Reklama
  • Wiadomości

Łukaszenka na siódmą kadencję - wybory bez szans na zmianę

Wybory prezydenckie na Białorusi zakończyły się miażdżącym zwycięstwem Aleksandra Łukaszenki, który zdobył 86,82% głosów, co zapewniło mu siódmą kadencję na stanowisku prezydenta. Zgodnie z oficjalnymi danymi białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Łukaszenka uzyskał 5 136 293 głosów.

Aleksander Łukaszenka
Aleksander Łukaszenka
Autor. president.gov.by

Wybory zostały zorganizowane w atmosferze braku realnej konkurencji. Główni liderzy opozycji zostali uwięzieni lub zmuszeni do wyjazdu za granicę, co skutkowało ich nieobecnością w procesie wyborczym. W efekcie tylko jeden kontrkandydat był uznawany za realnego (o ile można tu użyć tego sformułowania) rywala Łukaszenki. Wyniki exit poll wskazały na dominację obecnego prezydenta, co „potwierdziły” późniejsze oficjalne dane.

Reklama

Głównym oponentem Aleksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich na Białorusi w 2025 roku był Siergiej Syrankow, który reprezentował Komunistyczną Partię Białorusi. Syrankow w swojej kampanii stawiał na „tradycyjne wartości” i deklarował chęć wzmocnienia sojuszu z Rosją, co z pewnością było korzystne w oczach prorosyjskich wyborców, ale jednocześnie ograniczało jego atrakcyjność wśród tych, którzy pragną zachowania większej suwerenności Białorusi, a takich jest nadal sporo. Syrankow nie miał żadnych szans na poważną rywalizację z Łukaszenką z kilku powodów. Po pierwsze, jego kampania była całkowicie ograniczona przez silny reżim Łukaszenki, który skutecznie eliminował wszelkie realne wyzwania dla swojej władzy. Po drugie, sama kampania Syrankowa nie wyróżniała się na tle innych kandydatów. Choć starał się pozyskać poparcie, zwłaszcza w kręgach komunistycznych, jego przekaz był mało atrakcyjny dla szerokiego kręgu wyborców. Podsumowując: Siergiej Syrankow był raczej kandydatem, który stanowił formalność w ramach wyborów, które od początku były zaplanowane jako kontynuacja rządów Łukaszenki. Oficjalna frekwencja w wyborach wyniosła 81,5%.

Reakcja państw i organizacji zachodnich są jednoznaczne. Jednak Łukaszenka, mimo międzynarodowej krytyki, zignorował uwagi w sprawie procesu wyborczego, podkreślając znaczenie wewnętrznego poparcia i niezależności Białorusi. W swoim przemówieniu po ogłoszeniu wyników wyborów zaznaczył, że nie zależy mu na uznaniu ze strony Zachodu, a jego priorytetem jest dobrobyt obywateli Białorusi.

Zobacz też

Demokratyczna białoruska opozycja, na czele z liderką Swiatłaną Cichanouską oraz innymi przedstawicielami białoruskich organizacji opozycyjnych, zorganizowała protesty w dniu wyborów, które odbyły się między innymi w Warszawie, Brukseli, Londynie czy Nowym Jorku. Uczestnicy manifestacji domagali się międzynarodowego uznania ich walki o demokrację oraz potępienia reżimu Łukaszenki. W Warszawie odbył się jeden z większych protestów, uczestnicy trzymali transparenty z hasłami takimi jak „Łukaszenko to nie nasz prezydent” czy „Białoruś zasługuje na wolność”.

Reklama

Aleksander Łukaszenka w swoich publicznych wypowiedziach bagatelizował międzynarodowe protesty i określał je mianem „małych”, sugerując, że nie mają one istotnego wpływu na sytuację w kraju. Łukaszenka stwierdził: „To tylko małe protesty, które nie mają wpływu na naszą sytuację. Białoruś nie potrzebuje lekcji demokracji od innych państw.” Podkreślił, że wybory są wewnętrzną sprawą Białorusi i że kraj nie będzie poddawał się presji z zewnątrz.

Autor. Swiatłana Cichanouska/X

Po ogłoszeniu wyników wyborów na Białorusi, Unia Europejska przygotowała wspólne oświadczenie o odmowie uznania wyborów za wolne i uczciwe. Planowano, że wszystkie państwa członkowskie odrzucą oficjalne. W oświadczeniu miało zostać podkreślone, że wybory odbyły się w atmosferze bezprecedensowego ucisku, a także ograniczeń w dostępie do mediów. Z tego powodu nie mogą one zostać uznane za wolne i sprawiedliwe.

W trakcie prac nad oświadczeniem pojawiły się problemy. Węgry nie zgodziły się na podpisanie wspólnego dokumentu. Choć początkowo także Słowacja była przeciwna, ostatecznie przyjęła stanowisko UE, podczas gdy Węgry pozostały jedynym państwem spośród 27 członków Unii, które odmówiły podpisania oświadczenia. W rezultacie Kaja Kallas, Przedstawicielka Unii Europejskiej ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, oraz Marta Kos, Komisarz UE ds. Rozszerzenia, zostały zmuszone do wydania osobnego oświadczenia, w którym uznały wybory na Białorusi za farsę.

Reakcja Kremla na wyniki wyborów na Białorusi była diametralnie różna od stanowiska państw zachodnich. Rzecznik prasowy prezydenta Rosji, Dmitrij Pieskow, podczas briefingu zaznaczył, że zwycięstwo Łukaszenki było „więcej niż przekonujące”, a same wybory były „absolutnie uczciwe”. Pieskow dodał, że reakcja Zachodu na wyniki wyborów była „przewidywalna”, podkreślając, że Kreml nie zamierza się nią przejmować.

Pierwszym przywódcą, który złożył gratulacje Łukaszence, był prezydent Wenezueli Nicolás Maduro. Maduro wyraził swoje gratulacje w imieniu rządu wenezuelskiego, podkreślając solidarność z Białorusią i Łukaszenką, wskazując na zbliżenie obu krajów oraz ich wspólne dążenia w walce z „imperialistycznymi” zapędami Zachodu.

Autor. Biuro prezydenta Wenezueli
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama