Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Spory o Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych. "Chiny rzucają wyzwanie Stanom Zjednoczonym"

Dyplomatyczna porażka amerykańskiej dyplomacji, suma politycznych błędów, czy nieposłuszeństwo sojuszników. Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych wzbudza coraz większe emocje nie tylko w USA - pisze Krzysztof Pająk w swojej analizie dla Defence24.pl.

Fot. Flickr/AK Rockefelle/CC.3.0
Fot. Flickr/AK Rockefelle/CC.3.0

Nie jest tajemnicą, że chiński rząd coraz wyraźniej i jawniej stara się, aby Państwo Środka zajęło odpowiednie do swojego potencjału ekonomicznego miejsce na arenie międzynarodowej. Chiny dzięki szybkiemu wzrostowi gospodarczemu w ostatnich latach stały się „fabryką świata”. O skali sukcesu Chin może świadczyć fakt, że w latach 2001-2011 zwiększyły 5,5 krotnie swoje PKB stając się drugą co do wielkości gospodarką świata. Obok wywierania wpływów gospodarczych, politycznych czy rozwoju potencjału militarnego coraz wyraźniej widać, że władze Chin chcą również zwiększyć możliwości oddziaływania finansowego oraz swoją siłę miękką. Najprawdopodobniej właśnie te idee przyświecały utworzeniu Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych.

Głównym celem nowej instytucji finansowej ma być udzielanie preferowanych kredytów na finansowanie rozwoju infrastruktury słabo rozwiniętym państwom azjatyckim. Powołanie Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych tworzy jednak wyraźną konkurencję dla zdominowanych przez zachodni kapitał globalnych instytucji finansowych takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy, czy Azjatycki Bank Rozwoju. Chińska inicjatywa podważa w głównym stopniu ostatnią z wymienionych organizacji, która funkcjonując od 1966 r. i zrzeszając 67 państw i terytoriów (z czego 48 w regionie Azji i Pacyfiku) ma za zadanie wspieranie rozwoju gospodarczego i polepszanie warunków życia w rozwijających się państwach azjatyckich.

Władze Chin tłumaczą, że obecna pomoc międzynarodowych instytucji finansowych jest niewystarczająca dla regionu. Na dowód przytaczają, że w tej dekadzie same potrzeby inwestycyjne w Azji przekraczają kwotę ponad 8 bilionów dolarów, a Azjatycki Bank Rozwoju dysponuje tylko kwotą 160 mld dolarów. Podkreślają również, że pożyczki udzielane przez bank Światowy służą wielu różnym przedsięwzięciom takim jak wspieranie walki z nierównościami, ochronie środowiska, czy promocji równouprawnienia. Cele Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, którego kapitał założycielski ma mieć wartość 100 mld dolarów, mają być skoncentrowane na inwestycjach infrastrukturalnych. Od samego początku sceptycznie do chińskiej inicjatywy podchodzili Amerykanie. Wyrazili oni obawy, że nowa instytucja finansowa nie będzie spełniać standardów prawnych, pracy, ochrony środowiska oraz przejrzystości procedur i przetargów, jakie powinny towarzyszyć działalności międzynarodowych banków inwestycyjnych.

Tworzeniu grupy państw założycielskich Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych towarzyszyły intensywne zabiegi dyplomatyczne. Z jednej strony chiński rząd próbował nakłonić jak najwięcej państw regionu do współtworzenia nowego banku, a z drugiej amerykańska administracja była przeciwna stworzeniu nowego banku inwestycyjnego pod chińskim przewodnictwem. Prawdopodobnie silne naciski ze strony amerykańskiej dyplomacji sprawiły, że Japonia i Korea Południowa do tej pory nie zdecydowały się wziąć udziału w tym przedsięwzięciu. Pomimo tego Chińczykom do chwili powołania Banku, które miało miejsce w Pekinie 24 października 2014 r., udało się zebrać 20 państw chętnych współfinansować wspólne przedsięwzięcie. Wśród państw założycielskich znalazły się obok Chin: Bangladesz, Brunei, Filipiny, Indie, Kambodża, Katar, Kazachstan, Kuwejt, Laos, Malediwy, Malezja, Mongolia, Myanmar (Birma), Nepal, Oman, Singapur, Sri Lanka, Tajlandia, Uzbekistan, Wietnam. Na początku 2015 r. do tego grona dołączyła Arabia Saudyjska, Indonezja, Jordan, Nowa Zelandia i Tadżykistan.

Stworzenie niezależnego od zachodniego kapitału banku inwestycyjnego przy szerokim współudziale głównych graczy regionu można uznać za dyplomatyczny i organizacyjny sukces władz Państwa Środka. Sukces ten jest tym większy, że wśród państw współfinansujących nowe przedsięwzięcie znaleźć można kraje tradycyjnie zaliczane do sojuszników USA. Dodatkowo na początku marca głośnym echem, niemal na miarę skandalu dyplomatycznego, odbiła się deklaracja Wielkiej Brytanii o zamiarze włączenia się w struktury Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych. Pomimo fali ostrej krytyki ze strony administracji Baraka Obamy Wielka Brytania podjęła decyzje o przystąpieniu do Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych 13 marca 2015 r. Wkrótce kolejne europejskie potęgi gospodarcze zadeklarowały swoje członkostwo w Banku: Francja, Niemcy i Włochy – 17 marca, Luksemburg – 19 marca, a Szwajcaria 20 marca.

Czy brak solidarności transatlantyckiej w tym przypadku świadczy o pogorszeniu stosunków na linii USA – Europa Zachodnia? Wielu komentatorów twierdzi, że w znacznej mierze USA same doprowadziły do sytuacji, w której koncentrując się na rozwiązywaniu problemów wewnętrznych zmarginalizowały kwestię działalności w wielu międzynarodowych instytucjach, gdzie pełnią kluczowe role. Decyzja Chin o stworzeniu międzynarodowej instytucji finansowej wypełniła lukę wynikającą ze zmniejszonej aktywności dotychczasowych podmiotów międzynarodowych. Główne państwa europejskie stając przed faktem utworzenia nowego banku inwestycyjnego podeszły do tej kwestii racjonalnie: lepiej mieć w nim jakikolwiek wpływ niż żaden. Choć obecność państw europejskich w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych najprawdopodobniej nie spowoduje przestrzegania przez nią standardów ustanowionych dla podobnych instytucji międzynarodowych i nie umniejszy wiodącej w niej roli Chin, to jednak pozwala utrzymać głównym gospodarkom Europy Zachodniej szeroki wachlarz możliwości oddziaływania miękkiego w rejonie Azji i Pacyfiku.

Jakie opcje pozostają amerykańskiej dyplomacji, która poniosła jedną z większych prestiżowych klęsk w ostatnich latach? Dalsze poświęcanie politycznych wpływów mające na celu zapobiegnięcie przyłączenia się kolejnych państw do Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych zdaje się być bronieniem z góry przegranej sprawy. Zachowanie twarzy mogłoby polegać na niewstępowaniu do tej instytucji. Można argumentować, że USA nie muszą być członkiem każdego banku inwestycyjnego i każdej organizacji międzynarodowej w rejonie Azji i Pacyfiku. Takie działanie, choć ma swoje minusy nie zamyka jednak opcji wstąpienia do Banku w roli obserwatora i przystąpienia do niego w przyszłości. Ostatnią najrozsądniejszą, ale najmniej „twarzową” i prawdopodobną opcją byłoby wstąpienie USA do powołanej przez Chiny instytucji negocjując wspólnie z Japonią, Koreą Południową i Australią możliwie najkorzystniejsze warunki akcesji. Pozwoliłoby to zachować część politycznych wpływów w regionie kosztem osłabienia własnej pozycji lidera regionu. Niemniej działanie takie należałoby podjąć szybko gdyż czas nie gra na korzyść USA. Przed końcem marca Australia, Japonia i Korea Południowa podejmą ostateczną decyzję w sprawie wstąpienia do tej międzynarodowej instytucji finansowej.

Wieloaspektowa amerykańska gra polityczna jest trudna do przewidzenia, gdyż USA jako globalna potęga posiada wiele różnych, często sprzecznych interesów. Zauważyć w tym miejscu należy, że przywódcy tego supermocarstwa już dawno temu nawoływali chińskie władze do wzięcia większej odpowiedzialności za rozwój Azji i światowe bezpieczeństwo. W momencie podjęcia przez Chiny pierwszych, większych, autonomicznych działań do tego zmierzających rozpoczęto torpedowanie chińskich wysiłków widząc w tym zagrożenie dla amerykańskiego przywództwa w regionie. Równie zaskakująca okazało się działanie podjęte przez europejskich sojuszników. Choć ostatnie wydarzenia wskazują na porażkę amerykańskiej dyplomacji, to USA z pewnością może jeszcze oddać dużo pola innym podmiotom międzynarodowym w wielu dziedzinach nie tracąc uprzywilejowanej pozycji światowego lidera.

Krzysztof Pająk

 

WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama