Kiedy przy bierności Zachodu rozpoczyna się kolejna faza inwazji rosyjskiej na Ukrainę, przychodzi czas na ponowną refleksję na temat naszych zobowiązań wobec wschodniego sąsiada Polski. Czy rzeczywiście głębokie zaniepokojenie naszych dyplomatów wywołane polityką kolejnych faktów dokonanych Władimira Putina to wszystko na co powinien sobie pozwolić świat zachodni?- pisze Wojciech Jakóbik na blogu Instytutu Jagiellońskiego w Defence24.pl.
W tym celu pomocna jak zwykle okaże się historia. Kamieniem węgielnym suwerenności państwa ukraińskiego po rozpadzie Związku Sowieckiego było porozumienie o wycofaniu broni atomowej z terytorium tego kraju znane jako memorandum budapesztańskie. W zamian za rezygnację z arsenału, Kijów miał uzyskać uznanie niepodległości względem Federacji Rosyjskiej. Uwzględniało ono gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, których niedotrzymanie może według ekspertów doprowadzić do załamania całego porządku międzynarodowego. Był to jeden z głównych tematów tegorocznych warsztatów Odessa Summer School on Non-Proliferation w których brałem udział na zaproszenie Uniwersytetu im. J. Mecznikowa w Odessie.
Jak przypomina prof. Grigoriy Pereplytsia Ukraina podpisała memorandum głównie w obawie przed agresją rosyjską sprowokowaną wycofaniem arsenału atomowego znad Dniepru. Po rozpadzie ZSRS był on największy w sferze postsowieckiej ale bez niego nowopowstałe państwo ukraińskie było praktycznie bezbronne. Dlatego gwarancje polityczne memorandum były pierwszym punktem oparcia ukraińskiej niepodległości, w czasie gdy brakowało armii i sojuszy dyplomatycznych. Jednocześnie należy pamiętać, że gdyby Ukraina nie oddała swojej broni atomowej, Rosja miałaby casus belli dla interwencji, którą Zachód niepewny przyszłości politycznej Kijowa, mógłby wręcz poprzeć dla utrzymania stabilności w regionie.
W Werchownej Radzie czasów negocjacji memorandum trwały spory o to czy Ukraina powinna przystąpić do Traktatu o Nierozprzestrzenianiu Broni Atomowej (NPT). Ścierały się interesy grupy uznającej wejście do NPT jako rękojmię uznania Ukrainy na arenie międzynarodowej i zwolennicy pozostania poza traktatem oraz „nacjonalizacji” głowic atomowych, które będą najlepszym narzędziem obrony ukraińskiego bytu państwowego. W końcu w ramach protokołu lizbońskiego z 23 maja 1993 roku Ukraina wprowadziła sukcesję traktatu o redukcji arsenału podpisanego jeszcze przez ZSRS (START I). Protokół podpisały także Białoruś i Kazachstan. Werchowna Rada początkowo nie uznała tej decyzji Kijowa, domagając się gwarancji bezpieczeństwa w ramach memorandum. Rada groziła, że zrealizuje tylko częściową redukcję w ramach START I i pozostanie krajem atomowym. Wtedy wkroczyły USA, Rosja i Wielka Brytania, które sformułowały gwarancje, na które liczył parlament ukraiński. W grudniu 1994 roku Ukraina zrzekła się atomowej gwarancji bezpieczeństwa na rzecz zapewnienia politycznego ze strony państw zachodnich o nienaruszalności jej granic.
Ukraińscy specjaliści do spraw non-proliferacji uczestniczący w warsztatach o których wspominałem na początku przypominali, że zapisy memorandum z Budapesztu powtarzają fragmenty Karty Organizacji Narodów Zjednoczonych o integralności terytorialnej. Problem polega jednak na tym, że wspomniany Protokół Lizboński nie wszedł w skład NPT. Jak ocenia były prezydent Ukrainy Krawczuk memorandum jest zaledwie „deklaracją moralną”. Rosyjscy prawnicy wiedzieli to dobrze. Dlatego po aneksji Krymu, gdy Werhowna Rada upomniała się do sygnatariuszy memorandum, Rady Bezpieczeństwa ONZ i Organizacji Bezpieczeństwa WE o specjalne posiedzenie, Rosja odmówiła udziału w spotkaniu w Paryżu z 5 marca 2014 roku pomimo zaproszenia wystosowanego przez Stany Zjednoczone. Reakcja Chin była łatwa do przewidzenia, po prostu zignorowali spotkanie. Z kolei Francuzi udzielili Ukrainie zapewnień oddzielnie, prawdopodobnie ze względu na troskę o sprzedaż Rosji dwóch śmigłowcowców typu Mistral, która wówczas była realizowana.
Jeżeli zachodni gwaranci memorandum budapesztańskiego zawiedli jako sojusznicy, to rosyjski gwarant przeobraził się w agresora. Po aneksji Krymu, rozpętał nietypowy konflikt zbrojny w Donbasie. Obecnie prowadzi agresję na południowym wschodzie Ukrainy przy użyciu regularnych wojsk rosyjskich. Zerwanie memorandum budapesztańskiego ma głębokie konsekwencje dla porządku międzynarodowego.
Po pierwsze, dyskredytuje NPT a razem z nim gwarancje oraz zobowiązania wzajemne państw-sygnatariuszy. W ten sposób daje argumenty krajom jak Iran, aby nie rezygnować z planów atomowych. Promuje także proliferację broni atomowej w ramach sojuszy wojskowych. USA, Rosja i inne kraje atomowe nie mogą już być gwarantami żadnych porozumień międzynarodowych. Liczy się obecnie czysta siła wojskowa oraz arsenały konwencjonalne i jądrowe. Dlatego konsekwencją zachwiania porządku międzynarodowego będzie militaryzacja na arenie międzynarodowej oraz rozwój sojuszy wojskowych. Ten proces można już obserwować w Polsce oraz krajach skandynawskich. Polski prezydent Bronisław Komorowski apeluje o wzrost wydatków na zbrojeniówkę. Szwecja i Finlandia rozważają wejście do NATO.
W jaki sposób przywrócić porządek na arenie międzynarodowej? Być może odpowiedzią byłyby nowe, szersze i pewniejsze gwarancje dla Ukrainy oraz innych państw zaniepokojonych możliwością agresji. Skoro upadła naczelna zasada prawa pozytywnego – pacta sunt servanda – wróci zasada prawa natury – wygrywa silniejszy. Dlatego bierność Zachodu skaże Ukrainę na łaskę Rosji. Wtedy nasza część kuli ziemskiej straci wszelką wiarygodność w stosunkach międzynarodowych. Świat stanie po raz kolejny w obliczu agresora, którego zbankrutowany system międzynarodowy nie będzie w stanie powstrzymać przed sięganiem po kolejne zdobycze. Tak było z porządkiem wiedeńskim przed I Wojną Światową i porządkiem wersalskim przed II Wojną Światową. Jeżeli upadnie porządek, którego fundamentem było memorandum budapesztańskie, należy się spodziewać prędzej czy później kolejnego globalnego konfliktu.
Dlatego Ukraina potrzebuje gwarancji: wojskowych, politycznych i finansowych. Zachód musi ponownie ustanowić mandat zaufania dla orkiestry jego organizacji międzynarodowych.
NATO musi zaoferować pomoc rzeczową dla wojska ukraińskiego oraz zaproponować Kijowowi Membership Action Plan. Państwa członkowskie muszą wejść w głębszą współpracę wojskową z Ukraińcami. Być może konieczne będą ćwiczenia wojskowe NATO na terytorium Ukrainy na którym nie są prowadzone obecnie działania wojskowe.
Unia Europejska i Stany Zjednoczone muszą udzielić nowych gwarancji bezpieczeństwa Ukrainie. Chodzi memorandum budapesztańskie II które mogłoby zostać rozciągnięte na całą sferę postsowiecką oraz kraje jak Iran, które w zamian za nie mogłyby porzucić unilateralne działania na rzecz zwiększenia własnego bezpieczeństwa, które godzą w porządek międzynarodowy po myśli Zachodu.
Państwa zachodnie muszą także udzielić wsparcia inwestycyjnego, pożyczek oraz transferu technologii na rzecz ustabilizowania ukraińskiej gospodarki w razie konfliktu.
Jeżeli te środki nie zostaną zastosowane, należy liczyć się ze scenariuszem w którym Rosja anektuje południowo-wschodnią Ukrainę bądź cały kraj a Zachód przestaje być wiarygodnym partnerem stosunków międzynarodowych. Taki rozwój wypadków miałby daleko idące konsekwencje dla sporów Izrael-Palestyna, kampanii Państwa Islamskiego na Bliskim Wschodzie, sporów o Morze Południowochińskie i pozycji państw zachodnich w każdym innym punkcie zapalnym świata. Jeżeli te środki nie zadziałają, to musimy się liczyć z powrotem Zimnej Wojny oraz stref wpływów. W dłuższej perspektywie istnieje wtedy ryzyko wybuchu III Wojny Światowej, dlatego należy modlić się o to, aby zostały one jak najszybciej przetestowane. Najbliższa okazja do ratowania twarzy Zachodu to szczyt NATO w Newport zaplanowany na 4-5 września 2014 roku. Czy jesteśmy gotowi na zdecydowane działania? Podczas gdy rosyjskie wojska wchodzą coraz dalej w głąb Ukrainy, mamy coraz mniej czasu na odpowiedź.
Wojciech Jakóbik
tt
Tak nas Polaków poruszają losy Rosji i Ukrainy a poczynania USA i NATO w Afganistanie, Syrii, Libii, Iraku zupełnie nie. Do dupy Panowie jest ta polityka która przy pomocy propagandy robi z polskich umysłów papkę prawie jak za komuny.
Mandaryn
Ma pan rację. Popieram.
observer
Panie Wojtku niech Pan nie pisze jak gimbus. Nie było ZSRS tylko ZSRR. Soviet jest terminem anglojęzycznym i jeśli już chce być Pan na fali to trzeba było napisać Soviet Union a ZSRR jest w całości terminem polskim i oznacza Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.
Maciej Polak
Dziękuję za ciekawy i trafny moim zdaniem komentarz. Chciałem tylko sprostować, że Dania jest członkiem NATO od 1949 roku - domyślam się, że w zdaniu tym chodziło Panu o Finlandię.
JanKS
Podpisuję się pod oboma zdaniami (tak samo domyślam się, że o Finlandię).
Wojciech Jakóbik
Owszem. Za szybko pisałem. Poprosiłem redakcję o zmianę. Dziękuję!
z prawej flanki
albo ja glupi jestem ,albo wydawalo mi sie caly czas ze Kreml zareagowal (pewnie duzo wczesniej zaplanowana) aneksja Krymu i obecna ofensywa na kierunku "korytarza" wlasnie ze wzgledu na zblizenie Kijowa i jednoznaczne prounijne i pronatowskie deklaracje "majdanowskiego" rzadu? A jesli tak ,to nalezalo ; albo z cala (rozsadna) sila natychmiat stanac po jego stronie ,albo wyslac czytelny sygnal dla Moskwy ze zostawiamy Ukraine samej/sobie. Komu zamydlalismy oczy ; Rosji czy Ukrainie? Teraz ,dopiero probuje sie napredce cos wymyslic? Jaka pomoc po kilkumiesiecznej wojnie jestesmy w stanie zaoferowac broczacej krwia Ukrainie ,gdy rosjanie sie juz tak rozchulali i zbeszczelnieli ,ze Lawrow otwarcie grozi Kijowowi wojna w sytuacji gdyby przyjal od Zachodu oferte miltarnej pomocy - nawet w sprzecie? A tej i tak na tym goracym etapie eskalacji konfliktu oczywiscie n i e bedzie ; bedzie negocjowanie twardego "pokoju" na warunkach agresora ,a jesli sie myle to zem kiep.
JanKS
A kolega to odmawia Ukraińcom prawa do podejmowania decyzji we własnych sprawach? Taki z Pana prawicowiec? Ale poza tym, to się generalnie zgadzam. Też uważam, że Putin "wkopał" się w Ukrainę w reakcji na "Majdan" - tylko moim zdaniem przestraszył się nie tyle zbliżenia Ukrainy z UE ile przykładu, jaki może wziąć jego własne społeczeństwo - tak mu dotąd podległe. Przestraszył się, że może mieć "Majdan" u siebie. I skończy jak - nie tyle Janukowycz (bo dokąd ucieknie?), ale bardziej Ceaușescu ...
Michał
Skoro jedne gwarancje nie zostały dotrzymane, to na pewno potrzeba nowych.
Andrzej
I właśnie z w/w powodów Polska powinna podjąć decyzję o pracach nad bronią atomową. Sojuszników to my mamy tylko na papierze lub jak trzeba nam coś sprzedać. Drugi powód to taki że choćbyśmy nie wiem ile i jakie systemy uzbrojenia zakupili na tak duży kraj jak Rosja,zawsze będzie mało. I nie piszcie że nam nie pozwolą. To syndrom podległości
jacek
Bardzo trafne spostrzeżenia. Niestety Zachód już dawno ogłosił rejteradę wobec Rosji. Jedynie USA próbują ale za późno.