Reklama
  • Analiza

Ograniczenia budżetowe tną plany modernizacji rosyjskiej armii

Gdyby Rosjanom udało się zrealizować „Państwowy program uzbrojenia 2011-2020”, siły zbrojne Federacji Rosyjskiej pod względem technicznym dogoniłyby, a w wielu dziedzinach nawet przegoniły armie NATO. Ograniczenia budżetowe spowodowały jednak, że pieniędzy starcza jedynie na część planów modernizacyjnych Kremla, a przepaść technologiczna pomiędzy Rosją a Zachodem powiększa się coraz bardziej - jednak nie we wszystkich dziedzinach.

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

„Sztuczki” planistów wojskowych ukrywają problemy

Rosyjskie media zaczynają alarmować, że środki na realizację „Państwowego Programu Uzbrojenia” na lata 2011-2020 (GPW-2020) są ograniczane, co praktycznie nie pozwala na zrealizowanie najważniejszych programów modernizacyjnych. Efektem inflacji oraz cięć budżetowych jest kolizyjne przechodzenie w kolejny program – na lata 2018-2025 (GPW-2025), a właściwie już na okres 2018-2027.

Plany na ten okres nie uwzględniają bowiem problemów wynikających z wcześniejszych opóźnień i zaniechań. Dodatkowo, planowane środki finansowe są oparte na bardzo optymistycznych szacunkach - nie uwzgledniających zarówno inflacji, jak i rzeczywistych możliwości rosyjskiego budżetu.

Na rosyjskich planach mści się również znana „sztuczka” planistów wojskowych, którzy starają się odsuwać na później największe wydatki umieszczając je na końcu programu. Takie postępowanie powoduje znaczne obciążenie budżetu państwa, który najczęściej nie jest na to przygotowany - tym bardziej, że nigdy nie udaje się wprowadzić tych działań, które miałyby mu wcześniej pomóc: np. redukcji wydatków lub zmniejszenia kosztów produkcji i realizacji przynajmniej niektórych, najbardziej kosztownych programów.

undefined
Fot. mil.ru

W przypadku Federacji Rosyjskiej wskazuje się nie tylko na brak funduszy, ale również na niezdolność przedsiębiorstw obronnych do wykonywania swoich zadań. Lista zarzutów jest przy tym bardzo długa i obejmuje: nieterminową realizację zamówień, brak niezbędnych zasobów produkcyjnych, nieprawidłowo funkcjonującą kontrolę jakości i mało sprawny serwis. W ten sposób produkcja wojskowa nie tylko nie osiągnęła oczekiwanej wielkości, ale również jej koszty nie zostały w odpowiedni sposób zmniejszone.

Tak naprawdę nie miało więc znaczenia, że w latach 2015-2016 brakowało środków finansowych na realizację programu GPW-2020, ponieważ, gdyby one były nawet dostępne to i tak przemysł nie byłby w stanie sprostać stawianym mu zadaniom. Nie zmienia to jednak faktu, że środków budżetowych nie starczy na wszystkie zamierzenia. Świadczy o tym chociażby to, że rosyjskie ministerstwo obrony, które w pierwszym planie budżetu wyliczyło swoje potrzeby do 2025 r. na 30 bilionów rubli (około 530 miliardów dolarów), jest zmuszone przez rosyjskie ministerstwo finansów do ograniczenia potrzeb do poziomu 17 bilionów rubli (około 300 miliardów dolarów). W porównaniu do poprzedniego „Państwowego Programu Uzbrojenia” na lata 2011-2020 oznaczałoby to ograniczenie wydatków o 3 biliony rubli (50 miliardów dolarów).

Propagandowe rozwiązanie, czyli program „Efektywna armia”

Chcąc uzasadnić kasację lub opóźnianie pewnych przedsięwzięć w GPW-2020, w Rosji zastosowano kolejną sztuczkę wszystkich wojskowych planistów – czyli „uzasadnione szukanie oszczędności”. Praktycznie ci sami planiści, którzy wcześniej wprowadzili do planu pewne przedsięwzięcia, każdorazowo uzasadniając to potrzebami armii, teraz oznaczają je jako zbędne. Natomiast środki w ten sposób pozyskane są uznawane jako oszczędności i przeznaczane na inne cele, które są równie niedofinansowane, ale przynajmniej możliwe do zrealizowania.

Działania takie stały się częścią specjalnego programu „Efektywna armia” uruchomionego oficjalnie przez ministerstwo obrony w 2014 r. Miał on pozwolić na pozyskiwanie środków na wydatki, które niespodziewanie wystąpiły w czasie roku podatkowego: bez naruszania państwowych rezerw budżetowych, ale poprzez usuwanie „niepotrzebnych” przedsięwzięć z planu Minoborony. Przypuszcza się, że wśród tych „niepodziewanych wydatków” było m.in. sfinansowanie przejęcia Krymu, stałe wsparcie separatystów na wschodniej Ukrainie oraz prowadzenie operacji w Syrii.

undefined
Fot. mil.ru

„Efektywna armia” w ciągu pierwszych trzech lat przyniosła 129 miliardów rubli oszczędności (2,23 miliarda dolarów), a do 2020 ma być tych pieniędzy prawie dwa razy więcej, czyli 337 miliardów rubli (5,83 miliarda dolarów). Samo usprawnienie kierowania majątkiem zarządzanym przez ministerstwo obrony miało zapewnić dodatkowe 7,8 miliarda rubli (140 milionów dolarów), wprowadzenie „systemu kontroli, kierowania dostępem i zamawiania żywności” w 729 stołówkach żołnierskich dało 1,6 miliarda rubli (30 milionów dolarów), a efektem „zaciskania pasa” przez wojskowe jednostki remontowe było rocznie dodatkowe 2,8 miliarda rubli (50 milionów dolarów).

Najbardziej opłacalnym przedsięwzięciem było jednak zorganizowanie w poszczególnych arsenałach warsztatów i centrów remontowych, co pozwoliło nadać cechy eksploatacyjne dla 1,7 miliona różnego rodzaju rakiet i pocisków. Specjaliści z ministerstwa obliczyli, że zakup takiej ilości amunicji kosztowałby budżet 117 miliardów rubli (2,03 miliarda dolarów).

Rosjanie wskazują swoje priorytety

W procesie „zaciskania pasa” jedynym wyjątkiem mają być strategiczne siły jądrowe, których modernizacja nie będzie uzależniona od cen ropy i gazu. Wpłynie to jednak na pozostałe rodzaje rosyjskich sił zbrojnych, a przede wszystkim na kosztowną marynarkę wojenną. To właśnie z jej budżetu w GPW-2020 zabrano największą ilość środków ograniczając wydatki z 4,7 biliona rubli (około 80 miliardów dolarów) do 2,6 biliona rubli (50 miliardów dolarów).

Dla porównania, w wojskach lądowych środki finansowe zwiększono z 2,6 biliona rubli do 4,2 biliona rubli (około 70 miliardów dolarów) uznając, że są one pilnie potrzebne na masowe zakupy pojazdów wojskowych, w tym przede wszystkim czołgów podstawowych „Armata”, bojowych wozów piechoty „Kurganiec” i kołowych transporterów opancerzonych „Bumerang”.

To właśnie te programy, niedotyczące systemów odstraszania nuklearnego, stały się priorytetem dla Rosjan, podobnie jak budowa nowej wersji systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej dalekiego zasięgu typu S-500 „Promietiej” oraz wielozadaniowego, frontowego myśliwca piątej generacji Su-57 (T-50). I dlatego ich finansowanie zostało zabezpieczone w planie GPW-2025.

undefined
Fot. mil.ru

O zaawansowaniu prac i pewności Rosjan, że zakończą się one sukcesem i wdrożeniem może świadczyć np. fakt, że w rosyjskich szkołach wojskowych już rozpoczęto szkolenie specjalistów systemu S-500. W realizacji tych zamierzeń może jednak nastąpić duże opóźnienie - o czym świadczy chociażby program „Armata”. Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami badania państwowe czołgu T-14, bojowego wozu piechoty T-15 i remontowo-ewakuacyjnej maszyny T-16 miały się zakończyć w 2017 r. Wszystko wskazuje jednak na to, że terminu tego ostatecznie nie dotrzymano. Poślizg może dotyczyć również dwóch pozostałych przedsięwzięć. Jak na razie planuje się, że produkcja samolotu piątej generacji Su-57 ma się rozpocząć w 2018 r. natomiast systemu przeciwlotniczego i przeciwrakietowego S-500 w 2020 r.

Jednak założenia programu GPW-2025 są o wiele bardziej ambitne. Świadczy o tym chociażby wypowiedź wicepremiera Rosji Dmitrija Rogozina, który w połowie 2017 r. wyraźnie wskazywał na projekt wprowadzenia lotniskowca, do którego zbudowania ma być gotowy zarówno przemysł wojskowy, jak i ośrodki naukowe. Rosjanie podkreślają, że takie pływające lotniska pozwoliłyby im działać w odległych teatrach operacji wojskowych bez potrzeby pytania się kogokolwiek o zgodę i utrzymywania baz.

W rzeczywistości oraz więcej informacji wskazuje na to, że ministerstwo obrony zrezygnowało z tych planów, ratując środkami przeznaczonymi na to zadanie inne programy zbrojeniowe. Natomiast ponownie wrócono do idei modernizacji jedynego rosyjskiego lotniskowca „Admirał Kuzniecow”, co ma pozwolić tej jednostce służyć jeszcze przez 20 lat.

Jak rosyjskie wojska powietrzno-desantowe maja stać się lepsze od swoich zachodnich odpowiedników?

Podobnie ambitne zamierzenia planowano i planuje się w odniesieniu do wojsk powietrzno-desantowych (WDW). W programie GPW-2015 znacznie zwiększono wydatki na ten rodzaj sił zbrojnych (do 4 bilionów rubli – 70 miliardów dolarów). Ma to być już widoczne w 2018 r., w którym do jednostek WDW ma trafić: „nowoczesny sprzęt wojskowy, zaawansowane systemy spadochronowe, zmodernizowana broń strzelecka i sprzęt, a także powstaną nowe jednostki w strukturze organizacyjnej”.

Jest to zresztą zgodne z obietnicami ministerstwa, które założyło, że do 2020 poziom nowoczesnego sprzętu w rosyjskich siłach zbrojnych podniesie się do 70%. Przypuszcza się, że w przypadku WDW cel ten zostanie osiągnięty najwcześniej. Zgodnie np. z wywiadem udzielonym w połowie 2017 r. przez dowódcę wojsk powietrzno-desantowych generała Andrieja Sierdiukowa, nowoczesne i zmodernizowane systemy uzbrojenia w WDW już obecnie stanowią ponad 60%.

undefined
Fot. mil.ru

Tylko w ciągu ostatnich dwóch lat spadochroniarze mieli wyposażyć kompletnie cztery bataliony w nowe bojowe pojazdy desantu BMD-4M i transportery opancerzone BTR-MDM (dostarczono około 120 egzemplarzy sprzętu tego rodzaju). Zakłada się dodatkowo, że do roku 2020 w WDW dostarczonych zostanie jeszcze 180 takich maszyn. Wzmocniona ma zostać również artyleria desantu poprzez wprowadzenie dużej liczby dział samobieżnych 2S25 „Sprut-SD” kalibru 125 mm, które według oceny Rosjan bez problemu mogą podjąć walkę z najnowszymi czołgami. Tylko w 2018 r. ma ich być dostarczonych około trzydziestu. W tym samym roku ma zostać dodatkowo przekazana do WDW partia remontowo–ewakuacyjnych pojazdów BREM-D, które są przeznaczone do przywracania sprawności bojowej uszkodzonego sprzętu wojskowego na polu walki.

Równolegle trwa proces wycofywania sprzętu starszej generacji. Rosjanie chwalą się ciągłym wycofywaniem transporterów BTR-D, bojowych maszyn desantu BMD-1 oraz lekkich dział samobieżnych 2S9 „Nona” kalibru 120 mm.

Wszystkie pojazdy posiadające w swojej nazwie literkę D mogą być desantowane ze spadochronem. To właśnie dla nich w 2018 r. ma zostać dostarczona partia nowych systemów spadochronowych „Wachcza-UPDS”, które pozwalają m.in. na szybkie zrzucane w czasie desantu bojowych maszyn desantu BMD-4M (z załogą w środku) oraz opancerzonych samochodów „Tigr” i „Tajfun”.

undefined
Fot. mil.ru

Rosjanie dużą uwagę przywiązują także do wyposażenia indywidualnego. Trwa m.in. wprowadzanie nowej wersji „okrągłych” spadochronów typu D-10, a dla żołnierzy zwiadu - typu „Arbaliet” „latające skrzydło” pozwalających na osiąganie poziomej prędkości do 60 km/h. Podobno 500 takich zestawów już wprowadzono do rosyjskich sił zbrojnych. Zgodnie z planem zakłada się w 2018 r,. zakończyć wprowadzanie zestawów indywidulanego wyposażenia „Ratnik” w wersji specjalnie przystosowanej dla potrzeb WDW.

Ważną zmianą w wojskach powietrzno–desantowych w ostatnich czasach było wprowadzenie na ich stan sześciu kompanii pancernych z czołgami T-72B3. Trzy z nich mają być przeformowane w bataliony i wejść na stan 76. i 7. dywizji szturmowo–desantowej oraz jednej z brygad desantowo–szturmowych. Oczywiście, Rosjanie zdają sobie sprawę, że czołgów T-72B3 nie da się zrzucić ze spadochronem, ale mogą się one przydać spadochroniarzom działającym pieszo lub na pojazdach BMD.

Założeniem dowództwa WDW w 2018 roku jest sformowanie we wszystkich jednostkach desantowo-szturmowych wyspecjalizowanych grup, zajmujących się walką elektroniczną (WRE) i wykorzystaniem bojowym bezzałogowych statków powietrznych. Jak na razie nie wiadomo, co rzeczywiście ma się znaleźć na wyposażeniu takich zespołów – szczególnie jeżeli chodzi o systemy WRE.

Rosjanie wskazują, że mają to być zestawy modułowe, które są w stanie prowadzić rozpoznanie emisji elektromagnetycznych, przekazywać o nich dane w czasie rzeczywistym na stanowisko dowodzenia, jak również prowadzić aktywne zakłócanie szczególnie niebezpiecznych lub ważnych urządzeń łączności radiowej przeciwnika. System ten miał już zostać przebadany w działaniu – być może także w okolicach wschodniej Ukrainy.

W przyszłości spadochroniarze WDW mają otrzymać specjalizowany zestaw WRE „Lorandit-AD” (nazwa wskazuje, że będzie on przystosowany do zrzucania ze spadochronem). Ma on być zabudowany na lekkim pojeździe terenowym i zgodnie z założeniem - być zdolny do zakłócenia dowolnego systemu radioelektronicznego przeciwnika. Jednak zestaw ten zacznie być wdrażany do wojsk dopiero od 2021 r.

Równie dużą niewiadomą jest sposób wprowadzania dronów do WDW. Liczba bezzałogowców wśród spadochroniarzy z roku na rok się systematycznie zwiększa, ale specjalistycznych jednostek nadal brakuje. Dominują głównie trzy typu bezzałogowców: „Orłan”, „Elieron” oraz „Tachion”, pośród których nie ma na razie pionowzlotów. Podkreśla się jednak, że każdy z tych dronów posiada komplet wymiennych systemów optoelektronicznych, pozwalających na prowadzenie obserwacji zarówno w dzień, jak i w nocy.

Jednak dla wielu specjalistów najważniejszym produktem, który w 2018 r. zostanie wprowadzony do WDW jest zautomatyzowany system dowodzenia wojskami „Kasjopeja-D” zabudowanego na pokładzie przystosowanego do zrzutu transportera opancerzonego BTR-MDM „Rakuszka”. Rosjanie chwalą się, że nawet jeden pojazd tego typu może „zapewnić bezpośrednią kontrolę nad jednostkami wojsk powietrzno-desantowych działających na określonym obszarze strefy walki. Technika ta ma znacząco poprawić szybkość transmisji danych w na poziomie taktycznym, w tym zapewnić komunikację wideo i wykorzystanie specjalnego, wojskowego Internetu”.

Fantastyczne pomysły, mierna realizacja

Ograniczenia finansowe mają i jeszcze przez jakiś czas będą miały ogromny wpływ na sposób wdrażania zupełnie nowych rozwiązań do rosyjskiej armii. Efektem tego jest w dużym stopniu skupienie się na modernizacji już istniejących rozwiązań, a nie nad wprowadzaniem nowych. Takich zupełnie nowych systemów, które mogłyby całkowicie zrewolucjonizować pole walki jest więc niewiele i nawet jeżeli są one wdrażane – to i tak w ograniczonym zakresie.

Sztandarowym przykładem jest w tym przypadku program „Armata”, który pomimo, że teoretycznie stanowi przeskok generacyjny, to jednak wprowadzany jest z dużym opóźnieniem i powoli. Podobnie dzieje się z innymi ciekawymi pomysłami, jak np. bezzałogowym samolotem o napędzie odrzutowym.

undefined
Fot. mil.ru

Zbudowanie takiego dronu zlecono w 2017 r. inżynierom z biura konstrukcyjnego im. Simonowa z Kazania. Według wstępnych założeń ma on mieć masę od 4 do 5 ton i dzięki silnikowi turboodrzutowemu ma się poruszać z prędkością od 750 do 950 km/h. Wprowadzenie bezzałogowca tego rodzaju diametralnie zmieniłoby sposób działania na współczesnym polu walki, jednak specjaliści wątpią, czy zrealizowanie takiego programu w Rosji jest w ogóle możliwe. I nie chodzi tu o to, czy uda się Rosjanom zrobić odrzutowego drona (bo w to nikt nie wątpi), ale bardziej, czy uda im się go wprowadzić do jednostek wojskowych.

Wszyscy pamiętają losy udanego przecież projektu dronu bojowego X-47 koncernu Northrop Grummanm, który ze względu na koszty został tak naprawdę zamrożony. W przypadku Rosji program budowy odrzutowego bezzałogowca jednak znalazł się w planie GPW na lata 2018-2025. Rosjanie idą dalej i już chwalą się, że jednym z głównych celów, który chcą osiągnąć, będzie opracowanie całkowicie bezpiecznego kanału transmisji danych i kierowania lotem dronów. Chcą więc w ciągu najbliższych siedmiu lat osiągnąć coś, czego nie udało się zrobić jak na razie nikomu innemu na świecie.

Innym ciekawym projektem, choć jeszcze nierealnym do wprowadzenia w rosyjskich siłach zbrojnych będą bezzałogowe, elektryczne „konwertoplany”, które dzięki obracanym, czterem gondolom z silnikami będą miały zarówno cechy śmigłowca (mając możliwość pionowego startu i lądowania), jak i samolotu. Prototyp takiego dronu na ważyć półtora tony i być gotowy do badań państwowych już w 2019 r. Ale i tutaj przypomina się Amerykanów, którzy nad swoim operacyjnym samolotem V-22 Osprey pracowali od końca lat osiemdziesiątych, a wprowadzili go do służby dopiero w 2007 r., po wielu problemach i katastrofach z ofiarami śmiertelnymi.

Jak plany przełożyły się na zrealizowane zadania w 2017 r.?

Rosyjskie ministerstwo obrony już w styczniu 2018 r. oceniło sposób prowadzenia modernizacji swoich sił zbrojnych i wyniki tej analizy przedstawiło na swojej oficjalnej stronie internetowej. Z ujawnionych tam informacji wynika m.in. że w ubiegłym roku osiągnięto zakładany poziom automatyzacji procesu dowodzenia i kierowania. Rosjanie przełożyli to na konkretne cyfry, podając, że dzięki temu w „trakcie ćwiczeń szkoleniowych wskaźniki czasowe organizowania operacji bojowych zostały zmniejszone o 20-30%, a przy kierowaniu walką: od półtora do trzech razy.

Opisując dokładnie poszczególne przedsięwzięcia Rosjanie nie wskazywali jednak na to, co było zaplanowane, ale jedynie na to, co zostało zrobione. Jeżeli więc w przypadku wojsk lądowych wskazano na wprowadzenie 2055 nowych i zmodernizowanych środków bojowych, to nie podano, jak to się ma do wcześniejszych założeń i czy nowe systemy były dostarczane przez przemysł na zakładanym poziomie zamówień.

W przypadku wojsk lądowych pochwalono się dodatkowo zorganizowaniem jednego dowództwa armii oraz osiemnastu formacji i jednostek wojskowych. Zasadniczo nie zmieniła się jednak liczebność rosyjskich sił zbrojnych, tak więc etaty musiały być wcześniej pozyskane z innych: rozformowanych lub zmniejszonych pododdziałów. Jakie to były jednak jednostki wojskowe, ile i gdzie, Rosjanie nie poinformowali.

undefined
Fot. mil.ru

Podobny sposób informowania przyjęto w przypadku Wojsk Powietrzno-Kosmicznych. I tutaj Rosjanie poinformowali o utworzeniu dywizji lotnictwa transportowego oraz dywizji tzw. lotnictwa specjalnego oraz o wprowadzeniu 191 nowoczesnych statków powietrznych i 143 egzemplarzy uzbrojenia przeciwlotniczego i przeciwrakietowego. Jednak nie wyjaśnili, co zostało w tym czasie wycofane, chociaż wiadomo np. że pozbyto się najstarszych baterii rakiet przeciwlotniczych S-300, utracono w czasie działań kilkanaście statków powietrznych i wycofano m.in. najstarsze samoloty myśliwskie Su-27.

Rzeczywiście ważną informacją w przypadku Wojsk Powietrzno-Kosmicznych było natomiast wprowadzenie do dyżuru bojowego kosmicznego systemu wczesnego ostrzegania „Jedinaja” (którego zadaniem jest m.in. wykrywanie momentu startu rakiet balistycznych w innych państwach).

Tak samo „dobrze” było według Minoborony w pozostałych rodzajach rosyjskich sił zbrojnych. Poinformowano więc, że:

  • w rakietowych wojskach strategicznego przeznaczenia trzy pułki rakietowe zakończyły przezbrajanie na mobilne wyrzutnie pocisków balistycznych „Jars” i wprowadzono trzy samoloty lotniczych, strategicznych sił atomowych;
  • w WDW wprowadzono 184 pojazdy opancerzone i samochody;
  • w marynarce wojennej wprowadzono: 10 okrętów i kutrów bojowych (w tym niewielkie kutry desantowo-szturmowe „Raptor”), 13 jednostek pływających zabezpieczenia (w tym holowniki), cztery kompleksy rakiet nadbrzeżnych „Bał” i „Bastion” oraz 14 statków powietrznych.

Co rosyjskie siły zbrojne wprowadziły w ciągu pięciu lat?

O ile efekty modernizacji rosyjskich sił zbrojnych w 2017 r. nie przedstawiały się zbyt imponująco, o tyle lepiej wyglądały po podsumowaniu ostatnich pięciu lat. Ministerstwo obrony nie omieszkało więc przypomnieć, że w tym okresie:

  • Rosyjskie siły strategiczne otrzymały ponad 80 międzykontynentalnych rakiet balistycznych (na mobilne wyrzutnie „Jars” przezbrojono w sumie 12 pułków rakietowych strategicznego przeznaczenia);
undefined
Fot. mil.ru
  • W strategicznym komponencie marynarki wojennej wprowadzono 102 rakiety balistyczne dla okrętów podwodnych, wprowadzając jednocześnie trzy nowej generacji „boomery” typu „Boriej”;
  • Po raz pierwszy w historii nowożytnej Rosji, wzdłuż całej granicy tego państwa, stworzono ciągłe pole radarowe systemu ostrzegania przed atakiem rakietowym. Zrobiono to rozmieszczając i stawiając w dyżur bojowy sześć nowych stacji radiolokacyjnych bardzo dalekiego zasięgu „Woroneż”, a także modernizując trzy istniejące radary: „Dariał”, „Dniepr” i „Wołga”.
  • Wystrzelono 55 różnego rodzaju obiektów kosmicznych;
  • Przezbrojono 10 rakietowych brygad na systemy „ziemia-ziemia” typu „Iskander”;
  • Przekazano 3 237 czołgów i innych opancerzonych pojazdów bojowych (nowych – ale przede wszystkim zmodernizowanych);
  • Wprowadzono ponad 1000 samolotów i śmigłowców (nowych – ale przede wszystkim zmodernizowanych). Pozwoliło to na przezbrojenie 12 pułków lotniczych - na samoloty MiG-31BM, Su-35S, Su-30SM i Su-34 oraz trzech brygad lotnictwa armijnego i sześciu pułków śmigłowców - na helikoptery bojowe Ka-52 i Mi-28;
  • Przezbrojono 16 rakietowych pułków przeciwlotniczych na system S-400 „Triumf” i 19 dywizjonów przeciwlotniczych na system „Pancyr-S”;
  • W siłach morskich wprowadzono ponad 150 nawodnych jednostek pływających i sześć okrętów podwodnych z napędem klasycznym (diesel-elektrycznym);
  • Do obrony brzegu zorganizowano 13 dywizjonów rakiet nadbrzeżnych „Bał” i „Bastion”.

Co ma pojawić się w rosyjskiej armii w 2018 r.?

Według ministerstwa procent nowoczesnego sprzętu ma w 2018 r. w całych siłach zbrojnych Federacji Rosyjskiej osiągnąć poziom 61%. Nie będzie to się jednak odbywało równomiernie. Najgorzej będzie w wojskach lądowych (46%) oraz w marynarce wojennej (55%). Największy procent nowoczesnego sprzętu ma być w wojskach powietrzno-kosmicznych (74%) i w strategicznych siłach jądrowych (82%).

Ma to zostać osiągnięte m.in. poprzez wprowadzenie:

  • 11 mobilnych wyrzutni rakiet balistycznych „:Jars”;
  • 6 zmodernizowanych samolotów strategicznych nosicieli rakiet z głowicami atomowymi (Tu-160);
undefined
Fot. mil.ru
  • czwartego, atomowego okrętu podwodnego nowej generacji z rakietami balistycznymi projektu 955A typu „Boriej” („Kniaź Władimir”);
  • 203 nowych i zmodernizowanych samolotów i śmigłowców do sił powietrzno-kosmicznych i lotnictwa morskiego;
  • 10 dywizjonowych kompletów rakietowego systemu przeciwlotniczego dalekiego zasięgu S-400 „Triumf”;
  • wyposażenia dla 4 dywizjonów przeciwlotniczych systemu „Pancyr”;
  • 20 okrętów nawodnych, 1 okrętu podwodnego i 14 pływających jednostek zabezpieczenia;
  • do wojsk lądowych ponad 3500 sztuk nowego lub zmodernizowanego uzbrojenia.

Arktyka to dla rosyjskiego ministerstwa oddzielne i ważne zadanie

Ważnym i oddzielnie opisywanym zadaniem przez rosyjskie ministerstwa obrony jest militaryzacja Arktyki. Minoborona nie opisywała więc co zrobiono na Krymie, w Obwodzie Kaliningradzkim, czy na Wyspach Kurylskich, ale przedstawiła inwestycje, jakie zrealizowano za północnym kołem podbiegunowym.

A tu Rosjanie mają się rzeczywiście czym chwalić. W ekstremalnych warunkach, jakie panują na wyspie Kotielnyj (w archipelagu Wysp Nowosyberyjskich), na wyspie Ziemi Aleksandra (w archipelagu Ziemia Franciszka), na Wyspie Wrangla i w okolicy miejscowości Mys Szmidta zbudowano w ciągu ostatnich pięciu lat 425 obiektów o łącznej powierzchni ponad 700 tysięcy metrów kwadratowych. Stacjonuje tam obecnie ponad tysiąc żołnierzy, którzy mają do dyspozycji różnego rodzaju systemy techniczne i uzbrojenia.

W czasie tej budowy wypracowano i wykorzystano specjalne, energooszczędne technologie tworząc np. tak unikatowe obiekty jak trzy arktyczne bazy: „Arkticieskij Trilistnik”. Realizowana jest również budowa pełnowartościowego lotniska na archipelagu Ziemia Franciszka – Józefa, które ma być zdolne do przyjmowania samolotów przez cały rok.

undefined
Fot. mil.ru

Rosjanie podkreślają przy okazji, że wszystko odbywa się z jak najmniejszą ingerencją w naturalne środowisko. Co więcej, dbając o ekologię chwalą się oczyszczeniem ponad 100740 km2 powierzchni z różnego rodzaju zanieczyszczeń, które pozostawiono przede wszystkim w czasach Związku Radzieckiego. W trakcie tej akcji zebrano w sumie 16 tysięcy sztuk wielkogabarytowych śmieci wywożąc 10 tysięcy ton złomu. Jednocześnie zlikwidowano 432 niszczejących i niewykorzystywanych budynków. Według Rosjan do oczyszczenia pozostało jeszcze 13155 km2.

undefined
Fot. mil.ru

Takie planowanie, jakie czasy

Jak widać działania planistyczne ministerstwa obrony w Rosji w niczym nie różnią się od tych operacji, jakie prowadzi się w resortach obrony innych państwach – w tym również w krajach NATO. Tu także nie podaje się szacunków rzeczywiście obrazujących sytuację, umieszcza się najważniejsze wydatki pod koniec planów wieloletnich, a przed ich zakończeniem wprowadza się kolejne plany wieloletnie – nie będące kontynuacją poprzednich. To „radosne” planowanie bez rzeczywistego oszacowania możliwości budżetowych i wyboru priorytetów jest bolączką większości państw chwalących się programami modernizacji sił zbrojnych.

Rosjanie są jednak w o tyle gorszej sytuacji, że mają rzeczywiście stosunkowo mniej środków finansowych, a na pewno większe potrzeby (chociażby przez rozmiar swojego terytorium, uwarunkowania klimatyczne, rozbudowane siły strategiczne i agresywne, mocarstwowe działania polityków).

Są jednak pewne cechy unikatowe rosyjskich działań, które warte są analizy i które mogą budzić „podziw”, co do umiejętności radzenia sobie w kłopotliwej sytuacji. Wszystko to przedstawiane jest dodatkowo w odpowiedni sposób przez sprawnie działający aparat propagandowy, który nawet ewidentne problemy potrafi przedstawić jako sukces. Dobrym przykładem jest np. pochwalnie się wprowadzeniem w ciągu ostatnich pięciu lat trzech atomowych okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi projektu 955A – typu Boriej.

Nikt przy tym nawet nie wspomniał, że ostatni rosyjski okręt tej klasy „Nowomoskowsk” (projektu 667BDRM – wg. NATO typu Delta IV) był wprowadzony w 1990 r., a więc w ciągu tych 28 lat Rosja wyprodukowała mniej boomerów niż oddzielnie Francja (cztery jednostki typu Le Triomphant) i Wielka Brytania (cztery jednostki typu Vanguard). Dodatkowo rosyjską nadzieją na zmodernizowanie strategicznej floty podwodnej są okręty Boriej, których koncepcja była opracowana w połowie lat dziewięćdziesiątych. Tymczasem Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja pracują obecnie nad boomerami zupełnie nowej generacji, które na pewno będą wprowadzane bez takich opóźnień jak w Rosji.

Rosjanie doskonale kamuflują również różnicę pomiędzy sprzętem nowym, zmodernizowanym i wyremontowanym. Tak naprawdę nie wiadomo więc, czy to co trafiło do jednostek zostało rzeczywiście na nowo wyposażone, czy też tylko naprawione i wymalowane. Szczególnie widać to w wojskach lądowych, gdzie zresztą odsetek nowoczesnego sprzętu jest najmniejszy. Są więc remontowane czołgi T-90 o  dużym potencjale modernizacyjnym, ale również T-72 zdecydowanie trudniejsze do unowocześnienia.

O istnieniu jednostek wojskowych ze starym wyposażeniem oczywiście się oficjalnie nie mówi, ale na stronie ministerstwa nadal pojawiają się zdjęcia, gdzie np. rosyjscy żołnierze, nawet w elitarnych jednostkach „uderzeniowych”, noszą stalowe hełmy (np. w nadbrzeżnym dywizjonie rakietowym „Bał” nad Morzem Bałtyckim). W podobny sposób prowadzi się statystykę w lotnictwie i w wojskach powietrzno-desantowych.

undefined
Fot. mil.ru

Typowym wybiegiem Rosjan jest nie ujawnianie jakichkolwiek wskazań co do docelowej liczby jednostek wojskowych i wykorzystywanego przez nie sprzętu. Nie wiadomo więc ile powinno być czołgów, samolotów, okrętów, a nawet okrętów podwodnych z rakietami balistycznymi. Pozwala to np. na ukrywanie faktu, że z rosyjskich wojsk w ostatnich latach więcej sprzętu się wycofywało niż wprowadzało.

Co ciekawe, Rosjanie przy ograniczonym budżecie na wojsko potrafią znaleźć sposoby na rozwiązanie wielu swoich problemów. Przykładowo:

  • nie mając możliwości (na razie) budowania krążowników i niszczycieli zaczęli wprowadzać niewielkie korwety projektu 21631 typu Bujan-M i projektu 22800 typu Karakurt, które jako pierwsze na świecie jednostki o wyporności około 1000 ton zostały uzbrojone m.in. w rakiety manewrujące 3M14 systemu Kalibr o zasięgu powyżej 2000 m;
  • nie mając możliwości budowania większej liczbyatomowych, uderzeniowych okrętów podwodnych, jako pierwsi na świecie wprowadzili rakiety manewrujące na okręty podwodne z napędem klasycznym diesel-elektrycznym i również jako pierwsi sprawdzili je w działaniach bojowych atakując nimi cele w Syrii;
  • nie mając środków na wyposażenie w najnowsze systemy wszystkich najważniejszych punktów w Rosji buduje się dla nich najpierw infrastrukturę, by później w razie potrzeby przerzucić je z innych regionów kraju (np. drogą lotniczą). W ten sposób mogą być np. przerzucane systemy S-400, „Iskander-M”, „Bał” i „Bastion”;
  • Nie mając środków na wprowadzenie odpowiedniej liczby okrętów do wszystkich flot zakłada się rotację jednostek – i to nawet na długie okresy. W ten np. sposób we Flocie Bałtyckiej pojawiły się nagle dwie korwety typu Bujan-M z rakietami manewrującymi, które wcześniej wchodziły w skład Floty Czarnomorskiej. Potencjalny przeciwnik nie może więc szacować zagrożenia, w danym regionie opierając się na tym, co Rosja posiada tam w danym momencie, ale musi się opierać na tym, co Rosja może tam przerzucić w określonym czasie;
  • Nie mając możliwości nasycenia jednostkami wojskowymi całego terytorium Rosjanie stawiają na mobilność i szybkie reagowanie. Stąd taki nacisk kładzie się w ćwiczeniach na długie przemarsze i powszechne wykorzystanie wojsk powietrzno-desantowych;
  • Wiedząc, że nie są w stanie (na razie) wyeliminować lotnictwa NATO Rosjanie chcą zakłócić jego działanie poprzez wykorzystanie różnego rodzaju systemów Walki Elektronicznej.

Takich przykładów „radzenia sobie” jest o wiele więcej, ale Rosjanie mają sukcesy nie tylko jeżeli chodzi o programy modernizacyjne. Ważny jest również sposób prowadzenia przez nich szkolenia, budowania prestiżu armii i tworzenia zaufania dla dowódców. W tych dziedzinach osiągnięto sukcesy, których może jej pozazdrościć większość armii świata - w tym również polskie Siły Zbrojne.

Rosjanie zaczęli więc od podstaw i szukają rezerw szkoląc młodzież w ramach podlegającej pod ministerstwo obrony organizacji „Junarmia”. W jej skład wchodzą osoby od 11 do 18 roku życia. Ich liczba rośnie lawinowo, bo jeżeli w 2016 r. w „Junarmii” było 26 tysięcy młodych ludzi, to w kwietniu 2017 r. już 70 tysięcy, natomiast we wrześniu 2017 r. -160 tysięcy.

undefined
Fot. mil.ru

Minoborona z sukcesem wprowadziła rywalizację w jednostkach wojskowych organizując międzynarodową olimpiadę wojskową w wielu różnych dziedzinach (np. biatlon czołgowy). Jednocześnie stworzono nobilitujący status jednostek „uderzeniowych” („udarnych”), które mogą otrzymać jedynie pododdziały o najwyższym poziomie gotowości bojowej, wyszkolenia i ukompletowania.

Szkolenie wojsk coraz częściej odbywa się w warunkach jak najbardziej zbliżonych do realnych. Rosjanie się chwalą, że w 2017 r. w skali całych sił zbrojnych przeprowadzono w sumie sześć niezapowiedzianych sprawdzianów gotowości bojowej. Dodatkowo ministerstwo zastrzega, że tego rodzaju sprawdziany mają być najważniejszym sposobem weryfikowania poziomu wyszkolenia bojowego w wojsku.

I co najważniejsze: Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin cieszy się ogromnym zaufaniem wśród żołnierzy, którzy w większości uważają go za najlepszego głównodowodzącego siłami zbrojnymi, jakiego mogli otrzymać.

Zobacz również

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama