Geopolityka
Rosjanie odpowiadają na artykuł gen. Skrzypczaka... i manipulują [KOMENTARZ]
W odpowiedzi na tekst generała Waldemara Skrzypczaka, byłego dowódcy Wojsk Lądowych, na temat „kaliningradzkiego bluffu” rosyjskiej propagandy, opublikowany na Defence24.pl, kremlowskie media nie mogły pozostać obojętne. Wykreowano dwie osobne narracje. W jednej nich tworzy się wizję „kompleksów” jakie rzekomo mają polscy wojskowi wobec „pokojowej” Rosji. W drugiej NATO militaryzuje kraje bałtyckie, które i tak nie powstrzymają rosyjskiej armii dłużej niż kilka dni. W akcji udział biorą flagowe media rosyjskiej propagandy, ale też politycy, w tym gubernator obwodu kaliningradzkiego Anton Alichanow, który opowiada o problemach krajów bałtyckich i pokojowym rozwoju Kaliningradu, jakby nie stacjonowały tam żadne istotne rosyjskie wojska.
Opublikowany 4 marca na Defence24.pl tekst „Kaliningradzki bluff. Gen. Skrzypczak: Przesmyk suwalski nie ma znaczenia operacyjnego” stał się weekendowym tematem wielu rosyjskich mediów głównego nurtu, takich jak RIA Nowosti, Sputnik czy Izwiestia. Ich przekaz powielały prorosyjskie tuby z naszego regionu, takie jak Regnum czy Rubaltic.Ru. W niemal wszystkich publikacjach zignorowano główne tezy tekstu gen. Skrzypczaka dotyczące wojny informacyjnej, koncentrując się na przedstawionym tam scenariuszu konfliktu zbrojnego w rejonie krajów bałtyckich, przesmyku suwalskim i znaczeniu Obwodu Kaliningradzkiego dla rosyjskiej projekcji sił w regionie.
Tymczasem generał podkreślił pisząc o sytuacji w naszym regionie, że jednocześnie jest to obszar "spokojnego zaplecza" dla Rosji. Na zachodniej granicy Federacji Rosyjskiej stoi defensywny, silny i stabilny sojusz jakim jest NATO. Oczywiście w propagandzie kreowany na agresywny, ale jednocześnie, Rosja zaangażowana jest na zupełnie innych obszarach, gdzie może uzyskać militarnie i politycznie wpływy lub terytoria. Mowa tu o Afryce, Syrii, Kaukazie czy nawet pobliskiej, wschodniej Ukrainie. Na tym tle kraje bałtyckie to obszar działań informacyjnych i stabilnego nacisku a nie realnego konfliktu zbrojnego. Dlatego sztucznie kreuje się to zagrożenie na potrzeby odbiorcy wewnętrznego.
Narracja 1 - "szaleństwa polskich generałów"
W tekstach o tytułach takich jak „Polski generał Skrzypczak opisał scenariusz wojny Rosji z NATO o Kaliningrad” powielana jest narracja, w której polscy generałowie, szczególnie emerytowani, mają jakiś „kompleks Rosji”. Podkreślany jest z jednej strony lęk przed rosyjską potęgą a z drugiej antyrosyjskie nastroje. Wyeksponowano ostrzeżenie generała o zagrożeniu odcięcia i zniszczenia znacznych sił NATO, łatwości zamknięcia przesmyku suwalskiego i możliwości zajęcia krajów bałtyckich w przeciągu 2-4 dni. Połączono to z wcześniejszymi polskimi i amerykańskimi analizami oraz artykułami dotyczącymi możliwości obrony krajów bałtyckich i zagrożenia, jakie stanowi silnie umocniony oraz obsadzony znacznymi siłami Kaliningrad.
Ten typ narracji jest dobrze znany w rosyjskich mediach i przeznaczony na potrzeby wewnętrzne oraz rosyjskojęzycznych odbiorców np. w krajach bałtyckich. Trochę jest to kreowanie własnej potęgi w oczach potencjalnego przeciwnika, a jednocześnie pokazanie antyrosyjskiej postawy Warszawy i polskich oficerów. O wiele ciekawsza jest druga narracja i druga fala tekstów, kreujących „kaliningradzką wyspę pokoju i dobrobytu”.
Narracja 2 - "Kaliningradzka oaza spokoju"
Osią tej narracji drugiej fali jest wywiad jakiego udzielił Komsomolskiej Prawdzie gubernator obwodu kaliningradzkiego Anton Alichanow (bliski współpracownik Władimira Putina) pod znamiennym tytułem „Gubernator obwodu kaliningradzkiego: Chcemy współpracować, a Polacy znowu o czołgach”. Cała rozmowa, opublikowana 7 marca, zaczyna się od zreferowania tekstu gen. Skrzypczaka, na co Alichanow ripostuje, że na miejscu krajów bałtyckich martwiłby się utrzymaniem wzrostu gospodarczego i prounijnych nastrojów a nie czołgami. Ostrzega, że ludzie migrują z Litwy, ale on sąsiadom dobrze życzy. Tylko sąsiedzi nie rozumieją.
„A Polacy? No cóż, Polacy, zwłaszcza wojskowi, mają zapewne jakieś własne kompleksy, być może uwarunkowane historiografią. Generalnie myślę, że trudno nam zarzucić agresywne zachowanie wobec tych krajów. Ponieważ nie życzymy naszym sąsiadom niczego złego. Życzymy im tylko życia i rozwoju w pokoju.” – przekonuje gubernator Kaliningradu, dodając też – „Czołgi NATO i żołnierze amerykańscy, którzy, jak wiemy, zwykle nie zachowują się zbyt dobrze w tego typu misjach w stosunku do miejscowej ludności, nie przyniosą im szczęścia”.
Tonem dobrotliwego wujaszka Alichanow przypomina - „żeby Polacy pamiętali, że dwie trzecie Prus Wschodnich przypadło Polsce. […] Dzięki radzieckiemu żołnierzowi Polska odrodziła się na nowo, nawet w szerszych granicach niż przed II wojną światową.” Opowiada o świetnej współpracy transgranicznej i z Polską i z Litwą, ale też ostrzega, że takie polskie opowiadanie o czołgach, to proszenie się o wojnę i „chęć szybkiego znalezienia się w epoce kamienia łupanego z kijem w ręku” - co ma być nawiązaniem do myśli Einsteina, że nie wie jaka będzie broń trzeciej wojny światowej, ale w czwartej będą to kije i kamienie.
W tej narracji Kaliningrad to ekonomiczna oaza spokoju, a Polska prosi się o wojnę, przynajmniej ustami emerytowanych generałów. Warszawa ma zdaniem Kremla wykorzystywać antyrosyjskie nastroje, aby pozyskiwać z Zachodu i USA środki na własne zbrojenia oraz siły mające wzmocnić obecność NATO w regionie.
Taka wizja może zdawać się atrakcyjna i jest chętnie rozpowszechniana również przez polskojęzyczne media prorosyjskie. Nie należy jednak zapominać, że Kaliningrad to nie żadna oaza transgranicznej współpracy gospodarczej ale istotny, silnie zmilitaryzowany obszar Federacji Rosyjskiej wbijający się głęboko w bałtycką strefę wpływu. Jest on równie pokojowy, co „oaza turystyki i rekreacji” na Krymie. Argumenty dotyczące obu tych terytoriów są bardzo podobne, całkiem jak ich rola w rosyjskich planach strategicznych.
Reakcja rosyjskich mediów jest paradoksalnie doskonałą ilustracją tego, o czym w swoim tekście z 4 marca 2021 roku pisał gen. Waldemar Skrzypczak – jesteśmy, jako region i każdy z krajów z osobna, celem rosyjskiej ofensywy informacyjno-propagandowej. Dla wprawnego oka może się ona wydawać nieco chaotyczna, ale jedynie dlatego, że cele są zróżnicowane i chodzi jedynie o podtrzymanie nacisku. Jak pokazują np. doświadczenia z Ukrainy, im bliżej zaostrzenia konfliktu, tym propaganda staje się bardziej spójna a jej kierunek jasny. Co może być pewnym pocieszeniem. Rosja nie jest zainteresowana konfliktem militarnym na tym kierunku, ale będzie podtrzymywać ofensywę medialną.
AA
Po natężeniu tego jazgotu można się zorientować że generał miał jednak racje Od siebie dodam że Polska powinna robić wszystko aby Ameryka przeniosła swoje bazy z Niemiec do Polski nawet jeżeli mielibyśmy za to płacić co doprowadzi moskali do białem gorączki:))