Siły zbrojne
"Minister kieruje, nie dowodzi". Gen. Różański krytycznie o zmianach kadrowych i OT
Generał broni Mirosław Różański, były Dowódca Generalny RSZ, odniósł się krytycznie do zmian kadrowych w Ministerstwie Obrony Narodowej. Zaznaczył również, że szef MON często nie brał pod uwagę jego stanowiska w procesie podejmowania decyzji. Odniósł się też krytycznie do sposobu budowy Wojsk Obrony Terytorialnej.
Generał Różański udzielił pierwszego wywiadu po zwolnieniu z zawodowej służby wojskowej. W programie "Kropka nad i" TVN 24 ocenił on m.in. zmiany kadrowe, które przeprowadził resort obrony. Jak podkreślił, nie zgadzał się z wieloma decyzjami, które podejmowały władze ministerstwa, przypominając jednocześnie o nominacjach z listopada 2016 roku. W jego opinii osoby wyznaczone na wysokie stanowiska nie były do tego przygotowane. To z kolei wiąże się z ryzykiem dla armii.
Nie zgadzałem się z wieloma decyzjami kadrowymi, m.in. nominacjami z 29 listopada. Na stanowiska wyznaczano osoby, które jeszcze nie zostały do tego przygotowane. (...) Natomiast pułkownik, który zostaje generałem, a który nie ma doświadczenia (...) to uważam, że on jest nawet niebezpieczny w jakiś sposób dla sił zbrojnych, bo wojsko wymaga doświadczenia.
Generał podkreślił, że zaproponował szefowi resortu obrony przygotowanie wybranych oficerów do kolejnych stanowisk, ale potrzebuje na to co najmniej półtora roku, które pozwolą im na zdobycie odpowiedniego doświadczenia. Były dowódca generalny RSZ stwierdził też, że minister obrony często nie uwzględniał jego opinii w procesie podejmowania decyzji - zarówno dotyczących zmian kadrowych, jak i samego rozwoju Sił Zbrojnych RP. Wiadomo, że gen. Różański sprzeciwiał się przeniesieniu batalionu czołgów Leopard 2 z 34. Brygady Kawalerii Pancernej do 1. Brygady Pancernej w Wesołej, z uwagi na osłabienie 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, w skład której wchodzi 34. Brygada.
Czytaj więcej: Leopardy na wschód – efekt krótkiej kołdry? [OPINIA]
To my, wojskowi powinniśmy dowodzić, minister kieruje, nie dowodzi.
Osłabić polskie siły zbrojne mogą również Wojska Obrony Terytorialnej - mówił Różański. Generał zaznaczył, że obecna ich formuła może wpłynąć negatywnie na jednostki sił operacyjnych. "Mam obawy, czy uda nam się sformować taką formację bez szkody dla wojsk operacyjnych" (...) "Budowanie obrony terytorialnej przez kierowanie do wykonywania zadań żołnierzy z wojsk operacyjnych to chyba nie to, co było deklarowane na początku" – powiedział, dodając, że nie zgadzał się na takie rozwiązanie.
Czytaj więcej: MON o oficerach "dobranych przez PO". Gen. Różański odpowiada
Były Dowódca Generalny RSZ ocenił, że koncepcja obrony terytorialnej nie jest czymś nowym w Wojsku Polskim, a w skład tej formacji wchodzili dotychczas żołnierze rezerwy. Przyznał jednak, że przez lata nie byli oni wzywani na ćwiczenia, ale w 2015 r. został na nie powołany cały batalion OT, w ubiegłorocznej Anakondzie także uczestniczyli żołnierze OT. Zaznaczył również, że nie zgadza się z wyodrębnieniem takiej formuły, jaką jest OT i podporządkowania jej bezpośrednio ministrowi obrony narodowej.
Były dowódca generalny RSZ uznał brak konsultacji ws. zmian kadrowych (m.in. bliskich współpracowników generała) i brania pod uwagę jego propozycji dot. rozwoju Wojska Polskiego, uznał za okoliczność wskazującą na brak zaufania szefa MON. "Minister Antonii Macierewicz chyba nie darzył mnie zaufaniem" - powiedział Różański.
Dyskutowaliśmy, jak zrealizować przedsięwzięcia typu wzmocnienie ściany wschodniej i ja przedstawiałem pewne rozwiązania; kiedy rozmawiałem z ministrem Macierewiczem, on nawet przyznawał mi rację, ale podejmowane później decyzje były inne. Kiedy mówiliśmy, jak zrealizować ustalenia szczytu NATO, zgadzał się z moimi propozycjami, potem zapadały inne decyzje.
Mirosław Różański pozytywnie ocenił pierwsze miesiące pracy w 2016 r. Jak podkreślił, sytuacja była (w pewien sposób) bardzo komfortowa, a dowództwo wiedziało, jakie zadania ma wykonywać. Kluczowe znaczenie miało bowiem przygotowanie do szczytu NATO, ćwiczeń Anakonda czy Światowych Dni Młodzieży. Sytuacja miała się jednak później zmienić.
Generał odpowiedział również na pytania dotyczące wypowiedzi wiceministra obrony Bartosza Kownackiego, który powiedział, że w wojsku trzeba przywrócić patriotyzm, m.in. pamięć o Żołnierzach Wyklętych. Jak podkreślił "historię należy szanować, ale należy myśleć o przyszłości". Zwrócił uwagę na znaczenie zachowania pamięci o wojskowych, poszkodowanych w trakcie misji zagranicznych. Natomiast za zachowanie niektórych żołnierzy Wojska Polskiego względem rzecznika resortu obrony Bartłomieja Misiewicza generał Różański przeprosił, gdyż ich działania uznał nie tylko za nie zachowanie standardów, ale również swoją osobistą porażkę.
To są koledzy, którzy wyjechali na misje, wrócili stamtąd okaleczeni (…) a są w mundurach. Dla mnie oni są żołnierzami niezłomnymi, to o nich powinniśmy mówić często i podkreślać, że oni budują tę wartość i nową jakość wojska. Szanuję historię, te zdarzenia, które miały miejsce, ale niektóre z nich oddałbym już do analizy historykom.
Pytany o wykorzystanie wojskowych samolotów transportowych do przewozu premier w pobliże rodzinnej miejscowości Różański przypomniał, że jest to kwestia uregulowana w instrukcji HEAD. "Mnie bardziej bolało to, że nie zawsze, w związku z wykonywaniem tego typu zadań, samoloty były dostępne dla żołnierzy" – powiedział. "Mamy blisko 10 tys. chłopaków, dziewczyn, którzy odbywają skoki spadochronowe, są określone normy, czasem tych samolotów brakowało" – dodał.
MR/JP/PAP
samsam
Bardzo rzetelne, merytoryczne i powściągliwe wypowiedzi - jak mawiał kiedyś premier Miller: "mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna". Można mieć inne zdanie, można się z czymś nie zgadzać i można nie obrażać innych tylko dlatego że ich zdanie jest inne od naszego punktu widzenia. Jednocześnie wątpię, aby nasz MON wszystkie rozumy pozjadał i całej generalicji narzucał swój punkt widzenia - z tymi decyzjami to raczej inni, bardziej wiarygodni w oczach ministra dowódcy sugerowali takie rozwiązania (taktyczne i kadrowe), a minister wcielił je w życie wtajemniczając jak najmniejszą liczbę osób (wszak podobno jesteśmy w trakcie wojny informacyjnej i dyskrecja w tak delikatnym temacie jak zmiany w SZ powinna być pożądana).
Ł.
nawet generałowie tradycyjnie kojarzeni z prawicą krytykują obecny MON.... Skrzypczak, Polko.. mi to daje do myślenia.
dropik
W niedawnym wywiadzie udzielonym w Tivi gen. Różański bynajmniej nie w prostych żołnierskich słowach powiedział, że minister nie kieruje się przesłankami merytorycznymi . A skoro nie merytorycznymi to zapewne politycznymi. Dotyczyło to polityki kadrowej, zakupowej, dyslokacji wojsk na wschód oraz powołania i formy działania WOT.
pragmatyk
Poprzedni ministrowie obrony mniej więcej wiedzieli jaka jest ich rola w kierowaniu Wojskiem ,mimo różnych postaw urzędujących opcji politycznych w zrozumieniu roli wojska w nowoczesnym państwie , teraz następuje zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i negacja tego co osiągneliśmy w NATO ciężką praca , Polska sama siebie deskredytuje na oczach Europy.
krzysiek84
Mało mnie interesuje co o nas mówią w Europie... Oni z reguły dużo mówią o solidarności, a w realu jest ona jednostronna na ich korzyść. Kiedy w końcu zapomnimy o oczach Europy i arenach międzynarodowych? Dla mnie liczy się obecność wojsk USA w Polsce, czyli to co zrobił obecny rząd, a nie to co wg. wybitnych analityków za 100 lat ukaże się jako skutek jego decyzji.
b
W NATO ( USA ) nasza pozycja jest mocna jak nigdy wczesniej, dzieki staraniom poprzednikow mielismy zagwarantowane stacjonowanie rotacyjne batalionowej grupy ok 900 zolnierzy. WSZYSTKO co jest ponad to tylko i wylacznie ciezka praca obecnego rzadu. To ze Niemcy i Francja byly temu przeciwne (propozycja aby wszystkie jednostki Amerykanskie stacjonowaly na terytorium Niemiec i tylko wydzielona czesc batalionu byla wysylana do Polski ) tylko dodaje nam wiarygodnosci w oczach NATO (USA ).
Miś na miarę naszych możliwości
Bardzo interesujący i merytoryczny wywiad. Pan gen. Różański jak zwykle wykazał się kulturą i klasą, nie dając się sprowokować, mimo prób sprowadzenia wywiadu do roli sądu nad kierownictwem MON.