Geopolityka
Japońscy żołnierze mogą użyć siły w Sudanie
Ponad stuosobowa grupa japońskich żołnierzy przybyła do Południowego Sudanu, by wzmocnić siły Organizacji Narodów Zjednoczonych UNMISS (United Nations Mission in South Sudan), jakie wykonują misję pokojową w tym afrykańskim państwie. Tym razem zgodzono się jednak na wprowadzenia nowych zasad ROE (Rules of Engagement), pozwalających na użycia siły przez japońskich żołnierzy w przypadku ataku zbrojnego na pracowników ONZ i organizacji humanitarnych.
Do Południowego Sudanu przybyło w sumie 130 żołnierzy japońskich sił samoobrony. Ich głównym zadaniem jest wsparcie operacji mającej przeciwdziałać niepokojom i chronić ludność cywilną w kraju, w którym od prawie trzech lat toczy się wojna domowa pomiędzy zwolennikami prezydenta Salva Kiir i byłego prezydenta oraz lidera rebeliantów Riek Machar.
Japończycy przybyli w bardzo trudnym momencie dla operacji UNMISS (United Nations Mission in South Sudan), ponieważ na początku tego miesiąca Kenia rozpoczęła wycofywanie swoich żołnierzy z Południowego Sudanu, po wcześniejszym zdymisjonowaniu ich dowódcy, generała Johnson Mogoa Kimani Ondieki.
Tymczasem sytuacja w Sudanie przez ostatnie dwa i pół roku była tragiczna. Bardzo często dochodziło tam do masakr ludności cywilnej, na porządku dziennym były masowe gwałty kobiet i dziewczynek (w tym pracownic misji organizacji humanitarnych), porywanie dzieci i wcielanie ich do armii oraz bezmyślne palenie składów z pomocą. Tysiące ludzi poniosło śmierć, setki tysięcy straciło dobytek i musiało uciekać, tak że sytuację mogła uspokoić jedynie obecność żołnierzy zagranicznych, przysłanych tam w ramach misji pokojowej.
To właśnie dlatego rząd Japonii zgodził się wspomóc operację ONZ, ale musiał w tym celu zmienić zasady użycia siły dla swoich żołnierzy. Uczynił to, chociaż do Południowego Sudanu wysłano przede wszystkim specjalistów od prac inżynieryjnych lądowych japońskich sił samoobrony JGSDF (Japan Ground Self Defense Force).
Zgodnie z informacją przekazaną przez Japończyków, ich żołnierze zostali wysłani 21 listopada do Dżuby w dwóch grupach liczących 67 i 63 osoby. Cały japoński kontyngent do połowy grudnia br. ma zostać wzmocniony do 350 żołnierzy. Ich głównym zadaniem ma być prowadzenie prac inżynieryjnych i budowlanych. Mają oni pomóc m.in. w odtwarzaniu sieci drogowej oraz pomagać w budowie obozów dla uchodźców.
Tym razem jednak zaszła poważna zmiana, ponieważ po raz pierwszy od 2012 r., a wiec od momentu gdy Japończycy zaangażowali się w misji w Południowym Sudanie, ich żołnierze otrzymali prawo użycia śmiercionośnej broni. Co więcej, mogą to zrobić nie tylko w samoobronie, ale również w obronie zaatakowanych przez rebeliantów pracowników ONZ oraz organizacji pomocowych.
Oznacza to automatycznie., że japońscy żołnierze będą reagowali na ataki przeprowadzone na obozy uchodźców oraz wioski, gdzie znajdują się punkty sanitarne z pomocą zagraniczną. Japońskie siły pokojowe zostały również dopuszczone do prowadzenia typowych operacji wojskowych, np.: do wspierania żołnierzy ONZ z innych kontyngentów pokojowych, do wykonywania zadań patrolowych oraz do organizowania punktów kontroli dla pojazdów i ludzi.
Takie scenariusze działania zostały już przećwiczone jeszcze przed wysłaniem żołnierzy z Japonii, zostali oni też do tego odpowiednio wyposażeniu w broń i środki łączności. Media spekulowały w zeszłym roku, że do realizacji tego typu zadań będą wysłani żołnierze typowych jednostek piechoty, a nie wojsk inżynieryjnych. Jak się jednak okazało, wymagałoby to wprowadzenia zbyt daleko idących zmian (jak na obecny rząd) w zasadach wykorzystania japońskich wojsk poza granicami kraju.
Widać to m.in w ograniczeniach jakie nałożone na obecnie obowiązujące ROE. Japońscy żołnierze mogą bowiem użyć siły, ale tylko w stolicy Południowego Sudanu i w jej najbliższych okolicach, a ponadto nie mogą jej stosować przeciwko regularnym oddziałom Sudańskiej Ludowej Armii Wyzwoleńczej (Sudan People’s Liberation Army).