- Analiza
- Ważne
Militaryzacja kryzysu granicznego po białorusku [ANALIZA]
Militaryzacja tzw. kryzysu migracyjnego jest od wielu tygodni faktem. O ile mamy dość dużo informacji o polskich siłach i środkach ściąganych na granicę, to o militaryzacji granicy po stronie białoruskiej nie wiemy zbyt wiele. Wiadomo, że na granicę, do jej zabezpieczenia i do realizacji ostatniego etapu operacji „Śluza” („przepchanie” grup migrantów przez granicę), ściągnięto dodatkowe siły i środki nie tylko Państwowej Straży Granicznej, ale również innych resortów siłowych – z jednostek podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, być może też Ministerstwu Obrony.

Obserwowana aktywność białoruskich służb sprowadza się m.in. do:
- zadań związanych z zabezpieczeniem granicy, jednakże wykonywanym w reżimie podwyższonej gotowości bojowej;
- realizacji, kontroli i nadzoru przemieszczania się migrantów nad granicę, szturmowania zabezpieczeń technicznych po stronie polskiej/litewskiej/łotewskiej, zakładania obozów polowych;
- zabezpieczenia logistycznego operacji;
- zabezpieczenia informacyjno-psychologicznego operacji;
- wykonywania zadań specjalnych o charakterze prowokacji;
- wsparcia technicznego operacji, np. przez wykorzystanie środków WRE (zakłócanie łączności w strefie przygranicznej);
- monitorowania polskich służb mundurowych (np. przez drony).
Wszystkie czynności mają charakter niejawny. Żołnierze i funkcjonariusze nie mają znaków rozpoznawczych. Tłumaczone są koniecznością lustrzanego działania, wobec agresywnych zamiarów państw sąsiednich, m.in. Polski. Do stałej narracji, że to Polska i kraje bałtyckie winne są kryzysowi migracyjnemu, że służby są wobec migrantów brutalne, działania niehumanitarne itp., dochodzi oskarżanie o eskalację na granicy, jej militaryzację i celowe prowokacje wobec białoruskich pograniczników (sic!).
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS