Reklama

Geopolityka

Rosja chce się konsultować z NATO. "W celu zlikwidowania wzajemnego zaniepokojenia działaniami wojskowymi"

Ił-20 przechwycony przez norweskie F-16 nad bałtykiem - fot. Luftforsvaret
Ił-20 przechwycony przez norweskie F-16 nad bałtykiem - fot. Luftforsvaret

Ministerstwo obrony Rosji zaprosiło ekspertów wojskowych NATO na konsultacje do Moskwy w celu omówienia środków mających służyć deeskalacji napięcia we wzajemnych stosunków. Według rosyjskiego resortu obrony, priorytetowym zadaniem ma być ustanowienie reguł zobowiązujących wszystkie samoloty wojskowe nad Bałtykiem do lotów z włączonymi transponderami.    

Wcześniej agencja TASS podała, że wiceszef rosyjskiego resortu obrony oznajmił, że jego ministerstwo "jest gotowe do konsultacji z kolegami z krajów bałtyckich (Estonia, Litwa, Łotwa), skandynawskich, a także z przedstawicielami Polski, w celu zlikwidowania wzajemnego zaniepokojenia działaniami wojskowymi na granicach".

Zdaniem Antonowa chodzi o "gotowość do wspólnych działań w celu wykluczenia incydentów na morzu i w powietrzu, a także do konsultacji z resortami obrony Łotwy, Litwy, Estonii, Polski, Szwecji i Finlandii w sprawie uśmierzenia wzajemnego niepokoju w związku z aktywnością wojskową w przygranicznych regionach".

Priorytetem dla rosyjskiej strony ma być ustanowienie reguł zobowiązujących wszystkie samoloty wojskowe nad Bałtykiem do lotów z włączonymi transponderami. 

Wiceszef rosyjskiego resortu obrony powiedział, że eksperci NATO są zaproszeni do Moskwy na wrzesień i że Rosja jest gotowa "do konstruktywnego dialogu z NATO mimo rozbieżnych poglądów na przyczyny i następstwa decyzji warszawskiego szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego".

Rosja mocno krytykuje decyzję NATO o rozmieszczeniu czterech batalionowych grup bojowych w Polsce, Estonii, na Litwie i Łotwie. Wzmacnianiem przez NATO obecności wojskowej w Europie Wschodniej Moskwa uzasadnia zwiększenie swoich sił.

4 maja minister obrony Rosji Siergiej Szojgu oświadczył, że trzy nowe dywizje zostaną sformowane w celu przeciwdziałania posunięciom NATO na tzw. kierunku zachodnim, a jedna na kierunku centralnym.

Jedną z nich ma być zmechanizowana dywizja jelnieńska (od miasta Jelnia), która ma powstać w obwodzie smoleńskim - 100 km od granicy z Białorusią. Według portalu InformNapalm latem 2017 roku dywizja ma liczyć ponad 6 tys. ludzi, z czego 3600 to oficerowie i żołnierze kontraktowi. Portal zauważa, że nowa dywizja będzie oddalona równo od Witebska i Mohylewa, dwóch miast obwodowych na Białorusi. Odległość ta to nieco ponad 200 km.

13 lipca zarejestrowano przybycie do Jelni z Jekaterynburga pierwszego składu towarowego ze sprzętem wojskowym i jednostkami z 28. wydzielonej brygady piechoty zmotoryzowanej, której wojskowi zajmą się instalacją nowej bazy wojskowej - poinformowała lokalna jekaterynburska gazeta "Znamia". Według niej w tym roku na miejsce dyslokacji przybędą dwa bataliony po 400 ludzi każdy.

PAP/AT

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (7)

  1. Ernest Treywasz

    To taki piar, bo analityków raczej tym nie zmylą. Problem nie leży w tych trzech dodatkowych rosyjskich dywizjach (6000 ludzi to raczej brygada, chyba że ta "dywizja zmechanizowana" jest jednak mocno "pancerna"). Rosja ma techniczne możliwości przerzutu całych korpusów (przynajmniej ich żołnierzy z podstawowym, osobistym wyposażeniem) w ciągu doby, na dystansach liczących nawet kilka tysięcy kilometrów. Ma po prostu do dyspozycji ogromną flotę wielkich transportowców. Nie znam dokładnych liczb, ale kilkanaście An124 Rusłan ze 150 tonami cargo na dystansie 4000 km to wierzchołek góry lodowej. Do tego dochodzi kilkadziesiąt leciwych, ale nadal sprawnych An-22 Anteusz, z 80 tonami udźwigu i dużą ładownią. Podstawą tej floty jest kilkaset Ił-72 (ponad 500? - proszę o korektę) o udźwigu 40 ton, czyli - w przypadku samych ludzi, co najmniej dwie kompanie. Do tego dochodzi setki mniejszych Antonowów 26 oraz, w razie konieczności, spora flota cywilna samolotów komunikacyjnych, które - nie mając ramp wyładowczych - nie mogą co prawda przewozić ciężkich ładunków typu pojazdy, ale mogą zabierać dużo wojska (zwłaszcza po zdemontowaniu foteli). Sprzęt, paliwo i amunicję może gromadzić nad granicą przez wiele miesięcy wcześniej (co zresztą właśnie robi). Warto przypomnieć, że dla moskiewskich strategów planowanie operacji zaczepnych z masowym wykorzystaniem ciężkiego lotnictwa transportowego to nic nowego, tak miało wyglądać "wyzwalanie Europy" w pierwszych dniach lipca 1941, do czego sowiety były przygotowane zarówno kadrowo, jak i sprzętowo. Podobnie planowali tez swoje operacje później, stąd też ta cała flota powietrzna, która odziedziczyli po Związku Sowieckim. Jeśli zatem teraz Moskwa próbuje przekonać Zachód do swoich "pokojowych intencji" przez "środki budowy zaufania", to jest to nic innego niż powtórka - w zmniejszonej skali - strategii "odprężenia" z lat siedemdziesiątych (KBWE, Sojuz-Apollo itp.), czyli wielkiej zasłony dymnej, za którą sowiety przygotowywały atak. Żeby mieć dobrą, adekwatną do rzeczywistości ocenę sytuacji, należy (zgodnie z trzeźwą obserwacją W. Putina) zwracać uwagę nie tyle na oficjalne deklaracje, ile na rzeczywisty potencjał.

  2. KrzysiekS

    Rosja musi szybko się dogadać z USA zanim zacznie się u nich poważny kryzys.

  3. tak tylko pytam...

    Czy ktoś może podać liczbę przypadków, w których samoloty NATO latające nad Bałtykiem miały wyłączone transpondery, bo znane mi są takie zdarzenia tylko z udziałem samolotów rosyjskich?

    1. klaus

      Dobre pytanie. Jeszcze lepsze jest: czy maszyny NATO lataja z wlaczonymi, czy tez media przemilczaja calkowicie temat NATOwskich transponderow? Odpowiedz da cenne nauki na przyszlosc odnosnie propagandy i dezinformacji, czyli robienia ludziom wody z mozgu.

  4. Drzewica

    Ot obłuda! Rosja domaga się wprowadzenia obowiązku lotów z włączonymi transponderami, ale to właśnie Rosja wypuszczała dotąd swoje samoloty bez włączenia transpondera, czym siała niepokój w całej Europie!

  5. RR

    " Rosja mocno krytykuje decyzję NATO o rozmieszczeniu czterech batalionowych grup bojowych w Polsce, Estonii, na Litwie i Łotwie. Wzmacnianiem przez NATO obecności wojskowej w Europie Wschodniej Moskwa uzasadnia zwiększenie swoich sił. 4 maja minister obrony Rosji Siergiej Szojgu oświadczył, że trzy nowe dywizje zostaną sformowane w celu przeciwdziałania posunięciom NATO na tzw. kierunku zachodnim, a jedna na kierunku centralnym. " Podsumujmy. NATO wprowadzi do 4 krajów łącznie 4 bataliony. Rosja w odpowiedzi wprowadzi 3 dywizje. Powinniśmy poczuć się zagrożeni i uzupełnić stany z 4 batalionów do 3 dywizji dla wyrównania rachunku? No chyba, że 4 bataliony NATO mają siłę 3 dywizji rosyjskich, a to wtedy wszystko się zgadza... No nie razbieriosz ruskich. Każdy pretekst jest dobry...

  6. tak tylko...

    Rosja, jak niepokalana dziewica dziwi się dlaczego państwa bałtyckie i Polska domagają się wzmocnienia wschodniej flanki NATO. Jak zbrojnie przesuwa się granice i napada na sąsiednie państwo, to chyba nie dziwi to, iż inni sąsiedzi mają obawy przed tak bandyckim państwem i chcą dodatkowego wzmocnienia ze strony sojuszników. Cynizm i obłuda Rosji jest porażająca, to tak jak by złodziej mieszkający w bloku za akt agresji uznał wstawienie dodatkowych zamków w drzwiach sąsiadów… Pozdrawiam wszystkich troszczących się o Polskę i tych promujących Rosję i rosyjski punkt widzenia. P.S. Post skopiowany przed wysłaniem do moderacji.

  7. ppp

    Gest dobrej woli czy usypianie czujności? Jeżeli NATO nie zaakceptuje tego, Rosja będzie miała kolejny argument by przedstawić opinii publicznej swój punkt wiedzenia.

Reklama