Reklama

Obwód Królewiecki można łatwo zdusić. Ważna deklaracja USA

Autor. M.Dura

Amerykanie wiedzą, jak zneutralizować zagrożenia płynące ze strony Obwodu Królewieckiego z wykorzystaniem swoich wojsk lądowych, jednak chcą osiągnąć tą zdolność w pełnej integracji z armiami innych krajów NATO w ramach nowego programu „ Linia Odstraszania na Wschodniej Flance”.  

Dowódca amerykańskich sił w Europie generał Christopher Donahue poinformował 17 lipca 2025 roku podczas inauguracyjnej konferencji LandEuro w Wiesbaden w Niemczech, że kraje NATO rozpoczęły realizację nowego planu „Linia Odstraszania na Wschodniej Flance” („Eastern Flank Deterrence Line”). Jego celem ma być wzmocnienie zdolności naziemnych w odniesieniu do Rosji i zwiększenie interoperacyjności wojskowo-przemysłowej w całym Sojuszu Północnoatlantyckim.

Reklama

Wzmocnić odstraszanie

Są to działania mające wyjść naprzecie zwiększającemu się zagrożeniu ze strony Federacji Rosyjskiej. Generał Donahue ujawnił, że w NATO opracowywany jest znormalizowany system współdziałania, w którym mają zostać zintegrowane wspólne wyrzutnie, systemy przekazywania danych oraz system koordynujący cele ataku, oparty na chmurze obliczeniowej. Jak na razie ma to polegać na uzgadnianiu planów regionalnych i skupieniu się w pierwszej kolejności na krajach bałtyckich.

Generał Donahue uważa, że w ten sposób zostanie stworzony system odstraszania z ziemi. Ma to być dowód, że domena lądowa nie traci, ale zyskuje na znaczeniu. Według Donahue „teraz można z ziemi rozbijać bańki A2AD \[anti-access/area denial\]. Można teraz przejąć kontrolę nad morzem z ziemi. Wszystkie te rzeczy, które obserwujemy, dzieją się na Ukrainie”. Jako, przykład podał Obwód Królewiecki, który otoczony ze wszystkich stron przez państwa NATO może być przez nie bardzo szybko zneutralizowany.

Czytaj też

Wskazanie na możliwość „rozbicia tego wszystkiego z ziemi w niespotykanym dotąd czasie i szybciej niż kiedykolwiek wcześniej” wcale nie oznacza jednak, że ma się to odbyć przez zajęcie rosyjskiej eksklawy nad Bałtykiem. Chodzi bardziej o skoordynowanie działań systemów naziemnych w taki sposób, aby wspólnie i szybko wyeliminować wszystkie zagrożenia znajdujące się w Obwodzie Królewieckim. Problemem może być ilość tych zagrożeń, jednak w jego rozwiązaniu może pomóc wprowadzony już przez NATO system wymiany informacji Palantir oparty o sztuczną inteligencję (Palantir Maven Smart System). Ma on pozwalać na przetwarzanie i analizę ogromnych ilości danych, pomagając tym samym dowódcom w podejmowaniu optymalnych decyzji.

W wizji zarysowanej przez generała Donahue jak na razie widać dążenie amerykańskich wojsk lądowych do takiego wykorzystania swoich nowych zdolności, by być w pełni operacyjnym z wojskami innych państw NATO. Potrzebne do tego są przede wszystkim: „wspólne wyrzutnie”, systemy bezzałogowe oraz systemy kierowania ogniem, które w jednym systemie będą służyły do działań defensywnych i ofensywnych oraz z których będzie mógł korzystać każdy kraj.

Autor. M.Dura

Generał Donahue wyraźnie wyciągnął tu wnioski z działań na Ukrainie nękanej dużą ilością tanich środków napadu powietrznego. Dlatego przedstawił potrzebę zbudowania jednego systemu, niezależnie od tego, czy chodzi o obronę powietrzną, czy system artylerii dalekiego zasięgu. Ma to pozwolić nie tylko na „przechwycenie amunicji z dowolnego kraju i jej zestrzelenie”, ale również na zrobienie tego w jak najbardziej ekonomiczny sposób. Donahue wyraźnie podkreślił, że „niezależnie od tego, do czego strzelasz, niezależnie od systemu uzbrojenia lub amunicji czy możliwości przeciwnika, powinno to być tańsze niż to, z czego strzelasz”.

Amerykański generał przyznał się też do problemów z biurokracją w Stanach Zjednoczonych, szczególnie jeżeli chodzi o sprzedaż systemów uzbrojenia armiom sojuszniczym. Według niego ma się to zmienić, dzięki czemu zakupy będą realizowane szybciej. Dodatkowo amerykańskie wojska lądowe miały zwrócić się do przemysłu dokładnie określając to, czego potrzebują. W tych wymaganiach podobno wskazano na warunek interoperacyjności, zmniejszenie ceny oraz na konieczność udostępniania sojusznikom interfejsów, by łatwiej można się było integrować pomiędzy systemami.

Czytaj też

Reklama

Wizja ambitna, ale możliwa

Wizja amerykańskiego generała jest bardzo ambitna oraz wbrew pozorom - w miarę prosta do zrealizowania, szczególnie w odniesieniu do Obwodu Królewieckiego. Już przecież udowodniono, że amerykański przemysł można „przekonać” do zmiany podejścia, jeżeli chodzi o integrację systemową. Dobrym tego przykładem są wyrzutnie Patriot, z których obecnie można już strzelać kilkoma typami pocisków. Wszyscy też zdają sobie sprawę, że tylko wspólny system wskazywania celów daje szansę na wybór optymalnego środka reagowania nie tylko pod względem skuteczności, ale również ceny.

Rozstawienie w odpowiedni sposób natowskich wyrzutni rakietowych i artyleryjskich pozwoli bez problemu wyeliminować każdy, ważny obiekt lub system wojskowy, jaki znajduje się w Obwodzie Królewieckim. Na tak małym obszarze i przy dobrze rozwiniętym systemie rozpoznania (w tym radioelektronicznego) nie ma bowiem możliwości ukrycia ani zestawów przeciwlotniczych (które w przypadku Rosjan muszą współdziałać z aktywnymi radarami), ani też rakietowych zestawów lądowych (takich jak np. Iskander czy Bastion).

Generał Donahue nie przesadził więc, że można to zrobić bardzo szybko i wiedza o tym u Rosjan może być rzeczywiście ważnym czynnikiem odstraszającym przed rozpoczęciem wojny. To kontruderzenie na Obwód Królewiecki będzie zresztą o tyle skuteczne, że rosyjski system przeciwlotniczy okazał się wadliwy i nie potrafi sobie poradzić nawet z tak łatwymi celami powietrznym, jak wolne drony kamikaze dalekiego zasięgu. Dodatkowo Rosjanie nie mają jak dotąd skutecznego systemu przeciwdziałania pociskom artyleryjskim kalibru 155 mm.

Tymczasem tylko rozstawiając odpowiednio Kraby i K-9 wzdłuż granic Litwy i Polski można pokryć ogniem tych systemów praktycznie 80% terytorium Obwodu Królewieckiego, jedynie z wąskim, „bezpiecznym” dla artylerii lufowej pasem pośrodku o szerokości około 30 km i długości około 120 km. Przy czym pod ogniem polskiej artylerii działającej wspólnie z sojuszniczą znalazłby się Królewiec oraz Bałtijsk. A przecież są jeszcze wyrzutnie rakietowe (np. HIMARS), pokrywające już cały obszar Obwodu Królewieckiego.

W ten sposób zapowiadana przez generała Donahue integracja systemów ogniowych i systemów kierowania ogniem może rzeczywiście stać się bardzo skutecznym środkiem odstraszania. Oczywiście do czasu aż Rosjanie nie wprowadzą nowych i przy tym skutecznych środków przeciwdziałania.

Reklama
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie
Reklama

Komentarze

    Reklama