Reklama

Siły zbrojne

Płk Kaliciak: Żołnierz OT nigdy nie będzie "specjalsem" [WYWIAD]

Pomimo tego, że oficerowie wywodzą się z jednostek specjalnych (…) Żołnierz OT nigdy nie będzie „specjalsem” - nie ma takiej opcji. Żołnierz OT może izolować, zabezpieczyć wejście, wspierać jednostki operacyjne. - mówi w rozmowie z Defence24.pl płk Grzegorz Kaliciak, dowódca 6. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej. W wywiadzie mowa też o wykorzystaniu doświadczeń z misji w Iraku i Afganistanie w formowaniu WOT. 

Juliusz Sabak: Panie pułkowniku, jest Pan weteranem misji w Iraku i Afganistanie. Dowodził Pan słynną obroną ratusza w Karbali. Czy takie doświadczenia są przydatne w tworzeniu zrębów nowej, ściśle obronnej, lokalnej formacji?

Płk Grzegorz Kaliciak: Od czasów Iraku i pierwszych kontyngentów zmieniło się bardzo wiele. Wojsko znacznie podniosło swój poziom - od 2004 roku to jest siedmiomilowy krok. Trzeba powiedzieć, że wnioski z misji zagranicznych zostały wyciągnięte. Zarówno na poziomie wyszkolenia jak i wyposażenia. W Iraku to był sprzęt, który często nie spełniał podstawowych wymagań. Nie działał w tamtych warunkach, zawodził w gorącym i pylistym klimacie. Myślę, że gdyby nie misje nie byłoby np. KTO Rosomak. To świetny pojazd, który sprawdził się w Afganistanie, gdzie przez wiele lat był dla Talibów niezniszczalny.

Uważam, że wszystkie doświadczenia, które można wykorzystać i przyniosą jakiś oczekiwany efekt końcowy są potrzebne. Jednak przede wszystkim potrzebne są doświadczenia bojowe.

Okrucieństwa wojny, z którymi zetknąłem się realizując zadania w Iraku i Afganistanie, potwierdziły tylko, że najbardziej na wojnie cierpi ludność cywilna, o którą tak naprawdę często skonfliktowane (wojna domowa) strony nie walczą. Jednym z głównych zadań WOT jest ochrona i obrona ludności cywilnej. W związku z tym doświadczenia które tam zdobyłem pozwolą na właściwe szkolenie żołnierzy OT, aby objąć ochroną nasze społeczeństwo. Oby do konfliktu nigdy nie doszło. 

undefined
Fot. 6. BOT

Czy dziś misje nadal mają sens? Wiem, że jest co do tego wiele wątpliwości. Głównie poza wojskiem. 

Dziś nam zarzucają - po co jeździcie na misje? Między innymi po to jeździmy, żeby zdobyć doświadczenie. W użytkowaniu sprzętu i w indywidualnych umiejętnościach, i też w psychofizyce. Żołnierz, a zwłaszcza podoficer czy oficer, który radził sobie podczas misji to człowiek, o którym wiemy już co nieco. Jak reaguje w warunkach realnego, niesymulowanego zagrożenia. Czy działa, czy zamiera. Z drugiej strony pamiętajmy, że człowiek jest nieprzewidywalny i to, że ktoś zachował się w określony sposób w sytuacji kryzysowej nie wiadomo do końca jak za drugim razem się zachowa. To też trzeba mieć na uwadze. Polecam tutaj książkę Dave Grossmana „O zabijaniu”.

Misja to „najwyższy level” szkolenia, sprawdzian. Wszystko po to by jak najlepiej bronić Ojczyzny. Realizacja zadań w polskich kontyngentach wojskowych to nie tylko wywiązywanie się z zobowiązań międzynarodowych, ale przede wszystkim doskonały sprawdzian naszego sprzętu i wyszkolenia. Żaden normlany człowiek nie chce wojny. Jednak od żołnierza wymaga się żeby to on jako pierwszy, w sposób perfekcyjny bronił ojczyzny. Nie wszystkiego da się nauczyć na pasach taktycznych i poligonach).

W tym co Pan mówi widać sprzeczność. Czy doświadczenie daje żołnierzom i oficerom jakieś szczególne cechy?

„Kto wyjechał na wojnę, nigdy z niej nie wraca”- Ona zostaje na zawsze w głowie i sercu. Jest wiele niewiadomych, bonie wiadomo, jak ludzie zachowają się w sytuacji zagrożenia życia. Tego nikt nikogo nigdy nie nauczył i nie nauczy. Organizowane są szkolenia SERE A,B i C ( SERE - survival, evasion, resistance, escape – przyp.red.). Kurs SERE B czy C to taki, który ma przygotować jak przeżyć i uniknąć schwytania – jak nie dać się złamać. Są tam elementy przetrwania, przesłuchań, izolowania. Szkolenie jest bardzo wymagające. Ale w podświadomości, gdzieś z tyłu głowy jest zawsze myśl, że „to tylko ćwiczenie”.

Wysiłek jest ogromny, zaangażowanie duże, ale podświadomie wiem, że do końca nic mi nie zrobią. Jak powiem „stop”, to nie zaliczę, nie dostanę certyfikatu. Na wojnie jest inaczej. Bo jak nie dam rady to zginę. Tego nie da się nauczyć żołnierza w czasie pokoju. To jest jedyna rzecz, której nie można się nauczyć inaczej, niż w realnej misji.

Można nauczyć „działoczynów”, wpoić nawyki, umiejętności manualne – żołnierz robi wszystko z zamkniętymi oczami, działa odruchowo. Pamięta co i jak, tego można się nauczyć, ale zachowania stricte w boju nie można się nauczyć. Do tego trzeba przejść misję, brać udział w działaniach zagrażających życiu. To jest test kosztowny, ale potwierdzający realne działanie. Dający całkiem innej jakości żołnierza - żołnierza z tzw. doświadczeniem bojowym.

undefined
Fot. WOT

Ale czy są to umiejętności przydatne w tworzeniu Obrony Terytorialnej?

Doświadczenie z misji dostarcza nam wiedzy o możliwościach, jakie miał przeciwnik znający teren. Na wojnie decyduje wyszkolenie i szczęście. Szczęście jednak sprzyja żołnierzom wyszkolonym. Ważne jest obeznanie z sytuacją oraz „znajomość” przeciwnika. Bardzo ważna jest możliwość wtopienia się w otoczenie.  Znamy te sytuacje z historii czy też z misji. Tam, gdzie do bazy była tylko jedna czy dwie bramy, przeciwnik zawsze je obserwował. Często sadzali nawet dzieciaka, który notował, kiedy kolumna wyjeżdża z bazy, a kiedy nie wyjeżdża. Obserwowali nawyki, zwyczaje. To ułatwiało ataki.

Na przykład w Iraku strzelali do nas regularnie z BM-21 (wyrzutnia rakiet 122mm na podwoziu kołowym – przyp. red.) ale nie trafiali. Nie wiedzieliśmy, dlaczego nie trafiają i jak udaje im się podejść na odpowiednią odległość.

W końcu udało nam się zlokalizować skąd strzelają, pojechaliśmy w to miejsce. Spłoszyliśmy ich, ale znaleźliśmy wyrzutnie. To nie był pojazd, tylko pojedyncza rura z dospawana nóżką. A jak celowali? Na jedną latarnię, która była właśnie na kierunku naszej bazy. Operator celował w stronę latarni i odpalał. Tymi strzelcami byli mieszkający w okolicy, żołnierze Saddama, którzy służyli w jednostce artylerii. Po pierwsze znali teren, po drugie potrafili obsłużyć broń, po trzecie wiedzieli skąd ją zdobyć. Tę wiedzę dawało im to, że byli „lokalsami”. Doświadczenia tzw. misyjne pokazują nam jak wiele może zdziałać osoba, która zna doskonale teren i potrafi posługiwać się bronią i jest zdeterminowana w swoich działaniach. 

Jakie doświadczenia? Trudno porównywać sytuację w Polsce i np. w Afganistanie.

W Polsce jest w tej chwili bezpiecznie, ale to się może w każdej chwili zmienić. Wszak bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze.  

Nie ma u nas służby zasadniczej. Gdyby była to należy pamiętać, że byłaby obowiązkowa. Moim zdaniem Obrona Terytorialna jest znacznie lepszym rozwiązaniem niż służba zasadnicza. Dlaczego? Bo żołnierz OT to ochotnik. Dlaczego mielibyśmy zmuszać każdego, żeby się szkolił? A tak szkolimy tych, którzy chcą. Taki człowiek pozna sytuację, nauczy się jak wojsko funkcjonuje i może „złapie bakcyla”. Część z nich z pewnością pomyśli o służbie zawodowej w Wojskach Operacyjnych.

Dlatego, tak ważne jest by żołnierze zawodowi służący w OT posiadali duże doświadczenie.

Ale Francja wraca do służby zasadniczej. Podobne ruchy widać w Niemczech.

To jest powodowane sytuacją na świecie. Przecież jeszcze kilka lat temu nawet w Polsce były osoby, które pytały – „A po co nam wojsko? Rozwiążmy armię, będzie więcej pieniędzy.” Wrócę do poprzedniej odpowiedzi, służba zawodowa to obowiązek, zaś służba w Obronie Terytorialnej jest dobrowolna. Nawiążę tutaj do starego przysłowia „z niewolnika nie ma pracownika”. W szkoleniu żołnierza OT duży nacisk kładziemy na samokształcenie. Bez chęci i zaangażowania żołnierza tego się nie osiągnie.

Myślę, że aneksja Krymu przez Rosję zdecydowanie zmieniła ten trend. Ale wieloletnie zaniedbania nie dadzą się odrobić w kilka lat.

Dziś już nie mamy służby zasadniczej, a gdybyśmy nie mieli Wojsk Obrony Terytorialnej i nagle dochodzi do sytuacji – wojny, kryzysu - to gdzie ten człowiek ma się nauczyć? Będziemy go dopiero szkolić? Nie ma na to czasu.

W każdej jednostce jest plan szkolenia po mobilizacyjnym rozwinięciu, ale to jest tylko do pewnego etapu. Są ludzie, którzy mają przydziały mobilizacyjne, oni przychodzą – mają przejść parę ćwiczeń, parę strzelań i gotowe. Nie do końca będą tak wyszkoleni jak powinni być.

Jeśli chcemy żeby Polska była bezpieczna to musimy mieć ludzi, którzy chcą jej bronić. Takimi ludźmi są ochotnicy, między innymi żołnierze OT, którzy sami wykazują chęć do służby, i którym bezpieczeństwo kraju nie jest obojętne.

undefined
Fot. WOT

Mówi się wiele na ten temat, ale same deklaracje nie wystarczą. 

Może się mówi, ale z drugiej strony – skąd te rezerwy brać, skoro społeczeństwo się starzeje? A na doświadczonych jest popyt. Weźmy mój przykład. Sam dostałem propozycję stworzenia jednego pododdziału pod swoim dowództwem, do tzw. ochrony na statkach.

Z mojej kompanii rozpoznawczej część pojechała na tzw. statki - na ochroniarzy (przeciwko zagrożeniu ze strony piratów - red.).  W większości byli to podoficerowie. Dziś wysyłają kartki z egzotycznych krajów. Spotkałem jednego. Był w kraju młodszym chorążym, był snajperem, po tak zwanej szkole duchów – doświadczony specjalista. Chwali zarobki w nowej pracy, ale jest to kosztem rodziny, ponieważ praca ta polega na ciągłej nieobecności w domu. To nie jest życie.  WOT daje mu teraz możliwość powrotu i służby w swojej specjalności.

WOT idzie terytorialnie. Szuka ludzi do służby z danego rejonu, z danego miejsca. Ma to duże znaczenie w późniejszym wykonywaniu przez niego zadań, ponieważ np. to czego ja muszę się z mapy nauczyć on po prostu wie. On wie jak i gdzie dojechać, które drogi są ważne, które są nieuczęszczane, gdzie jest np. węzeł komunikacyjny itd.

Wiadomo jak działają grupy specjalne. Sam tak działałem. Taka grupa szła w rejon i tam po prostu realizowała zadania. Grupa była to najczęściej pięcioosobowa – ja miałem w swojej np. sapera, płetwonurka… różnych specjalistów, tak że byliśmy samowystarczalni. Szkolenie polegało na tym, że prowadziliśmy obserwację, działaliśmy skrycie. Szkolenie, bo w akcji sprawdziliśmy to tylko raz w Iraku. Ale tam nie przyniosło oczekiwanych efektów, właśnie dlatego, że nie znaliśmy dobrze terenu i nie mogliśmy ukryć się wśród „lokalsów”.

Jak rozumiem WOT nie ma prowadzić tego typu akcji, ale im przeciwdziałać?

Oczywiście. Załóżmy, że taka grupa sobie działa i załóżmy, że naszym terytorialsem jest leśnik. I chodzi tą ścieżką co zawsze, ma obchód albo jeździ samochodem. I nagle widzi ślady, nowe ślady tam gdzie nikt się nie pojawia. Wiadomo, że grupa specjalna powinna ślady maskować, ale nigdy nie da się wszystkiego zamaskować. Zwłaszcza w nieznanym terenie przed lokalną ludnością. Więc nasz leśnik widzi ślady i to jest dla niego jasny sygnał – tam ktoś jest. Jeśli jest żołnierzem WOT, to zamelduje to swojemu dowódcy i sprawdzą to. I w taki sposób jakaś grupa dywersyjna przeciwnika (czy tzw. „zielone ludziki”) zostanie rozpoznana. Dla grupy dywersyjno-rozpoznawczej w obcym terenie ujawnienie się, to koniec działania. Oni muszą się wycofać albo zostaną wyeliminowani. To jest ten zysk z terytorialsa.

Czyli są jakieś plany zagospodarowania myśliwych czy leśników przez WOT? Jako grup obytych nieco bardziej z bronią i z terenem niż reszta społeczeństwa.

Mogę wypowiadać się na swoim poziomie, czyli z perspektywy dowódcy 6.MBOT, a nie z poziomu DWOT. Osobiście nie myślałem o wykorzystaniu ich dostępu do broni, ale zastanawiałem się nad współpracą ze względu na ich znajomość terenu i sytuacji. Jak mówiłem wcześniej – mają szansę zauważyć rzeczy, które umkną osobom na co dzień nie przebywającym w terenie.

Myślę więc o pozyskaniu ich jako żołnierzy OT. Każdy dowódca operacyjny (mówię to z perspektywy poprzednich doświadczeń), chciałby mieć w czasie prowadzenia działań kogoś obeznanego z terenem oraz wsparcie OT, które zdejmie z niego wiele zadań. Choćby w zakresie pilotowania kolumn, kierowania czy rozpoznania.

Jest to kolejne z zadań Żołnierzy OT związane ze współdziałaniem z wojskami operacyjnymi.Tylko trzeba szkolić. Zwłaszcza we współpracy z innymi rodzajami wojsk. Ze służbami. Takie ćwiczenia już były np.  ćwiczenie Twierdza.

To znaczy, że terytorialsi mają zdecydowanie zadanie pomocnicze względem innych formacji. Co w tej sytuacji ze specjalsami, którzy stanowią całkiem liczbą grupę wśród oficerów WOT?

Pomimo tego, że oficerowie wywodzą się z jednostek specjalnych i mam dla nich duży szacunek, ale w  np. 6.MBOT nie będziemy szkolić żołnierza OT jako specjalsa. To doświadczenie z WS może służyć tylko temu, żeby uatrakcyjnić szkolenie, nauczyć konkretnych rzeczy, praktyki, a nie po to, żeby – podkreślam jeszcze raz- z żołnierza OT zrobić specjalsa. Żołnierz OT nigdy nie będzie specjalsem - nie ma takiej opcji. Żołnierz OT może izolować, zabezpieczyć wejście, wspierać jednostki operacyjne. To jest zadanie OT, wspieranie i współdziałanie z Wojskami Operacyjnymi w operacjach wojennych. To jest ta różnica.

undefined
Fot. WOT

A co w przypadku zajęcia terytorium przez przeciwnika? WOT się wycofa, czy zostanie?

Żołnierz OT się nie wycofa. Przejdzie do działań nieregularnych. Będzie miał trudne zadanie ponieważ jako żołnierz będzie musiał walczyć z przeciwnikiem, ale sytuacja zmusi go do ściągnięcia munduru. A w dalszym ciągu będzie musiał realizować zadania z dotyczące np. ochrony infrastruktury i ludności. 

Na szczęście wojna to ostateczność. Znacznie częściej WOT będzie działał w sytuacjach kryzysowych – powodzi, katastrof.

Zgadzam się, że w przypadku kryzysu największe znaczenie będą miały Wojska Obrony Terytorialnej, ponieważ ten system ma działać terytorialnie. Efektywność będzie zależna od stanu uformowania brygad. Najbliżej tego są dziś brygady z I etapu, bo są najbardziej rozwinięte. Jeśli pojawią się problemy, to żołnierze będą tam „na pstryk”. Będą pierwsi i znacznie szybciej niż inne formacje.

Rok czy dwa lata temu, gdy była „ptasia grypa w lubuskim”, byłem dowódcą zgrupowania ds. zwalczania ptasiej grypy. Wówczas przekonałem się, że świadomość władz samorządowych, nawet wysokiego szczebla, co do działań wojska jest niska. Oni są nadal przekonani, że wojsko pojawia się momentalne, natychmiast. Pamiętajmy, że Wojska nie ma w koszarach, tak jak to funkcjonowało za czasów służby zasadniczej.

Mamy wojsko zawodowe, żołnierze pracują do 15:30. Gotowość osiągają zgodnie z ustalonymi dla danej grupy czasami. To mogą być czasy od 24 do 72 godzin. To jest zaplanowane działanie – coś się dzieje, pada komenda, idzie sygnał poprzez systemy i żołnierz ma czas, żeby przyjechać. Potem robi się zbiórki, sprawdza sprzęt – przecież nie można wypchnąć do akcji niesprawdzonego wojska i bez jasno określonego zadania (to jest chyba dla wszystkich zrozumiałe). Natomiast Terytorialsi będą sprawdzeni, gotowi oraz też będą mieli bliżej: do jednostki, do sprzętu i do miejsca akcji. W standardowej jednostce 48 godzin to jest czas dojazdu do jednostki. Jeśli cel będzie osiągnięty to żołnierz OT będzie terytorialnie związany z rejonem, w którym będzie działał. Ale również z ludźmi, którzy tam żyją, pracują, mieszkają – (znają się). Przyśpieszy to realizacje zadań i pozwoli na szybką obecność żołnierzy w miejscu docelowym.

Na Mazowszu to będzie m. in.  żołnierz 6 Brygady WOT. Jednostki którą Pan tworzy. Gdzie są one formowane?

W obecnej chwili mamy lokalizację 6 Brygady OT tu w Warszawie, ale to jest lokalizacja tymczasowa. Bataliony mamy mieć w Radomiu, Płocku, Pomiechówku, Grójcu i Książenicach. Ale to jeszcze może ulec zmianie. Wszystko na razie jest wokół Warszawy. Wiele rzeczy zależy też od infrastruktury.

Czyli sytuacja jeszcze się klaruje?

Potrzebne są decyzje - zakończenie remontów i inwestycji, tak aby pododdziały osiągnęły miejsca docelowe. Na przykład do mnie już dziś zgłaszają się żołnierze do batalionów, które będę dopiero formował. Ale dopóki ich nie ma, ja nie mogę pozyskiwać dla nich ludzi. Nawet, jeśli mają oni zgodę bezpośrednich przełożonych.

Kiedy zaczyna się szkolenie?

Od kwietnia rozpoczynamy szkolenia i aby to funkcjonowało, to trzeba wiele kwestii pospinać. Bo jeśli ktoś przyjdzie na szkolenie w kwietniu i ono będzie źle zrobione, to już nie przyjdzie więcej. Trzeba mieć świadomość podejścia kandydatów i żołnierzy. Jakość przede wszystkim, nie ilość. Z jakości z czasem płynnie przejdziemy w ilość.

Wiele osób nie wie czego się spodziewać. 

Mam tego świadomość, dlatego organizujemy spotkania. Zaczęliśmy od Radomia i tam okazało się, że oni nie wiedzą co ich czeka. Na przykład to, że brygada będzie najprawdopodobniej w Radomiu, to nie znaczy, że będzie tam stacjonować ponad 4 tys. ludzi. Tyle mniej więcej liczy cała brygada. Ale bataliony, które ją tworzą mają być rozproszone, więc na miejscu będzie maksymalnie 800-1000 żołnierzy.

Potrzeby kadrowe nowego rodzaju sił zbrojnych są duże. Często słyszy się ostrzeżenia, że WOT „wykrada” kadry Wojskom Operacyjnym.

Jeśli chodzi o „podkradanie ludzi” to jeśli żołnierzowi nie można zaoferować rozwoju zawodowego, to on skorzysta z okazji jaka mu się nadarzy. Zwłaszcza jeśli przechodząc do WOT poprawi sobie sytuację nie tylko w szczeblach kariery, ale również „terytorialnie” (geograficznie). Po prostu będzie służył bliżej domu.

Niewykluczone, że za jakiś czas ten sam żołnierz wróci do Wojsk Operacyjnych z nowym doświadczeniem i kompetencjami. W 6. MBOT nie będzie ekspresowych awansów. Każdy zaczyna na swoim poziomie. Na przykład podporucznik prosto ze szkoły oficerskiej idzie na stanowisko – dowódca plutonu. Po 2-3 latach może awansować i to jest naturalna drabina. Pozwala nabyć niezbędne na poszczególnych poziomach umiejętności.

undefined
Fot. WOT

Ja mam taką zasadę i już tu w brygadzie mam ludzi, których obserwuję, mimo że jestem dopiero miesiąc. Już planujemy ścieżki rozwoju zawodowego. Tak aby każdy wiedział, na co może liczyć w przyszłości, jeśli będzie w sposób właściwy wywiązywał się z obowiązków. Będzie kierowany na kursy specjalistyczne, kwalifikacyjne itd. Mówiąc prościej zapewniamy mu rozwój.

To pozwala zaplanować przyszłość kadr jednostki i świadomość ścieżki kariery danego żołnierza. Z reguły to się sprawdza. W mojej poprzedniej jednostce, siedemnastce (17 WBZ), zwracaliśmy na to dużą uwagę. To pozwala zbudować zespół i zaufanie.

Skoro jesteśmy przy kadrach, to jak wygląda skompletowanie 6.MBOT na Mazowszu?

Trwa u nas proces napływu. Przykładowo w samym Radomiu, po paru spotkaniach, mamy ok. 800 chętnych do służby w naszym 62 batalionie lekkiej piechoty, z czego ponad 500 osób złożyło już wnioski. To nam pokazuje, że ludzie chcą przychodzić, że służba w OT jest atrakcyjna. Wiedza krąży. To dynamiczny proces. Reagujemy na sytuacje i na pojawiające się informacje.

Jeśli chodzi o informacje związane z 6 MBOT na Mazowszu, to pojawiały się plany tworzenia batalionów miejskich w Warszawie. Mają one ćwiczyć „czarną taktykę.

Nie posiadam informacji na temat tworzonych batalionów w Warszawie, choć może to oczywiście ulec zmianie. Bataliony są wokół Warszawy, a nie w samej Warszawie

Pierwsze dwa lata to szkolenia indywidualne/ specjalistyczne. Dopiero potem jest to „zgrywane”, taktyka działania w zespole. Teraz trzeba mądrze podzielić i przydzielić dowódców pododdziałów oraz rozpocząć ich szkolenie. Dobry dowódca wie, który oficer najlepiej sprawdza się w tak zwanych „działaniach lesisto - jeziornych”, a który w terenie zurbanizowanym. Dowódca brygady mając taką wiedzę może odpowiednio tworzyć, modelować i szkolić pododdziały. Są to plany na daleką przyszłość.

Czyli nie będzie batalionów miejskich?

Jeśli chodzi o nasze bataliony wokół Warszawy, to z pewnością będziemy szkolić je również w działaniach w terenie miejskim (zurbanizowanym). Ale nie zapominając o innych rzeczach ujętych w programie szkolenia. 

Niektórzy pytają dlaczego żołnierz WOT ma dostać wyposażenie nowocześniejsze niż wiele jednostek Wojsk Operacyjnych? Nowe hełmy, oporządzenie, karabinki Grot.

Wszyscy chcieliby mieć najlepszy sprzęt – i Wojska Operacyjne, i WOT – do tego należy dążyć. Ale trudno „namówić” kogoś, żeby wstąpił do WOTu i powiedzieć mu – słuchaj, będziesz miał stary sprzęt. To nie jest ten poziom, ludzie nie przyjdą. Dlatego powinno to być robione tak, żeby wszyscy mieli nowy sprzęt. Ale to się rozbija o pieniądze i możliwości produkcji, bo przecież chodzi o krajowej produkcji sprzęt i wyposażenie. Łatwo jest go pokazać na targach, ale nie zamówić dziesiątki czy setki tysięcy egzemplarzy. Z drugiej strony WOT to droga, którą do wojska może trafić wiele ciekawych rozwiązań. Nie traktujmy tego jak współzawodnictwo, ale jak współpracę.

Chciałbym, żeby całe Siły Zbrojne dysponowały nowoczesnym sprzętem, daje to nam gwarancje bezpieczeństwa.

Dziękuję za rozmowę.


Płk Grzegorz Kaliciak jest dowódcą 6. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej. Bezpośrednio przed objęciem tej funkcji pełnił stanowisko szefa sztabu 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej w Międzyrzeczu. Płk Kaliciak to czterokrotny uczestnik misji w Iraku i Afganistanie, znany przede wszystkim ze skutecznej obrony ratusza (ang. city hall) w Karbali w Iraku w kwietniu 2004 r.

Płk Kaliciak był wówczas kapitanem i dowódcą kompanii rozpoznawczej, która razem z pododdziałem z Bułgarii broniła się przed przeważającymi liczebnie siłami rebeliantów. To wydarzenie stało się m.in. podstawą scenariusza fabularnego filmu pt. "Karbala", sam Kaliciak wydał na ten temat książkę.

Reklama
Reklama

Komentarze (45)

  1. Sailor

    Tak jeszcze raz, a pro po słonia. Faktycznie pan Kaliciak ma racje, że WOT to nigdy nie będą specjalsi, nie będą mieli żadnych szans w konfrontacji ze specnazem i z regularną armią. Natomiast już byli żołnierze GROM, FORMOZY, Lubecji czy funkcjonariusze SPAP i podobnych formacji, których jest u nas sporo już spokojnie mogą sobie poradzić. Tych ludzi już nie trzeba szkolić. Wystarczy, że przypomną sobie nawyki i dalej tylko trzeba będzie je podtrzymywać. Pewnie, że nie będą oni wykonywać zadań specjalsów ale można z nich tworzyć grupy specjalne do walki z zielonymi ludzikami. Nawet tymi ze specnazu. Tym bardziej, że będą oni działać na swoim terenie w małych zgranych grupach, których moim zdaniem można by sformować co najmniej kilka w każdym województwie. Tylko, że nie ma skierowanej do tej grupy żadnej takiej oferty, a już kuriozalne jest co oferują WKU np. dla byłych f-szy SPAP czy Wydziału Zabezpieczenia Działań Straży Granicznej. Mianowicie nieżalenie czy były funkcjonariusz był podoficerem, aspirantem czy oficerem WKU oferuje stopień szeregowca i jeżeli nie był w zasadniczej służbie wojskowej to jeszcze dają w pakiecie szkolenie unitarne. Jeżeli tak się będziemy bawić to moim zdaniem daleko nie zajdziemy.

    1. zmech

      \"Tylko, że nie ma skierowanej do tej grupy żadnej takiej oferty, a już kuriozalne jest co oferują WKU np. dla byłych f-szy SPAP czy Wydziału Zabezpieczenia Działań Straży Granicznej. Mianowicie nieżalenie czy były funkcjonariusz był podoficerem, aspirantem czy oficerem WKU oferuje stopień szeregowca i jeżeli nie był w zasadniczej służbie wojskowej to jeszcze dają w pakiecie szkolenie unitarne\". - Zachęcam do zapoznania się z art. 76a ustawy z dn. 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej i przepisami wykonawczymi w sprawie równorzędności stopni wojskowych, policyjnych, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Biura Ochrony Rządu (obecnie SOP), Służby Celno-Skarbowej, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Więziennej i Straży Granicznej. Byli funkcjonariusze SG, powołani do służby wojskowej, są mianowani na równorzędne do posiadanego stopnia SG stopnie wojskowe; nie odbywają ponownie szkolenia podstawowego (\"szkolenie unitarne\" to nazwa nieoficjalna); składają natomiast przysięgę wojskową jeśli nie składali jej wcześniej albo jeśli nie składali jej w brzmieniu określonym ustawą z dn. 3 października 1992 r. o przysiędze wojskowej. W mojej kompanii służył żołnierz, który posiadał stopień kaprala SG; z dniem powołania do służby wojskowej został mianowany na równorzędny stopień wojskowy - kaprala. Także na przyszłość, nie wypowiadaj się na tematy, o których nie masz pojęcia.

    2. Lio

      Art. 76a nie dotyczy terenowej służby wojskowej czyli WOT. Niestety przepis ten nie został przez te kilka lat znowelizowany i np. chorąży z Policji jest szeregowym w WOT. Wiem co mówię

  2. CcinssonMc

    Oczywiscie w pismie do Mon z 8.X.2014 w koncepcji bylo m.in. wykorzystanie doswiadczenia z Iraku i Afganistanu.. Szkoda ze WOT nie bedzie sie wszedzie oplacal bylym zolnierzom, bo moim zdaniem to wlasciwr miejsce aby ich zatrzymac a jednoczesnie pozwolic gladko wrjsc do cywila. Sluzba OT narzuca bardzo duzo rygoru. I mimo ze dyspozycyjnosc ma byc probą ominiecia podatkow czy obowiazkow emerytalnych to cala sluzba nosi znamiona ciągłości.. nie wyglada to dobrze i moze nawet niesc klopoty dla zolnierza... ~200zln za 2 dodoby.. 500 W weekend w fabryce z nadgodzinami mozna zarobic wiecej.. Pytanie czy taka osoba wezmie psychiczny luz, dobry kontakt z pracodawca, doswiadczenie i lepsza kase czy.. Bedzie jednak wolal latami co miesiac stawac na bacznosc

  3. Skoczek224

    Postrzeganie Wojsk Obrony Terytorialnej w kategoriach zadań volkssturmu jest nieporozumieniem. Przypuszczam, że autorzy projektu wzorowali się na gwardii narodowej, milicji stanowej i wojskach rezerwowych USA. Jest to projekt ambitny biorąc pod uwagę budżet i nie kompletny. W okresie zimnej wojny najniższą komórką obrony terytorialnej RFN był wartownik-obserwator uzbrojony w cokolwiek (dubeltówkę) i środki łączności. Jego rola polegała na nie na walce, ale poinformowaniu o obecności dywersantów npla. (ziel. ludzików). Skuteczne rozpoznanie i dekonspiracja oddziałów specjalnych wroga jest podstawą wojny nie symetrycznej.

  4. piotr

    Polskę należy trzymać bezustannie w rozdwojeniu, w pochlebianiu jednym przeciwko drugim; na sejmy należy wpływać przekupstwem, jednaniem sobie stronników, i opiekowaniem się nimi, aby nigdy do zgody nie doszło, wojska rosyjskie należy pod wszelkiemi pozorami nasyłać do Polski i tam je pozostawiać załogą. Gdyby rządy ościenne przeszkadzać miały tym zamiarom, należy je ułagodzić, Polskę podzielić, a potem starać się, aby części kraju tego innym rozdane napowrót odebrać.

  5. Nokian

    Bravo Płk. Kaliciak. Odkrył Amerykę:-/ A kto twierdzi że to mają być specjalsi? OT to AKT rozpaczy ze strony MON (kłania się brak rezerw oraz nieliczna armia)......a i są tańsi od zawodowców. Suma sumarum pozytywny ruch ze strony zdesperowanego monu.

  6. kubuskow

    \"Spotkałem jednego. Był w kraju młodszym chorążym, był snajperem, po tak zwanej szkole duchów – doświadczony specjalista. Chwali zarobki w nowej pracy, ale jest to kosztem rodziny, ponieważ praca ta polega na ciągłej nieobecności w domu. To nie jest życie. WOT daje mu teraz możliwość powrotu i służby w swojej specjalności.\" To strasznie smutne, że pomysłem na wykorzystanie wyszkolonego snajpera jest WOT, a jednocześnie pokazuje, że ta formacja cały czas nie powstaje jako obronna.

    1. Jaxa

      \"pokazuje, że ta formacja cały czas nie powstaje jako obronna\" - a co, snajperzy to specjalność ofensywna, w działaniach obronnych wymieniają broń snajperską na coś innego?

    2. kubuskow

      Mój błąd. Nie chodziło mi o słowo \"obronna\", a tyłowa, zabezpieczenia zaplecza itp. Jeżeli potrzebują snajperów to chyba nie do pilnowania magazynów, centrów przeładunkowych itp?

  7. Kordian

    Pana książkę przeczytałem w dwa wieczory, jest genialna. Ogromny szacunek dla tego co Pan robi i dla wszystkich żołnierzy, którzy biorą udział w misjach a później chcą dzielić się wiedzą i doświadczeniem w kraju, to ogromny potencjał, którego nie wolno zmarnować.

  8. Dan

    WOT ściągnie mundur, a Ja, TY czytelniku z kategorią \"A\" to będziemy chodzić do pracy? Wojna to pewne kamasze i nie ma co porównywać specjalsów do WOT, gdyż naród będzie w to uwikłany. Pamiętajcie, że wojna prowadzi do grabierzy totalnej, więc formacje wroga wjadą w głąb. Wtedy to i cywil chwyci za broń. Jako cywil ogarnął bym nie jednego zawodowego z brzuszkiem. Poza tym bardzo dużo żołnierzy po misjach odeszło z wojska definitywnie, a część ma możliwość służby poprzez WOT i oni przekazują wiedzę dalej.

    1. m p

      \"Jako cywil ogarnął bym nie jednego zawodowego z brzuszkiem.\" A to umiesz obsługiwać moździerz? Kierować czołgiem? Może znasz się na radarach, albo radiolatarniach? A może trafiasz do zapałki ze stu metrów? Masz kondycję, to super, ale zgłoś się na przygotowawczą lub do WOTu i stań się tym małym trybikiem wzmacniając nasze wojsko, a co za tym idzie cały kraj.

    2. Jaxa

      \"Jako cywil ogarnął bym nie jednego zawodowego z brzuszkiem\" - to jest właśnie problemem cywili, że myślą kategoriami indywidualistów z kina akcji. Rzecz nie w tym, że szybciej pobiegniesz a może nawet lepiej strzelisz od jakiegoś żołnierza. Wojsko to działanie zespołowe, dyscyplina, zdolność do znoszenia na rozkaz różnych niedogodności. Trochę lat w armii spędziłem i od tamtej pory w cywilnych warunkach nie spotkałem nikogo, kto mimo braku doświadczenia wojskowego umiałby zachowywać się w obliczu trudności na poziomie żołnierza. Kozak na siłowni, czy na strzelnicy, ale nie poczeka tyle ile kazano, nie spręży się na dłużej, nie zrozumie, że czasem nikt mu nie będzie tłumaczył i przekonywał tylko ma zrobić-nie pytać itd., itp. Bo mu zimno, bo przecież ile będzie to trwało, bo jeść albo spać mu się chciało, bo pada, bo przecież pieszo ma iść? I tak ze wszystkim. Nawet ci co sami potrafią się przegonić w ciężkich warunkach i fizycznie na jakichś treningach, milsimach, czy obozach suriwalowych, zapominają, że zrobili to tylko wtedy gdy chcieli i na ile chcieli, zawsze z perspektywą, że można w każdej chwili dać sobie spokój i wrócić do ciepłego domku. A wojsko i działania wojenne to coś zupełnie innego: z reguły karnie robisz więcej niż masz ochotę, nie wtedy kiedy chcesz, czy ci się to podoba czy nie, w dużej mierze rzeczy nieatrakcyjne i nie ma miejsca na dyskusje, rezygnację w dowolnym momencie, kwękanie czy obrażanie się. Dopóki tego się nie nauczysz i nie masz odpowiedniego doświadczenia, to tylko wydaje ci się, że \"jak trzeba będzie to przecież wtedy się postaram\".

    3. Kordian

      Dokładnie nie wystarczy tylko mieć dobrą kondycję

  9. peruniec

    Ze sprzętem to bzdura. Wojska ktore nie beda potzebowac nowoczesnego wyposażenia do spełniania obowiązków to strata pieniędzy. Radze poczytać o Finlandii gdzie ciągle używają ak na 7.62 z oszczędności! Tak samo gwardia narodowa usa ma stary sprzęt bo on jest i można go wykorzystać.

    1. cooky

      amunicji do kałaszy mamy full ale jakoś trzeba dla WOT zamawiać nowe zabawki typu MSBS i wszystko to kosztem armii, kazdego roku jest do wystrzelenia pełno amunicji 7,62x39 co traci resurs ale po co to robić jak mozna kupic nowe...??? żenada

    2. Jaxa

      Nie mamy full tylko odpowiedni zapas do co raz mniejszej ich ilości w służbie. Ilość broni na 7,62 mm wz. 43 w armii i magazynach znacząco ubyło, nawet na rynku cywilnym amunicja do niej zaczyna być mniej dostępna i drożeje.

  10. Łysy

    Motywacja po powrocie z Afganu (2 zmiany w ZB ,,Alfa\" ponad 200 wyjazdów ) usłyszałem od życzliwych opinię, przeleżał pół roku zarobił kupę kasy a teraz zgrywa weterana no to trzeba mu pokazać miejsce w szeregu.

  11. bęcki

    XXI wiek. Jak ktoś sobie wyobraża sprawą OT to niech zapomni o jej oficjalnym istnieniu w czasie pokoju. Strumienie danych elektronicznych już dawno dały wrogom informację o potencjalnych \"żołnierzach\". Ostatnimi, żywymi i być może skutecznymi żołnierzami będą zwykli dziś ludzie którzy nie istnieją w bazach jako żołnierze a ich bronią będzie to co możliwie skrycie uzyskają być może od wroga a nie ta starannie policzona i zapisana w bazach elektronicznych wraz z lokalizacją. Myślenie młotkiem powoduje że wszystko wygląda jak gwóźdź. W XXI wieku należy myśleć wieloaspektowo i patrzeć z szerokiej perspektywy. W OT potrzeba i młotów i mega mózgi. Młotek nie zhakuje obcych systemów. Młotek właściwie prócz wbicia gwoździa niewiele potrafi. Jak ktoś chce prawdziwą OT to niech uczy chłopaków unieruchamiania komunikacji i logistyki przeciwnika inaczej niż tylko wysadzaniem czy strzelaniem, a przy okazji pomocy medycznej bo istotą obrony jest obrona i ratowanie życia Obywateli.

    1. ja1

      Nie inaczej, przejść do konspiracji po lansie w necie choćby na fejsie. Przepis na pewną porażkę....

  12. tj

    \"Żołnierz OT się nie wycofa. Przejdzie do działań nieregularnych. Będzie miał trudne zadanie ponieważ jako żołnierz będzie musiał walczyć z przeciwnikiem, ale sytuacja zmusi go do ściągnięcia munduru.\" - Jednym zdaniem panie pułkowniku, muszą być lepsi od tzw specjalsów.

    1. Maciek

      Jakie to działania nieregularne związane z ochroną ludności będzie realizował WOT? Partyzantka zawsze kończy się ciężkimi stratami wśród ludności cywilnej

  13. Pol

    Jak się tak marnują to niech uczą w szkołach zrobić 1 lekcje tygodniowo Po 1 godzinie dla każdej klasy .W zdrowym ciele zdrowy duch. Lub więcej szkół wojskowych ale nie od sztzelania tylko od wyspecjalizowanych ludzi np w projektowaniu radaròw w programowaniu statków latających czy robotyce tak aby w czasie pokoju ludzie mogli się odnaleźć na normalnym rynku pracy. Dziś w szkołach podstawowych jeżeli chodzi o zajęcia techniczne to mamy dno przez cały okres czasu żeby takie dziecko przynajmniej zrobiło z kijka i tektury szybowiec malutki. Lub inny mały gadżet . Wszyscy uczą teoria która wietrzeje a jest brak warsztatów w szkołach czy robotyki 40 lat temu poziom nauki był wyższy i prostsy . Dziś pierze się mózgi w szkole a wiedzę mają korporacje .

    1. dawny zolnierz ZSW

      To moim zdaniem drogi panie nie o to chodzi,tu nie trzeba szkolić informatyka czy robotyka itp ale osobę która zrobi dużo zamieszania i start po stronie ewentualnego agresora. Wykorzystując teren i wiedzę o nim,a nie zapewnienie żołnierzom OT pracy w cywilu. Pozdrawiam

    2. bęcki

      Najwięcej zamieszania może zrobić wirus grypy żołądkowej tudzież coś innego skutkującego fekalizacją. W boju czym mamy i kogo pokonać? Potrzeba nam ludzi z wiedzą i umiejętnościami analitycznymi, twórczych. Bez tego możemy tylko \"słodko umierać za Ojczyznę\" i fundować sobie kolejne Termopile które może zagoszczą na kartach historii jak będzie jeszcze istniał Naród i Państwo dla tej historii. Z perspektywy młotka wszystko wygląda jak gwóźdź. Potencjalni przeciwnicy mają i lepsze młotki i więcej tych młotków.

  14. Hans Kloss

    Wreszcie ktoś postawił sprawę jasno - żołnierzyk WOT nigdy nie będzie specjalsem. Nie będzie bo być nie może. Poczynając od kwestii strukturalnych - całkowicie różne miejsca zajmują jednostki WOT i specjalsi w strukturze armii. Po szkoleniowo-organizacyjne. Specjals to zawodowiec, przechodzący permanentne, zaawansowane szkolenie. WOTowiec to weekendowy ochotnik za 500 zł na miesiąc, łączący pracę z okazyjnym bieganiem po lesie. To są kwestie zrozumiałe dla każdego średnio rozgarniętego człowieka. Wiem, że propaganda zwłaszcza za czasów Macierewicza, przedstawiała WOT w przerysowanym świetle, ukoronowaniem tej propagandy był news jakoby WOT zdobył lotnisko w Szymanach podczas ćwiczeń. Dużo krzywdy to wyrządziło tej formacji. I zbudowało szeroki obóz jej krytyków i przeciwników.

    1. pragmatyk

      Gdyby WOT organizował ktoś inny a nie Macierewicz nie było by tyle niezdrowych emocji i do tej pory rola WOTu w siłach zbrojnych byłaby bezdyskusyjna.

    2. stach

      Jakie to dziwne, że jakoś nikt poza Macierewiczem jednak tego WOTu nie zorganizował..

  15. czytelnik

    Świetny wywiad. Brawo dla Redakcji. \"WOT to droga, którą do wojska może trafić wiele ciekawych rozwiązań. Nie traktujmy tego jak współzawodnictwo, ale jak współpracę\" - jak dla mnie sedno, jeśli chodzi o całą polityczną szkopkę nad WOT.

  16. Bez ryzyka

    Gdyby rząd był mądry to budował budował by schrony na wsiach czy małych miastach razem ze strzelnicami a pieniądze pozyskał uni niby że sportowe i wydał prawo do posiadania broni Polakom tyle że broń musi być używana i przetrzymywana tylko w tym obiekcie. Myślę że zakłady zbrojeniowe zarobiły by po primo. Po drugie zamiast przed komputerem młodzież chodziła by postrzelać Prosty pomysł na budowanie bezpiecznego państwa bez strachu. Zastosował bym też opcje że w sklepie z bronią można by kupić każda broń tyle że policja ja przewozi do wskazanego bunkra .

    1. jaskiniowiec

      To jest straszne. Co to za pomysł jakieś bunkry, strzelnice i młodzież do karabinów zamiast komputerów, masakra porostu brak słów. Bezpieczne państwo to państwo bogate i zaawansowane a nie bunkry i strzelnice. Twój pomysł to oferta dla jaskiniowców, a nie dla państwa osadzonego w świecie w którym najsilniejsza bronią jest informacja i technologia.

  17. Remik

    Ja bym zolnierzy na potencjalny front nie wysylal, bez: I.profesjonalnego fizycznego treningu, II.profesjonalnego infanterystycznego wyksztalcenia i III.sprzetu jakosciowego. Priorytetem powinno byc paramilitarny fizychno-psychiczny trening np: atletyka, podstawy spinaczki, box, podstawy apnoe.

    1. Mroczysław

      Na co żołnierzowi boks (nie box), czy wspinaczka (i to w Polsce, gdzie dominuje płaski teren)? Żołnierz ma do wroga strzelać, albo pokryć go ogniem artylerii itp. a nie bić się z nim na pięści, czy skradać po skałach z nożem w zębach.

  18. Perun

    Lokalsi, terytorialsi a do walki w terenie zurbanizowanym najlepiej blokersi.

    1. B/C

      Niewiele się pomyliłeś. Nikt nie zna lepiej terenu jak blokersi. A o obronę miejsca zamieszkania, a nie dżungli tutaj chodzi.

  19. nikt ważny

    Dobry wywiad. Nurtuje mnie wciąż wątek miasta, tu dotyczący Warszawy. OT w swojej formule nie ma możliwości realizacji zadań w dużych i średnich miastach, nie tylko bojowych ale tych nie bojowych typu zabezpieczenie obiektów, bez miejskiego wsparcia. Obawiam się że przy tak złożonej infrastrukturze nikt z OT włącznie nie jest w stanie zabezpieczyć zasobów dla tego rodzaju miast. Odcięcie prądu właściwie oznacza paraliż a w okresie tygodni katastrofę humanitarną. To jest najsłabsze ogniwo i tu nawet \"miejska\" OT niewiele by pomogła. Zaryzykuję stwierdzenie że nie istnieje żaden sensowny scenariusz obronny/ochrony ludności, dla np. Warszawy bo to zadanie w zdominowanym technologią świecie jest niewykonalne, a w dość frywolnie rozbudowanej Warszawie i jej okolicach nie ma nawet ilościowo sił które utrzymały by porządek. Zagrożenia obecnie nazywane hybrydowymi skierowane są nie na spacery po lasach ale właśnie na ośrodki miejskie gdzie \"zielony ludzik\" może właściwie przebrać się za każdego, być np. \"bezdomnym\" a i stolicy cechy rasowe czy nieznajomość języka polskiego nie jest niczym niezwykłym. O ile paliwem współczesnych państwowości jest prowincja to \"serce i krwiobieg\" koncentrują się w ośrodkach miejskich. Tu potrzeba nie tyle OT która ma swoje zadania ale OC która zdaje się leży w powijakach. I tu jestem pewnie że płk. Kaliciak doskonale wie że to Polska to nie Irak i doświadczenia z Iraku na niewiele się zdadzą z wyjątkiem stanu kiedy działania bojowe wpełzną do miasta.

    1. kubuskow

      Też wydaje mi się, że bez OC to czeka nas totalna klęska! Uważam, że jest to pilniejsza potrzeba, a na pewno nie powinien to być temat odkładany na bliżej nie sprecyzowaną przyszłość lub w ogóle zapomniany!

    2. nikt ważny

      Obecnie OC to właściwie tylko szkieletowa struktura, obowiązki przepisami zrzucone na wojewodów, starostów i prezydentów miast, i założenie że starć pożarna wszystko załatwi. Praktycznie OC to tylko fasada która nijak nie wywiązuje się z dość podstawowych obowiązków. Nawet tzw \"przysposobienie obronne młodzieży\" przerzucono na OC która zdaje się nic w tej materii nie robi. O WOT mówi się dużo choć ich zadania koncentrują się na \"potajemnym\" wbijaniu gwoździ. Za to o OC - cisza. Strona OCK skromna i właściwe nic tam nie ma. Niby w zeszłym roku były ćwiczenia KOPERNIK ale informacja o tym właściwie się nie przebiła, wagi nie podkreślono a scenariusz był... no cóż wątpliwy. Jak działa OC mieliśmy przykład podczas zeszłorocznych zjawisk pogodowych. Otóż nie działa.

  20. cbcb

    A mi jak słyszę wyraz \"WOT\" to od razu mam skojarzenie z takim filmem p.t. \"First Blood\" - bardziej znanym jako \"Rambo\", w którym to właśnie pokazano działanie ichniejszych \"terytorialsów\" w akcji :) Ten mundur, nowy karabinek i parę złotych to jest cena, żeby w razie czego miał kto worki z piaskiem sypać, uprzątać połamane drzewa i przy okazji wyprowadzić grube miliony. Po to stworzono WOT.

  21. kapralek

    Pierwszy naprawdę sensowny wywiad w temacie OT brawo plk. Kaliciak

  22. Najpierw nowoczesna broń

    Rownie dobrze to samo mozna powiedziec o specjaldach kiepsko wyposzazony specjals to jak chłop idacy z batem na niedzwiedzia.Rosyjski zołniez posiada Vintorez 9X39mm jestem ciekaw ilu żołnierzy posiada kamizelki kuloodporne i jak sie zachowa ta kamizelka po takim strzale. Po za tym to nalezy na max szkolić snajperów jak największą ilosc.Mało tego dzis juz nikt za muru łeba nie wychyli a w okopie to samobujstwo bo amunicja programowalna wyciagnie wszystkich. Po za tym nalezy opracowac nowy ubiur zolnierza ktury elminuje ciepłote ludzka na zewnątrz ,2 bron kinetyczna i zimny nabój tak aby stzelajacy był nie do wykrycia.

    1. kubuskow

      Ktoś za dużo Startreka się na oglądał - jak wyeliminujesz \"ciepłotę ludzką na zewnątrz\" to doprowadzisz do przegrzania organizmu i śmierci żołnierza.

  23. SAS

    700 tysięcy żołnierzy mieli Amerykanie w Pustynnej Burzy, to ile potrzeba do stawienia oporu w pełno-skalowej wojnie z Rosją? 30 tysięcy i reszta sztabowców, lotników i marynarzy najpewniej nie wystarczy. OT będzie walczyć w pierwszej linii.

    1. kubuskow

      700 tysięcy potrzebowali aby zaatakować i to było tak mało bo mieli kolosalną przewagę technologiczną, a my chyba mamy się bronić? Zastanów się ile potrzebowała by Rosja aby nas zaatakować, przy założeniu braku przewagi technologicznej i gdzie zabrakłoby jej wojska do zabezpieczenia granic. Myślisz, że Chiny by nie skorzystały?

  24. Victor

    Skojarzenie, które natychmiast się nasuwa to takie, że pan pułkownik jest najlepszym przykładem nieskuteczności \'terytorialsów\'. W 2004 niewielkie siły zawodowców, kiepsko zreszta wyposażone, obroniły City Hall w Karbali przed setkami arabskich takich terytorialsów. Ci ostatni mimo ogromnej przewagi i znajomości terenu po poniesieniu dużych strat musieli ustąpić. To samo czeka WOT w zderzeniu z zawodowcami.

    1. rozczochrany

      Umocnieni obrońcy zawsze maja przewagę nad atakującymi. Straty atakujących umocniony obiekt zawsze będą dużo większe.

    2. Mik

      Gdzie Kaliciak mówi o odbijaniu przez WOT zajętych przez regularne wojska przeciwnika obiektów?

    3. and

      No to mamy przykład odwrotny, czyli obrona lotniska w Doniecku ...

  25. Toudi

    Podobno w Andorze istnieje prawny NAKAZ posiadania przez dorosłych obywateli broni bojowej. Jeśli z jakiegoś powodu jej nie masz, to dostarczą ci ją z magazynów rządowych....Lepiej niż w Teksasie.