Reklama

Polityka obronna

Wkrótce polskie zamówienie na SkyGuardiany?

MQ-9B SkyGuardian.
MQ-9B SkyGuardian.
Autor. General Atomics Aeronautical Systems.

Polska finalizuje sprawę zakupu systemów bezzałogowych klasy MALE MQ-9B SkyGuardian – powiedział portalowi defence-blog.com Dave Alexander, prezes producenta tego systemu, firmy General Atomics. Rozwiązanie to ma zastąpić leasingowany MQ-9A Reaper.

„Negocjacje z Polską na zakup MQ-9B są bardzo bliskie finału” – powiedział Dave Alexander. Obecnie Polska leasinguje pojedynczy system MQ-9A Reaper, czyli rozwiązanie będące poprzednikiem SkyGuardiana. Umowa w tej sprawie została jesienią 2022 i niemal od ręki system rozpoczął służbę na rzecz Sił Zbrojnych RP. Od początku jednak zakładano, że leasing Reperów jest tymczasowy i docelowo zastąpią je maszyny SkyGuardian.

Reaper dysponuje mniejszym zasięgiem, mniejszą zdolnością do przenoszenia ładunku użytecznego (sensorów i uzbrojenia) a także krótszym czasem przebywania w locie. Mimo to jest to maszyna ciężka o wysokich zdolnościach, w polskich warunkach przede wszystkim cenna, jeżeli chodzi o możliwości prowadzenia rozpoznania i dozoru.

Reklama

Jest to też system bardzo podobny do SkyGuardiana, skutkiem czego jego leasing to nie tylko podniósł zdolności rozpoznawcze Sił Zbrojnych RP, ale także umożliwił wyszkolenie personelu, który przesiądzie się teraz na rozwiązanie nowsze.

Czytaj też

Doświadczenia te są zresztą z korzyścią dla obydwu stron. „Dzięki misji w Polsce uczymy się nowych rzeczy o tej części Europy Wschodniej i ogólnym środowisku zagrożeń, a te lekcje przekładają się na nowe taktyki i podejścia do tych operacji” – powiedział Defense News Mark Brinkley, starszy dyrektor ds. komunikacji General Atomics.

Reklama

MQ-9B SkyGuardian to amerykański bezzałogowy bojowy aparat latający produkowany przez firmę General Atomics Aeronautical Systems. Promień działania nowej wersji MQ-9B to ponad 2200 km. Może ona pozostawać w powietrzu przez nawet około 40 godzin na wysokości nawet 15 km. W stosunku do poprzedniej wersji MQ-9A Reaper zwiększona została rozpiętość skrzydeł (teraz to 24 m), maszyna może przenosić ponad 2,15 tony ładunku zewnętrznego na dziewięciu węzłach, w tym ośmiu podskrzydłowych i jednym podkadłubowym.

Czytaj też

MQ-9B może pełnić wiele zadań m.in. prowadzić rozpoznanie obrazowe, radiolokacyjne i radioelektroniczne celów na lądzie, morzu i w powietrzu, wykonywać misje uderzeniowe (a w pewnym zakresie także zwalczać cele powietrzne), czy wspierać operacje reagowania kryzysowego. Jego wskazania mogą być pomocne dla artylerii, zgodnie z doświadczeniami ostatnich wojen powodującej największe straty przeciwnika. W wypadku zastosowania specjalnego zestawu SeaGuardian do działania w warunkach morskich bezzałogowiec może wykrywać i niszczyć jednostki nawodne, wykrywać okręty podwodne czy kontrolować wyznaczoną strefę w poszukiwaniu np. nielegalnego handlu morskiego. Pozwala to na odciążenie wielu innych większych platform np. samolotów rozpoznawczych, a koszty eksploatacyjne są znacznie niższe niż rozwiązań załogowych.

Reklama
Reklama

Komentarze (8)

  1. Darek S.

    TAKIE COŚ WARTO MIEĆ, ALE PRZYSZŁOŚĆ STANOWIĄ TANIE DRONY KAMIKAZE

    1. Czytelnik D24

      Jeżeli nie masz rozpoznanego przeciwnika to drony kamikaze nie wiele zmienią.

  2. szczebelek

    To jest pożyteczny sprzęt, a krajowe rozwiązania na chwilę obecną tego poziomu nie gwarantują.

    1. Chris

      Tylko to ma inne przeznaczenie. Bayraktary też były pożyteczne, do czasu. Środki OPL są co raz bardziej wyrafinowane i takie duże obiekty łatwiej strącić. A małe drony bombowe nawet przy stracie 50 procent z nich wyrządzą o wiele więcej strat . Przecież to nie jest wyzwanie technologiczne skoro Ukraińcy potrafią produkować je w garażach. Potrzeba czegoś pośredniego między drogim Warmate a najtańszym dronem komercyjnym

    2. Al.S.

      To sprzęt do zupełnie innych zadań niż "małe drony bombowe". Jak mówi artykuł, przede wszystkim służy do zwiadu i dozoru, w czym ma nieporównywalnie większe możliwości od małych dronów. Przede wszystkim, posiada zaawansowany radar wielofunkcyjny GA Lynx z trybem SAR do obserwacji i śledzenia poruszających się pojazdów, a nawet pojedynczych ludzi, z odległości do 80 km. Przenosi też czujniki interferometryczne, zdolne lokalizować nadajniki, radary, zagłuszarki oraz inny sprzęt WRE. Nadaje się do zwiadu peryferyjnego, czyli "zaglądania" w głąb ugrupowania przeciwnika i dokładne mapowanie jego wojsk przed działaniami, oraz obserwację znad linii styku wojsk po ich rozpoczęciu. Taki niewielki i bardzo wysoko lecący UAV to trudny cel dla OPL. 15 km to za wysoko dla MANPADS czy Pancyr S1, a promień obserwacji umożliwia pozostawanie poza zasięgiem SHORAD, np. BUK. Zagrozić mu może S300/400, ale musi wtedy włączyć radar naprowadzania, a więc zdradzić pozycję i narazić na kontratak.

    3. Davien3

      @AIS S-300 tak ale S-400 moze uzyc rosyjskiej podróbki PAC-3 czyli 9M96 i wtedy radar naprowadzania jest zbedny.

  3. Future

    Bardzo fajne podejście 👍. Prawidlowa kolejność. Leasingujemy poznajemy uczymy się i wiemy czego chcemy przy zakupie.

  4. xiomy

    Pop co, skoro mamy FA-50? To już jest zbyt drogi szmelc.

  5. BadaczNetu

    Ciekawe czy kiedyś doczekamy się takiej analizy TCO, jaką dla MQ-9 kilka lat temu opublikowali Amerykanie. Wyszło im, że zakup MQ-9 jest droższy od 2 do 4 razy od F16C. Koszt w przeliczeniu godzinę lotu: w 2012 roku szacowany był na $3600. To tyle ile obecnie kosztuje godzina lotu FA-50. Niewątpliwie jest to bardzo dobry sprzęt ISR na czas pokoju. Ale na czas wojny to raczej nieporozumienie: duży i powolny, idealny cel dla dowolnego systemu OPL.

  6. Chris

    a gdzie zamówienie na lekkie tanie drony kamikaze FPV ? One decydują teraz o wojnie na Ukrainie i zadają najwięcej strat. Gdzie szkolenie operatorów ?

    1. Prezes Polski

      Problem polega na tym, że takich dronów nikt nie produkuje. To, co widzimy z Ukrainy, to jest totalna improwizacja i produkcja chałupnicza. Przez to jest bardzo tanio, ale nie nadaje się to dla naszej armii, która musi mieć wszystko, co najlepsze.

    2. Dudley

      Nie ma, i nie będzie. Po prostu nikt nie jest zainteresowany takim zakupem i produkcją. Wojsko woli kupować sprzęt zaawansowany, jak każdy z nas. Kupujemy wypasione snartfony, choć większość z bas nie wykorzystuje nawet ułamka ich możliwości. Rządzący nie kupują bo to tani i prosty produkt , nie na co się tym chwalić, bo zakupem cena też nikt się nie chwali. Łapówki tez nie będzie, bo musi być produkowany w PŁ. Firma woli sprzedać jednego np Warnata, bo roboty jest tyle samo, a koszt 100 razy większy, co podnosi zyski.

    3. gnagon

      to nie problem, to zwyczajnie kwestia zamówienia w Polsce. Ale to na krótką metę. Powinny powstać linie produkcyjne na wpadek w z dużymi zapasami części

  7. Weneda 1977

    Brać trzy zestawy po cztery 16 sztuk.

  8. Marcyk

    I bardzo dobrze !!!

Reklama