Reklama

Geopolityka

Mjanma: polski dziennikarz zwolniony z aresztu

Fot. Aung Naing Soe, Voice of America via Wikipedia.
Fot. Aung Naing Soe, Voice of America via Wikipedia.

Zatrzymany w Mjanmie polski dziennikarz i fotoreporter Robert Bociaga został w środę zwolniony z aresztu po 13 dniach – poinformowała agencja AFP. Polak, który relacjonował m.in. dla dpa i CNN protesty przeciw przewrotowi wojskowemu, ma zostać wydalony z kraju.

O swoim uwolnieniu agencję poinformował sam Bociaga, dodając, że musiał zapłacić karę 200 tys. kiatów (ok. 550 zł).

„Czuję się dobrze. Jestem bardzo szczęśliwy, że wyszedłem (z aresztu PAP), ale smutny, że muszę opuścić Mjanmę” – powiedział AFP Polak, który wrócił do Rangunu w środę wieczorem czasu lokalnego. Jak dodał, jest pod nadzorem służb imigracyjnych do czasu opuszczenia kraju, co ma nastąpić w czwartek.

29-letni dziennikarz powiedział, że podczas zatrzymania go 11 marca w mieście Taungyi w stanie Szan birmańscy wojskowi nie dostrzegli, że jest obcokrajowcem, i zaczęli go bić plastikowymi pałkami. Jak jednak przyznał, w areszcie był traktowany lepiej niż Birmańczycy.

„Zeznawałem siedząc na krześle, podczas gdy inni byli na kolanach z rękami złączonymi za głowami” powiedział. Jak usłyszał od przesłuchujących, ponieważ nie miał wizy dziennikarskiej, powinien trzymać się fotografowania krajobrazów i pagód zamiast protestów. Bociaga pracował w Mjanmie jako freelancer, współpracując m.in. z niemiecką agencją DPA oraz siecią CNN.

Polski resort spraw zagranicznych na Twitterze skomentował uwolnienie dziennikarza:

Służby penitencjarne podały w środę, że zwolniły tego dnia z więzienia Insein w Rangunie ponad 600 osób, zatrzymanych przez krajowe siły bezpieczeństwa od 1 lutego. Według działającego w Mjanmie i Tajlandii Związku Pomocy Więźniom Politycznym od zamachu stanu 1 lutego w Mjanmie zatrzymano co najmniej 2,4 tys. osób i kilkudziesięciu dziennikarzy. Z rąk wojskowych miało zginąć dotąd co najmniej 275 uczestników protestów.

Reklama
Reklama

Pomimo blokady internetu mieszkańcy Mjanmy szukają różnych sposobów na komunikację ze światem.  Jak napisała firma Recorded Future w swoim raporcie – przeciwnicy wojskowego puczu w Mjanmie omijają cenzurę internetu i wzorem prodemokratycznych demonstrantów z Hongkongu komunikują się przy użyciu specjalnego oprogramowania.

„W historii Mjanmy i wszystkich zamachów stanu, których ten kraj doświadczył (…) wydaje się, że po raz pierwszy ludzie naprawdę mają dostęp do takich alternatywnych platform i używają ich, by apelować do organizacji międzynarodowych i innych krajów o pomoc” – oceniła cytowana przez agencję Bloomberg analityczka ds. zagrożeń w cyberprzestrzeni z Recorded Future, Charity Wright.

Firma odnotowuje w raporcie migrację z popularnych sieci społecznościowych na inne platformy komunikacji i wzrost liczby użytkowników sieci VPN i TOR. Aktywiści starają się rozpowszechniać informacje o dostępnych narzędziach, by omijać cenzurę i organizować protesty przeciwko puczowi.

W związku z nocnymi przerwami w dostępie do internetu Birmańczycy korzystają z aplikacji Bridgefy, która umożliwia wysyłanie wiadomości przez sieć połączeń Bluetooth. Po ogłoszeniu przejęcia władzy przez wojsko 1 lutego została ona w Mjanmie pobrana ok. 600 tys. razy – napisano.

Ponadto podkreślono, że po początkowej blokadzie junta przywróciła dostęp do internetu i Facebooka, najpopularniejszej sieci społecznościowej w kraju. Połączenie wciąż jest jednak regularnie blokowane lub ograniczane, szczególnie nocami, gdy policja urządza naloty na osiedla i aresztuje przeciwników junty.

Źródło:PAP
Reklama
Reklama

Komentarze