Geopolityka
Resortem obrony Niemiec po raz pierwszy pokieruje kobieta
W nowym rządzie kanclerz Niemiec Angeli Merkel ministrem obrony została pierwsza w historii kobieta. Jest nią Ursula von der Leyen, jeden z najbardziej popularnych polityków CDU. Dotąd nie miała ona jednak wiele wspólnego z obronnością. Piastowała stanowiska ministra ds. kobiet i rodziny oraz ministra pracy.
Dotychczasowy minister obrony Thomas De Maiziere, pomimo serii porażek na tym stanowisku i skandalu z funduszami roztrwonionymi na program Euro Hawk, pozostał w rządzie. Powrócił na stanowisko ministra spraw wewnętrznych, które piastował w latach 2009-2011.
Jak powiedziała kanclerz Anglea Merkel, jego następczyni nie ma wielkiego doświadczenia w dziedzinie wojska i obrony narodowej, ale jest zainteresowana sprawami międzynarodowymi. Posiada też ogromny kredyt zaufania i popularności, które bardzo się przydadzą na tym stanowisku.
Ministerstwo obrony to trudny resort, na którym polegli już trzej kolejny ministrowie. Przed De Maizierem urzędował tam Karl Theodor zu Guttenberg, który ustąpił w atmosferze skandalu gdy udowodniono mu plagiat pracy doktorskiej i Rudolf Scharping, który używał służbowego samolotu do celów prywatnych.
Przed minister Von der Leyen stoi niełatwe zadanie, wymagające zdolności pogodzenia ze sobą sprzecznych często interesów polityki, wojska i przemysłu obronnego. Zwłaszcza w okresie kryzysu gospodarczego dotykającego przemysł oraz gruntownej reformy Bundeswehry, spowodowanej rezygnacją dwa lata temu z poboru i procesem uzawodowienia wojska.
Elminio
Dlaczego nie, skoro poległo już dwóch nierozsądnych facetów, to może właśnie kobieta z mandatem dużego zaufania sobie sprawdzi. Jakoś Pani Kanclerz całkiem dobrze sobie radzi!!!
lookash
"Piastowała stanowiska ministra ds. kobiet i rodziny oraz ministra pracy." Uuu nie wróże nic dobrego Niemcom. Ta pani doprowadzi do upadku Bundeswehry jak to sie stalo w Holandii, gdzie teke MON objela jakas pani od rownouprawnienia czy czegos tam.
easyrider
Łał. To takie "postępowe". Gdyby jeszcze była kolorowym (nie wiem czy politpoprawnie tak to powinno się pisać?), byłym facetem-transseksualistą, to postęp byłby już całkowity. Na obronności nie musi się znać. W razie czego może któryś z generałów wytłumaczy czym się różni czołg od transportera opancerzonego?