Geopolityka
Rosyjskie media o otruciu Aleksieja Nawalnego
Aleksiej Nawalny został otruty z powodu swojej działalności politycznej - ocenia w piątek publicystka niezależnej „Nowej Gaziety” Julia Łatynina. Zbliżony do kręgów rządowych dziennik „Izwiestija” twierdzi, że opozycjonista mógł wpaść w śpiączkę z powodu cukrzycy czy leków antydepresyjnych.
"Nie mam wątpliwości, że próbowano go zabić i że powodem była jego działalność polityczna. Widocznie w Rosji bardzo szybko wyciągnięto wnioski z pokojowej rewolucji trwającej na Białorusi" - pisze Łatynina.
Opozycja względem Putina była zawsze na celowniku
Publicystka "Nowej Gaziety" i znana komentatorka polityczna przypomina o wypadkach, których ofiarą padli w przeszłości rosyjscy dziennikarze i aktywiści opozycji, m.in. w 2004 roku Anna Politkowska, która straciła przytomność po wypiciu płynu w samolocie. "Lotnisko to niebezpieczne miejsce dla opozycjonisty i niezależnego dziennikarza" - zauważa Łatynina.
"Za każdym razem tym próbom zabójstwa towarzyszy oszałamiająca propaganda. (Aleksandra) Litwinienkę otruł (Borys) Bieriezowski, albo może otruł się sam. (Siergieja) Skripala otruli sami Anglicy. Otrucie (Wiktora) Juszczenki - to PR" - wylicza Łatynina.
Dziennik "Izwiestija" podał w piątek rano, powołując się na źródła, że lekarze "na razie nie znaleźli w organizmie Nawalnego żadnych trucizn, lekarstw ani narkotyków". Źródła gazety utrzymują, że Nawalny miał wcześniej problemy z trawieniem, odżywiał się nieregularnie i niezdrowo, przy czym sam oceniał te dolegliwości jako dyskomfort trwający kilka dni i nie zwracał się do lekarza. "Źródła dodają, że są też informacje, że u blogera wykryto podwyższony poziom cukru we krwi" - piszą "Izwiestija".
"Podwyższony poziom acetonu i cukru we krwi, a także zmiany metaboliczne w mięśniu sercowym mogą mówić o możliwej śpiączce cukrzycowej" - konstatuje dziennik, powołując się na medyka pogotowia. Gazeta - nadal powołując się na anonimowe źródła - podaje, że lekarze z Omska konsultowali się ze specjalistami, którzy nie wykluczyli toksycznego wpływu "środków oddziałujących na system nerwowy, być może antydepresantów".
Rządowa "Rossijskaja Gazieta" nie poświęciła Nawalnemu żadnego materiału.
Jeden z głównych moskiewskich dzienników, "Kommiersant", cytuje politologa Jewgienija Minczenkę, którego zdaniem ciężka choroba Nawalnego zaszkodzi wizerunkowi władz Rosji. Przed konsekwencjami ostrzega także inny politolog Aleksiej Makarkin. "Skutki polityczne będą dość poważne. To nie zostanie zapomniane. Nawalny to człowiek, który wywołuje bardzo silne emocje u ludzi, choć trudno jest czymś jeszcze ich zadziwić" - mówi Makarkin.
Zdaniem ekspertów Kreml, aby nie pogorszyć swego wizerunku, powinien zapewnić maksymalne warunki w celu powrotu Nawalnego do zdrowia i przeprowadzenia obiektywnego śledztwa - podsumowuje "Kommiersant".
Rodzina odcięta od kontaktów z niemieckimi lekarzami
Rodzina i współpracownicy rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego poinformowali w piątek, że nie pozwolono im spotkać się z lekarzami niemieckimi, którzy odwiedzili w piątek szpital w Omsku, gdzie znajduje się Nawalny, pogrążony w śpiączce.
"Niemieccy lekarze właśnie zostali wywiezieni ze szpitala. Ja i Iwan Żdanow (prawnik współpracujący z Nawalnym - PAP) próbowaliśmy zatrzymać samochód, ale odpychali nas funkcjonariusze w cywilu" - napisała na Twitterze rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz.
Później Jarmysz dodała, że niemieccy medycy, specjaliści z zakresu intensywnej terapii "po oględzinach Aleksieja Nawalnego doszli do wniosku, że może on być transportowany i że wyposażenie ich samolotu pozwala bezpiecznie przewieźć go niezwłocznie do Berlina".
Naczelny lekarz szpitala w Omsku powiedział dziennikarzom, że decyzja o pozostawieniu Nawalnego w Omsku była podjęta razem z niemieckimi medykami, jednak "to jawne kłamstwo" - oświadczyła Jarmysz.
Jej zdaniem przebywający w szpitalu "ludzie w cywilu przeprowadzili całą operację specjalną", by nie pozwolić żonie Nawalnego - Julii, skontaktować się z przybyłymi z Niemiec lekarzami.
Julia Nawalna powiedziała, że funkcjonariusze służb specjalnych i policji nie wpuścili jej na oddział reanimacji. Na opublikowanym w internecie nagraniu widać, że mężczyźni ubrani po cywilnemu, nie w strojach lekarskich, nie pozwalają jej wejść do pomieszczeń, gdzie leży jej mąż.
Unia Europejska zaniepokojona, ale wierzy w dobrą wolę Moskwy
Wierzymy, że rosyjskie władze dotrzymają obietnic, by zgodnie z życzeniem jego rodziny Aleksiej Nawalny został bezpiecznie i szybko zabrany za granicę na leczenie - oświadczyła w piątek rzeczniczka szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella Nabila Massrali.
Sam Borrell w czwartek pisał na Twitterze, że jest zmartwiony doniesieniami o podejrzeniu zatrucia Nawalnego. "Jeśli zostanie to potwierdzone, osoby odpowiedzialne muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności" - podkreślił.
Hiszpan nie podniósł jednak tej sprawy w czwartkowej rozmowie z szefem dyplomacji Rosji Siergiejem Ławrowem, która dotyczyła sytuacji na Białorusi. Jego rzeczniczka tłumaczyła nazajutrz na konferencji prasowej w Brukseli, że Borrell zareagował publicznie na doniesienia dotyczące stanu zdrowia rosyjskiego opozycjonisty tuż przed rozmową z Ławrowem.
"Jesteśmy bardzo zaniepokojeni stanem zdrowia Aleksieja Nawalnego po wczorajszych doniesieniach o podejrzeniu próby otrucia. Życzymy mu szybkiego i pełnego powrotu do zdrowia. Oczekujemy szybkiego, niezależnego i przejrzystego dochodzenia" - powiedziała Massrali.
Jak zaznaczyła KE ufa, że rosyjskie władze dotrzymają obietnic, by zgodnie z życzeniem jego rodziny Nawalny został bezpiecznie i szybko przetransportowany za granicę na leczenie. Wyraziła przy tym wdzięczność niemieckim służbom medycznym za propozycję zabrania Nawalnego do tego kraju na leczenie.
"Delegatura UE w Moskwie jest w bliskim kontakcie z biurem pana Navalnego. Będziemy nadal uważnie śledzić rozwój sytuacji" - zapowiedziała.
Lekarze Omska, gdzie znajduje się Nawalny twierdzą, że opozycjonista nie może być zabrany ze szpitala gdyż nie pozwala na to jego stan. Do tego syberyjskiego miasta w piątek rano przyleciał samolot medyczny z Niemiec, który miał zabrać 44-latka na leczenie za granicą.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie