike-LR, też wymaga wzmocnienia i modernizacji. Nasi rozmówcy podkreślają, że wojsko należy wyposażyć też w inne przeciwpancerne pociski kierowane, zarówno o krótszym, jak i dłuższym zasięgu - Potrzebujemy nowoczesnych granatników i nowoczesnej amunicji przeciwpancernej do czołgów Leopard - twierdzi Kiński (...) Przedstawiciele branży zbrojeniowej podnoszą też konieczność przyspieszenia wymiany generacyjnej śmigłowców bojowych. We wciąż obowiązującej wersji programu zaplanowano do 2022 r. zakup 12 takich maszyn, tyle że pierwotny plan przewiduje rozpoczęcie procedury przetargowej w 2018 r. Według Kińskiego już do 2018 r. armii potrzeba aż 30 maszyn (...) Nasi rozmówcy związani z przemysłem obronnym nie mają też wątpliwości, że zmian wymagają programowe plany dotyczące marynarki wojennej. To jednak bardzo drażliwa kwestia, dlatego żaden z nich nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem. Przeważa opinia, że wydawanie pieniędzy z budżetu na okręty nie ma sensu, bo w razie konfliktu przy braku obrony przeciwlotniczej szybko zostaną zatopione.

Marek Michałowski, Gazeta Polska Codziennie, Niemieckie firmy w rosyjskiej sieci- Matthias Warnig, były agent Stasi i przyjaciel Władimira Putina od czasów, gdy był on rezydentem sowieckiego wywiadu w NRD, oplótł niemiecki biznes siecią powiązań z Rosją. To dlatego - mimo rosyjskiej agresji na Ukrainę - niemieckie koncerny są przeciwko sankcjom wobec Kremla, a kanclerz Angela Merkel unika odwetowych kroków wobec Putina (...) To właśnie Matthias Warnig namówił kilka lat temu Gerharda Schroedera do współpracy z Putinem. Były kanclerz Niemiec za gigantyczne pieniądze zgodził się lobbować na rzecz rosyjskich koncernów, w szczególności Gazpromu. To dzięki jego wsparciu i staraniom Warniga udało się namówić niemieckie spółki E.ON i BASF do udziału w budowie gazociągu Nord Stream (...) Były kanclerz nie jest jedynym człowiekiem, którego Warnig nakłonił do pracy dla Bosjan. W Gazprom Germania, niemieckiej filii rosyjskiego koncernu, aż roi się od byłych agentów służb specjalnych NRD. Szefem pionu finansowego spółki był Felix Strehober, porucznik Stasi, a Hans-Uwe Kreher, kierujący działem personalnym, też okazał się współpracownikiem komunistycznej bezpieki. Strehober, Kreher oraz Hans Joachim Gornig, szef Gazpromu Germania, byli dobrymi znajomymi Matthiasa Warniga (...) Warnig poznał Putina w 1989 r., kiedy w randze kapitana Stasi przeniesiono go do Drezna, gdzie obecny prezydent Bosji rezydował jako agent KGB. Od tamtej pory obaj panowie są przyjaciółmi i biznesowymi partnerami.

Gen. Roman Polko w Polsce the Times- już pod koniec XX wieku przewidywano, że będziemy mieć teraz do czynienia z inną wojną, wojną prowadzoną innymi środkami. I właśnie to obserwujemy. To brudna wojna, prowadzona przez służby specjalne, wojna rozgrywająca się w sferze gospodarczej, energetycznej, finansowej. Tak wygląda konflikt na Ukrainie i tak będą wyglądać kolejne konflikty na całym świecie. Nie będziemy obserwować regularnych działań dywizji wojskowych, ale sił specjalnych (...)  świat, międzynarodowe konwencje były przygotowywane pod prowadzenie działań konwencjonalnych, z którymi mieliśmy do czynienia do tej pory. Nikt nie zakładał, że siły specjalne mogą być wykorzystywane do prowadzenia działań o charakterze terrorystycznym. Raczej patrzono na tę formację jako na taką, która będzie walczyła z terrorem. Okazało się jednak, że służby specjalne mogą z powodzeniem prowadzić działania dywersyjne. To nowy typ wojny. I musimy jako społeczność międzynarodowa wypracować sposób zapobiegania tego typu sytuacjom. Rosja w świetle obowiązującego prawa międzynarodowego pozostaje tak naprawdę bezkarna, ponieważ otwartej wojny nikomu nie wypowiedziała. Teraz śmieje nam się głośno w twarz i udaje niewiniątko.

Marek Rabu, Newsweek, Gogol, surowce i pistolet-Gdyby prześledzić listę rosyjskich inwestycji w Polsce z ostatnich kilkunastu lat (w tym nieudanych), to faktycznie niemal w każdej przewiną się surowce lub kopaliny. Azoty Tarnów, Huta Częstochowa, polsko-rosyjska spółka EuRoPol Gaz kontrolująca polski odcinek gazociągu jamalskiego, stacje benzynowe Łukoilu, instalacje gazowe LPG odkupione od Statoilu przez spółkę Novatek rywalizującą z Gazpromem. A przecież Rosjanie próbowali też przejąć kontrolę nad Grupą Lotos, zaś nieoficjalnie mówi się, że wciąż ostrzą sobie zęby na PKN Orlen, największego polskiego producenta paliw, oraz na Ciech, krajowego potentata branży chemicznej (...) Dziś Polska Agencja Inwestycji Zagranicznych na liście największych obcych inwestorów wymienia ledwie pięć firm z Rosji - z grubsza tyle, co z Grecji, Czech czy Słowacji. Są na niej: Gazprom jako współwłaściciel EuroPolGazu oraz Łukoil, który kusi polskich kierowców paliwem na 115 stacjach benzynowych, i Ekoton - rosyjski producent urządzeń do oczyszczania ścieków, który otworzył oddział w Ełku. W Częstochowie działa polskie biuro Kaspersky Lab, rosyjskiej spółki produkującej m.in. oprogramowanie antywirusowe. Kraków gości z kolei polskie przedstawicielstwo firmy informatycznej Luxoft Dmitrija Łoszynina. Jest też oczywiście holding Russian Standard, własność Rustama Tariki, który niedawno kupił polsko-amerykańskiego producenta alkoholi CEDC, właściciela marki Żubrówka, Absolwent czy Soplica (...) W Warszawie, jak zapewnia Mikołaj Budzanowski, rosyjskie inwestycje pozbawione politycznego kontekstu zostałyby przyjęte z otwartymi rękami, tak jak witano amerykański Amazon, niemieckiego Volkswagena czy koreańskie LG. Sęk w tym, że rosyjska gospodarka na razie ma światu do zaoferowania głównie surowce i nie ukrywa, iż nie zawaha się ich użyć w politycznych rozgrywkach.

 

Reklama

Komentarze (2)

  1. zxxp

    Śmigłowiec uderzeniowy zwany bojowym.... taaaa.... Jasne. Jak zwykle: przetarg organizowany szybko, przez polityków, na doraźne, obecne problemy i sojusze (które w ciągu tygodnia się zmieniają, vide: Francja, Niemcy). Oczami wyobraźni wszyscy widzą w konkursie wymarzonego Apacha, Tigera czy Mangustę. Zakłady pracy w Polsce już widzą ten wodospad zachodniej technologii, regiony rozpoczynają rywalizację o inwestycje. A będzie jak zwykle: po zapoznaniu się z możliwościami finansowymi zamawiającego, producenci wystawią do konkursu: Cobrę, AS550 Fennec, AW 119 Koala lub AW 159 Lynx. Tak jak jest obecnie z konkursem na śmigłowiec wielozadaniowy. Wszyscy myśleli że wystartują: NH-90,AW101 i S-92, a ograniczenia cenowe oferty zawęziły pole oferentów do staruszków kupowanych przez kraje trzeciego świata (SuperStaraPuma pamiętająca de Gaulla czy eksportowy Black Hawk z silniczkiem od taniej sokowirówki i elektroniką pokładową wyciągniętą z zegarków 7-melodyjkowych) lub maszyny będącej odpowiednikiem NH-90 dla ubogich, która do dzisiaj nie ma odpowiednich certyfikatów, nie mówiąc o doświadczeniu w boju (Aw149). Śmigłowiec to element całego systemu obronnego. Nawet najlepszy wiropłat długo nie polata jak pozostałe ogniwa będą słabe lub niekompatybilne. Czy znowu najpierw się coś kupi, a potem zacznie się to dopasowywać do polskich realiów? Czy powstała choć jedna analiza, jakie zadania w siłach Zbrojnych RP ma realizować śmigłowiec "bojowy"?

  2. wojakow

    Gazeta Prawna pisze takie bzdury, cyt: "Przeważa opinia, że wydawanie pieniędzy z budżetu na okręty nie ma sensu, bo w razie konfliktu przy braku obrony przeciwlotniczej szybko zostaną zatopione." A od kiedy okręty korzystają z obrony przeciwlotniczej jednostek lądowych?? Myślałem, że okręty takie jak w programie Miecznik będą dysponować własną OPL. Nie jestem wojskowym ale porty przecież też mają swoją OPL prawda??

    1. bubu

      Prawda jest taka, że jeżeli chodzi o Marynarkę wojenna to podstawą powinny być okręty podwodne z rakietami manewrującymi i nadbrzeżne dywizjony rakietowe [najlepiej z 5] bo to najwiekszy potencjał odstraszania.

    2. Bo

      Korwety mają dość szczątkowe OPL. Przy dobrym wietrze można liczyć na 12 pocisków typu VL Mica plus działka. Prawda jest taka, że zamiast ładować ogromne pieniądze w duże okręty podwodne, powinniśmy zainwestować w 3 fregaty, które miałyby OPL więc byłyby niezależne od osłony z lądu (a nawet mogłyby osłaniać obszary portowe). Tylko takie okręty mogą zabezpieczać żeglugę w czasach konfliktu/napięcia i bez nich możemy sobie zamknąć gazoport czy naftoport na kłódkę.

Reklama