Reklama

Pomimo upływającego czasu wcale nie zmniejsza się ilość pamiątek wojennych, jakie pojawiają się na rynku kolekcjonerskim. Odchodzą bowiem ostatni żołnierze II wojny światowej i coraz częściej ich rodziny pozbywają się rodzinnych pamiątek, dzięki czemu muzea maja szanse na poszerzenie swoich kolekcji.

Taką okazję wykorzystało Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, które nabyło od jednego z prywatnych kolekcjonerów na aukcji internetowej łuskę armaty okrętowej kalibru 280 mm. Środki na ten zakup udało się pozyskać dzięki pomocy Pani Aleksandry Jankowskiej - Prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która bardzo szybko zareagowała na apel o pomoc ze strony muzealników.

W ten sposób udało się pozyskać kolejny eksponat pokazujący, jak ogromną przewagę mieli Niemcy w 1939 r. atakując Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte. Chcąc lepiej pokazać dysproporcję sił Muzeum chce stworzyć wystawę, na której będzie można porównać autentyczne łuski oraz pociski niemieckiej artylerii okrętowej kalibru 280 mm, 150 mm, 88 mm i 20 mm z tym co wykorzystywali Polacy: łuską armatą piechoty wz. 1926 kalibru 76,2 mm i armaty przeciwpancernej wz.36 kalibru 37 mm. Ekspozycję mają uzupełnić modele bomb lotniczych SC 500, SC 250 i SC 50 (o wadze kolejno 500 kg, 250 kg i 50 kg), jakie bombowce nurkujące Ju-87 Stuka zrzuciły 2 września 1939 r. na Westerplatte oraz oryginały granatów polskich moździerzy piechoty wz.31 Stokes-Brandt kalibru 81 mm.

Już pozyskane przez Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 łuski kalibru 280 mm, 150 mm i 88 mm – fot. M.Dura

Jak na razie trwają prace konserwatorskie nad nowym eksponatem oraz badania nad pochodzeniem łuski. Najprawdopodobniej nie była ona wykorzystywana podczas ostrzału Westerplatte, chociaż była na pewno przynajmniej raz użyta bojowo. Świadczą o tym dwa znaki elaboracji. Niemcy wykorzystywali bowiem kilkakrotnie łuski od amunicji uprzednio odstrzelonej, ponownie napełniając je miotającym materiałem wybuchowym, instalując ładunek inicjujący oraz dołączając pocisk.

Na spodniej części pozyskanej łuski kalibru 280 mm znajduje się napis Karlsruhe patronenfabrik 1915 oraz korona cesarska. Wybita jest również „dwójka” rzymska, numer 625, a przy znaku elaboracji - cyfra „18”. Według opisu poprzedniego właściciela łuska znajdowała się w nieokreślonych koszarach Krigsmarine, jako cenna pamiątka z okresu I wojny światowej – prawdopodobnie pochodząca z jednego z niemieckich krążowników liniowych walczących w Bitwie Jutlandzkiej.

Warto przypomnieć, że podczas pierwszego ostrzału Westerplatte 1 września 1939 r. Niemcy użyli w sumie 8 pocisków kalibru 280 mm, 59 – kalibru 150 mm oraz 600 - kalibru 20 mm. Przy drugim ostrzale krążownik wystrzelił już 90 pocisków kalibru 280 mm, 407 pocisków kalibru 150 mm, 366 pocisków kalibru 88 mm oraz 3000 pocisków z działką C/30 kalibru 20 mm.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. amator

    Niestety, widać że pracujący w tym muzeum ludzie nie mają pojęcia. Załoga Westeplatte miała do dyspozycji jedną 75 mm armatę polową wz. 1902/26 zwaną "prawosławną". Wstyd.

    1. arona

      I tu jesteś w błędzie ale nie dziwię się temu gdyż taka informacja zawarta jest w wielu wcześniejszych opracowaniach dotyczących Westerplatte i pokutuje w świadomości. Jednak w świetle ostatnich badań podpartych liczną ikonografią jednoznacznie wynika, iż armata z Westerplatte to oryginalna, niezmodernizowana armata 3-calowa wz. 1902 czyli o kalibrze 76,2 mm (Pan M. Dura popełnił w tekście drobny lapsus, prawidłowo określił kaliber lecz błędnie nazwał armatę). Ale wróćmy do samej armaty, o tym, że jest to wz. 1902 świadczy szeroki lemiesz i prosty drążek kierowniczy. W armatach zmodernizowanych zastosowano lemiesz o innej konstrukcji, nieco podobny do tego z francuskich armat 75 mm wz. 1897, a także wygięty drążek kierowniczy. Te szczegóły odróżniające armatę wz. 1902 od wz. 1902/26 są doskonale widoczne na zdjęciach. Ponadto dochodzi sprawa amunicji, są znane zdjęcia wykonane już po kapitulacji załogi na których widać ustawione przy koszarach skrzynki amunicyjne opisane kalibrem 76 mm. Jest także zdjęcie niemieckich marynarzy oglądających amunicję, wśród pogniecionych łusek wyraźnie widać rosyjski nabój z zapalnikiem wz. 1884 lub 1911, zupełnie innym niż zapalniki francuskiej amunicji kal. 75 mm.

    2. PolishFactor

      Na WST była faktycznie 76,2mm Putiłowka .ale "koszulkowana" na 75mm czyli model wz.1902/26. Oryginalna lufa nadal jest w rekach Niemców i jak zaraz wróci to skończą się spekulacje. :-)