Reklama

Geopolityka

Obrona terytorialna skuteczna na hybrydowe zagrożenia. Gen. Pacek dla Defence24 m.in. o konsolidacji formacji proobronnych i reformie NSR

Gen. Bogusław Pacek; fot. Magdalena Rochnowska/AON
Gen. Bogusław Pacek; fot. Magdalena Rochnowska/AON

”Popatrzmy na to, co się stało na Ukrainie. Gdyby istniały tam takie formacje proobronne przy granicy to „zielone ludziki”, które przeniknęły przez granicę, zostałyby natychmiast wyłapane. Ludzie się znają między sobą, znają swój teren” - przekonuje w wywiadzie dla Defence24.pl doradca MON oraz NATO gen. Bogusław Pacek. Były rektor-komendant AON mówi m.in. o planach resortu obrony wzmocnienia działań organizacji proobronnych i reformy NSR. 

Panie Generale, w listopadzie 2014 roku objął Pan funkcję pełnomocnika MON ds. społecznych inicjatyw proobronnych. Zadania jakie ma Pan realizować to m.in.  koordynacja i wspieranie działań organizacji pozarządowych na rzecz bezpieczeństwa państwa. W grudniu odbyły się już pierwsze spotkania, kolejne jest zaplanowane pod koniec lutego. W jaki sposób zamierza Pan zorganizować współpracę Ministerstwa Obrony Narodowej z wieloma odmiennymi organizacjami proobronnymi?

Zadanie nie jest łatwe, ale warto je podjąć. Dawno nie zdarzyło się w Polsce, żeby tyle tysięcy młodych ludzi chciało robić z własnej woli, bezinteresownie coś dobrego dla swojego kraju. Dlatego też się tego podjąłem. To jest funkcja społeczna, ale bardzo ważna.

Problem w tym, że niektóre organizacje często działają bardziej emocjonalnie niż racjonalnie. Nie ma w tym nic złego, to jest rzecz naturalna dla młodego wieku. Należy im pomóc już na etapie wstępnym, w zidentyfikowaniu możliwych zadań dla takiej organizacji. Niektórzy wypowiadający się w tym temacie mówią o działaniach typowych dla rządu, dla państwa a nie dla organizacji pozarządowych. Pełno w tym spontaniczności. Motywacja to rzecz dobra, ale samymi motywacjami systemu obronnego się nie zbuduje.

Jaka jest Pana Generała rola w tym przedsięwzięciu?

Moją rolą jest właśnie stworzyć system, a właściwie go w sposób zorganizowany uzupełnić. Bo chcemy włączyć te organizacje w system obronny Polski. Dzisiaj używamy słowa „współpraca”, bo ona jest już od wielu lat między MON a organizacjami pozarządowymi, których w Polsce są tysiące. Chcemy kontynuować współpracę z organizacjami o charakterze proobronnym, ale nie tylko. Podjąłem się roli koordynatora tych działań, ukierunkowania zgodnie z możliwościami prawnymi państwa lub stworzenia innych podstaw prawnych i jeżeli będzie taka wola organizacji, to również pokierowania w sposób systemowy poprzez resort obrony narodowej ich działaniami tak, aby wpisywały się w system obrony obywateli i obrony państwa.

Po pierwsze, organizacje muszą być zarejestrowane. Działamy na bazie czterech najważniejszych zasad, które wszyscy winni uznawać: przestrzeganie prawa, transparentność działań, apartyjność oraz apolityczność. Jeżeli ktoś nawołuje dzisiaj, że chce stworzyć organizację wojskową np. przy staroście to narusza prawo, bo wojsko działa w określonym systemie. Czy może istnieć wojsko przy staroście? Możemy to rozważać, ale wtedy musimy zmienić prawo.

W jaki sposób Pan Generał zamierza ujednolicić działania łącznie 67 organizacji związanych z obronnością?

Pierwsze zadanie, którego się podjąłem i jestem w trakcie jego realizowania to identyfikacja tego, co mamy. W Polsce organizacje samorządowe i pozarządowe działają dosyć swobodnie i nie mają obowiązku co chwilę rozliczać się z państwem np. z ilości członków, z tego co robią, jak się szkolą itd. Jest wiele rzeczy, które wciąż nie są jasne. W związku z powyższym uzyskujemy w różny sposób informacje o tym, jakie mamy te organizacje, jaka jest ich struktura, jaka liczebność itp. Jeszcze niedawno Strzelcy mówili, że jest ich 12 tysięcy, pojawiały się też głosy, że 5 tysięcy, inni mówili, że 7 tysięcy. Wg mojej wiedzy nie mniej niż 6-8 tysięcy i nie więcej niż 10.

Muszę mieć pewność odnośnie tego, co mamy w Polsce, wiedzieć ile jest organizacji, jakie realizują zadania, jaki mają sprzęt, jakie statuty itd. Rozmawiamy głównie z organizacjami zarejestrowanymi, ale pomagamy również zarejestrować się tym, którzy mają z tym problem. To są młodzi ludzie, często nie mogą pokonać progu zarejestrowania się, a nie jest to wcale taka łatwa sprawa, bo organizacja musi mieć m.in. stosowne uzgodnienie z Departamentem Wychowania i Promocji Obronności co do swojego statutu.

Jakie są dalsze plany odnośnie pracy z organizacjami proobronnymi?

Jak już będziemy mieć obraz tych wszystkich organizacji, pełną znajomość ich potencjału, to będziemy mogli działać dalej. W tej chwili przeprowadzamy również rekonesanse na miejscu, w jednostkach strzeleckich i innych proobronnych. Pierwszy taki odbył się we Włocławku. Zespół, z którym pracuję (trzech oficerów w stopniu pułkownika) jeździ do tych jednostek. Musimy zobaczyć, z czym mamy do czynienia. To trwa, mamy na to czas do 15 lutego. Nie wszystko objedziemy, ale te najważniejsze jednostki chcemy zobaczyć. To jest cały czas identyfikacja.

Równolegle prowadzimy prace w gronie profesorów, różnych ekspertów, oficerów, prowadzimy rozmowy z organizacjami, by wypracować koncepcję działania. Dzisiaj wiemy, że najważniejsze są odpowiedzi na pytania: czy resort obrony narodowej podejmie się wspierania tych organizacji, które już są i pomoże im w szkoleniu, w udostępnieniu sprzętu, strzelnic. Jeżeli tak, to będziemy mieć dobrze przygotowanych Strzelców, Obronę Narodową, Armię Krajową, Gwardię Narodową, czy też nasze zadanie będzie większe i zaproponujemy im stworzenie jednolitej, proobronnej organizacji. Mamy do czynienia z organizacjami pozarządowymi, które muszą chcieć współpracy i my musimy z nimi to przerobić. Oni muszą przyjść i powiedzieć: „Panie Generale, to jest to! My będziemy z Panem to robić!”.

Ilu członków liczą organizacje, które zgłosiły się do współpracy?

Ile mamy tych organizacji? Ludzie rzucają liczbami „spod kapelusza”, łącznie z niektórymi znamienitymi profesorami. Jak słyszę, że rozrzut szacunkowy wynosi od 30 tysięcy do 800 tysięcy członków to się łapię za głowę. Dzisiaj wiemy, że mamy ponad 350 szkół, które maja klasy mundurowe, gdzie jest ponad 30 tysięcy młodzieży. Wiemy, że z całą pewnością nie więcej niż ok. 30 tysięcy jest członków w Strzelcu, Obronie Narodowej, w gwardiach, wszystkich innych podobnych, proobronnych organizacjach. To jest pewne. Czyli już mamy ok. 60 tysięcy ludzi, którzy są nastawieni na zbudowanie czegoś nowego.

Z tych 67 organizacji 20 to są organizacje młodzieżowe. Tej młodzieży z całą pewnością nie jest tak dużo, nie są to setki tysięcy. Bądźmy realistami. Ja mówię, że w Polsce dzisiaj jest kilkadziesiąt tysięcy młodzieży o zainteresowaniach proobronnych występującej najczęściej w mundurach wojskowych, która rzeczywiście chce się włączyć w system obronny. Oni nie są jednak wojskiem. Wojsko to jest odpowiedzialność państwa. To są określone zasady działania. Natomiast oni mogą przygotowywać się na żołnierzy i mogą nimi zostać w przyszłości, po odpowiednim wyszkoleniu i spełnieniu żołnierskich wymogów. Albo całe jednostki proobronne albo część ich członków.

Jakie widzi Pan Generał zadania dla organizacji proobronnych na czas pokoju, kryzysu i wojny?

Na czas pokoju to udział w kształtowaniu postaw młodych ludzi. Musimy myśleć o wychowaniu młodego pokolenia. W tym znaczeniu organizacje są bardzo ważne dlatego, że ich wpływ jest bezpośredni. Ważne jest przygotowanie tych organizacji do obrony i ochrony obywateli. W każdym państwie występują sytuacje kryzysowe, jest ich bardzo dużo i w ich wyniku ginie rocznie więcej ludzi niż na niektórych wojnach. W związku z powyższym chcielibyśmy, aby te organizacje przy pomocy wojska były przygotowane do wspierania państwa w sytuacjach kryzysowych. Po co to wojsku? Otóż jedno z ustawowych zadań wojska to wspieranie resortu spraw wewnętrznych w sytuacjach kryzysowych. To zadanie może być realizowane poprzez wysyłanie do pomocy żołnierzy, ale też poprzez szkolenie młodzieży, która będzie wspierać te zadania, np. będzie nosiła worki z piaskiem na wały. Wójt, burmistrz, sołtys, którzy są odpowiedzialni za bezpieczeństwo swoich mieszkańców – dobrze, by mieli z kogo skorzystać i dobrze, by działające w lokalnych warunkach organizacje proobronne były odpowiednio przygotowane i wyszkolone.

A teraz kwestia wojny, bo to o zadaniach wojennych najczęściej mówią młodzi. Czasami marzą - być przydatnym jak żołnierz. Każda wojna to jest nie tylko działanie wojsk operacyjnych, super nowoczesnej techniki, ale także normalne funkcjonowanie państwa. W czasie każdego konfliktu wojennego potrzebni są przygotowani obywatele, którzy działają tam, gdzie mieszkają zwykli mieszkańcy. Jeśli wyobrazimy sobie jakieś działania wojenne w jakiejkolwiek części Polski to wszędzie potrzebni są ludzie, którzy wspierają lokalne władze w czasie wojny, tak jak w sytuacjach kryzysowych. Te organizacje mogą wtedy także wspierać działania militarne. Popatrzmy na to, co się stało na Ukrainie. Gdyby istniały tam takie formacje proobronne przy granicy to „zielone ludziki”, które przeniknęły przez granicę, zostałyby natychmiast wyłapane. Ludzie się znają między sobą, znają swój teren.

Druga ważna rzecz, która jest związana z organizacjami proobronnymi to jest przygotowywanie żołnierzy rezerwy. Mamy w Sztabie Generalnym opracowany program, który przekażemy organizacjom i szkołom proobronnym, który umożliwi realizowanie części zajęć w ramach tych organizacji, a część np. w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych albo w najbliższej jednostce wojskowej. To jest oczywiście dla chętnych, nic na siłę. Piszemy o szkoleniu indywidualnym i o szkoleniu zbiorowym. W ten sposób organizacje proobronne, także szkoły z klasami mundurowymi, realizując częściowo u siebie a częściowo w najbliższej jednostce program szkolenia byłyby w stanie przygotować duże ilości żołnierzy rezerwy. Oczywiście wyszkolonych na poziomie szeregowego obrony terytorialnej. Wojsko ma w tym pomóc, ma ich wesprzeć, by wspólnymi siłami doszło do przysięgi np. strzelca i nadaniu mu stopnia wojskowego - szeregowego rezerwy. Trzeba myśleć też o podobnym szkoleniu, ale dłuższym podoficerów i oficerów rezerwy.

Istnieje koncepcja wspierania istniejących organizacji, ale jest również pomysł by utworzyć całkowicie nową organizację. Która idea jest Panu bliższa?

My nie budujemy nowego elementu systemu państwowego - nakazowo. Nie dobudowujemy kolejną stutysięczną „armię”. My mówimy o skoordynowaniu działań organizacji pozarządowych i pokierowaniu nimi. Efektem bardziej PR-owym byłoby stworzenie nowej organizacji. Idę w kierunku tego, co ma szansę realizacji. To są wnioski po rozmowach z wieloma liderami tych organizacji. Jestem uznawany za człowieka skutecznego nie dlatego, że potrafię wymusić wszystko, ale dlatego, że w życiu uwzględniam realne możliwości przeprowadzenia tego, co zamierzam. Dzisiaj skłaniam się do tego, że łatwiej będzie pomóc szkoleniowo tym organizacjom, które są. Dać im sprzęt, mundury, trochę pieniędzy. Ważne,żeby realizowali ustalony i zatwierdzony przez wojsko program szkoleniowy, osiągali wyznaczone wyniki i standardy. Ważne, żeby wpisywali się w ustalone cele i zadania. Żeby ich działanie przynosiły konkretny, określony wynik. Oni mają swoje statuty, struktury, jednostki. To też szacunek dla tego, co już zostało zrobione. Żeby stworzyć teraz inną organizację, np. Ochotnicze Siły Rezerwowe, to trzeba do tego przekonać ludzi. Dużo zależy od kongresu, który ma się odbyć w połowie marca. Trzeba pamiętać, że poza decyzjami ministra obrony, wojskowych dowódców, to wola członków tych organizacji proobronnych jest najważniejsza.

Na pierwszym etapie trzeba zająć się Strzelcem i Obrona Narodową. To są najlepiej przygotowane formuły. Można stworzyć na poziomie MON coś, co by się nazywało federacją, żeby ich nie zmuszać do rozwiązywania i ponownego zakładania tych organizacji. Jeśli organizacje będą z czasem ewoluowały, tworzyły organizację jednorodną pod hasłem „Strzelec”, czy „Obrona Narodowa”, to dlaczego nie? Teraz wyzwaniem jest stworzenie federacji złożonej z tych organizacji. Federacji połączonej zadaniami, szkoleniem, w części wyposażeniem.

Czyli widzi Pan możliwość konsolidacji wszystkich organizacji pod jednym szyldem, niezależnie od tego czy byłaby to odbudowana „Armia Krajowa”, czy organizacja o jakiejkolwiek innej nazwie?

Jeśli chodzi o konsolidację to na pewno. Nie chodzi o to, czy widzę możliwość. Ja po prostu nie widzę innej możliwości. Nie wyobrażam sobie działania w sposób nieskonsolidowany. Działania obronne to poważna sprawa. Odpowiedzialność za nie zawsze ponoszą organy administracji i tu żartów nie ma. Resort obrony współpracuje z tymi organizacjami, ale nie są one skonsolidowane. Jeżeli chcemy je włączyć w system obronny państwa, wszystko musi być uporządkowane i dobrze zorganizowane. Po to też powstało stanowisko pełnomocnika ds. społecznych inicjatyw proobronnych. Oni przychodzą na spotkania, mówimy o wspólnych celach, zadaniach, mówimy o systemie ich wspierania. Wszyscy określili czego potrzebują, teraz przeprowadzamy rekonesanse, powoli wiemy coraz więcej o tym kim są, co sobą prezentują i co mają itd. Przed nami koncepcja, dostosowanie regulacji prawnych, plany i działanie.

Zastanawiam się, czy nie byłoby dobre coś więcej niż konsolidacja, czyli powstanie nowej organizacji, ujednolicenie tych obecnych. Nie wykluczam, że w przyszłości na bazie skonsolidowanych organizacji nastąpi utworzenie być może jednej organizacji. Dzisiaj jestem zwolennikiem by wzorcem był jednak Strzelec. I dobrze byłoby, by na czele takiej organizacji stał najlepiej oficer rezerwy, doskonale znający wojsko, apolityczny, który byłby autorytetem dla młodzieży, ale i łącznikiem z MON.

Od federacji do jednej organizacji jest tylko krok. Gdyby było tak, że na zjeździe decydujemy, że tworzymy federację Strzelca i innych organizacji to w kolejnym etapie organ kierujący w tej federacji mógłby podjąć wiele działań inspirujących, aby przemodelować grupę organizacji w jedną.

W jakim celu prowadzi się równolegle tak wiele różnych działań w ramach kreowania OT? Osobne działania prowadzi Pan Generał, jeszcze inne działania płyną z uczelni wojskowych. Zakładamy, że takie zachowanie jest zamierzone, jednak warto przybliżyć ideę, która za tym stoi.

Jesteśmy na etapie pewnego „docierania się”. Zgodnie z decyzją ministra poza moją osobą i zespołem, który został powołany, wspiera mnie 5 uczelni wojskowych. AON pod wieloma względami jest prekursorem tych działań. Na AON jest m.in. Studencka Akademia Polowa, Studencka Akademia Bezpieczeństwa, wiele kół naukowych. Tam też zaczął się NSR dla studentów AON, do których potem dołączyli studenci z 77 innych uczelni. Podobnie jest we Wrocławiu, w Dęblinie, w WAT, w Marynarce Wojennej. W każdej z tych uczelni działa pełnomocnik rektora, który się tym zajmuje. Dzisiaj np. Akademia Obrony Narodowej ma podpisanych ok. 80 porozumień ze szkołami z klasami mundurowymi, jest tam też organizacja strzelecka. Podobnie działają pozostałe uczelnie wojskowe. Jak to się będzie zmieniało w przyszłości, trudno powiedzieć na 100 procent. Sądzę, że struktura się zmieni i zostanie docelowo oparta na WSzW i WKU.

Wicepremier Siemoniak otwarcie stwierdził, że NSR jednak nie spełnia swojej pierwotnej roli. Dlaczego tak się stało? Jak Pan ocenia obecny kształt i funkcjonowanie NSR?

NSR nie różni się niczym od wojska, bo to jest część składowa wojska, poza tym, że jest to wojsko szkolone raz w roku przez ok. miesiąc. Jest wiele głosów krytycznych, że w NSR miało być 20 tysięcy żołnierzy, a nie ma. Nie jest prawdą, że nie ma chętnych do NSR. Jest mnóstwo chętnych. Gdyby wojsko chciało przeszkolić wszystkich, którzy chcą iść do NSR, to starczyłoby na trzy takie jak nasza armie. Czasami jest kilkunastu chętnych na jedno miejsce do NSR. Prawdą jest, że bardzo duży procent z tych, którzy startują do NSR liczy na służbę zawodową na stałe. Tak nie powinno być. NSR ewoluuje, ale też ważne, żeby zmieniając coś nie wylać dziecka z kąpielą.

Jak wiadomo w Polsce jest duże zainteresowanie tematyką bezpieczeństwa i obronności, dziesiątki tysięcy osób angażuje się w działania organizacji proobronnych. Jednak NSR mimo wielu starań, również AON, nie spotkał się z zakładanym zainteresowaniem. Jakie widzi Pan rozwiązanie tego problemu?

Mówimy cały czas o tym, co jest poza wojskiem. Jednym z zadań organizacji proobronnych będzie udział w przygotowaniu żołnierzy rezerwy. Udział w przygotowaniu żołnierzy, którzy przygotowani przy pomocy Strzelca mogą pójść też do NSR, bo będą szeregowymi rezerwy. Mogą podpisać kontrakt na służbę w NSR. Mogą zostać żołnierzami zawodowymi w jednostce, jeśli będzie takie zapotrzebowanie, a mogą również zostać tylko na przydziale mobilizacyjnym nie będąc żołnierzem zawodowym, ani w NSR. Ten człowiek ma możliwość bycia albo żołnierzem zawodowym, albo w NSR, albo na przydziale mobilizacyjnym. W tworzonym systemie to najważniejsze brzmi: „na przydziale mobilizacyjnym”.

Stąd celem moich działań jest zwiększanie zasobów mobilizacyjnych państwa i zwiększanie ilości osób przygotowanych do obrony kraju na poziomie terytorialnym. Gdy moja koncepcja dojdzie do skutku, to członkowie tych organizacji proobronnych dzięki wyszkoleniu będą mogli działać w sytuacjach kryzysowych, wspierać w tym władze lokalne, samorządowe. Natomiast na wypadek wojny żołnierz przygotowany przez wojsko i Strzelca nie zostanie w organizacji. On pójdzie do wojska i będzie mógł działać w formacjach głównie obrony terytorialnej. Ci, którzy nie pójdą do wojska, pozostaną w swoich organizacjach, będą wspierając lokalna władzę realizować szereg zadań dot. ochrony ludności, wsparcia OT, też walczyć, ale zgodnie z międzynarodowym prawem.

To co proponuję wypełnia częściowo lukę powstała po zawieszeniu poboru. Profesjonalizacja armii jest świetna, tylko nie zapełnia dopływu nowych rezerw mobilizacyjnych. Moja propozycja czyni to na dodatek przy udziale bardzo pozytywnie zmotywowanych młodych ludzi.

W maju pojawiły się informacje o powstaniu nowej koncepcji funkcjonowania NSR. Poznaliśmy część wniosków zespołu ekspertów, którym Pan kierował. Jednak interesująca pozostaje wciąż kwestia reorganizacji NSR. Jak ona będzie wyglądać?

Zgodnie z zadaniem postawionym przez premiera Tomasza Siemoniaka, trwały prace nad reformą NSR. Są trzy koncepcje. W ogromnym skrócie można je streścić następująco: jedna jest ze strony BBN, która zakłada stan osobowy armii ze 120 tysiącami żołnierzy, ale z pozostawieniem w części operacyjnej tylko żołnierzy zawodowych (110 tys.). Dodatkowe 10 tysięcy to NSR, na podstawie którego powstałby komponent terytorialny, zorganizowany w województwach. Min. S. Koziej nazywa go „armia wojewodów”.

Koncepcja AON, której przygotowaniami kierowałem ja mówi, że w Polsce trzeba zostawić obecne 120 tysięcy etatów żołnierzy w wojskach operacyjnych. Za wskazane też uznaje zwiększenie uzawodowienia. Zakłada zwiększenie ilości etatów o 10 tysięcy. I tu podobnie jak w koncepcji BBN zakładamy stworzenie 16 oddziałów terytorialnych OT, wypełnionych w minimalnym stopniu kadrą zawodową a głównie żołnierzami NSR.

Sztab Generalny skłania się do tego żeby nie budować oddziałów terytorialnych, zamknąć reformę NSR w ramach obecnego etatu Sił Zbrojnych, a z rozproszonych etatów NSR stworzyć jednolite pododdziały. Tą jednolitość pododdziałów NSR zakładają też obydwie poprzednie koncepcje. Co do tego jesteśmy zgodni - i BBN, i AON, i Sztab Generalny.

Zakończyliśmy swoje prace. Teraz trzeba to zsumować, przeanalizować, ocenić skutki, poziom ryzyka i podjąć decyzję.

Jak do tej pory do NSR zachęcano poprzez szeroko zakrojone kampanie reklamowe i różne gratyfikacje finansowe. Jaki jest pomysł na pozyskanie ochotników do służby w zreformowanym NSR? Czy pojawią się jakieś dodatkowe korzyści?

NSR ma solidne podstawy. Daje ekwiwalent pieniężny raz w roku, różnego typu ulgi. Pobudki patriotyczne są ważne, ale niewystarczające. Ludziom trzeba zapłacić, choć nie tylko pieniądze się liczą. Trzeba również stworzyć taki mechanizm, żeby pracodawca był zainteresowany żołnierzem NSR. Gdyby w Polsce żołnierz NSR po odsłużeniu kilku lat w Narodowych Siłach Rezerwowych miał pierwszeństwo w przyjęciu do służby np. w Policji, czy w Straży Granicznej to byłoby jeszcze więcej chętnych.

Moja koncepcja zakłada płacenie za utrzymywanie określonych zdolności do służby, np. sprawności fizycznej. I trzeba za to płacić. To wcale nie są małe pieniądze - kilkaset złotych miesięcznie. Państwo kosztowałoby to 77 milionów zł rocznie. 

Bez większych gratyfikacji dla pracodawców i żołnierzy NSR nie ma mowy o stabilności w NSR. System obronny musi być stabilny. Tak musi być, to jest wojsko.

Wspominał Pan kiedyś, że obecny konflikt na Ukrainie wpłynął na sposób myślenia odnośnie OT. Jakie konkretne zmiany w podejściu do tematu obrony terytorialnej spowodowały wnioski wyciągnięte z konfliktu na Ukrainie?

Kryzys ukraiński jest kryzysem wewnętrznym, a z drugiej strony rosyjsko-ukraińskim. Z niego nie wynika bezpośrednie zagrożenie dla Polski. Polska w kontekście tego kryzysu nie obawia się wybuchu wojny z jakimkolwiek państwem na dzień dzisiejszy. Jednak kryzys wzmógł poczucie zagrożenia wśród obywateli. Nie byłoby wzmocnienia flanki wschodniej i przyśpieszenia działań na wschodzie, gdyby nie kryzys ukraiński.

Wielu ekspertów wojskowych przez wiele lat uważało, że nie ma już miejsca na obronę terytorialną, że wszystko uda się uzyskać wojskami operacyjnymi. Dzisiaj zarówno działania talibów w Afganistanie, jak i „zielonych ludzików” w Ukrainie pokazują, że tak nie jest. Wojna wcale nie musi wyglądać tak, że są wielkie fronty, zmasowane uderzenia rakietowe, przemieszczanie dużych formacji wojsk, bo wojna może wyglądać tak, jak na Ukrainie - przenikanie ludzi, działania od wewnątrz, propaganda, działania w cyberprzestrzeni. Trzeba wyciągać z tego wnioski.

Jakie nowe wnioski udało się dotychczas wyciągnąć?

Moje myślenie o organizacjach proobronnych, które mogą w odniesieniu do ziemi, na której mieszkają ich członkowie, wspomóc system obronny to są właśnie doświadczenia ukraińskie. Gdyby miejscowa ludność w konkretnych warunkach chciała pomóc państwu w obronie, to może nawet uniemożliwić działanie przeciwnikowi.

Ja jestem często na Ukrainie, ponieważ jestem też pełnomocnikiem NATO ds. reformy systemu edukacji wojskowej na Ukrainie. Ukraińcy mówią tak - Rosja nas nie zaatakuje jako państwo, będzie nas jeszcze długo tak nękać. Rosja wie, że jak nas zaatakuje to skończy tak jak w Afganistanie. Cmentarze zapełnione u nas, ale też cmentarze zapełnione u nich. Prędzej czy później oni się wykrwawią i wyjdą. Bo trudno, nawet przy nowoczesnej technice pokonać opór całego społeczeństwa.

Czy to myślenie jest nieuzasadnione? Finał operacji w Iraku, finał działań rosyjskich w Afganistanie, ale także i finał naszych działań koalicyjnych pokazuje, że nie jest łatwo pokonać opór społeczeństwa, szczególnie jak jest ono zorganizowane, przeszkolone i chociaż trochę wyposażone. Ja będąc w Afganistanie rozmawiałem z osobą, która była jednym z wiceministrów w rządzie talibów. Ten człowiek mnie przekonywał że nie ma szans na pokonanie talibów. Pokazywał mi szereg różnych rozwiązań, m.in. w jaki sposób talibowie są w stanie latami nękać stutysięczne siły koalicji i jak bardzo jest to dotkliwe. Pokazywał jak można wykorzystując znajomość terenu i korzystając z dobrych relacji z ludnością uniemożliwiać działanie dużych sił.

Dziękujemy za rozmowę.

Dawid Sadza, Jędrzej Graf

Reklama

Komentarze (86)

  1. qwerty

    Tego typu oddziały powinny działać na szczeblu powiatu. Myślę, że powinno to być nawet 1% populacji danego powiatu, a więc w skali kraju ok 380tys żołnierzy (Skoro Estonia ma ok. 30 tyś obrony terytorialnej). Uzbrojenie to karabiny, broń maszynowa, snajperska, pociski przeciwpancerne i przeciwlotnicze bliskiego zasięgu, sprzęt inżynieryjny, ciężarówki, ewentualnie proste transportery typu M113.

    1. Marek

      Tylko, żeby nie sugerować się podpuchami takimi jak ta z onetu trzeba najpierw o tym wiedzieć. Ludzi, którzy to wiedzą nie ma zbyt wielu. Dlatego puszczanie artykułów takich jak omawiany jest niestety skuteczne.

    2. On

      Teraz nie zwracają do budżetu tylko kupują bezpośrednio niepotrzebne wojsku rzeczy, widzisz jakąś różnicę?

  2. Gottard

    W 1940 pan Hitler dał generałowi von Falkenhorstowi ( prawdziwe nazwisko Jastrzembski) pół dnia na opracowanie złożonej operacji ataku na Norwegię kryptonim Weserübung. Generał się wywiązał i ładnie sprawił w akcji mimo niewielkich sił jakimi dysponował. Była to pierwsza w dobie nowoczesnej wojny połączona operacja - majstersztyk. Gen. Pacek po moskiewskich szkołach już pół roku się namyśla o czym myśleć w prostej i znanej w Europie kwestii organizowania Armii Ochotniczej. Macie porównanie poziomu kompetencji, jakich dawniej mieliśmy generałów a jakich macie teraz. A Pacek to druga po Kozieju tęga głowa z MON

    1. Ha ha ha

      Jak rozumiem twoja "bardzo specjalna" logika podpowiada Ci, że wada w serii "zero" wyklucza na zawsze zarówno wersję "trzy" czy "cztery" ? Rozum ci odebrało?

  3. bezksywy

    Panie Generale: -sarkazm komentujących nie jest przypadkiem i wielu widzi jak to się skończy, albo czemu może służyć; -niech wojsko, a szczególnie MON nie dotyka się tego. Jak były strzelec pamiętam, że współpraca wojska z OSW układała się prawidłowo i nie widzę pola co tu MON może doskonalić. A może nie chodzi o to by pomóc? - Pewnie jak by któryś z gen. miał "kohones" to nie zlikwidowano by poboru. Wymagał reformy, ale nie likwidacji. No ale przecież wczoraj i dzisiaj generał to w większości etat polityczny a nie specjalistyczny.... - co do Afganistanu,Ukrainy i łamaniu oporu społeczeństwa. Polecam prześledzić działania radzieckich towarzyszy z okresu od CzeKa do KI. Gdyby stara gwardia jeszcze wtedy żyła, w 1984 roku wyścig pokoju był by na trasie Kandahar-Kabul (oczywiście etap górski ;-) Pozdrawiam

    1. Marek

      A niby czemu MON ma się do tego nie dotykać? I jaka współpraca z wojskiem mogłaby być bez MONu? Jeśli organizacje, o których tu mowa mają być skuteczne, to przecież potrzebne jest wpisanie ich w struktury obronne kraju, wyszkolenie no i oczywiście zmagazynowany do ich dyspozycji odpowiedni sprzęt. Bez MONu się tego nie zrobi. Druga sprawa dotyczy Afganistanu. Obawiam się, że tu także nie masz racji. Ten kraj próbowało podbijać już wielu. Nie udało się to w zasadzie nikomu, choć metody co poniektórych wcale nie były łagodniejsze niż czerezwyczajki. Tak więc, gdyby Rosjanie mieli starych "towarzyszy" z WCZK, to etap górski wyścigu pokoju może by i tam. Tyle tylko, że co jakiś czas kolejny rowerzysta frunąłby do góry. Do tow. Lenina na piwo.

    2. alan

      No właśnie czytaj ze zrozumieniem - pytanie zadałem do wpisu "cudze chwalicie swego nie znacie" oskarżającego byłego ministra o to, że najpierw nagrodził a obecnie krytykuje. Jak sam przyznajesz nagroda dla dobrze rokującego sprzętu dla polskiej armii nie oznacza nie upoważnia do stawiania zarzutów o krytykowanie super broni przez wredną opozycje, w myśl zasady krytykujmy wszystkich aby ukryć własne błędy.

  4. Paul

    Prognozy obrony Polski bazujacej na WP wygladaja niewesolo. Dlatego nasi Zachodni sojusznicy angazuja sie w to z wielka rezerwa - zawsze stawia sie na wygrywajacego konia przeciez. Zapal ludzi do obrony ojczyzny jest wielka szansa dla Polski. Bo armia moze wygrac z inna armia, ale nigdy nie wygra z narodem. Zunifikowany plan szkolenia ochotnikow, komunikacji, dowodzenia, zaopatrzenia doprowadzic moze do systemu ktory jest nie do pokonania. Nie zmarnujmy tej szansy!

  5. Raf03

    Nie jestem specjalistą od wojska. Chciałbym jednak podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Obrona terytorialna powinna obejmować NSR i wynosić około 30-40 tys. żołnierzy. W ewentualnym konflikcie z naszym krajem Rosjanie mogą zastosować na masową skalę taktykę desantu małych grup żołnierzy na tyły naszych wojsk co przy niewielkiej ilości żołnierzy armii podstawowej prawdopodobnie spowoduje dezorganizację obrony. Dlatego dobrze zorganizowana OT może znacznie utrudnić wszelkiego rodzaju działania. Pozdrawiam

  6. Gacek

    Generała warto posłuchać i w miarę możliwości naśladować, dobrze się wtedy na tym wyjdzie. Racjonalny był i jest całe życie, służył dwóm ustrojom, posłuży i trzeciemu.

  7. Rezerwista

    Panie Woś - rzeczywiście byłeś 25 lat dowódcą Strzelca? Bo stwierdzenie "rodziny okradają z pęsji nieraz śmieciowych ,ale wierzą w Ojczyznę i chcą ją utrzymać.Bo taką kiedyś na Sztandar Strzelecki ,Przysięgę Złożyli.Uwierz mi Pan że najlepszy żołnierz jest szkolony w wieku od 10-tego do 18 roku życia.Złamany pużniej rzeczywistością dnia codziennego" cosik trącą niepatriotycznie u dowódcy kilktusięcznej organizacji; no jakżesz to pisać PĘSJI i PUŹNIEJ zamiast "pensji ....później" - co jest w pierwszej kolejnosci potrzebne do dbałości o Polski Język

  8. max sz-n

    Do mojej firmy WKU wysłało zawiadomienie, że terminie 26.02-21.03 powołuje mnie na ćwiczenia rotacyjne. Zakład pracy wywiązał się z obowiązku i zaplanował mi na ten czas urlop. Dziś postanowiłem zadzwonić do swojego WKU (z powodu braku stosownego wezwania) i okazało się, że jednak nie jestem przewidziany na te ćwiczenia! Niech mi ktoś powie, dlaczego zakład dostaje info i daje wolne, a WKU nie raczy mnie poinformować o rezygnacji z mojej osoby? Okazuje się, że mają mnie gdzieś tylko, co ja mam teraz zrobić w pracy? Jestem w NSR dwa lata (oceny b.dobre i dobre) obiecywanej gratyfikacji nie dostałem, a wojsko w ramach podziękowania ośmiesza mnie w oczach pracodawcy! Tak właśnie traktuje się ludzi w wojsku. Jestem po zetce i kontrakcie - kończy mi się kontrakt NSR i po takim zachowaniu ze strony WKU następnego nie podpiszę. A chętni niech się zastanowią czy chcą być wykorzystywani przez wojsko i wystawiani na pośmiewisko?!

  9. AO

    Armia Ochotnicza WP na Facebooku - przystępnie podane jak taką armię rezerwową zorganizować , wyposażyć, zdjęcia, wizualizacje i filmiki tematyczne

  10. gacek

    W przyszłym roku Siły Zbrojne podziękują Generałowi za służbę w Wojsku Polskim (osiągnie wiek). Pora więc szukać ciepłej posadki, stąd ta inicjatywa.

  11. Roman

    Zbliżają się powoli wybory prezydenckie i jak dotychczas, tylko jeden z kandydatów wypowiedział się na temat szeroko rozumianej obrony kraju przed tzw. zielonymi ludzikami. Znamienne, że jest to kandydat, któremu sondaże nie dają jakichkolwiek szans.

  12. Tadeusz Janusz Woś.

    Panie Generale Pacek!To wszystko już jest zorganizowane od 1995r .Kiedy powstała Federacja -Kapituła "Równość-Wolność-Niepodległość"Tradycji Powstań Narodowych.Weszły wszystkie organizacje niepodległościowe ,kombatanckie,harcerstwo,skauting,grupy surwiwalowe,Orlęta AK,-a przede wszystkim Samorządy kilkunastu powiatów i Marszałkowie i Wojewodzi 4 województw.Brakło nam wsparcia logistycznego,szkoleniowego i finansowego.Na tamte czasy było zaplecze ok.90 000 wychowane na wiedzy wyniesionej z Armii i chcące z honorem wspierać Polską Armię.Niektórzy marzyli o Akademiach Wojskowych,ale Mon nas eliminował .Były indywidualne pisma do Ministra Obrony Narodowej,Premierów,Prezydentów.Ojczyzna nas nie chce,egzaminy zdaliśmy ,miejsca dla nas w armii nie ma.Federacja pomiędzy Z.S STRZELEC OSW i Biurem Wspólpracy ze Stowarzyszeniami przy Mon była chora od początku i chodziło tylko aby nas zebrać,policzyć i dać raz w roku środki na obóz i Kadrówkę,aby społeczeństwo widziało że coś się robi.Dlatego w 1996 roku gdy na zjeżdzie Strzelca OSW,podjęto uchwałę że przedwojenni Strzelcy,Orlęta Kombatanci -są tylko uczestnikami a nie członkami Związku Strzeleckiego(14 Autokarów z Delegatami Okręgu Krakowskiego który był najliczniejszy bo w szeregach miał 6 000 Strzelców ,gdzie pozostałe 4 Okręgi miały zaledwie 4 000.Jako Komendant Okręgu Krakowskiego ,miałem dwa wyjścia rozwinąć Federacje i tych strzelców prawnie umocować przy R_W_N,lub zgodnie z przysięgą i Honorem -Strzelić sobie w łeb.Zrobiłem to pierwsze ,z czasem odszedłem na odpoczynek do rezerwy po 25 latach Komendanta Strzelca.Jest nowy Komendant w Stolicy i wszystko tętni życiem jak dawniej :z własnych składek i całorocznym i całodobowym systemem służby i szkolenia.Jest ciężko ale to są ludzie którzy własne rodziny okradają z pęsji nieraz śmieciowych ,ale wierzą w Ojczyznę i chcą ją utrzymać.Bo taką kiedyś na Sztandar Strzelecki ,Przysięgę Złożyli.Uwierz mi Pan że najlepszy żołnierz jest szkolony w wieku od 10-tego do 18 roku życia.Złamany pużniej rzeczywistością dnia codziennego odwraca się ,lub szuka czegoś innego,a jeszcze jak Armia go nie chce.To jest choroba tych ludzi.Mam satysfakcje tylko że udało mi się ich utrzymać do dnia dzisiejszego i mogę ich za ich zgodą oddać do współpracy ale prawdziwej z Wojskiem Polskim-Bryg.Związków Strzeleckich STRZELEC"KLEMENS"

  13. stary

    Myślałem, że temat wyczerpany. A tu - masz, babo, placek. Instytut Gallupa zbadał, że Polski chce bronić jedynie 47% społeczeństwa. Ja wiem, że są inwalidzi, ale inwalidztwo nie przeszkadza, by być użytecznym: można prowadzić nasłuch, wysyłać paczki do żołnierzy etc. Znacznie gorzej jest z tymi "sprawnymi inaczej", zwłaszcza intelektualnie i moralnie. Nie mogę sobie wyobrazić, że w kolejce przede mną i za mną stoją osobnicy z góry zakładający dekowanie się. Bo to co drugi nie czuje się w pełni Polakiem. Ktoś powie: w Niemczech jest gorzej: Heimatu chce bronić zaledwie co piąty. Ale RFN jest zagrożone "tylko" dżihadem, my zaś mamy niebezpieczeństwo przy samej granicy. Myślę, że jeśli te 47% chcących bronić Polski zorganizuje się należycie, to pozostałych zdolnych dźwigać łopaty czy igły z nitką - zapędzi do pożytecznej współpracy. W czasie II w.św. też nie wszyscy walczyli z bronią w ręku. Ba, byli szmalcownicy, folksdojcze (nie mówię tu o III grupie na terenach wcielonych do Rzeszy) i inne szumowiny. Ale nie daliśmy się.

    1. Gottard

      Panie kolego kłamią grubo ponad 90% Polaków chce broni w domu oto prawdziwe sondaże Super Express: "STRZELBA w każdym domu?! Być może już wkrótce TAK BĘDZIE. 96 PROCENT czytelników Se.pl chce pozwolenia na broń! Super Express (dociera do 1,5 mln czytelników)- sonda 19.09.2014 g.16.45 WYNIKI SONDY-Jesteś za prawem posiadania broni dla obrony domu? TAK - 12230 głosów 95% NIE - 696 głosów 5% Poniżej można można zagłosować na inny niemanipulowalny sondaż internetowy i zobaczyć jakie są wyniki: http://sonda.hanzo.pl/sondy,231005,vfJI.html

    2. Boruta

      A czego tu chcesz bronić? Stołków kochanej władzuchny?

  14. Boruta

    Nie ma to jak mądrości generała żandarmerii z kompleksem Napoleona. :-( O różnicy w sytuacji społecznej i terenowej pomiędzy Polska a Afganistanem najwyraźniej w Centrum Szkolenia WSW imienia Dzierżyńskiego nie uczyli. Tego, jak pokonano "pokonać opór społeczeństwa" w Czeczenii bojowy pan żandarm tez nie zauważa. Opowiadanie bajek o powstrzymywaniu zielonych ludzików jest śmieszne. Zielone ludziki mogły zaistnieć w warunkach istnienia silnej, niezadowolonej mniejszości. Skoro nawet żołnierzom regularnej armii zdarzało się przechodzić na stronę rosyjska, to średnio inteligentny szympans powinien wydedukować, że część takich formacji też zmieniłaby front.

  15. Podpułkownik Wareda

    Można jedynie przyklasnąć, że temat obrony terytorialnej cieszy się takim zainteresowaniem wśród komentatorów. Mam nadzieję również, że wszyscy zainteresowani tym tematem są świadomi, iż bez konkretnych zmian systemowych, problem organizacji obrony terytorialnej nie wyjdzie poza ramy dyskusji. Kiedy te zmiany nastąpią ... ? Bądźmy umiarkowanymi optymistami. Życzę sobie, aby z treścią wszystkich głosów w dyskusji, zapoznali się nasi decydenci. Z pewnością nie zaszkodzi. Wiele propozycji zamieszczono na tej stronie, mniej lub bardziej realnych. Argumenty - za i przeciw - także padały najróżniejsze: i bardzo rozsądne, ciekawe i niestety - nie do zaakceptowania. Osobiście, skupię się krótko na wpisach dwóch internautów. Podziwiam aktywność na forum, przy okazji tego tematu, internauty o nicku "stary". Co prawda, jego prawomyślne mowy, odrobinę trącą myszką i przebrzmiałym patosem, ale generalnie zgadzam się z jego tezami. Myślę, że również wiele innych osób. Chociażby dlatego, że wskazanym jest - co pewien czas przypominać prawdy podstawowe. Ponadto, jestem mu wdzięczny za wyraźną sugestię, aby przywrócić do szkół te lektury, które wcześniej zostały usunięte z zestawu lektur szkolnych. To bardzo cenna inicjatywa. Dobrze się stało, że "stary" przypomniał bardzo znany wiersz /dzisiaj chciałoby się powiedzieć, że wręcz - kultowy/, wybitnego poety polskiego, a jednocześnie człowieka o zdecydowanie lewicowych poglądach, Władysława Broniewskiego. Dodam, że wiersz "Bagnet na broń" - ukazał się po raz pierwszy drukiem, niemal u progu II wojny światowej, w kwietniu 1939 roku. Powtarzam, dobrze że został przypomniany na tym portalu. Życiorys Władysława Broniewskiego stanowi doskonały materiał na realizację filmu bądź serialu sensacyjnego. Ten legionista Piłsudskiego, oficer 1 Pułku Piechoty Legionów, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, podczas której wyróżnił się dzielnością żołnierską - za co czterokrotnie otrzymał Krzyż Walecznych oraz Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari. Wojnę zakończył w stopniu kapitana. Już w okresie międzywojennym związał się z ruchem lewicowym. Jego przeżycia podczas II wojny światowej stanowią temat na oddzielny komentarz. Po wojnie wrócił do kraju i był mniej lub bardziej świadomym piewcą idei Stalina. W 1955 roku otrzymał Order Budowniczych Polski Ludowej. Być może, nadarzy się także okazja do zamieszczenia na Defence 24 również innego wybitnego, lecz nieco już zapomnianego wiersza W. Broniewskiego z okresu międzywojennego, a mianowicie - " ULICA MIŁA ". Ten wiersz zasługuje na to, aby nie został zupełnie zapomniany. Jak wspomniałem na wstępie - niektóre argumenty zupełnie mnie nie przekonują i w żaden sposób nie mogę ich zaakceptować. Otóż, przeglądając tę stronę, przeczytałem wpis internauty o nicu "Gottard". W komentarzu tego internauty, zaintrygowały mnie dwie sprawy. Trochę dziwię się, że nikt wcześniej nie zareagował na treść tego komentarza. Po pierwsze, swój komentarz rozpoczął od słów: " W 1940 roku PAN /podkreślenie moje/ Hitler dał generałowi ... ". Jeżeli internauta "Gottard", w ten sposób ironizuje na temat jednego z największych zbrodniarzy w historii cywilizacji, to można jedynie wzruszyć ramionami i uznać za mało poważne. Jeśli natomiast, w ten sposób próbuje docenić "zasługi" Hitlera, to już przestaje być zabawne, a tym bardziej śmieszne. Nie mam zamiaru robić wykładu na temat Adolfa Hitlera, III Rzeszy, nazizmu oraz zbrodni hitlerowskich. Przede mną, zrobiło to i udokumentowało, tysiące ludzi w niemal wszystkich krajach świata. Mogę jedynie zaapelować do internauty "Gottarda", aby zwiedził któryś z byłych niemieckich obozów koncentracyjnych, np. z okazji 70-tej rocznicy wyzwolenia - b. KL Auschwitz-Birkenau. Będąc na terenie byłego obozu, niech zwróci szczególną uwagę i zmusi się do odrobiny refleksji - na pomieszczenia, w których lekarze SS z osławionym doktorem Josefem Mengele na czele, wykonywali zbrodnicze eksperymenty pseudomedyczne, szczególnie na kobietach, kobietach w ciąży oraz dzieciach. Być może wówczas, "Gottard" inaczej spojrzy na Adolfa Hitlera oraz ideologię i system, którego był autorem. I po drugie: w tym samym komentarzu, "Gottard" przypomniał sylwetkę generała niemieckiego, Nikolausa von Falkenhorsta. "Gottard", wychwalając zasługi tego generała, stwierdził jednocześnie: " macie porównanie poziomu kompetencji, jakich dawniej mieliśmy generałów, a jakich macie teraz ". Prosto, jasno i zdecydowanie. Nie wiem, na ile sprawnie internauta "Gottard", porusza się w zagadnieniach dot. historii wojskowości i wojen? Dlatego w bardzo skondensowanej formie przypomnę: Nikolaus von Falkenhorst vel Mikołaj von Jastrzębski /1885-1968/ był niemieckim generałem pułkownikiem Wehrmachtu. Jego rodzina wywodziła się ze starej szlachty śląskiej. Był autorem planu Operacji Weserubung, tj. niemieckiej agresji na Danię i Norwegię w 1940 roku. W latach 1940-1944 był Naczelnym Dowódcą Wehrmachtu w Norwegii. Wcześniej, podczas kampanii wrześniowej w Polsce we wrześniu 1939 roku, dowodził niemieckim XXI Korpusem Armijnym. Jego korpus walczył z oddziałami Wojska Polskiego na Pomorzu, głównie na kierunku Grudziądz i Toruń. I rzecz bardzo istotna, o której nie wiedział lub zapomniał napisać "Gottard": po zakończeniu wojny, generał Nikolaus von Falkenhorst został uznany za zbrodniarza wojennego. W 1946 roku, brytyjski trybunał wojskowy, skazał go na karę śmierci przez rozstrzelanie za zatwierdzanie egzekucji - wziętych do niewoli żołnierzy brytyjskich i norweskich oraz komandosów z SOE /brytyjskie Kierownictwo Operacji Specjalnych/. Tego samego roku, kara śmierci została mu zamieniona na 20 lat pozbawienia wolności. Natomiast w 1953 roku, został zwolniony z więzienia z powodu złego stanu zdrowia. Wychwalając kogokolwiek, starajmy się zachować umiar i zdrowy rozsądek. Dotyczy to również niemieckich generałów Wehrmachtu.

    1. Gottard

      Panie Pułkowniku, trzeba docenić geniusz wojskowy i szanować przeciwnika tym bardziej ze to teraz nasz sojusznik, a jak są to Polacy to miło jak Lewiński (von Manstein), Skorzeny czy Guderian. gen.von Jastrzembski miał prawo wydać rozkaz zabicia komandosów brytyjskich zgodnie z prawem wojennym bo to nie żołnierze tylko szpiony z bronią w ręku. Gen. Abraham w 1939 też kazał rozstrzeliwać takich komandosów niemieckich. Prawo jest prawem i trzeba z niego korzystać

  16. stary

    Temat wzbudził emocje. To dobrze. Wiele spojrzeń na sprawę bezpieczeństwa tyłów, wsparcia regularnych oddziałów, doboru kadry, zakresu kompetencji OT. Znaczenia OT, OC i edukacji społeczeństwa nikt nie neguje. Są opinie dość skrajne, niekiedy naiwne, określające wiek (może tylko mentalny) dyskutantów, lecz wiele z nich przynosi wiedzę nie tylko merytoryczną o OT, ale wiedzę o wyobrażeniach i oczekiwaniach członków ( może tylko potencjalnych) grup paramilitarnych. Może, Panie Generale Pacek, przenieść tę dyskusję na stronę MON? To tańsze i bardziej bezpośrednie, niż wizyty pułkowników u ochotników.

    1. zejman

      STARY popieram, Obrona Cywilna- odbudować !!!!!

  17. exwojak

    Lepiej ,żeby g.Pacek dał sobie spokój z czymkolwiek, bo czego się doktnął, to była porażka.

  18. say69mat

    Wydaje się, że dobrze przemyślana i realizowana koncepcja ON może być skutecznym remedium na tego typu zjawiska: /.../ W sobotę przed godziną 19 pseudokibice napadli na pociąg Przewozów Regionalnych. Najpierw skład został obrzucany kamieniami, później ktoś zaciągnął hamulec ręczny i na pociąg ruszyła ok. 100-osobowa grupa kiboli./... za:@ gazeta.pl/ Sprawa jest o tyle poważna, że kwalifikuje się nie tyle jako 'bandyterka', ile jako akt terrorystyczny. Bo jaka jest w sumie różnica pomiędzy ostrzelaniem składu pociągu z broni maszynowej a obrzucaniem kamieniami??? Rożnica narzędzia ... zbrodni??? Następnym razem mogą to być koktajle mołotowa. Stąd, należy przemyśleć koncepcję ON jako remedium na tego typu tendencje generowane, przez młodych ludzi spacyfikowanych ideologią 'kibolstwa'.

    1. pewny

      Absolutny nonsens say69mat. Rozumiem że jeżeli grupa nastolatków ukradnie jabłka z sadu należy ich potraktować jako zorganizowaną grupę przestępczą i przyznać wybranym przedstawicielom status świadka koronnego... Absolutnie wandalizm tak, bandytyzm tak, ścigać... ale bez "gazetowej" propagandy skierowanej przeciwko jakimokolwiek kibicom. Co do prób zdławienia ON przez MON mam nadzieję że nie uda się stłumić wspaniałej inicjatywy z tak wspaniałą tradycją polską. Dostęp do broni dla polskiego społeczeństwa!!!

    2. komancz

      Bandyterka i ostrzelanie czegokolwiek to robota dla policji, a nie wojska. Kiedyś GROM był w MSW i był przeznaczony do zadań antyterrorystycznych, ale teraz jest w MON, więc kto inny musi się tym zająć, ale na pewno nie OT.

  19. Emerytowany oficer

    Ile jeszcze wody w Wiśle upłynie zanim ktoś nie powie temu człowiekowi dość psucia wojska. Ten facet na wszystkim się zna. Jest ekspertem od wojny partyzanckiej i od kadzenia. To jest wielki szkodnik. Razem z Koziejem doprowadzą do całkowitej zapaści. Komu jeszcze będzie wiernie służył bo na pewno nie RP. A jak tam Panie profesorze Panna książka "profesorska", czy przeszła może przez system plagiat?

    1. omnibus

      Co prawda to prawda ... niewielu profesorów na świecie tak pewnie wypowiada się w tak wielu obszarach. Najlepiej to chyba się zna na przesłuchiwaniu, więc może następny krok to Polskie Nagrania :)

  20. alex

    Wszystko pięknie ale na "zielone ludzi" właściwa jest ŻW a zwłaszcza OS. Ustawa wszystko reguluje. Jako policja wojskowa ŻW posiada największe zaplecze prawne zarówno krajowe jak i międzynarodowe oraz umowy i status policyjno - wojskowy. A "zwykłe wojsko" - nie. Wyobraźmy sobie, że pojawiają się "zielone ludziki" w mundurach ... i ustawowo ŻW jest właściwa aby ich rozbroić, bez tłumaczenia się MSZ.

    1. xxL

      Mylisz się. Zielone ludziki nie mają oznak przynależności państwowej. To są przestępcy i dlatego powinni być ścigani przez MSW (policję i SG). Ponadto, za obronę granic lądowych odpowiada właśnie MSW. MON odpowiada za nienaruszalność przestrzeni powietrznej.

  21. stary

    Na blisko 200 komentarzy policzyłem 53 odnoszące się do liberalizacji ( lub nie) broni. Pojawiło się też kilku użyszkodników, dotychczas nie udzielających się i nieobecnych na innych wątkach. Są też b. rozsądne wypowiedzi nowych twarzy. Myślę, że czas byłby kończyć tę dyskusję, chyba, że ktoś ma zupełnie inne spojrzenie na sprawę. Chyba to jest mój ostatni komentarz do sprawy organizacji paramilitarnych: nie jest sztuką nauczyć rzemiosła żołnierskiego, ale sztuką jest wychować obrońcę Ojczyzny. Czeladnik żołnierski może świadczyć usługi na rzecz dowolnych podmiotów, a na tym nam nie zależy, wręcz tego należy się obawiać. Dlatego składa się przysięgę. Nie wszyscy jej przestrzegają, to fakt. Niekiedy przysięgi są składane sub vim, ale ci, którzy przysięgi składali lub składają jako ochotnicy - winni ich przestrzegać, inaczej stają się wiarołomcami. Obrońca Ojczyzny to człowiek zmotywowany nie tylko obroną własnego progu, dziewczyny warsztatu, ale całego terytorium i społeczności. Praktyczna likwidacja historii, skreślenie z zestawu lektur wielu cennych pozycji, odstawienie do lamusa niektórych wielkich autorów odbiło się na kondycji intelektualnej młodzieży. A i wielu dorosłych zaczyna zapominać. Kawaler OWVM za wojnę polsko-bolszewicką, więzień Łubianki, obecnie niemal wyklęty napisał Kiedy przyjdą podpalić dom, ten, w którym mieszkasz - Polskę, kiedy rzucą przed siebie grom kiedy runą żelaznym wojskiem i pod drzwiami staną, i nocą kolbami w drzwi załomocą - ty, ze snu podnosząc skroń, stań u drzwi. Bagnet na broń! Trzeba krwi! Są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli, ale krwi nie odmówi nikt: wysączymy ją z piersi i z pieśni. Cóż, że nieraz smakował gorzko na tej ziemi więzienny chleb? Za tę dłoń podniesioną nad Polską- kula w łeb! Ogniomistrzu i serc, i słów, poeto, nie w pieśni troska. Dzisiaj wiersz-to strzelecki rów, okrzyk i rozkaz: Bagnet na broń! Bagnet na broń! A gdyby umierać przyszło, przypomnimy, co rzekł Cambronne, i powiemy to samo nad Wisłą. Jak bardzo jest to aktualne i jak bardzo niezrozumienie pokrywa działania wielu....

    1. marek

      stary, widze, ze nie tylko ja jestem "niedorozwinety' Powiedz mi prosze, co my biedni zrobimy jak sie okaze, ze cala idea AK zamiast w rece np gen Sosabowskiego trafia w kogos o mentalnosci- za przeproszemiem - Himmlera ?? stary - boje sie tego...... jak w POLAKACH mozna obudzic Patriotyzm, skoro nasi politycy wykorzystuja to do swoich, w sumie smiesznych interesow - byle ciepla posadka do nastepnych wyborow, albo wciagaja nasz kraj w WOJNE TESCIOWYCH na arenie miedzynarodowej. stary = mamy przerabane, razem z nami tez jeszcze paru...a moze jest nas wiecej, moze calkiem duzo, no to wtedy maja przerabane ci dla ktorych PATRIOTYZM to tylko haslo wyborcze - no to ich nie bede zalowal, jescze pomoge kopnac sie w tylek jak sami nie trafia......

  22. soweto

    Złudzenia generałów, którzy tanim kosztem chcieliby wygrać wojnę. Rosję przed atakiem na Ukrainę nie powstrzymuje obawa przed drugim Afganistanem na Ukrainie, ale tylko i wyłącznie obawa przed jeszcze silniejszym naciskiem ekonomicznym Zachodu i USA. To jest właśnie miękkie podbrzusze tego kolosa na glinianych nogach. Militarnie są w stanie podbić Ukrainę w dwa tygodnie. Dysproporcja sił jest miażdżąca. Ukraina to nie Afganistan. Jest to państwo o rozbudowanej infrastrukturze w porównaniu do niego i bardzo wrażliwe na zniszczenia. No i teren, idealny do ataków przy pomocy broni pancernej, lotnictwa artylerii i oddziałów zmechanizowanych. Prowadzenie działań partyzanckich jest bardzo trudne w takich warunkach. Do tego dochodzi morale nienajlepsze i kilkanaście milionów Rosjan w granicach Ukrainy.W ciągu 2 dni klęska sił ukraińskich na froncie południowym i pod Ługańskiem stała się faktem, które zaczęły dostrzegać nawet media ukraińskie (oczywiście mowa jest o ogromnej inwazji rosyjskiej). Siły ukraińskie straciły w ciągu niespełna dwóch tygodni ogromną ilość wyposażenia oraz setki zabitych, rannych, zaginionych i jeńców, a punktem kulminacyjnym stały się właśnie ostatnie dwa dni. To jest mały przykład tego jak wyglądałaby cała wojna ukraińsko-rosyjska w pełnym wymiarze. Wojska ukraińskie w wielu miejscach są w defensywie lub odwrocie. Tylko lokalnie prowadzą małe działania ofensywne, które są bez znaczenia dla całej sytuacji w Donbasie. Potencjał ukraińskich sił lądowych i powietrznych został bardzo mocno nadszarpnięty, a siły separatystów wzmocnione dostawami sprzętu, ludzi i zaopatrzenia z Rosji oraz całą masą przejętego uzbrojenia.

    1. szary

      Dzień Dobry. Wszystko to bardzo "fajne" co piszesz tylko jest jeden aspekt który powoduje że nikt specjalnie prócz jakiś obietnic ochłapów liczonych zaledwie w setkach milionów nie inwestuje w Ukrainę. Z ekonomicznego punktu widzenia wszystkie spiskowe teorie dotyczące Ukrainy padają. Jaki kraj będzie chciał w obecnych czasach, wątpliwych ekonomicznie, włączać do swojego dominium bankruta który dodatkowo zniszczony wojną domową będzie wymagał jeszcze wielokrotnie większych inwestycji niż to było ponad rok temu? Ukraina i sytuacja na Ukrainie to przedednie wojny. Jeszcze mam nadzieję że "władcy świata" pójdą po rozum do głowy ale sytuacja jest taka że wystarczy iskra. Chcesz wiedzieć co się dzieje? Nie patrz tylko na Ukrainę, patrz na cały świat i kwestionuj każdą oficjalną informację. Pozdrawiam

  23. jabbaryt

    obrona terytorialna w wielu krajach jest albo podstawą albo waznym uzupełnieniem armii. Jak najbardziej ma sens tworzenia nieskoszarowanych oddziałów wojskowcych słuzących do obrony powiatu czy nawet gminy. Znajomośc terenu i lokalnej instruktury to bardzo duży plus dla zdolności bojowej. Brak skoszarowania, ochotniczy udział, brak mobilności to wszystko są atuty, ktore znacznie potaniaja utrzymanie takich jednostek. Mamy OSP, których członkowie w lokalnych społecznosciach mają duży autorytet i powodzenie u dziewczyn, dlaczego nie możemy mieć w gminach małych jednostek bojowych. Są natomiast pytania techniczne ilu potrzeba nam terytorialnych, jak maja byc uzbrojone, jakie maja pełnic funckcje w czasie konfliktu. Ale sama idea jest słuszna i sprawdzona.

    1. Darnok

      Kolego, odpowiedzi znajdziesz w moim poście - patrz niżej...

  24. szary

    Dzień Dobry. W kontekście obronności naszej Ojczyzny proponuję się zaznajomić z en.wikipedia.org/wiki/Number_of_guns_per_capita_by_country Polska na... długo długo w dół... 142 miejscu. Dla zobrazowania mapka gunblog.eu/wp-content/uploads/2014/06/posiadanie-broni-w-EU.jpg Pozdrawiam wszystkich

  25. ciach

    Gołymi rękoma będziemy ich wyłapywać? Nie mamy szans w takiej wojnie. http://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2015/01/a61ac9d94a548e8a6ae48f7a11e4e882.jpg

    1. fred

      co słabsze sztuki możesz łapać w siatkę a potem do wora i na targ...

Reklama