Reklama

Technologie

Nowy pocisk przeciwpancerny dla US Army wykorzysta wyrzutnie TOW [KOMENTARZ]

Fot. US Army
Fot. US Army

US Army rozpoczęła poszukiwania następcy pocisków przeciwpancernych TOW 2A/B, które stanowią uzbrojenie m.in. transporterów Stryker, bojowych wozów piechoty Bradley i ich potencjalnych następców czyli OMFV. 

Pocisk oznaczony roboczo CCMS-H (ang. Close Combat Missile System-Heavy) ma mieć m. in. zasięg maksymalny co najmniej 10 km i możliwość odpalania w ruchu, jak również samodzielnego naprowadzania na wskazany cel. Dodatkowym wyzwaniem ma być zachowanie podobnych wymiarów, a najlepiej takich samych wymiarów jak TOW. Tak aby było możliwe dostosowanie do CCMS-H obecnych wyrzutni. Jednocześnie warto mieć na uwadze plany US Army, która zakłada użycie pocisków TOW-2 i kolejnych wersji co najmniej do roku 2050. Mowa o nowych wersjach, bowiem chociaż jak widać rodzi się następca, to koncern Raytheon nie składa broni i pracuje nad nowszymi wariantami sprawdzonej rakiety TOW, w których poprawione zostaną niektóre wady. Na przykład zasięg, dzięki nowym paliwom, ma wzrosnąć z 4,5 do 6,5 km.

Jak uznali eksperci amerykańskiej armii, po pół wieku eksploatacji pociski rodziny TOW wyczerpały swój potencjał modernizacyjny, nawet jeśli dzisiejsza rakieta TOW 2 ma niewiele wspólnego z pierwszym wariantem wprowadzonym do służby w 1970 roku. Pierwsza wersja była wolniejsza, miała mniejszy zasięg, a przede wszystkim była sterowana poprzez rozwijany za pociskiem, podczas jego lotu, przewód. Stąd też rozwinięcie skrótu TOW - Tube-launched, Optically tracked, Wire-guided missile, czyli pocisk wystrzeliwany z wyrzutni rurowej naprowadzany optycznie za pomocą przewodu. Przewód został zastąpiony, w obecnie stosowanych TOW 2B, kodowanym datalinkiem, dlatego w skrócie „Wire-guided” zmieniło się w „Wireless-guided”, ale w pocisku zmieniło się o wiele więcej.

TOW-2, czyli co można wycisnąć z klasyki?

Zasięg rakiet TOW-2B został zwiększony z 3700 m do 4,5 km, a głowica ma penetrator kształtowany detonacyjnie, rażący cel z góry. Powstał też wariant przeznaczony do niszczenia bunkrów i innych umocnionych celów. Jednak nadal głównym problemem rakiet TOW jest potrzeba naprowadzania jej do samego momentu trafienia w cel, co przy raczej średniej prędkości lotu do celu na maksymalny zasięg, jest dość ryzykowne. Jest to szczególnie dotkliwe w konfrontacji z czołgiem lub rosyjskim pociskiem przeciwpancernym, który przy podobnych wadach porusza się z prędkością naddźwiękową, średnio dwukrotnie większą niż TOW. Jest to o tyle istotne, że pociski TOW ze względu na masę startową ponad 20 kg i dość ciężką wyrzutnie, stanowią zwykle uzbrojenie pojazdów, w tym bojowych wozów piechoty i niszczycieli czołgów.

Z wymienionych powyżej powodów US Army rozpisała na początku kwietnia program dotyczący poszukiwania nie tylko następcy pocisków TOW o znacznie wyższych parametrach. Pocisk powinien też pasować, przynajmniej wymiarami, do obecnie stosowanych wyrzutni rakiet TOW. Dzięki temu możliwe będzie wprowadzenie go po modyfikacji, ale bez przebudowy pojazdów na których stosowane są obecnie rakiety TOW.

Jest to o tyle istotne, że wyrzutnia np. w przypadku pojazdów M2/M3 Bradley stanowi integralny element wieży. Wiele pojazdów posiada też zintegrowane z systemem celowniczym wyrzutni TOW zaawansowane, niedawno modernizowane systemy optoelektroniczne, z których amerykańska armia nie chce rezygnować, szczególnie w dobie kryzysu i ewentualnych ograniczeń wydatków. Warto też przypomnieć, że TOW znajdują się też na uzbrojeniu US Marines i sił zbrojnych wielu innych krajów, dla których z pewnością bardziej atrakcyjna będzie modyfikacja wyrzutni niż ich całkowita wymiana. Docelowo nowa rakieta znajdzie się również na uzbrojeniu rozwijanego obecnie pojazdu Optionally-Manned Fighting Vehicle (OMFV), który może stać się następcą pojazdów Bradley. 

Następca: Ta sama wyrzutnie, dwa razy większe możliwości

Nowe pociski oznaczone Close Combat Missile System-Heavy (CCMS-H), mają zapewnić skuteczne zwalczanie celów od dystansu około 40 metrów do przekraczającego 10 km, czyli ponad dwukrotnie dłuższego niż TOW-2B. Również prędkość lotu ma być znacznie wyższa od osiąganej przez obecne rakiety przeciwpancerne, tak samo jeśli chodzi o manewrowość, aby umożliwić atakowanie celów skrytych za osłoną. Pocisk ma atakować pojazdy od góry i dzięki temu zapewniać skuteczną eliminację nawet najcięższych czołgów podstawowych przeciwnika, ale równocześnie być zdolny do ataku na wprost dla niszczenia innego typu celów, takich jak umocnienia.

Wyrzutnie TOW stanowią podstawowe uzbrojenie przeciwpancerne pojazdów M2/M3 Bradley. Fot. US Army.
Wyrzutnie TOW stanowią podstawowe uzbrojenie przeciwpancerne pojazdów M2/M3 Bradley. Fot. US Army.

Jeśli chodzi o start i naprowadzanie, to poza wspomnianymi wcześniej ograniczeniami gabarytowymi, rakieta ma mieć możliwość odpalenia zarówno z pozycji jak i w ruchu. System naprowadzania ma umożliwiać wprowadzenie danych o celu zarówno przed, jak i po starcie i „zalokowanie” pocisku na wybranym celu, aby od tego momentu działał w trybie automatycznego podążania. Dzięki temu, rakiety będzie można używać zarówno w starciu bezpośrednim, jak i atakując zza osłony i podczas lotu wykrywając i wyznaczając cel. Jednym z dodatkowych wymagań jest możliwość wymiany danych w taki sposób, aby pocisk mógł być wystrzelony z jednego pojazdu, a naprowadzany przez inny z tej samej kompanii, który np. jest w stanie wykryć i śledzić cel.

Jak widać spektrum oczekiwań jest wysokie, ale też otwiera przed producentem rakiet CCMS-H ogromne możliwości, dotyczące co najmniej kilku typów platform w US Army i kolejnych użytkowników, którzy mogliby zdecydować się na wymianę uzbrojenia. Rozważana jest również możliwość użycia tych pocisków na platformach latających, ale raczej nie przez US Army, której śmigłowce i bezzałogowce całkowicie przezbrojono z pocisków TOW na znacznie skuteczniejsze rakiety Hellfire o większym zasięgu i naprowadzaniu laserowym lub radarowym. 

Reklama
Reklama

Reklama

Komentarze

    Reklama