- Wiadomości
Norwegowie pokazują jak ratować okręty
Norwegowie mobilizują wszystkie siły, by jak najszybciej uratować fregatę KNM „Helge Ingstad” typu Fridtjof Nansen, która ciężko uszkodzona po kolizji z tankowcem leży na burcie w fiordzie Hjeltefjorden. Wszyscy z podziwem patrzą na sposób organizacji i szybkość wykonywanych prac, które prawdopodobnie staną się wzorem prowadzenia tego rodzaju operacji.

Trwa akcja ratownicza na fregacie KNM „Helge Ingstad”. Jak na razie Norwegowie wprowadzili zakaz zbliżania się do leżącego na boku okrętu KNM „Helge Ingstad”, Na morzu nie można podpłynąć do niego bliżej niż na 1000 m, w przypadku lądu jest to 500 m. Do strefy tej wpuszczane są jedyne służby ratownicze, stoczniowe i budowlane.
Zgodnie z planem na pokładzie fregaty dospawanych jest aż pięć nowych punktów cumowniczych, które mają być połączone linami metalowymi z zakotwiczonymi na ladzie w skałach dziesięcioma „polerami”. Prace nad ich przygotowaniem cały czas trwają, przy czym otwory wywiercono i utwardzono już dzień po wypadku. Oznacza to, że w ciągu kilkunastu godzin Norwegowie potrafili przerzucić na niedostępne, skaliste wybrzeże ciężki sprzęt budowlany. Pięć punktów mocowania na okręcie i dziesięć na ladzie ma pozwolić na pełne ustabilizowanie okrętu, co da służbom awaryjnym możliwość bezpiecznej pracy na jego pokładzie.
Równolegle trwają oględziny kadłuba za pomocą kamer na sterowanych przewodowo robotach podwodnych. Z norweską marynarką wojenną współpracuje tutaj firma DNV GL, która ma m.in. pomóc w ustabilizowaniu okrętu. Już zadecydowano, że fregata ma zostać przeniesiona na specjalnych barkach do znajdującej się w pobliżu bazy morskiej Haakonsvern. Barki te, oraz potrzebne do całej operacji holowniki, ma zapewnić norweska firma BOA Management AS. Akcja przebiega błyskawicznie, ponieważ już dzień po kolizji, 9 listopada br. poinformowano, że „sprzęt do tej fazy jest już w fazie mobilizacji i tranzytu do terminalu Sture” (skąd wypłynął zresztą biorący udział w wypadku, pływający pod banderą maltańską tankowiec „Sola TS”).
Czytaj też: Czy uda się uratować norweską fregatę?
W terminalu tym przebywają już zresztą przedstawiciele firm BOA Management AS, norweskiej marynarki wojennej oraz wojskowej agencji logistycznej Forsvarsmateriell, którzy nadzorują przebieg przygotowań.
Wszyscy obserwatorzy zagraniczni są pod wrażeniem organizacji pracy przez Norwegów. Zaangażowanych został wiele różnych instytucji państwowych i prywatnych, które ze sobą współpracują błyskawicznie podejmując decyzje i działanie. Przykładowo, to administracja przybrzeżna jest odpowiedzialna za zabezpieczenie przed zanieczyszczeniem środowiska, natomiast policja zaangażowała się w prowadzenie dochodzenia co do przyczyn wypadku, jak również zapewnia egzekwowanie strefy zakazu wokół fregaty w odległości 500 metrów na lądzie i 1000 metrów na morzu.
Dodatkowo, w norweskiej marynarce wojennej już trwają prace planistyczne mające zapewnić rozwiązanie problemu wykorzystania pozostałych czterech fregat do zapewnienia pełnej kontroli nad obszarami morskimi wokół Norwegii. Dopasowuje się więc na nowo program zabezpieczenia logistycznego, program szkolenia i sposób wykorzystania załóg. Według marynarki wojennej te cztery okręty po tych zmianach „zapewnią Norwegom optymalną operacyjną dostępność i ciągłą obecność na obszarach morskich”.
Przypomnijmy, że kolizja tankowca „Sola TS” (który jest nową i nowoczesną jednostką wprowadzoną do linii w 2017 r.) z fregatą KNM „Helge Ingstad” miała miejsce w fiordzie Hjeltefjorden niedaleko bazy morskiej Bergen (południowo-zachodnie wybrzeże Norwegii) 8 listopada 2018 r o godzinie 4:26. Sam tankowiec nie doznał praktycznie żadnych uszkodzeń, znajduje się w tej chwili na Morzu Północnym i płynie z ładunkiem ropy do Wielkiej Brytanii, gdzie ma się pojawić 11 listopada br. Największych uszkodzeń doznała natomiast kilkanaście razy mniejsza fregata, której prawa burta została „rozorana” prawdopodobnie gruszką dziobową tankowca, poniżej linii wodnej na długości kilkudziesięciu metrów (do połowy śródokręcia).
Pozbawiony napędu okręt szybko zaczął nabierać wody, przez co trzeba było ewakuować całą 137-osobową załogę. Sama fregata musiała natomiast zostać zepchnięta w kierunku brzegu przez dwie jednostki cumownicze i trzy holowniki, gdzie osiadła na skałach. Zapobiegło to zatonięciu okrętu, który jednak leży na pół zanurzony na prawej burcie, z przechyłem przekraczającym 65º.
Na szczęście nie było ofiar. Lekko rannych został tylko dziewięciu członków załogi fregaty. Jest to wynik bardzo dobrego wyszkolenia norweskich marynarzy, którzy po uderzeniu początkowo nie wiedzieli, co się stało. Fregaty typu Fridtjof Nansen są bowiem zbudowane w technologii stealth, co jest związane m.in. z brakiem bulajów na burtach i nadbudówkach. Jedynym „oszklonym” miejscem skąd można obserwować to, co się dzieje na zewnątrz, jest mostek. Pomimo tego załoga znajdująca się wewnątrz okrętu sprawnie opuszczała okręt – i choć duża część marynarzy spała w czasie kolizji – zdjęcia pokazują, że schodząc do tratw byli przebrani w specjalne kombinezony ratownicze.
Obecnie badane są przyczyny wypadku. Prawdopodobnie fregata miała wyłączony system Automatycznej Identyfikacji AIS (w przypadku okrętów nie jest to obowiązkiem), co mogło utrudnić działanie systemom nadzoru ruchu morskiego w tym rejonie. Sam okręt ma jednak radary nawigacyjne wyposażone w system antykolizyjny ARPA, sygnalizujący głośnym alarmem każde niebezpieczeństwo zderzenia z inną jednostką pływającą. Dodatkowo, były też do dyspozycji środki łączności. W piątek kilka z norweskich gazet poinformowało, że była utrzymywana komunikacja radiowa między fregatą, centrum ruchu morskiego i tankowcem „Sola TS” przed wypadkiem.
Tankowiec miał podobno prosić norweski okręt o ustąpienie miejsca (jest to jednostka, która w zależności od zabieranego ładunku ropy może mieć wyporność większą nawet od 110000 ton) jednak otrzymał odpowiedź, że jest to niemożliwe. Jak na razie są to jednak jedynie niesprawdzone informacje, które zostaną zweryfikowane w czasie toczącego się obecnie dochodzenia. Mówienie więc o czyjejkolwiek winie jest przedwczesne. Najważniejszym zadaniem dla Norwegów jest w tej chwili uratowanie okrętu.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]