Reklama

Polityka obronna

Wtorkowy przegląd mediów; Rafah umiera; WAM wraca do Łodzi

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Autor. UNICEF

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Piotr Kozłowski: Gazeta Wyborcza:„Oto szczegóły budowy tarczy Wschód” „Tarcza Wschód ma objąć w sumie nawet 700 km polskiej granicy, w tym 400 km z Rosją i Białorusią. W poniedziałek przedstawiono założenia projektu wartego 10 mld zł. To będzie tarcza, która zabezpieczy nas przed potencjalnymi atakami ze wschodu, będzie miała za zadanie odstraszyć wroga. To będzie strategia odpychania wojny od naszych granicy. Żeby ci wszyscy, którzy źle życzą Polsce, usłyszeli „wara od Polski”. Polska jest silna, Polska będzie silna dzięki własnym działaniom, dzięki własnym sojuszom - tak tydzień temu o projekcie mówił premier Donald Tusk. Budowa Tarczy Wschód ma pochłonąć nawet 10 mld zł. Te pieniądze będą przeznaczone na umocnienie w sumie 700 kilometrów polskiej granicy, w tym 400 km granicy z Rosją i Białorusią. Największa operacja umacniania wschodniej flanki NATO Narodowy program odstraszania i obrony Tarcza Wschód to największa operacja umacniania wschodniej flanki NATO od 1945 roku. Liczę na współpracę wszystkich sił politycznych, środowisk, współpracę ze wspólnotę lokalną, samorządową - mówił w poniedziałek Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej. Razem z wiceministrem Cezarym Tomczykiem i gen. Wiesławem Kukulą, szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, przedstawił główne założenia projektu. Nie zdradzili wszystkich szczegółów, ponieważ część jest objęta tajemnicą. Poza tym ich wystąpienie z zainteresowaniem śledzili nie tylko przyjaciele, ale i wrogowie projektu. W jego realizację są zaangażowane wojsko polskie oraz rządowy międzyresortowy zespół, w skład którego wchodzą przedstawiciele kilku ministerstw. Oprócz MON są to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwo Aktywów Państwowych, Klimatu i Środowiska, Infrastruktury czy Rozwoju i Technologii. Prace trwają od kwietnia.Chcemy zadbać o każdy centymetr, metr kwadratowy Polski. Zadaniem Tarczy Wschód będzie ochrona granic, utrudnianie poruszania się przeciwnika, ochrona ludności - wyliczał Kosiniak-Kamysz.”

Reklama

Onet.pl:„Polska podpisze umowę na zakup pocisków o zasięgu 1000 kilometrów” „Polska zainwestuje 735 mln dol. w zakup pocisków powietrze-ziemia JASSM-ER od Stanów Zjednoczonych, poinformowało Ministerstwo Obrony Narodowej w poniedziałek. Wicepremier i szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz, podpisze umowę na dostawę pocisków w najbliższym czasie. Pociski JASSM-ER mają zasięg około 1000 km, co jest prawie trzykrotnie więcej, niż obecnie posiada polskie wojsko. W marcu br. Departament Stanu USA zgodził się na sprzedaż Polsce tych pocisków, a także pocisków powietrze-powietrze AIM-120C-8 AMRAAM i AIM-9X Sidewinder. „Wojna w Ukrainie pokazała, jak ważna jest zdolność do rażenia celów położonych nawet bardzo daleko od linii frontu” — zaznaczyło MON w informacji o podpisaniu kontraktu. Według resortu „jest to swego rodzaju uzupełnienie systemu aerostatów Barbara, na którego dostarczenie umowa została podpisana w ubiegłym tygodniu. To, co zostanie wykryte m.in. przez aerostaty, będzie mogło być rażone przez pociski powietrze-ziemia JASSM-ER” — napisało MON. JASSM (Joint Air-to-Surface Standoff Missile), opracowany przez koncern Lockheed Martin, to pocisk manewrujący, służący do wykonywania — z dużej odległości, utrudniającej wykrycie i przeciwdziałanie — uderzeń na infrastrukturę krytyczną, stanowiska dowodzenia, systemy obrony powietrznej i bazy lotnicze przeciwnika. Wersja o wydłużonym zasięgu JASSM-ER (extender range) weszła do użytku w roku 2014. Pociski JASSM są m.in. uzbrojeniem polskich F-16, będą je przenosić także samoloty F-35.”

Pb.pl:„Polska obroni się Panmundżomem” „Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Sztab Generalny WP na bezprecedensowej konferencji przedstawiły założenia Tarczy Wschód. Niespotykana była szczegółowość prezentacji nasyconej wojskowymi terminami. Trzeba docenić współdziałanie ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza i generała Wiesława Kukuły, którego na poziom czterech gwiazdek wwiozła winda kadrowa PiS, ale to prawdziwy fachowiec, były dowódca komandosów z Lublińca. Od rzucenia przez Donalda Tuska hasła tarczy kilka szczegółów się rozjaśniło – przygotowana zostanie specjalna ustawa, fortyfikacje mają powstać do 2028 r. i staną się elementem całościowej bałtyckiej linii obrony. Koszty pokryje budżet państwa, ale rząd będzie starał się o pieniądze z UE na zabezpieczenie wschodniej granicy wspólnoty, notabene również i NATO.”

Reklama

Wp.pl:„Niemieckie media pisały o wysłaniu polskich żołnierzy do Ukrainy. MON dementuje” „W niedzielę „Der Spiegel” opublikował artykuł, w który przekazano, że kraje bałtyckie i Polska miałyby wysłać swoje wojska do Ukrainy. Ministerstwo Obrony Narodowej dementuje te doniesienia. „Nie rozważamy pomysłu wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę, nie ma takich planów” - informuje w odpowiedzi na pytanie Wirtualnej Polski MON. „Nie rozważamy pomysłu wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę, nie ma takich planów. Apelujemy o szczególną ostrożność w kwestii wiarygodności pojawiających się w przestrzeni medialnej informacji” - przekazało Ministerstwo Obrony Narodowej w odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski na temat doniesień niemieckich mediów.”

Roman Kuźniar: Rp.pl:„Tarcza Wschód jak historyczna rekonstrukcja” „W odpowiedzi na agresję Moskwy trzeba podejmować działania poprzedzone analizą sytuacji geostrategicznej. Tymczasem można odnieść wrażenie, że rząd Donalda Tuska kontynuuje postawę PiS-u – ma być szybko i dla efektu. Rosja jest państwem bandyckim, bo bandycka jest mentalność jej obecnych przywódców z Putinem na czele.  Zachód, zdający się tego nie dostrzegać przez długi czas, został na dobre obudzony jej kolejną, już wielką agresją w lutym 2022 r. Można powiedzieć: lepiej później niż wcale. I jest to przebudzenie całkiem imponujące, a przecież to dopiero początek. Najważniejsze, że już nikt nie ma złudzeń, skończyło się samooszukiwanie. Potężna przewaga Zachodu, o której mówił minister Sikorski w swym niedawnym exposé, będzie się tylko coraz silniej zaznaczać, także w sferze militarnej. Niemal cały Zachód, a zwłaszcza jego instytucje, które temu służą (NATO, UE), podejmują działania obronno-odstraszające oraz wzmacniające naszą odporność na działania hybrydowe. Wszyscy szczepimy się przeciw Rosji. Polska robi w tym względzie więcej i szybciej niż wiele innych państw, i to jest zrozumiałe. Zarazem ważne jest, aby tego wszystkiego nie robić w gorączce, bo nie ma takiej potrzeby. Rosja po ponad dwóch latach otwartej wojny nie była w stanie przekroczyć linii Dniepru, w dużym stopniu dzięki zachodniej pomocy dla bohaterskiej Ukrainy. Działania podejmowane w odpowiedzi na agresję i politykę Moskwy trzeba podejmować na podstawie uważnej analizy sytuacji geostrategicznej, nie dla zdobycia poklasku czy w reakcji na sondaże. Tymczasem można niekiedy odnieść wrażenie, że nowy rząd kontynuuje postawę poprzedników – ma być szybko i dla efektu. Przykładem, który to potwierdza, jest w moim przekonaniu projekt „Tarczy Wschód”.”

Onet.pl:„Szef MON: po latach przerwy w Łodzi znów będzie uczelnia wojskowa” „Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział odtworzenie w Łodzi zlikwidowanej w 2002 r. Wojskowej Akademii Medycznej. Projekt ustawy w tej sprawie ma wkrótce trafić do Sejmu. Minister wyraził w poniedziałek nadzieję, że uczelnia jeszcze w tym roku będzie mogła rozpocząć działalność. Wojskowa Akademia Medyczna została zlikwidowana w 2002 r. Uczelnię wojskową połączono wtedy z cywilną Akademią Medyczną w Łodzi, tworząc Uniwersytet Medyczny. Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, że nowa WAM ma być centrum naukowym, ale przede wszystkim kształcić służby medyczne na potrzeby Sił Zbrojnych RP. Potrzebujemy lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych. Po latach przerwy w Łodzi znów będzie uczelnia wojskowa. Przygotujemy projekt ustawy i mam nadzieję, że w tym roku będziemy mogli odtworzyć WAM podkreślił w poniedziałek w Centrum Kształcenia Wojskowego w Łodzi na spotkaniu z dziennikarzami szef MON. List intencyjny o współpracy w sprawie odtworzenia Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi podpisali w CKW w Łodzi wojewoda łódzka Dorota Ryl, prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, rektor Uniwersytetu Medycznego w Łodzi prof. Radzisław Kordek i szef MON. Wojskowe Centrum Kształcenia Medycznego szkoli obecnie kadry sanitarne i medyczne dla wojska. Jest świetnie przygotowane do praktycznej nauki, a zajęcia wykorzystują doświadczenia wojny na Ukrainie. Studenci będą mieli umiejętności udzielania pierwszej pomocy, a doświadczenia wojny na Ukrainie pokazują, że kolega w okopie jest pierwszym ratownikiem powiedział Kosiniak-Kamysz.

Gazeta.pl:„Wewnętrzne porachunki Rosji. Odwołanie Szojgu dało tajniakom pretekst do przeprowadzenia czystek” „- Władimir Putin stracił cierpliwość - mówi brytyjski wojskowy, były dyplomata na temat odwołania Siergieja Szojgu. Odejście ministra obrony umożliwiło przeprowadzenie w resorcie czystek. Dzięki temu w siłę rośnie rosyjski wywiad. Kilka tygodni temu Władimir Putin odwołał Siergieja Szojgu ze stanowiska ministra obrony. Od tego czasu Federalna Służba Bezpieczeństwa przeprowadza czystki w resorcie, które mają być związane z korupcją. Kapitan John Foreman, brytyjski attache ds. obrony w Moskwie twierdzi, że FSB nareszcie dorwało się do Ministerstwa Obrony, dzięki temu, że „Putin stracił cierpliwość” i odwołał Szojgu - czytamy w „The Guardian”. FSB długo nie mogło się zabrać za porządki w rosyjskim MON przez Szojgu i Walerija Gierasimowa, szefa sztabu generalnego Rosji. Dzięki ich protekcji, w resorcie było ledwie kilka aresztowań, co jednak zaczęło się zmieniać. Ale błędy popełnianie przez tę dwójkę podczas pełnoskalowej inwazji na Ukrainę irytowały już wiele osób, w tym samego Putina. Teraz gdy Szojgu odszedł a Gierasimow dostał ostrzeżenie (również miał zostać zwolniony, ale ostatecznie padło na jego zastępcę Wadima Szamarina, który został aresztowany), FSB dostało długo wyczekiwaną szansę. Czystki FSB w rosyjskim MON zaczęły się w 23 kwietni od aresztowania Timura Iwanowa za łapówkarstwo. W ciągu miesiąca zamknięto czterech polityków najwyższego szczebla. Kreml zaprzecza, że jest to akcja skierowana bezpośrednio przeciwko resortowi i podkreśla, że to nie jednorazowa kampania, a ciągła walką z korupcją.”

Rp.pl:„Szef Sztabu Generalnego: Armia zużyła już 80 proc. limitu amunicji z ubiegłego roku” ” W poniedziałek w siedzibie Sztabu Generalnego przedstawiono założenia tzw. Tarczy Wschód, czyli systemu umocnień na granicy Polski z Rosją i Białorusią. „Koszty materiałowe” realizowanego przez rząd w latach 2024-2028 programu mają wynieść ok. 10 mld zł. Polska umacnia granicę w związku z wojną, która od dwóch lat toczy się na Ukrainie i obawami, że agresywna polityka Rosji może, w przyszłości, zakończyć się konfrontacją Federacji Rosyjskiej z NATO. Elementem „Tarczy Wschód” ma być wzmocnienie ogrodzenia na granicy Polski z Białorusią, w związku z wciąż utrzymującą się - w ramach działań hybrydowych prowadzonych przeciwko Polsce i UE przez Rosję i Białoruś - presją migracyjną na wschodnią granicę Polski. Uczestniczących w konferencji Kosiniaka-Kamysza i gen. Kukułę spytano o intensywność szkolenia się polskiej armii w sytuacji, gdy za naszą granicą toczy się wojna. Władysław Kosiniak-Kamysz: Codziennie szkoli się w Polsce 60 tys. żołnierzy Do maja polscy żołnierze wzięli udział w 250 ćwiczeniach, o 40 proc. w porównaniu do lat ubiegłych wzrosła liczba szkolących się mówił wicepremier i minister obrony. - Ok. 60 tys. żołnierzy każdego dnia szkoli się dzisiaj w Polsce. Wysiłek szkoleniowy jest ogromny. Mamy dużo większą armię, dużo więcej żołnierzy szkoli się dodał. Kosiniak-Kamysz przypomniał też, że armia zachęca chętnych do szkolenia w wakacje, gdy zorganizowane zostaną trzy turnusy szkolenia trwające po 27 dni. Obecnie trwa nabór chętnych na szkolenie. Szkolenie, szkolenie, jeszcze raz szkolenie. Jest dla nas priorytetem zapewnił Kosiniak-Kamysz. Zbliżamy się do połowy roku, ale zużyliśmy już 80 proc. limitu amunicji, który był obowiązujący w ubiegłym roku. To obrazowo pokazuje z jakim tempem się szkolimy. Nadajemy realizm szkoleniu, ale również mocno integrujemy się ze strukturami sojuszniczymi przeznaczonymi do obrony Polski. W Sztabie Generalnym odtwarzamy komórkę która przez długie lata nie istniała, tzw. zarząd szkolenia P7 mówił z kolei gen. Kukuła.”

Andrzej Łomanowski: Rp.pl:„Putin ma żołnierzy, by otworzyć nowy front wojny? Ukraina i USA oceniają możliwości Rosjan” „Rosja zbiera wojska na granicy z Ukrainą. Czy otworzą nowe fronty i zaatakują w kolejnych miejscach? Nie można powiedzieć, że obecnie wróg ma wystarczające siły, by przeprowadzić jakieś duże działania, wedrzeć się głęboko na teren naszego państwa, ale (na tyle dużo – red.) żeby wywołać panikę i zmusić nas do trzymania sił po naszej stronie granicy. Mogą w każdej chwili ruszyć ze swojego terytorium ocenia rzecznik ukraińskiej służby granicznej Andrij Demczenko. Dodaje jednak od razu, że sytuacja na granicy w ukraińskim obwodzie sumskim jest już taka, że „straż nie może jej normalnie patrolować, ale chroni ją jak wojsko”. Po drugiej stronie rosyjska armia koncentruje siły należące do Zgrupowania Północ, które już 10 maja rozpoczęło atak w okolicach Charkowa. Milionowa metropolia ostrzeliwana jest prawie codziennie, niekiedy po dziesięć razy. Teraz istnieje ryzyko, że Rosjanie mogą spróbować natarcia w kierunku Sum, ćwierćmilionowego miasta leżącego ok. 190 km na północny zachód od Charkowa. Pomiędzy obu nadgranicznymi ukraińskimi miastami znajduje się występ granicy w okolicach rosyjskiego miasta Grajworon. Rok temu w tym rejonie dokonywały rajdów ochotnicze formacje rosyjskie walczące po ukraińskiej stronie. Teraz zbiera się tu reszta Zgrupowania Północ. Według amerykańskiego Institute for the Study of War Rosjanie mogą stamtąd zaatakować wprost na północ, w kierunku Charkowa, lub na zachód – by przeciąć drogę Charków–Sumy. A jeśli starczy im sił, to w obu kierunkach. „Nawet ograniczone rosyjskie operacje ofensywne w tych rejonach stworzyłyby presję na ukraińską armię, która rozciągałaby swoje siły wzdłuż bardzo szerokiego frontu” – pisze ISW. Amerykanie – tak jak i ukraińska straż graniczna – sądzą jednak, że armia Kremla nie ma sił na większe operacje. Były szef ukraińskiego wywiadu Mykoła Małomuż uważa, że do jednoczesnego ataku na Sumy i Charków Rosjanie musieliby zebrać do miliona żołnierzy. – Obecnie Rosja ma ok. 1,35 mln żołnierzy, do pół miliona z nich walczy na naszym terytorium. My mamy ok. 1,1 mln. To oznacza, że siły są wyrównane, bo w obronie potrzebne są mniejsze – wyjaśnia. Na razie po drugiej stronie granicy rosyjskie oddziały jeżdżą tam i z powrotem, sprawiając wrażenie trwającej koncentracji do ataku.”

Marta Urzędowska: Gazeta Wyborcza:„Śmierć w Rafah” „Kilkadziesiąt zabitych dzieci, płonące namioty, ranne, poparzone maluchy izraelska armia zbombardowała obóz dla uchodźców w Rafah na południu Strefy Gazy. Izrael twierdzi, że celował w terrorystów. „Piekło na ziemi”, „Śmiertelny incydent”, „Okrutnie zdziesiątkowane rodziny” - ONZ, organizacje pomocowe, a także Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy i inni sojusznicy Izraela nie szczędzą słów oburzenia po ataku izraelskiej armii z niedzielnego wieczora. Izraelczycy zbombardowali Tal as-Sultan na przedmieściach Rafah, miasta na południu enklawy, gdzie w namiotowych obozach schronili się uciekający przed wojną Palestyńczycy. Działania wojenne w Strefie Gazy trwają od siedmiu miesięcy. Rozpoczęły się po ataku Hamasu na Izrael, w którym palestyńscy terroryści zabili 1,2 tys. osób, a 250 porwali do Gazy. W odwetowych izraelskich nalotach i inwazji lądowej zginęło już 35 tys. Palestyńczyków. Palestyńscy medycy i światowe NGOs-y potwierdzają: w Tal as-Sultan doszło do masakry. Izraelskie bomby spadły na jeden z obozów, powodując ogromne zniszczenia i wywołując pożar, który błyskawicznie strawił namioty. Na miejscu zginęło co najmniej 40 osób, głównie dzieci i kobiet, a miejscowe media pokazują straszne obrazki rannych maluchów i zwęglonych ciał ofiar wyciąganych spod zgliszczy. Amnesty International wylicza, że samych dzieci zginęło na miejscu co najmniej 32. Izraelczycy przyznają, że doszło do „poważnego incydentu”, ale zapewniają, że cywile nie byli ich celem. Zbombardowali Tal as-Sultan, bo izraelski wywiad miał „precyzyjne informacje”, że na miejscu są dwaj ważni terroryści, w tym dowódca Hamasu na drugim kawałku palestyńskich ziem - Zachodnim Brzegu Jordanu. Izraelska armia twierdzi, że obu terrorystów udało się zabić. Choć inwazję na Rafah Izraelczycy planowali miesiącami, zaatakowali kilka godzin po tym, jak miejscowi terroryści odpalili na Izrael osiem rakiet. I choć wszystkie zostały zestrzelone, po raz pierwszy od miesięcy w Tel Awiwie zawyły syreny alarmowe, a Izraelczycy, biegnąc do schronów, przypomnieli sobie, że Hamas - mimo ciężkich strat - pozostaje groźny. Izraelczycy, atakując w miejscu oznaczonym jako „strefa bezpieczna”, gdzie sami kazali się schronić tysiącom palestyńskich uchodźców, wiedzieli, że cywile ucierpią. Przed uderzeniem w zatłoczone miasto, gdzie koczują setki tysięcy cywilów, miesiącami ostrzegali ich sojusznicy, eksperci od regionu i pomocy humanitarnej. Nawet Amerykanie, najważniejszy i najwierniejszy sojusznik Izraela, powtarzali, że nie poprą ataku na Rafah. Joe Biden wstrzymał też część dostaw bomb dla Izraela, bo bał się, że spadną one na miejscowych cywilów. Choć nie jest jasne, czy Izraelczycy faktycznie polowali na dwóch terrorystów, czy to początek zmasowanych ataków na miasto uznawane za ostatni bastion Hamasu, skutki niedzielnego uderzenia będą poważne. Pogrzebią plany rozmów o rozejmie, jakie miały się zacząć w najbliższych dniach, skłócą Izrael z sojusznikami i rozjuszą libański Hezbollah, który w ramach solidarności z Hamasem od miesięcy ostrzeliwuje północny Izrael i powtarza, że atak na Rafah to czerwona linia, za którą czeka już tylko wielka wojna.”

Reklama

Komentarze (2)

  1. pawelv

    Oby ,,Tarcza Wschód " nie okazała się tylko jakąś przedwyborczą przykrywką - obietnicą , bo strategiczne inwestycje w Polsce są na razie wstrzymane .Owszem slyszałem nawet entuzjazm przygranicznych mieszkańców że również będą bronić własnej ziemi z bronią w ręku ,tylko pojawia się pytanie ; z jaką bronią ? Ponieważ poza służbami to Polacy mogą się bronić ale przy pomocy kija i kamieni . Prawo polskie na razie nie przewiduje szerszego dostępu do broni dla obywateli , a wręcz przeciwnie tacy samozwańczy obrońcy byliby ścigani zarówno przez ruskich jak i polską prokuraturę i sądy gdyż prawo w Polsce w tej dziedzinie nie zmieniło się na korzyść obywateli od 1944 roku . Pozostaje tylko brać przykład z sędziów i prokuratorów co oni zrobią w razie wojny i okupacji ,gdyż znają prawo i są mądrzejsi. i to oni są elitą

    1. RGB

      @pawelv Jak mówi płk Lewandowski nie ma większego koszmaru dla wojska niż cywile z bronią pałętający się po jego zapleczu. Chcesz, jak to napisałeś " bronić własnej ziemi z bronią w ręku" to zapisz się do WOTu. Tam dostaniesz karabinek automatyczny 5,56, który ma tu zdecydowanie więcej sensu niż broń krótka, miejsce w strukturach obronnych i przydział mobilizacyjny na czas "W".

    2. pawelv

      Nie ja akurat mówię o obronie własnej ziemi a co niektórzy przygraniczni mieszkańcy . Ja zresztą nie robłlbym żadnej partyzantki gdyż jes i było to w Polsce nie zgodne z prawem i karane na mocy prawa .Aa ci pałętający się cywile z bronią po zapleczu przeciwnika to żeczywiście nie jest dobry pomysl. . Jako były żołnierz i tak bym pewnie dostal przydzial mobilizacyjny ale po wielu , wielu latach nie wiem czy umiałbym jeszcze strzelać .

  2. GB

    W nocy Ukraińcy skutecznie trafili bazę lotniczą w Ługańsku. Najpierw filmiki pokazały duży wybuch na jej terenie, tak jakby amunicja wybuchła. Później sami ruscy wrzucili w sieć filmik ze tak powiem z morzem płomieni. Póki co komentarze są takie że Ukraińcy znowu zniszczyli jednostkę OPL.

    1. Ma_XX

      polowanie na systemy OPL - pewnie pod przybycie F-16

Reklama