- Przegląd prasy
- Wiadomości
Czwartkowy przegląd mediów; Bliski Wschód kipi; W końcu amunicja dla polskich armat
Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Marta Urzędowska:Gazeta Wyborcza:„Wrzenie na Bliskim Wschodzie” „W regionie niespokojnie po zabiciu przez Izraelczyków wiceszefa Hamasu Salaha al-Aruriego: Hezbollah grozi zemstą, irańscy ajatollahowie oskarżają Izrael o terroryzm, izraelska armia szykuje się „na każdy scenariusz”, a libański premier alarmuje: „Próbujecie nas wciągnąć w wojnę”. Armia pozostaje w stanie bardzo wysokiej gotowości na wszystkich frontach, zarówno defensywnie, jak i ofensywnie. Jesteśmy w pełni przygotowani na każdy scenariusz - przyznał w środę rano rzecznik izraelskich sil zbrojnych Daniel Hagari. Izraelczycy szykują się na eskalację po zabiciu jednego z najważniejszych przywódców Hamasu - wiceszefa politycznego skrzydła grupy Salaha al-Aruriego. Terrorysta zginął we wtorek w ataku drona w dzielnicy Dahija w południowej części Bejrutu, gdzie mieszka wielu zwolenników Hezbollahu, a Hamas i Islamski Dżihad mają swoje biura. Do sieci trafiły nagrania, na których widać płonący samochód i zniszczone okoliczne budynki. Al-Aruri został zabity razem z dwoma niższej rangi przywódcami Hamasu i czterema innymi członkami grupy, najpewniej ochroniarzami. Uznawany za przywódcę skrzydła wojskowego grupy na Zachodnim Brzegu Jordanu, gdzie nadzorował ataki na izraelskich żołnierzy, w 2014 r. osobiście był zamieszany w porwanie i zabicie trzech izraelskich nastolatków. Kilka razy siedział w izraelskich więzieniach, uznawany był też za jednego z hamasowców najbliższych Iranowi i Hezbollahowi. Od lat blisko współpracował z mieszkającym w Katarze przywódcą Hamasu Ismailem Hanijją. W Bejrucie pełnił funkcję pośrednika między Hamasem a Hezbollahem. Sam Hanijja nazwał zabicie swojego zastępcy „tchórzliwym aktem terroru, naruszeniem libańskiej suwerenności i rozszerzeniem izraelskiej agresji”. Wyeliminowanie jednego z najważniejszych terrorystów grupy to element wojny, jaką izraelska armia prowadzi w Strefie Gazy w ramach odwetu po ataku Hamasu na Izrael z 7 października, w którym terroryści zabili 1,2 tys. osób, a 250 porwali do Gazy. W odpowiedzi Izraelczycy od dwóch miesięcy prowadzą w rządzonej przez Hamas enklawie naloty i inwazję lądową, w których zginęło ponad 22 tys. osób - terrorystów i cywilów - a 56 tys. osób zostało rannych.
Zbigniew Lentowicz:Rzeczpospolita:„W arsenale wreszcie przybędzie amunicji” „Rodzima zbrojeniówka dostarczy armii 300 tys. sztuk amunicji kal. 155 mm za 11 mld zl. To dziś bezcenna broń. Od wojny w Ukrainie brakuje jej nawet w NATO. Armia długo czekała na tę wiadomość. W ostatnim tygodniu roku 2023 przemysłowe konsorcjum Polskiej Grupy Zbrojeniowej zawarło z Agencją Uzbrojenia MON gigantyczną umowę na produkcję i dostawy ok. 300 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej najbardziej dziś poszukiwanego (i brakującego w arsenałach wielu armii sojuszniczych) kalibru 155 mm. Wartość transakcji sięga 11 mld zł, a planowany okres realizacji kontraktu określono na lata 2024-2029. Do wielkiego amunicyjnego przyspieszenia rodzimy przemysł szykował się od dawna, rząd jeszcze poprzedniej koalicji przeznaczył na inwestycje zwiększające możliwości zakładów produkujących pilnie potrzebnych środków bojowych ok. 400 mln zł. Wsparcie rozwoju potencjału amunicyjnego w krajach Unii Europejskiej obiecała Bruksela. Pozwoliło to na nadzwyczajną mobilizację nie tylko w skarżyskim Męsko, ale także w całym kompleksie amunicyjnym w kraju, przede wszystkim w Dezamecie Nowa Dęba, bydgoskim Nitro-Chemie i Belmie czy Zakładach Produkcji Specjalnej w podkarpackim Jaśle. Znamienne, że do podpisania wieloletniej umowy wykonawczej na dostawy amunicji kalibru 155 mm doszło już po przekazaniu władzy nowej rządowej koalicji. To dobry znak potwierdzający, że kluczowe strategiczne plany zbrojeniowe na rzecz wzmocnienia bezpieczeństwa kraju będą kontynuowane.”
gazeta.pl:„Szef BBN o rosyjskiej rakiecie: Nie można wykluczyć prowokacji” ” Administracja na Kremlu ma świadomość, że dziś władzę w bardzo trudnym momencie w Polsce przejmuje administracja, która nie sprawowała władzy przez osiem lat. (…) Ryzyko testowania nowych władz jest wysokie stwierdził w TVN24 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. Według Siewiery nie jest wykluczone, że rosyjska rakieta pojawiła się w ubiegłym tygodniu nad Polską w wyniku celowego działania. Trudno jest zakładać, że 40 kilometrów przekroczenia od granicy Rzeczypospolitej było przypadkowe. Tego typu trajektoria narusza przestrzeń powietrzną w bardzo istotny sposób tak o rosyjskiej rakiecie, która w ubiegłym tygodniu pojawiła się nad Polską, mówił w środę w TVN24 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. Nie mogę wykluczyć rosyjskiej prowokacji, nie wykluczają tego również nasi sojusznicy dodał. Administracja na Kremlu ma świadomość, że dziś władzę w bardzo trudnym momencie w Polsce przejmuje administracja, która nie sprawowała władzy przez osiem lat. Czynnik polityczny w nowej administracji musi wejść w swoje obowiązki, poznać te obowiązki, zrozumieć wagę decyzji, z jakimi wiąże się sprawowanie funkcji również nadzoru politycznego i odpowiednio redystrybuować uprawnienia również na stronę wojskową. To jest proces, to jest zmiana pewnej kultury. Tą zmianę kultury widzimy - powiedział Siewiera. Zdaniem szefa BBN, „ryzyko testowania nowych władz jest wysokie”.”
Wp.pl:„Nowa armia najemników w Ukrainie. Stworzyła ją partia Putina” „Partia Putina Jedna Rosja intensyfikuje rekrutację do własnej prywatnej armii zwanej „Espanyola” - podaje ukraiński wywiad wojskowy (HUR). Wstępują do niej piłkarscy chuligani, radykałowie i zwykli Rosjanie, skuszeni dobrymi zarobkami. „Espanyola” operuje w Ukrainie w składzie batalionu „Wostok”. Tę armię, złożoną z najemników, powołano do życia w 2023 r. Sponsoruje ją proputinowska partia Jedna Rosja. Według informacji podawanych przez ukraiński wywiad wojskowy do „prywatnej armii” Jednej Rosji zaciągają się głównie „kibole, rosyjscy radykałowie wszelkiej maści, w tym sympatycy ideologii nazistowskiej, a także zwykli cywile - zubożali ‘poddani’ z Federacji Rosyjskiej i tymczasowo okupowanych terytoriów Ukrainy”. Jak podaje HUR, w centrach rekrutacyjnych „Espanyoli”, działających na okupowanych terytoriach Ukrainy, ochotnikom obiecuje się żołd w wysokości 220 000 rubli miesięcznie (ok. 9,5 tys. zł) . Kontrakty zawierane są na co najmniej sześć miesięcy. Firma najemnicza próbuje zwabić rekrutów ubezpieczeniem od ran czy śmierci. Jej pracownicy obiecują, że w razie śmierci, rodzina najemnika/ochotnika otrzyma nawet 5 mln rubli (ok. 217 tys. zł). „Jednak motywacja finansowa jest tylko przykrywką. Dla większości rekrutów pierwsza bitwa to bilet w jedną stronę. Zabici i ciężko ranni spośród zwerbowanego »mięsa armatniego« nie są zabierani z pola bitwy przez Rosjan, ale zgłaszani jako »zaginieni«, aby uniknąć płacenia krewnym rubli za żywiciela rodziny wysłanego na śmierć przez Moskwę” - ostrzega HUR.”
polskieradio.pl:„Na Litwę dotarły hiszpańskie moździerze EXPAL” „Na Litwę dotarły hiszpańskie moździerze EXPAL Armia naszych północno-wschodnich sąsiadów otrzymała pierwszą partię hiszpańskiego systemu moździerzowego kalibru 120 mm - podało litewskie Ministerstwo Obrony. Umowa na dostarczenie systemu podpisana została jeszcze w 2022 roku .Do magazynów Wojska Litewskiego pierwsze moździerze dotarły pod koniec ubiegłego tygodnia.”Nabycie tej nowoczesnej broni wzmocni zdolności litewskich sił zbrojnych w zakresie pośredniego wsparcia ogniowego” - czytamy w komunikacie litewskiego resortu obrony.”
Wacław Radziwinowicz: Wyborcza.pl:„Putin przekonuje, że znów ma „najsilniejszą armię świata” „Moskwa robi się coraz bardziej harda. Znów wierzy, że ma „najsprawniejszą armię świata”. Putin zapowiada, że rozprawi się nie tylko i nie tyle z Ukrainą, ale też - „z tymi, co za nią stoją”, czyli „cywilizowanym Zachodem”. W takim tryumfalnym nastroju Kreml kończył miniony rok. 19 grudnia minister obrony Siergiej Szojgu meldował: „Siły zbrojne Rosji są zdolne odpowiednio i skutecznie reagować na działania każdego przeciwnika. Doświadczenie bojowe otrzymało ponad 650 tys. wojskowych. Dziś armia rosyjska jest najbardziej przygotowana do walki i najsprawniejsza na świecie, dysponuje najnowocześniejszym, sprawdzonym w bojach uzbrojeniem”. Putinowski minister ośmielił się po prawie dwóch latach wojny reanimować ośmieszony błędami i porażkami swoich podwładnych mit o „co najmniej drugiej armii świata”, wierząc w który, Moskwa spodziewała się w lutym 2022 r. szybkiego zwycięstwa nad Ukrainą. Wiarę w przewagę swych wojsk nad światem u progu 2024 r. znów demonstruje też gospodarz Kremla. „Nasze siły zbrojne stają się na tyle zdolne do walki i na tyle gotowe do stosowania nowoczesnych broni, na ile do tego nie jest gotowa i nie jest w stanie tego robić żadna inna armia świata” – zapewniał Putin 1 stycznia na spotkaniu z frontowcami leczącymi rany w moskiewskiej Centralnej Klinice Wojskowej. „Po pierwsze – środki rażenia mamy takie, jakich nie ma w żadnej innej armii świata. Po drugie - nigdzie tak szybko armia nie uczy się stosować tego, co otrzymała. Po trzecie – to, co jest potrzebne na froncie, bardzo szybko pojawia się na pierwszej linii” – tak Putin uzasadniał swój optymizm, dodając: „Idzie nam lepiej i lepiej. Na pewno lepiej niż komukolwiek innemu. Stąd bierze się ogromna przewaga naszych sił zbrojnych. Myślę, że tak działać dziś nie jest w stanie nikt inny. A możliwości i potencjał naszej armii stale rosną i się zwielokratniają”. Gospodarz Kremla chlubi się nie tylko siłą swej armii, która w najbliższym czasie ma być powiększona do 1,5 mln żołnierzy, ale też potencjałem swego „górującego nad światem” przemysłu zbrojeniowego.”
Adam Jasser:Dziennik Gazeta Prawna:„Europejski przemysł zbrojeniowy, głupcze!” „Europa musi pokazać, że jest gotowa być atutem, a nie obciążeniem dla zbiorowego bezpieczeństwa Zachodu. Parafrazując słynne powiedzenie Marka Twaina: coraz częstsze pogłoski o śmierci Pax Americana są najprawdopodobniej przesadzone. Nie chodzi o to, że nie ma się czym martwić. W obliczu intelektualnego upadku skłaniającej się ku izolacjonizmowi Partii Republikańskiej, politycznej niewydolności we wszystkich dziedzinach i perspektywy powrotu żądnego zemsty Donalda Trumpa na urząd prezydenta w przyszłym roku strach wkrada się w serca i umysły wielu analityków oraz przywódców demokratycznego Zachodu. Jednak koniec końców świat, a zwłaszcza potencjalni przeciwnicy globalnego ładu pod wodzą Stanów Zjednoczonych, nie doceniają zwykle militarnej ani demokratycznej siły Ameryki. Widzieliśmy to podczas wyborów prezydenckich w 2020 r. oraz w odrzuceniu przez obywateli zradykalizowanej Partii Republikańskiej, które w ubiegłym roku pozbawiło ją oczekiwanej zdecydowanej wygranej w wyborach śródokresowych. Jako że gospodarka Stanów Zjednoczonych rośnie jak na drożdżach, giełda szybuje, inflacja spada, zaufanie konsumentów powraca, szanse Joego Bidena na reelekcję są prawdopodobnie większe, niż wskazują obecne sondaże. Tydzień to w polityce dużo czasu, jak powiedział niegdyś brytyjski premier Harold Wilson. Tymczasem do wyborów w USA pozostało jesz cze prawie 50 tygodni. Co więcej, Ameryka pod rządami Bidena podejmuje energiczne kroki, by odbudowywać podupadający przemysł, zaś Trump, jeśli wygra, prawdopodobnie będzie kontynuować politykę decouplingu (zastąpienia globalnych relacji gospodarczych regionalnymi - red.), zwłaszcza w przemyśle zbrojeniowym. Przepaść między chińskim a amerykańskim potencjałem produkcji broni jest tak głęboka, że coraz częściej zgodnie mówi się o tym, że jeśli spór o Tajwan przerodzi się w gorącą wojnę, to Stany Zjednoczone będą miały trudności z doposażeniem swoich sił zbrojnych. Amerykańscy decydenci polityczni dopiero niedawno odkryli, że tak naprawdę nie chodzi o wielkość armii ani nawet o to, ile który kraj wydaje na obronę. W tym obszarze USA nadal przodują na świecie. Chodzi raczej o to, jak szybko można uzupełnić swój arsenał. A dane nie powalają na kolana. Według różnych szacunków zdolność Stanów do produkcji zwykłych pocisków artyleryjskich i dronów jest kilkakrotnie niższa niż Chin. To samo dotyczy produkcji okrętów wojennych, samolotów czy czołgów. Amerykanie mogą produkować najbardziej zaawansowane systemy uzbrojenia i najlepsze czołgi świata, ale ich liczba okazałaby się niewystarczająca, gdyby wybuchł poważny konflikt lub - w jeszcze gorszym scenariuszu - gdyby USA musiały walczyć na dwóch frontach: z Rosją o Europę i z Chinami o Tajwan. Wojna Rosji z Ukrainą pokazała to ryzyko tak wyraźnie, że niezależnie od tego, kto będzie rządził w Stanach Zjednoczonych w następnej dekadzie, odrodzenie amerykańskiej potęgi przemysłowej w zakresie produkcji broni wydaje się nieuniknione.”
Onet.pl:„Ukraina zawsze będzie walczyć tym, co ma”. Twarda deklaracja ministra obrony” „Ukraina zawsze będzie walczyć tym co ma a pomoc krajów zachodnich nie jest dobroczynnością, ale inwestycją w obronę NATO — oznajmił w wywiadzie dla CNN ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba ustosunkowując się do możliwości ograniczenia lub wstrzymania tej pomocy.Jak relacjonuje ukraiński portal Suspilne, Kułeba podkreślił w tym wywiadzie, że Ukraina jest przekonana, iż Zachód będzie nadal udzielał jej pomocy, a w wypadku jej wstrzymania „nie będzie miała alternatywy”. Nie mamy „planu B”, mamy zaufanie do „planu A”. Ukraina zawsze będzie walczyć tymi środkami które posiada. Jak powiedział słusznie Sekretarz Generalny, to co się daje Ukrainie to nie jest dobroczynność. To inwestycja w obronę NATO powiedział Kułeba. Szef ukraińskiego MSZ podkreślił, że Putin nie zawaha się przed zaatakowaniem krajów NATO jeśli dostrzeże, że może odnieść zwycięstwo na Ukrainie. Ci, którzy w swoich kalkulacjach polityki zagranicznej uważają, że Putin nie ośmieli się zaatakować kraju NATO… popełniają olbrzymi błąd i powinni zmienić pracę dodał Kułeba. Podkreślił, że jeśli Ukraina nie otrzyma dostaw broni teraz, to w przyszłości cena tej pomocy będzie znacznie wyższa.”
Paweł Kryszczak: Gazeta Polska Codziennie:„”Rosjanie nagminnie naruszają przestrzeń powietrzną krajów NATO” „W 2023 r. lotnictwo wojskowe krajów członkowskich NATO w całej Europie podejmowało ponad 300 lotów, aby przechwycić rosyjskie samoloty wojskowe zbliżające się do przestrzeni powietrznej Sojuszu, przy czym większość przechwyceń miała miejsce nad Morzem Bałtyckim. W ramach działań Baltic Air Policing od kilku tygodni Polski Kontyngent Wojskowy Orlik działa z estońskiej bazy lotniczej w Amari. Rosyjskie samoloty wojskowe operujące wzdłuż wschodniej flanki NATO od długiego czasu nie transmitują kodu transpondera wskazującego swoją pozycję i wysokość, nie składają planu lotu ani nie komunikują się z kontrolerami ruchu lotniczego z innych państw. Naruszenie przestrzeni powietrznej przez rosyjskie samoloty miało m.in. na celu sprawdzenie reakcji wojsk NATO. Wraz z rosyjską agresją na Ukrainę zwiększyła się liczba incydentów lotniczych, za które odpowiada strona rosyjska. Wojna Rosji przeciwko Ukrainie stworzyła najniebezpieczniejszą sytuację w zakresie bezpieczeństwa w Europie od dziesięcioleci - powiedział pełniący obowiązki rzecznika NATO Dylan White. „Myśliwce NATO pełnią służbę przez całą dobę (m.in. w ramach Baltic Air Policing), gotowe do akcji w przypadku podejrzanych lub niezapowiedzianych lotów w pobliżu przestrzeni powietrznej naszych sojuszników. Kontrola przestrzeni powietrznej to ważny sposób, w jaki NATO zapewnia bezpieczeństwo naszym sojusznikom” - dodał Dylan White. Baltic Air Policing to misja NATO prowadzona na podstawie koncepcji Komitetu Wojskowego NATO, dotyczy ona Zintegrowanego Systemu Obrony Powietrznej NATO (NATO Integrated Air and Missile Defence System - NATINAMDS) i wynika ze zobowiązań oraz tego, że państwa bałtyckie nie posiadają możliwości do samodzielnej realizacji wojskowego nadzoru przestrzeni powietrznej nad własnym terytorium. Obecnie w Baltic Air Policing zaangażowany jest Polski Kontyngent Wojskowy Orlik 12 wraz z myśliwcami wielozadaniowymi F-16. Jego misja w rejonie państw bałtyckich będzie realizowana do 15 marca 2024 r. Do głównych zadań PKW Orlik 12 należą przede wszystkim niedopuszczenie do naruszenia przestrzeni powietrznej NATO w rejonie odpowiedzialności (państw bałtyckich), udzielanie pomocy załogom statków powietrznych w sytuacjach awaryjnych oraz ewentualna ochrona ludności i wojsk przed atakami z powietrza. Żołnierze będą wykonywać zadania w ramach pełnienia dyżuru bojowego w zintegrowanym systemie obrony powietrznej NATO i identyfikować w razie konieczności poruszające się w przestrzeni powietrznej samoloty.”
WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133