Geopolityka
Między Majdanem a Smoleńskiem czyli poważnie o bezpieczeństwie Rzeczpospolitej
Między Majdanem a Smoleńskiem to książka o polskiej polityce wschodniej, to diagnozy i recepty, z którymi w przeważającej mierze się zgadzam, ale przede wszystkim to obraz nas samych.
Jesteśmy więc na jej łamach wielcy i wyzbyci kompleksu Trianon, ale i straszliwie okaleczeni przez zabory, okupację i lata komunizmu. Tej drugiej stronie przyglądamy się zresztą z całą ostrością od małostkowych zachowań związanych z wprzęgnięciem polityki zagranicznej w wojnę polsko- polską, po kwestie pochówku świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. W słowach Kowala przeglądamy się jak w lustrze i widzimy niedojrzałość nas samych jak i państwa, w którym żyjemy. To bolesne katharsis bo oprócz wymownych przykładów z własnego podwórka musimy zestawić się również z Rosją i jej elitami. Jakże marnie wypadamy w tym porównaniu!
By nie być gołosłownym przytoczę przykład, który spodobał mi się szczególnie. Spoglądamy na być może najatrakcyjniejszy moment książki- na Donalda Tuska w Smoleńsku, który nie jest Churchillem… Jak mówi Paweł Kowal- angielski polityk zwołałby bowiem po katastrofie tej miary sztab doradców i zażądał ekspertyz prawnych, tymczasem polski premier leciał na „ground zero” w ciemno gnany medialnym wymogiem naszych czasów. W dodatku w całym MSZ nie było nikogo kto mógłby z głowy przeanalizować sytuację od strony prawnej, na pokładzie TU-154 zginął bowiem Andrzej Kremer, wiceminister MSZ odpowiedzialny za sprawy traktatowe. Churchillem w tej opowieści jest… Putin, który zebrał pod swoim namiotem wszystkich ludzi, którzy znali Polskę, był doskonale przygotowany do trudnej sytuacji przed jaką stanął.
Z tej opowieści wynika i inna konkluzja. W „Między Majdanem a Smoleńskiem” ważniejszy jest podział na państwa i elity dojrzałe oraz niedojrzałe a nie wschodnie- zachodnie, demokratyczne- autorytarne. Kowal zwraca uwagę na to, że fundamentem takiej klasyfikacji jest szacunek dla instytucji państwa, który Putinowi kazał szczątki prezydenta Kaczyńskiego godnie pożegnać na rosyjskim terytorium. Antytezą tego zachowania nad Wisłą była natomiast argumentacja, według której miejscem ostatniego spoczynku Kaczyńskiego powinna być Warszawa bo był prezydentem tego miasta… (sic!)
Teza o dojrzałości i niedojrzałości państwowej to stale powtarzający się motyw omawianej książki i choć oczywiście mógłbym opisywać „Między Majdanem a Smoleńskiej” z perspektywy kolejnych rozdziałów traktujących o Ukrainie, Białorusi, Kaukazie to jednak ten wątek wydaje mi się najistotniejszy. Bowiem zaiste nie tylko nie wyrobiliśmy w sobie szacunku do Rzeczpospolitej i jej instytucji, ale i nie nauczyliśmy się odróżniać warstwy politycznej od emocjonalnej w kontaktach z innymi krajami. To właśnie z tego powodu błędnie powiązano reakcję społeczeństwa rosyjskiego na katastrofę smoleńską z intencjami politycznymi Kremla. Tym sposobem w polskich głowach zrodziła się idea resetu z Rosją, którą Putin zręcznie wykorzystał do własnych celów. Jak uniknąć takich sytuacji w przyszłości?
Jedność to rzecz bezcenna w życiu narodów, to ona bywa wyznacznikiem suwerenności i bezpieczeństwa państwa. W krajach dojrzałych oznacza ona pewien katalog spraw, wokół których panuje polityczny konsensus, dotyczy on bowiem tzw. racji stanu czyli terminu mocno już nad Wisłą wyświechtanego. Bez niej jak słusznie zauważa Kowal nie możemy być poważnie traktowani w Europie i na świecie. Rosjanie mogli rozgrywać politycznie nasze partie polityczne i decydować o składzie politycznych delegacji na obchody katyńskie (Tusk) i defiladę 9 maja (Kaczyński) właśnie dzięki zręcznemu podsycaniu polaryzacji społecznej ergo braku jedności. W tym drugim wydarzeniu tragicznie zmarły prezydent już nie uczestniczył choć miał zamiar i to w towarzystwie Wojciecha Jaruzelskiego… Ale to już kwestia wykraczająca poza recenzję i stanowiąca zachętę do lektury fantastycznej książki jaką jest wywiad rzeka z Pawłem Kowalem.
Piotr A. Maciążek