Czytaj też: Przegląd prasy z Kairu: kryzys gospodarczy przybiera na sile
Już 28 marca obaj prezydenci spotkali się na marginesie szczytu państw BRICS. Z ujawnionych relacji medialnych wynikało, że współpraca ma polegać przede wszystkim na imporcie rosyjskiego gazu przez Egipt. Strony umówiły się na wizytę Mursiego w Soczi, która w ten piątek (19 kwietnia br.) dochodzi do skutku. Równocześnie egipska delegacja ministerialna złożona z Ministra Transportu, Energetyki, Ropy Naftowej i Spraw Zagranicznych udaje się na Kreml.
Egipt, choć ciągle jeszcze eksporter gazu ziemnego (LNG), cierpi obecnie na poważne niedobory tego surowca na rynku wewnętrznym. Prowadzi to do poważnych zakłóceń w funkcjonowaniu przedsiębiorstw, jak również gospodarstw domowych. Nad Nilem brakuje również ropy naftowej - co wywołuje strajki kierowców i zmusza państwo do czasowego odcinania energii elektrycznej mieszkańcom dużych miast. Maleje również podaż żywności, w tym podstawowego towaru importowego - pszenicy (Rosja planuje wyeksportować w tym roku 20 mln ton tego zboża). Wszystkie te dobra może dostarczyć Egiptowi Rosja i to na preferencyjnych warunkach, choć oczywiście nie za darmo.
Doradca Mursiego ds. spraw zagranicznych Essam Haddad po trzech dniach rozmów w Moskwie stanowiących preludium do spotkania najważniejszych osób w obu państwach stwierdził, że strony porozumiały się co do umocnienia współpracy w sektorze ropy i gazu. Egipt ma otworzyć się w zamian na rosyjskie inwestycje w przemyśle stalowym, transporcie (projekty kolejowe i budowa metra), energetyce (turbiny) i rolnictwie (budowa spichlerzy). Mogłoby to utorować Rosji drogę do obudowy jej pozycji gospodarczej nad Nilem, utraconej po pro-zachodnim zwrocie Anwara as-Sadata. Warto też wspomnieć, że obecnie to właśnie najwięcej Rosjan przybywa do Egiptu w celach turystycznych (według danych podanych na stronie prezydenta Rosji - ponad 2 mln turystów w 2012 r.).
Czytaj też: Przegląd prasy z Kairu: Bractwo atakowane z każdej strony
To jednak nie wszystko, co obiecuje sobie Mursi po spotkaniu z Putinem. Szuka on bowiem taniego źródła finansowania potężnego deficytu budżetowego i sposobów pozyskania dewiz. Choć Egipt uzyskał ostatnio kolejne 3 mld dolarów za wykup obligacji od Kataru i 2 mld dol. pożyczki od Libii, poziom rezerw walutowych jest tak niski, że nie gwarantuje zabezpieczenia importowych potrzeb kraju. Wciąż opóźnia się sprawa pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która oprócz 4,8 mld dol. zastrzyku finansowego może otworzyć drogę do kolejnych pożyczek na łączną kwotę nawet 15 mld dolarów. MFW wymaga jednak zastosowania przez Kair cięć dopłat na paliwo i żywność oraz podwyżkę podatków, co może dodatkowo popsuć notowania rządu Braci Muzułmanów w Egipcie. Takich wymagań nie stawia Rosja, która według źródeł egipskich jest w stanie pożyczyć Egiptowi 2 mld dol.
Choć plany rosyjsko - egipskiej współpracy mogą wzbudzać respekt swoim rozmachem nie wolno zapominać o możliwych przeszkodach, które mogą napotkać. Należy do nich fakt, iż w środowisku politycznym ekipy rządzącej Egiptem istnieją głosy, które są mocno krytyczne względem Rosji za poparcie udzielane przez ten kraj rządowi Baszara al-Asada w Syrii. A także ryzyko, że również Rosję mogą czekać problemy finansowe związane z obniżką ceny ropy na światowych rynkach, o czym szerzej pisze nasz ekspert Piotr Maciążek w artykule Rosja: Budżet czeka katastrofa
Czytaj też: Rosja: Rosnieft, Gazprom, Novatek i Łukoil zwiększają swoją aktywność we wschodniej części Morza Śródziemnego
Czego jeszcze zatem oczekuje Kreml po współpracy z Kairem? Choć Egipt łączą silne więzi ze Stanami Zjednoczonymi, od których otrzymuje pomoc wojskową, nie wiadomo czy taki stan będzie trwał wiecznie. Moskwa, która zwykła planować swoją politykę zagraniczną na wiele lat do przodu, musi rozglądać się za nowymi partnerami strategicznymi z uwagi na ryzyko utraty wpływów w Syrii, i wydarzeniach w Libii. I choć w perspektywie kilku lat, to raczej Liban, a nie Egipt ma szansę zostać głównym arabskim partnerem Kremla w basenie Morza Śródziemnego, kto wie czy za kilkanaście, kilkadziesiąt lat roli takiej nie przejmie Egipt.
Marcin Toboła