Taktyczne ustępstwa Turcji i strategiczne potrzeby obronne Grecji uwidoczniły się w przeciągu tego weekendu względem sytuacji na Morzu Śródziemnym. Turcja miała bowiem wycofać swój statek badawczy ze spornego obszaru, a Grecja poinformowała, że nawet problemy ekonomiczne związane z pandemią nie staną na przeszkodzie w długofalowym wzmacnianiu własnych sił zbrojnych.
Grecja przyjmuje z zadowoleniem powrót tureckiej jednostki badawczej Oruç Reis do rejonu w pobliżu portu w Antalya, który miał nastąpić w niedzielę. Wskazując, że jest to pozytywny sygnał, szczególnie po okresie rosnącego napięcia pomiędzy oboma państwami. Misja, wspomnianego tureckiego statku badawczego, poszukującego surowców naturalnych, była zarzewiem ostrego sporu we wschodniej części Morza Śródziemnego. Skutkował on szeregiem napięć dyplomatycznych oraz pokazem siły ze strony bloku państw niegodzących się na politykę turecką w tym rejonie, a także samej Turcji.
Sytuację starało się i stara się nadal załagodzić NATO, którego państwami członkowskimi są zarówno Grecja, jak i Turcja. W działania deeskalacyjne zaangażowały się również poszczególne państwa - np. Niemcy oraz Malta. Greckie media zauważają, że wycofanie Oruç Reis następuje na 12 dni przed ważnym spotkaniem państw unijnych, gdzie mogło dojść do rozpatrzenia możliwości wprowadzenia scenariusza zakładającego nawet sankcje wobec Turcji. Szczególnie, że 10 września miała odbyć się sesja plenarna grupy państw EuroMed7/Club Med (Francja, Grecja, Malta, Cypr, Włochy, Grecja, Hiszpania) na francuskiej Korsyce, gdzie w sposób znaczący zaakcentowano wsparcie dla Grecji oraz negację działań strony tureckiej we wschodniej części Morza Śródziemnego. Turcja uważa, że postawa przede wszystkim Francji i Grecji jest niedopuszczalna i nie jest osadzona na podstawach prawnomiędzynarodowych.
Czytaj też: NATO: negocjacje Grecji z Turcją przełożone
Co ciekawe, po okresie szeregu ćwiczeń wojskowych z partnerami zagranicznymi, o których informowali raz po raz Grecy, tym razem to Turcy chwalą się współpracą morską z innym państwem NATO. Turecki okręt miał bowiem współpracować we wschodniej części Morza Śródziemnego z jednostką brytyjską, o czym informowały chociażby media społecznościowe należące do tureckich sił zbrojnych. Dokładniej , wspomniane ćwiczenia objęły turecką jednostkę TCG Giresun i brytyjską HMS Argyll.
TCG GİRESUN fırkateyni ile İngiliz muhribi HMS ARGYLL tarafından 11 Eylül 2020 tarihinde Doğu Akdeniz’de deniz eğitimleri gerçekleştirildi.#MSB #TSK pic.twitter.com/LGN1vN39VU
— T.C. Millî Savunma Bakanlığı (@tcsavunma) September 12, 2020
Wycofanie Oruç Reis jest jednak traktowane zapewne przez wszystkich uczestników gry we wschodniej części Morza Śródziemnego w kategoriach chwilowego ustępstwa taktycznego Turków. Stąd też, nie może zaskakiwać, że Grecy obok walki z bezrobociem wynikłym z pandemii koronawirusa silnie akcentują wzmocnienie własnego potencjału obronnego. Grecki premier Kyriakos Mitsotakis w sobotę, w trakcie wystąpienia odnoszącego się do kwestii ekonomicznych, wskazał także na szereg inicjatyw mających na celu przyspieszenie modernizacji sił zbrojnych. Ich finansowanie ma pochodzić z pieniędzy trafiających do budżetu z emisji nowych greckich obligacji państwowych.
Przede wszystkim, potwierdzono zakup 18 francuskich samolotów bojowych Rafale. Mają one być następcami dla starzejącej się floty użytkowanych obecnie Mirage 2000. Oczywiście zakup Rafale przez Greków jest wielkim sukcesem francuskich władz, podkreślających, że jest to ważne otwarcie europejskiego rynku dla konstrukcji Dassault Rafale. Co więcej, ma to stanowić rozszerzenie i pogłębienie francusko-greckiej współpracy wojskowej na płaszczyznach operacyjnej i strategicznej. Kontrakt ma zostać oficjalnie podpisany w przeciągu kolejnych miesięcy.
Grecję ma czekać również zakrojony na szeroką skalę proces modernizacji zasobów należących do marynarki wojennej. Gruntowna modernizacja ma czekać 4 fregaty (greckie siły morskie użytkują obecnie nowsze MEKO-200HN/Hydra oraz starsze Kortenaer/Elli, z czego część tych pierwszych już została poddana modernizacjom). Dodatkowo, planowany jest zakup 4 zupełnie nowych fregat wielozadaniowych i to może być jednym z najważniejszych programów zakupowych, który rozbudzi zainteresowanie u kluczowych producentów okrętów (oczywiście względy geostrategiczne wysoko pozycjonują obecnie ofertę francuską, ale potencjalna lista chętnych na wysoki kontrakt zbrojeniowy jest o wiele dłuższa). Wskazuje się również na pozyskanie czterech nowych śmigłowców morskich MH-60R. Greckie siły morskie mają uzyskać, także nowe torpedy.
Czytaj też: Kolejne ćwiczenia wojskowe na Morzu Śródziemnym
Zakupy mają również wzmocnić inne rodzaje sił zbrojnych tego państwa. Zwraca się uwagę na pozyskiwanie nowych pocisków przeciwpancernych dla wojsk lądowych, a także systemów rakietowych dla tamtejszych sił powietrznych. Trzeba pamiętać o zgodzie parlamentu greckiego na program pocisków manewrujących dalekiego zasięgu Scalp EG. Grecja zamierza zainwestować w swoje systemy walki radioelektronicznej (WRE), pozwalające na dostosowanie potencjału militarnego do nowych warunków cyfrowego pola walki XXI wieku.
Co więcej, greckie wojsko ma zostać wzmocnione poprzez zwiększenie stanu osobowego o 15 000 nowych zawodowych żołnierzy w przeciągu pięciu lat. Jednocześnie, władze Grecji zamierzają aktywować w szerszym stopniu własny przemysł zbrojeniowy. Tak, aby uzyskał nowe środki finansowe oraz polepszył współpracę z partnerami zagranicznymi, stając się ważnym ogniwem w systemie bezpieczeństwa kraju. Wskazuje się przy tym na szczególną rolę m.in. (stoczni) Skaramagkas Shipyards, ELVO, Hellenic Vehicle Industry. Chodzi również o poprawę kondycji finansowej sektora obronnego, który w ostatnich latach generował straty.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie