Polityka obronna
Coraz bliżej Zachodu? Armeńsko-Amerykańskie ćwiczenia wojskowe
Armenia rozpoczęła w poniedziałek wspólne ćwiczenia wojskowe ze Stanami Zjednoczonymi. Obrazuje to stopniowe zacieśnianie się relacji ze Stanami Zjednoczonymi oraz innymi zachodnimi partnerami, kosztem stosunków z wieloletnim sojusznikiem – Moskwą.
Jak informuje dowództwo U.S. Army Europe and Africa, w dniach 15-24 lipca tego roku odbywają się wspólne ćwiczenia pk. „Eagle Partner” z udziałem amerykańskich i armeńskich żołnierzy na terytorium Armenii. Stany Zjednoczone reprezentują na manewrach wojskowi z U.S. Army w Europie i Afryce oraz Gwardii Narodowej z Kansas.
Poprzednia edycja ćwiczeń „Eagle Partner” miała miejsce we wrześniu 2023 tuż przed tzw. III wojną o Górski Karabach. Rosja wtedy wyraziła swoje obawy dotyczące armeńskiego partnerstwa ze Stanami Zjednoczonymi i potępiła manewry.
„Ćwiczenia będą opierać się na wspólnej zdolności Armenii i Stanów Zjednoczonych do prowadzenia operacji pokojowych poprzez prowadzenie szkoleń strzeleckich i stabilizacyjnych. Przeprowadzenie tego szkolenia pozwala żołnierzom obu narodów zapoznać się ze swoim sprzętem” – czytamy w komunikacie U.S. Army Europe and Africa.
Nieznana jest póki co dokładna liczba żołnierzy biorących udział w ćwiczeniach pokojowych (peacekeeping), natomiast w zeszłorocznej edycji uczestniczyło około 85 żołnierzy amerykańskich razem z około 175 armeńskimi.
Czytaj też
„Celem manewrów wojskowych „Eagle Partner” jest zwiększenie interoperacyjności jednostek uczestniczących w międzynarodowych misjach pokojowych” – stwierdził minister obrony Armenii Suren Papikyan.
Warto zauważyć, że Gwardia Narodowa stanu Kansas współpracuje z Armenią od 2003 r. w ramach programu Partnerstwa dla Pokoju Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych.
Armenia wybiera Zachód?
Prozachodni zwrot w polityce Armenii można było zauważyć już w 2020 roku, po przegranej przez stronę ormiańską drugiej wojnie karabaskiej. Następnie, po kilkudniowych walkach we wrześniu 2022 r. Azerbejdżan zaatakował cele w Armenii i miał zająć część jej terytorium, co nie spotkało się – mimo sojuszniczych zobowiązań – z reakcją Rosji ani Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Erywań zdecydował się wówczas na bliższą współpracę z instytucjami i państwami Zachodu.
Bardzo ważnym krokiem w stronę zacieśniania stosunków z zachodnimi partnerami, był szczyt z udziałem Sekretarza Stanu Stanów Zjednoczonych Antony Blinkena, przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen oraz premiera Armenii Nikoli Paszyniana, mający miejsce w kwietniu br. w Brukseli. Na nim uczestnicy poparli europejskie aspiracje Erywania, zadeklarowali pomoc na rzecz armeńskich reform i rozwoju gospodarczego oraz zapowiedzieli konkretne wsparcie finansowe.
Czytaj też
Dodatkowo, Armenia zacieśniła współpracę wojskową z Francją i Indiami, a w połowie marca br. minister spraw zagranicznych Ararat Mirzojan oświadczył, że Erywań rozważa możliwość akcesji do UE. 12 czerwca premier Nikola Paszynian również stwierdził w parlamencie, że Armenia wystąpi z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym w „odpowiednim czasie”.
Erywań w praktyce zawiesił prace w ramach OUBZ, m.in. odmówił partycypacji w budżecie i anulował swój udział w tegorocznych ćwiczeniach.
W sytuacji znaczących zagrożeń ze strony bezpośrednio silniejszego Azerbejdżanu, napięć na linii Erywań-Ankara, a także braku gwarancji zapewnienia bezpieczeństwa ze strony Rosji pochłoniętej konfliktem na Ukrainie, jak najbardziej zrozumiałym zdaje się posunięcie rządu Armenii w postaci strategicznego skierowania swojej polityki w stronę Zachodu.
Warto także dodać, że społeczeństwo w Armenii również staje coraz bardziej prozachodnie. Według badań International Republican Institute (IRI), przeprowadzonych w grudniu 2023 r., 66% respondentów oceniło relacje pomiędzy Erywaniem a Moskwą jako złe lub bardzo złe, a 31% jako bardzo dobre bądź dobre. Na liście państw stanowiących dla Armenii zagrożenie polityczne Rosja znalazła się na trzecim miejscu (po Azerbejdżanie i Turcji), a wśród państw zagrażających Armenii ekonomicznie – na drugim (po Turcji).
Czytaj też
Warto jednak zauważyć, że mimo mocno ochłodzonych stosunków z Moskwą i decyzji o wycofaniu rosyjskich żołnierzy wojsk pogranicznych (podlegających FSB) z erywańskiego lotniska w tym roku, to Rosja dalej zachowuje znaczącą obecność wojskową w Armenii. Przykładem są 102. Baza Wojskowa w Giumri (która ma funkcjonować do 2044 r.) oraz jednostki wojsk pogranicznych przy granicach z Turcją i Iranem.
Rosja ma także liczące się aktywa w kluczowych sektorach armeńskiej gospodarki takich jak energetyka, czy transport i pozostaje również głównym partnerem handlowym Armenii, dominując zarówno w armeńskim imporcie, jak i eksporcie.
Ponadto pod znakiem zapytania pozostaje stanowisko, przy ewentualnym zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, nowego gabinetu w Stanach Zjednoczonych wobec kwestii kaukaskiej. Wszystko wskazuje na to, że potencjalnie przyszły prezydent będzie skupiał swoją politykę zagraniczną przede wszystkim na regionie Indo-Pacyfiku.
Jak więc zauważa Wojciech Górecki - analityk z Ośrodka Studiów Wschodnich, ewentualne wyjście Armenii z OUBZ nie przekreśla dwustronnej współpracy wojskowej z Rosją. Co więcej, na ten moment formalne opuszczenie kontrolowanej przez Rosję organizacji nie przyniosłoby Armenii wymiernych korzyści, a spowodowałoby tylko dodatkowe napięcia w relacjach z Moskwą.
Dudley
Chyba nie wiedzą co robią. Trump ich sprzeda za parę $, tak jak sprzedał paru innych sojuszników. Ameryka to nie jest sojusznik na którego można liczyć. Jak dla mnie postawili na złego konia, na ich miejscu, zainwestowałbym w relacje z Chinami.
Wania
Po tym jak Rosja ich sprzedała to już chyba nic gorszego ich nie spotka. Chiny są dobre na utrzymanie spokoju z Rosją. Ale nie wiemy czy Chiny też by ich nie sprzedały. Chińska polityka jest bardzo pragmatyczna i zawsze są tam gdzie można zarobić.
szczebelek
UE na czele z Niemcami i Francją są gotowi oddać wschodnią flankę FR.
Hmmm.
Te ćwiczenia to palec w oko nie tylko Rosji, ale i Turcji. Ciekawie,czy Armenia zdaje sobie sprawę z tego, że Amerykanie będą musieli tańczyć ne tyle, na ile nie tylko Azerbejdżan, ale przede wszystkim Turcja pozwoli, no bo jakie zdolności w regionie mają jankesi?