Reklama

Polityka obronna

Piątkowy przegląd mediów; Fala odejść z wojska; Europa musi odbudować swoją zbrojeniówkę

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Marta Urzędowska: wyborcza.pl: „Macron: Ten odwet musi się skończyć” Francuski prezydent krytykuje izraelskie działania w Gazie i podkreśla, że Francja chce trwałego rozejmu w Strefie Gazy. Informację o treści rozmowy telefonicznej izraelskiego premiera z francuskim prezydentem podała kancelaria Emmanuela Macrona. Francuz miał zażądać od Beniamina Netan-jahu „trwałego rozejmu” w Gazie i podkreślić swoje „najgłębsze zaniepokojenie” liczbą cywilnych ofiar w enklawie, a także fatalną sytuacją humanitarną w Strefie. Izrael od ponad dwóch miesięcy prowadzi w Strefie Gazy działania odwetowe po ataku Hamasu z 7 października, w którym terroryści zabili 1,2 tys. osób, a 250 porwali do Gazy. W nalotach i inwazji lądowej Izraelczycy zabili ok. 21 tys. osób, z których - według izraelskiej armii - ok. 60 proc. to cywile, reszta - terroryści.

Reklama

Poza ogromną liczbą cywilnych ofiar świat niepokoi także zla sytuacja humanitarna w zamieszkanej przez 2 mln Palestyńczyków Gazie. Na miejscu brakuje jedzenia, czystej wody, leków, paliwa i schronienia dla mieszkańców, których zdecydowana większość musiała uciekać z domów, a dziś wielu koczuje w fatalnych warunkach. Macron w rozmowie z Netanjahu podkreślił, że „Francja w najbliższych dniach we współpracy z Jordanią przeprowadzi w enklawie operacje humanitarne”.

Francuski prezydent wyraźnie zaostrza retorykę wobec Izraela. W ostatnich dniach stwierdził, że walka z terroryzmem nie może oznaczać „zrównania Gazy z ziemią”, wezwał też Izraelczyków, by „skończyli z tym odwetem, bo nie jest on odpowiedni”. - „Każde ludzkie życie jest warte tyle samo i każdego z nich bronimy” - dodał. Na zawieszenie broni w Gazie, mimo apeli Macrona, na razie się jednak nie zanosi. Izraelskie władze podkreślają, że mają prawo bronić się przed terroryzmem, dlatego wojna potrwa do czasu, kiedy całkowicie wyeliminują Hamas.

Reklama

Adam Jasser: Dziennik Gazeta Prawna: „Europejski przemysł zbrojeniowy, głupcze!” Europa musi pokazać, że jest gotowa być atutem, a nie obciążeniem dla zbiorowego bezpieczeństwa Zachodu. Parafrazując słynne powiedzenie Marka Twaina: coraz częstsze pogłoski o śmierci Pax Americana są najprawdopodobniej przesadzone. Nie chodzi o to, że nie ma się czym martwić. W obliczu intelektualne go upadku skłaniającej się ku izolacjonizmowi Partii Republikańskiej, politycznej niewydolności we wszystkich dziedzinach i perspektywy powrotu żądnego zemsty Donalda Trumpa na urząd prezydenta w przyszłym roku strach wkrada się w serca i umysły wielu analityków oraz przywódców demokratycznego Zachodu.

Jednak koniec końców świat, a zwłaszcza potencjalni przeciwnicy globalnego ładu pod wodzą Stanów Zjednoczonych, nie doceniają zwykle militarnej ani demokratycznej siły Ameryki. Widzieliśmy to podczas wyborów prezydenckich w 2020 r. oraz w odrzuceniu przez obywateli zradykalizowanej Partii Republikańskiej, które w ubiegłym roku pozbawiło ją oczekiwanej zdecydowanej wygranej w wyborach śródokresowych. Jako że gospodarka Stanów Zjednoczonych rośnie jak na drożdżach, giełda szybuje, inflacja spada, zaufanie konsumentów powraca, szanse Joego Bidena na reelekcję są prawdopodobnie większe, niż wskazują obecne sondaże. Tydzień to w polityce dużo czasu, jak powiedział niegdyś brytyjski premier Harold Wilson. Tymczasem do wyborów w USA pozostało jesz cze prawie 50 tygodni.

Amerykańscy decydenci polityczni dopiero niedawno odkryli, że tak naprawdę nie chodzi o wielkość armii ani nawet o to, ile który kraj wydaje na obronę. W tym obszarze USA nadal przodują na świecie. Chodzi raczej o to, jak szybko można uzupełnić swój arsenał. A dane nie powalają na kolana. Według różnych szacunków zdolność Stanów do produkcji zwykłych pocisków artyleryjskich i dronów jest kilkakrotnie niższa niż Chin. To samo dotyczy produkcji okrętów wojennych, samolotów czy czołgów. Amerykanie mogą produkować najbardziej zaawansowane systemy uzbro jenia i najlepsze czołgi świata, ale ich liczba okazałaby się niewystarczająca, gdyby wybuchł poważny konflikt lub - w jeszcze gorszym scenariuszu - gdyby USA musiały walczyć na dwróch frontach: z Rosją o Europę i z Chinami o Tajwan.

Europa musi pójść tą samą drogą. Nawet zakładając optymistyczny scenariusz, w którym USA dalej angażują się w działania NATO i na rzecz Ukrainy - czy to pod rządami Bidena, czy Trumpa, który często przeczy sam sobie i zawodzi powszechne oczekiwania - to jest boleśnie oczywiste, iż Europejczycy nie mogą już przyjmować za pewnik, że Stany Zjednoczone pozostaną głównym gwarantem ich bezpieczeństwa.

Marek Kozubal: Rzeczpospolita: „Fala odejść z wojska” Armia ma poważny problem. Zbyt wielu żołnierzy zdejmuje mundur. Wynika to nie tylko z upolitycznienia forsowanego przez PiS. Liczba żołnierzy wzrasta, choć jednocześnie coraz więcej jest tych, którzy zdejmują mundury Dane, które otrzymała „Rzeczpospolita” z Ministerstwa Obrony Narodowej powinny uruchomić dzwonki alarmowe w dowództwach armii, a także u polityków odpowiadających za bezpieczeństwo państwa.

Od i stycznia do 30 listopada 2023 roku z zawodowej służby wojskowej zwolniono 8947 żołnierzy, z czego uprawnienia emerytalne posiadało 62 proc. z nich. Dodatkowo w całym 2023 roku z Sił Zbrojnych zdecydowało się odejść aż 9759 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. To oznacza, że w sumie w 2023 roku mundur zdjęło aż 18 tys. 706 żołnierzy (przypomnijmy, że dane dotyczące żołnierzy zawodowych obejmują okres pierwszych dziesięciu miesięcy roku). Jednak kolejni złożyli wniosek o odejście już w przyszłym roku. Według stanu na 1 grudnia 2023 roku, 4834 żołnierzy już złożyło wypowiedzenia stosunku służbowego skutkujące zwolnieniem ze służby wojskowej w 2024 roku (w tym 4546 w styczniu 2024 r.).

Coraz częściej zdejmują mundury wojskowe Dla porównania, w 2022 roku w sumie mundur zdjęło 15 900 żołnierzy zawodowych i ochotników WOT - w tym aż 8988 żołnierzy zawodowych oraz 6912 ochotników WOT. Z danych MON wynika też, że od 1 stycznia do 30 listopada 2023 roku powołano: 22 tys. 079 osób do zawodowej służby wojskowej; 1542 osób do zawodowej służby wojskowej w trakcie kształcenia; 3364 do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej w trakcie kształcenia; 12 607 żołnierzy do terytorialnej służby wojskowej. To oznacza, że i tak per saldo liczba wojskowych wzrosła - w przypadku żołnierzy zawodowych o 13 tys. 132, a WOT - o 2848, czyli w sumie 15 tys. 980 osób. Dla armii to jest niewątpliwie sukces. Z danych Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacyjnego wynika, że w tym roku zadeklarowało chęć wstąpienia do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej (DZSW) 60 tys. osób, 21 procent jednak odpadło na etapie rekrutacji, np. z powodów zdrowotnych. Część z nich została już skierowana na szkolenie wojskowe, kolejni odbędą je w przyszłym roku. Dlaczego odchodzą z armii

Niepokojące jest to, że aż tak dużo żołnierzy odchodzi na początku służby. Niemal 38 proc. nie osiąga wieku emerytalnego. Z tego mniej więcej połowa odeszła w okresie od roku do trzech lat służby. To oznacza, że ich oczekiwania wobec armii „rozjechały” się z tym, co zastali. Dlaczego żołnierze zdejmują mundur tak szybko? Każda historia osoby, która zdecydowała się na taki krok, jest uwarunkowana indywidualnie. Wsłuchaliśmy się w ich opinie. Przebijało się kilka wątków: - przede wszystkim rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami związanymi ze służbą a realiami (fatalne relacje międzyludzkie, gospodarka niedoborów, brak wyposażenia, problemy z zaopatrzeniem, kolesiostwo, kumoterstwo przy opiniowaniu służbowym, przyzwolenie na spożywanie alkoholu na poligonach, niesprawiedliwe karanie).

tech.wp.pl: „NATO na zakupach. Mocarstwo wyraziło zgodę na zamówienie” Agencja Wsparcia i Zamówień NATO (NSPA) otrzymała zgody Departamentu Stanu USA na zakup uzbrojenia i usług oraz złożyła zamówienie na zestawy przeciwlotnicze w Szwecji. W piątek 22 grudnia Agencja Wsparcia i Zamówień NATO (NATO Support and Procurement Organisation, NSPA) otrzymała zgody Departamentu Stanu USA na zakup uzbrojenia i usług oraz złożyła zamówienie na zestawy przeciwlotnicze w Szwecji.

Całość można wycenić na maksymalnie 965 mln USD (3,8 mld zł). Stingery dla państw NATO Zgodnie z pierwszą informacją, amerykańska Agencja Współpracy Obronnej DSCA (Defense Security Cooperation Agency) opublikowała zgodę Departamentu Stanu USA na ewentualną sprzedaż pakietu 940 pocisków rakietowych do przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych FIM-92K Stinger Block I, akumulatorów do chłodzenia wyrzutni (Battery Coolant Units, BCU), metalowych kontenerów transportowych, pomocy produkcyjnej, technicznej i inżynieryjnej rządu USA i wykonawcy umowy (RTX i Lockheed Martin) oraz inne powiązane elementy logistyki i wsparcia programu. Pakiet wyceniono na maksymalnie 780 mln USD (3,07 mld zł). Odbiorcami ewentualnego zamówienia będą Niemcy, Włochy i Królestwo Niderlandów. Nie jest to zaskoczeniem, gdyż rząd w Berlinie przekazał walczącej Ukrainie 500 zestawów Stinger, Włochy nieokreśloną liczbę, natomiast Królestwo Niderlandów 50 wyrzutni i 200 pocisków. W tym miejscu warto dodać, że ppzr Stinger w SZ Ukrainy pochodzą przede wszystkim z zasobów amerykańskich: ponad 2 tys. zestawów, jak również z Danii (407 pocisków), Łotwy (nieujawniona liczba) oraz Litwy (nieujawniona liczba).

money.pl: „Ukraińskie wojsko przestało mydlić oczy. Mówi, co zdarzy się w 2024 r.” Ukraińscy generałowie wieszczą ciężki 2024 r. - ostrzega Ośrodek Studiów Wschodnich. Celem nie będzie wyparcie wroga, a utrzymanie pozycji. Przekaz wojskowych bardziej odpowiada realnej sytuacji na froncie i w rezultacie „podważa zaufanie do ekipy prezydenta Zełenskiego” - twierdzą analitycy. 26 grudnia odbyła się konferencja prasowa z udziałem Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Wałerija Załużnego i szefa Sztabu Generalnego gen. Serhija Szaptały. Załużny odniósł się do aktualnej sytuacji na froncie i perspektyw jej rozwoju. Jak wskazywał, przypadku konieczności wyboru pomiędzy utrzymaniem terenu a potencjału bojowego, priorytetem ma być życie żołnierzy. Według Załużnego zasoby agresora pozwalają mu na swobodne koncentrowanie sił na dowolnym kierunku i może on sprawić, że w ciągu 2-3 miesięcy z Awdijiwką „będzie to, co stało się z Bachmutem”.

Załużny zauważył też, że rosyjscy najeźdźcy zastosowali w Marjince tę samą metodę co w Bachmucie, „niszcząc ulicę po ulicy, dom po domu”, a wycofanie się ukraińskich wojsk na przedmieścia nie jest niczym nadzwyczajnym, ponieważ takie są reguły wojny. Drogi jest nam każdy skrawek naszej ziemi. I niezależnie od tego, czy jest to Bachmut czy Awdijiwka, będziemy bronić go tak długo, jak długo będziemy mieć do tego wystarczające siły. Jeśli ich zabraknie i ocenimy, że lepiej jest ratować ludzi, oczywiście podejmiemy taką decyzję (o wycofaniu) i uratujemy ludzi. Wszystko będzie zależało od sytuacji. Nie ma potrzeby robić wokół tego zagadnienia widowiska - powiedział generał.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. M.M

    W nowy rok wchodzimy z toną problemów. W WP niewiele dadzą nowoczesne zabawki, jeśli nie uda się podnieść kultury wojskowości. Co oznacza jej brak pokazała Rosja w 2022, bo to nie brak (zupełnie dobrego) sprzętu był jej problemem. Ukraina to oddzielny problem. Trzeba nadal jej pomagać, chcąc nie chcąc, bo na razie to tylko Zeleńskiego zachęcamy do negocjacji, a nie Putina. Ale pomagač średnio jest już z czego.

    1. Zam Bruder

      Trafne spostrzeżenia....Gdy rozmawiałem kiedyś z oddelegowanym na granicę białoruską żołnierzem ten żalił mi się na warunki bytowania....a to problemy z internetem, a to brak....rozrywki i że żarcie zimne dowożą etc...etc. Stulił buzię, gdy mu przypomniałem że służba w wojsku to nie stołek w biurze i jeżeli teraz narzeka to co będzie gdy naprawdę będzie musiał żywić się chlebem z puchy i wodą i spać pod pałatką? Gdy dawno, dawno temu mój BRT w trybie alarmu zwinął posterunki i dyslokował się na stanowiska zapasowe pod jakąś wiochą to przez dwie doby pełniliśmy służbę na kilkunastostopniowym mrozie (były kiedyś zimy) na racjach żelaznych (suchar, marycha i kostka kawy rozpuszczona w letniej wodzie) i nikt nie płakał. Takie czasy....

    2. Był czas_3 dekady

      Zam Bruder @ "a to brak....rozrywki" Nie było rozrywki? A uniki jak w grze Dwa Ognie przed kamieniami rzucanymi z tamtej strony , "a to problemy z internetem" Nie można było dostać się do zgromadzonych zasobów w chmurze" Niemożliwe, przecież były spore chmury gazu dusząco łzawiącego..... ;-(

  2. Stefan1

    A jednak ci, co odchodzą, już są w jakiś sposób militarnie przeszkoleni. Czyli cel "zasadniczej służby wojskowej" został wobec nich osiągnięty, i to bez poboru.

  3. Zam Bruder

    Jedni przymuszali wojsko do pielgrzymek na Jasną Górę a drudzy dzisiaj "zachęcają" żołnierzy do wspierania "róbta co chceta"....potem się wszyscy dziwią.

    1. skition

      " Ostatni pobór do wojska odbył się w roku 2008, a ostatnie wcielenie do wojska w ramach tego poboru od 2 do 4 grudnia 2008" . Z tego wniosek ,że ci rozpoczynali służbę przed 29 grudnia 2008 roku nabyli już uprawnienia emerytalne. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem ,że "tylko 62 % " nabyło już uprawnienia emerytalne. Raczej trzeba by napisać ,że " aż 62 % z nich nabyło już uprawnienia emerytalne".

  4. szczebelek

    W momencie gdy było wiadomo, że będzie nowy rząd to przecież ci którzy zarzucali upolitycznienie wojska przez M.B mogli zmienić zdanie, a jednak tego nie zrobili.

Reklama