Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Morze odsłania jeszcze jedną tajemnicę II wojny światowej
Brytyjczycy wydobyli z dna kanału La Manche wrak samolotu bombowo-torpedowego Fairey Barracuda z czasów II wojny światowej. Szczątki tej maszyny znaleziono przypadkowo, podczas kładzenia 150-milowego kabla podwodnego pomiędzy Anglią i Normandią.
Wrak brytyjskiego samolotu z czasów II wojny światowej znaleźli pracownicy firmy UK National Grid, kładzący kabel podwodny o długości 150 Mm pomiędzy miejscowością Fareham w Anglii i Normandią. Już wstępne badania wykazały, że odnaleziono samolot to torpedowy Fairey Barracuda z Sił Powietrznych Królewskiej Marynarki Wojennej Wielkiej Brytanii (Fleet Air Arm). Dodatkowo przypuszcza się, że chodzi konkretnie o maszynę BV739 z 810. dywizjonu lotnictwa morskiego (Naval Air Squadron), która w 1943 roku, tuż po starcie z lotniska HMS Daedalus (znanego również jako RNAS Lee-on-Solent), zaczęła tracić moc i opadła na powierzchnię wody 500 m od wybrzeża w Portsmouth. Pilot samolotu podporucznik Williams opuścił samolot i - jak się później okazało - przeżył całą wojnę.
Pomimo, że odkrycie wraku nastąpiło w 2018 r., to jednak czekano na dłuższy okres dobrej pogody, pozwalającej na rozpoczęcie trzytygodniowej operacji wydobycia. Bombowiec okazał się być praktycznie nietknięty, ale jego wyciąganie na powierzchnię odbywało się sekcjami. W operacji uczestniczyli m.in. eksperci z towarzystwa archeologicznego Wessex Archeology, którzy pomagali w oczyszczaniu wraku z gliny i mułu oraz w przygotowaniu poszczególnych sekcji do wydobycia na powierzchnię.
Przedstawiciele firmy UK National Grid podkreślali, że ich odkrycie było wielką niespodzianką i nastąpiło przypadkiem - nie doszłoby do niego, gdyby wybrano inną trasę kładzenia kabla podwodnego. Nie było to zresztą jedyne znalezisko. W czasie prac znaleziono na dnie ponad 1000 nieznanych obiektów, które trzeba było później zidentyfikować.
Znalezienie samolotu Fairey Barracuda jest jednak o tyle ważne, że żaden z takich bombowców nie zachował się do dnia dzisiejszego, pomimo, ze wyprodukowano ich ponad 2600 sztuk. Większość z nich była wykorzystywana przez Fleet Air Arm, brały m.in. udział w ataku na flagowy niemiecki okręt liniowy „Tripitz” w Norwegii.
Teraz, po konserwacji, będzie można pokazać tą ciekawą maszynę i jej wyposażenie. Udało się bowiem wydobyć m.in. jeden z butów pilota oraz nawet tak delikatny przyrząd jak rurka Pitota. Jest to dowód, że samolot w miarę delikatnie osiadł na wodzie i nie roztrzaskał się w katastrofie.
gady
Należą się wyrazy uznania dla tych co produkowali całą broń i wszystko w czasie wojny I i II tu w Europie w USA i Japonii ! W tych warunkach produkowano pilnując norm jakości ! Jak pokazać konstrukcję i proszę produkować to obecni inżynierowie nie potrafią i nie ma takich zakładów i hut ! Lufy armat okrętowych wielkich kalibrów z tamtych czasów obecnie mogą wykonać chyba tylko huty w Korei Południowej !