Geopolityka
Międzynarodowy Trybunał Karny do likwidacji

Autor. icc-cpi.int
Międzynarodowy Trybunał Karny stracił rację swojego istnienia i powinien zostać rozwiązany. Wątpliwe jest zresztą czy jego dotychczasowa działalność warta była budżetu, który ta instytucja pochłonęła. Ponadto wbrew nadziejom trybunał ten nie przysłużył się pokojowi.
Obecnie debata na temat Międzynarodowego Trybunału Karnego spolaryzowana jest w związku z nakazem aresztowania izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu oraz związanych z tym sankcji nałożonych na MTK przez Donalda Trumpa. Jednakże tylko niewielka część opinii publicznej zna genezę powstania tego trybunału i jego dorobek, a wielu myli się on z innymi międzynarodowymi sądami.
W szczególności nie ma on nic wspólnego ani z Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości ani też z Międzynarodowym Trybunałem Karnym dla b. Jugosławii, choć siedzibą obu jest też Haga. Ten pierwszy jest organem ONZ powołanym na podstawie Karty Narodów Zjednoczonych do rozstrzygania sporów między państwami m.in. w sprawie zobowiązań wynikających z konwencji wielostronnych. Tocząca się przed tym trybunałem sprawa z powództwa RPA przeciwko Izraelowi dotyczy zarzutu niewywiązywania się z zobowiązań z konwencji przeciwko ludobójstwu, ale nie jest sprawą karną przeciwko konkretnym osobom.
Koszty trybunałów
Międzynarodowy Trybunał Karny dla b. Jugosławii był natomiast powołany na podstawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i miał mandat ograniczony do konfliktów, które wybuchły po rozpadzie Jugosławii. Trybunał ten skończył swoją działalność po 24 latach z końcem 2017 r. Przed sądem tym stanęło w tym czasie 161 osób, z czego 93 osoby zostały skazane (w tym większość na wieloletnie kary więzienia). Koszt funkcjonowania sądu wyniósł ok. 1,5 mld USD.
Nieco mniejszy był koszt innego trybunału ad hoc tj. Międzynarodowego Trybunału Karnego dla Rwandy, który również był powołany na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa i działał w latach 1994 – 2015. Dorobek tego sądu to 96 oskarżonych i 61 skazanych. Wśród oskarżonych, którzy stanęli przed jednym lub drugim trybunałem nie brakowało bardzo znanych nazwisk, by choćby wspomnieć b. przywódcę Serbii Slobodana Milosevica.
Doświadczenia lat 90. i fakt, że powołano w tym czasie aż dwa trybunały ad hoc, a do tego jeszcze jeden o charakterze hybrydowym (Special Court for Sierra Leone) spowodowały, że powstała idea permanentnego sądu ścigającego najbardziej przerażające zbrodnie: ludobójstwo, zbrodnie przeciw ludzkości, zbrodnie wojenne i zbrodnię agresji. Idea powołania tego sądu zakładała, że nie ma trwałego pokoju bez sprawiedliwości (choć krytycy od samego początku wskazywali, że ściganie liderów zwaśnionych stron lub dowódców grup rebelianckich może utrudnić negocjacje pokojowe czy też zniechęcać do poddania się), koszty permanentnego trybunału będą niższe od trybunałów ad hoc, a jego istnienie będzie miało charakter odstraszający. Statut Rzymski powołujący ten sąd został podpisany w 1998 r., a MTK zaczął prace 4 lata później, a w tej chwili umowę tę ratyfikowało 125 państw. Niby dużo, tyle, że brak wśród nich 3 spośród 5 stałych członków Rady Bezpieczeństwa (USA, Chiny, Rosja), a także takich państw jak Turcja, Izrael, Indie, Pakistan czy Iran. Najwięcej jest państw afrykańskich i europejskich. Warto dodać, że „zbrodnia agresji” została zdefiniowana w Statucie Rzymskim dopiero w 2010 r. ale ratyfikowały to tylko 43 państwa i to większość z szeregiem zastrzeżeń.
Nieskuteczny MTK
Każdy kto uważa, że MTK jest ważną instytucją powinien zastanowić się ile osób zna takie nazwiska jak: Bosco Ntaganda, Thomas Lubanga, Germain Katanga, Dominic Ongwen, Ahmad al-Faqi al-Mahdi czy Al Hassan ag Abdul Aziz. To jedyne osoby realnie skazane przez MTK przez 23 lata jego istnienia, które kosztowało już 3 mld dolarów (czyli ponad dwa razy więcej niż ICTY), a roczny budżet tej instytucji wzrósł już do 200 mln usd. Trzej pierwsi, Ntaganda, Lubanga i Katanga, to watażkowie z Demokratycznej Republiki Kongo, przy czym tylko Ntaganda siedzi jeszcze w więzieniu, skazany na 30 lat. Mający wiele mówiącą ksywę „Terminator” Ntaganda dowodził prorwandyjskimi rebeliantami w prowincji Północnego Kiwu, którzy 12 lat po jego przekazaniu do Hagi wciąż są aktywni i ostatnio zajęli kluczowe miasto tj. Gomę. Nikogo jego proces zatem nie odstraszył, ani też nie doprowadził on do pokoju. Ponadto fakt, że Katanga po odsiadce wyroku MTK został przekazany DRK i wsadzony tam ponownie do więzienia dowodzi, że trybunał w Hadze nie był konieczny do jego sądzenia.
Zresztą, tysiące rebeliantów zarówno w DRK jak i innych krajach afrykańskich było sądzonych u siebie. Nie mieli zatem tyle szczęścia, co ich uznani za VIPów dowódcy, bo wszak europejskie więzienia są niewątpliwie lepsze niż te afrykańskie. Wniosek jest zatem prosty – jak chcesz być zbrodniarzem w Afryce to miej spory dorobek by trafić do Hagi. Cyniczne, ale prawdziwe. Warto dodać, że MTK miał być trybunałem subsydiarnym, tj. miał wkraczać wówczas gdy rodzimy wymiar sprawiedliwości nie może lub nie chce prowadzić postępowania.
Jeśli chodzi o pozostałych trzech skazanych to Ongwen był zarówno ofiarą jak i katem. Porwany jako małe dziecko i wytresowany na „child soldier” po tym jak dorósł szybko zaczął piąć się w hierarchii ugandyjskiej Lords Resistence Army Josepha Kony’ego. 10 lat po jego ujęciu LRA nadal jest aktywna, Kony pozostaje na wolności, a nikt odpowiedzialny za jego porwanie i wymordowanie rodziny nie poniósł odpowiedzialności. Z kolei al-Mahdi i ag Abdul Aziz to dzihadystyczne płotki z Mali, sądzone po to by pokazać, że MTK coś robi. Jeden został skazany na 9 lat (i wypuszczony po 7), a drugi na 10 lat.
Podobnym desperackim krokiem MTK było ujęcie Jean Pierre’a Bemby, najwyżej postawionego jak dotąd pensjonariusza aresztu MTK. Bemba był wiceprezydentem DRK i potencjalnym kontrkandydatem autokratycznego Josepha Kabili. Kabila zawarł więc deal z MTK i przyczynił się do wydania Bemby do Hagi. Sytuacja win-win, bo Kabila pozbył się rywala, a MTK pokazał, że pracuje na swój budżet. Tyle, że po 10 latach (i wydaniu setek milionów dolarów) został uniewinniony. Kilkanaście osób zostało też skazanych na kary grzywny lub kilku - kilkunastu miesięcy więzienia, co raczej nie odpowiada kategorii „najbardziej przerażających zbrodni” na świecie.
Obecnie w areszcie MTK przebywają 4 osoby, przy czym ich nazwiska mało komu nawet wśród ekspertów mówią cokolwiek: Ali Muhammad Ali Abdalrahman, Patrice-Edouard Ngaissona, Alfred Yekatom i Mahmat Said Abdel Kani. Czy komuś zrobiłoby jakąś różnice gdyby byli sądzeni w Afryce (pierwszy jest z Sudanu, a pozostali z RŚA)? Przypomnę jeszcze raz – to wszystko za 3 mld usd (obecnie 200 mln usd rocznie).
Atutem MTK miało być to, że żadne immunitety nie mogły chronić ściganych przez ten sąd zbrodniarzy. Tyle, że to akurat okazało się totalnym niewypałem. Pierwszą głową państwa ściganą przez MTK stał się w 2009 r. Omar al-Baszir, prezydent Sudanu odpowiedzialny za zbrodnie w Darfurze. Wtedy też doszło do pierwszego zignorowania nakazu aresztowania przez część państw-członków, które Baszir odwiedzał. Były to kraje arabskie i afrykańskie, więc liderzy europejscy ostro to krytykowali. Obalony w 2019 r. Baszir przebywa od tego czasu w sudańskim więzieniu i grozi mu tam kara śmierci, więc teraz zapewne marzy o celi w Hadze, a przecież nie ma to być wybawienie.
Z kolei w 2011 r. postawiono zarzuty dwóm ważnym politykom kenijskim: Uhuru Kenyacie i Williamowi Rutto. Tyle, że gdy w kwietniu 2013 r. Kenyatta został prezydentem, a Ruto wiceprezydentem Kenii, to bardzo szybko zarzuty zostały wycofane. Po rewolucji w Libii MTK próbował wskoczyć do pędzącego pociągu ścigając Muammara Kaddafiego, ale na nieszczęście trybunału libijski dyktator został zlinczowany. Na otarcie łez MTK dostał obalonego prezydenta Wybrzeża Kości Słoniowej Laurenta Gbagbo, który w celi w Hadze znalazł się w 2011 r. tylko po to by 10 lat później zostać uniewinnionym. Zatem jak dotąd żaden poważny polityk nie został skazany przez MTK, a sąd ten zajmował się wyłącznie Afryką, co zaczęło budzić resentymenty na tym kontynencie i oskarżenia, że jest to „sąd białych nad czarnymi”.
Pierwszymi oskarżonymi spoza Afryki zostało trzech separatystów południowoosetyjskich, których MTK bezskutecznie ściga od czerwca 2022 r. MTK wszczęła też dochodzenia w odniesieniu do Mjanmy, Bangladeszu, Filipin i Wenezueli, ale póki co nikt nie jest w tych sprawach ścigany. „Grube ryby” pojawiły się natomiast w przypadku dochodzeń dotyczących Ukrainy, Palestyny i Afganistanu. Warto przy tym wyjaśnić, że zgodnie ze Statutem Rzymskim jurysdykcja MTK obejmuje wyłącznie zbrodnie popełnione na terytorium państw-stron lub przez osoby będące obywatelami tych państw, a także jeśli decyzje o wszczęciu postępowania podejmie Rada Bezpieczeństwa. W przypadku Putina i Netanjahu MTK uznał swoją jurysdykcję, gdyż czyny miały zostać popełnione odpowiednio na terenie Ukrainy i Palestyny, które są stronami Statutu Rzymskiego. Co prawda państwowość Palestyny budzi kontrowersje, ale jest ona stroną wielu konwencji wielostronnych. Zresztą tak naprawdę nie to jest najistotniejsze, lecz fakt, że nakaz aresztowania Netanjahu jest niewykonalny.
Co z Putinem i innymi?
Nakaz aresztowania Putina miał ten plus, że stwarzał nadzieję, iż nie będzie przejścia do „business as usual” przez niektórych europejskich polityków jeśli doszłoby do zakończenia wojny w Ukrainie. Ale sprawa Netanjahu to zmieniła, gdyż niektóre państwa europejskie, w tym Polska, wyraźnie dały do zrozumienia, że zignorują nakaz jego aresztowania. Niektóre zresztą zaczęły dorabiać karkołomne uzasadnienia związane z immunitetami, choć ta kwestia jest jasno określona w Statucie Rzymskim i w przypadku Baszira jakoś nie budziła wątpliwości tych samych państw.
Jeszcze bardziej kuriozalne są tłumaczenia, że jakaś wizyta miałaby być „wyjątkiem”, a potem dalej byśmy go ścigali. Drugorzędną w tym kontekście jest przy tym sprawa czy nakaz jest słuszny czy nie i czy izraelski premier powinien zostać aresztowany. Z całą pewnością do tego nie dojdzie i na pewno nie powinno dojść na terenie Polski. Nasz sojusz z USA jest bowiem dla nas ważniejszy, a Trump dał jasno do zrozumienia jaka byłaby jego reakcja. Putin natomiast już odwiedził jeden kraj będący stroną MTK tj. Mongolię. Fakt, że zignorowała ona nakaz był ostro skrytykowany przez państwa Zachodu. Tyle, że obecnie taka krytyka byłaby już tylko śmieszna.
MTK przestrzeliło, by przypodobać się państwom tzw. Globalnego Południa i pokazać jak bardzo jest niezależne. Cóż z tego skoro żadnego procesu z tego nie będzie, a jedynie wizerunkowa wpadka Zachodu, dająca pożywkę do narracji o rzekomej „zachodniej hipokryzji”.
Kolejny krok Trybunału można już uznać za miotanie się w rozpaczy. Wniosek prokuratora Karima Khana o nakaz aresztowania afgańskiego emira Hibatullaha Akhundzady, który w ogóle nie opuszcza Afganistanu, to strzał na wiwat bez jakiegokolwiek znaczenia. Tylko USA mogłoby go wyciągnąć z Afganistanu, jeśliby znów wkroczyło do tego kraju (co jest wykluczone), ale wtedy trafiłby on raczej do Guantanamo niż do Hagi. Nawiasem mówiąc, tuż przed złożeniem tego wniosku Khan odwiedził Syrię, gdzie spotkał się z Ahmedem Szarą, którego życiorys i poglądy niewiele różnią się od lidera talibów. W Damaszku Khan zapewne namawiał Szarę by zgodził się na sądzenie Assada i jego ekipy przez MTK (inaczej brak jurysdykcji) i przekazał jakichś asadowców do Hagi, by trybunał znów pokazał, że jest przydatny. Ale wątpliwe jest by to nastąpiło. Bo jaki miałyby w tym interes nowe władze Syrii (oczywiście gdyby jakimś cudem dorwały Assada)?
Nie ma wątpliwości, że nikt poważny nie stanie przed MTK, a prokuratorowi pozostanie jeżdżenie po świecie i żebranie o jakieś płotki, które w rezultacie zamiast gnić z kamratami w afrykańskich (lub innych) lochach, przeniosą się do cel o znacznie wyższym standardzie, ewentualnie zaczną szukać okazji, gdzie jakiś przywódca będzie się chciał pozbyć politycznego konkurenta rękami MTK, tak jak to było z Bembą. Ktoś mógłby powiedzieć, że sprawiedliwość MTK może dorwać ściganych jak już nie będą mieli immunitetów. Problem w tym, że wtedy każdy kraj będzie mógł ich aresztować na podstawie jurysdykcji uniwersalnej. I MTK za 200 mln dolarów rocznie nie jest do tego potrzebny.
CBWP. Realna potrzeba czy kosztowna fanaberia? | Czołgiem!