Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Obama: Ataki dżihadystów związane ze słabnięciem IS

Fot. Lawrence Jackson/whitehouse.gov
Fot. Lawrence Jackson/whitehouse.gov

Prezydent Barack Obama powiedział w czwartek, że ataki dżihadystów w Europie i na świecie związane są ze słabnięciem IS w Iraku i Syrii. Odnosząc się do współpracy z Rosją, stwierdził, że choć nie ufa prezydentowi Putinowi, liczy na jego pomoc we wprowadzeniu w życie „prawdziwego zawieszenia broni” w Syrii.

Prezydent wypowiadał się na konferencji prasowej w Pentagonie, po naradzie z ekspertami i doradcami na temat walki z Państwem Islamskim.

Obama przestrzegł, że IS może nadal zachęcać "samotnych wilków" do dokonywania ataków w miejscach dużych skupisk ludzi, jak np. w metrze, czy podczas imprez masowych, aby siać strach i niepewność. Jednak USA i NATO - podkreślił - nie mogą poddać się tym nastrojom i muszą kontynuować walkę z tym ugrupowaniem.

Słabnięcie IS w Iraku i Syrii – mówił Obama - powoduje, że islamiści przenoszą swe operacje do innych krajów, organizując ataki na ludność w Europie i na całym świecie.

Amerykański przywódca podkreślił, że „pokonanie IS wymaga, byśmy położyli kres wojnie domowej w Syrii”. Zapytany o współpracę z Rosją w tej sprawie, odpowiedział, że wciąż liczy, że Rosjanie pomogą we wprowadzeniu w życie „prawdziwego zawieszenia broni”. „Alternatywą jest przedłużanie wojny domowej w nieskończoność” - oświadczył.

Jednocześnie oświadczył, że nie ufa współpracy militarnej z Rosją w walce z IS. Podkreślił, że Moskwa nadal "nie wykonuje niezbędnych posunięć" i wspiera ataki wojsk reżimu Asada, dokonując m. in. nalotów na cele cywilne. Dodał, że działania Rosji wzbudzają "bardzo poważne wątpliwości" co do jej zamiarów. Obama podkreślił jednak, że należy wypróbować propozycję Moskwy współpracy wojskowej po to aby zakończyć wojnę domową w Syrii.

"Nie jestem przekonany, że możemy ufać Rosjanom i Władimirowi Putinowi, dlatego właśnie musimy ich wypróbować" - powiedział Obama.

Obama bronił wypłacenia Iranowi sumy 400 mln dolarów wyjaśniając, że transakcja była jawna i dotyczyła odszkodowania, jakiego domagał się Teheran za zakupioną, ale niedostarczoną broń. W tym czasie Iran zwolnił pięciu jeńców amerykańskich, co obecnie wykorzystują Republikanie i ich kandydat do prezydentury Donald Trump. Zarzucają oni Obamie, że pieniądze były w rzeczywistości „okupem” i że w ten sposób uzyskał wolność dla jeńców.

PAP - mini

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. fort

    Oczywiscie. Przecież kazdy wie ze nie ma to nic wspolnego z wpuszczeniem 2mln muzulmanow do europy, radykalizacja tych co juz tu byli ani islamem. W takim razie widze tylko jedno wyjscie: nalezy jak najszybciej wzmocnic ISIS. Gdzieś juz taka logike widzialem... jak to było? jak nie bedziemy miec wojska to nas nikt nie zaatakuje? nastepny kontakt był 123 lata pózniej...

  2. Tadeusz

    Co z tego, że ISIS słabnie w Iraku i Syrii, jak umacnia się w Europie ? Władze Francji twierdzą, że ich kraj jest w stanie wojny, tylko nie mają odwagi powiedzieć z kim ? Czyżby to był najazd Pokemonów ?

Reklama