Reklama

Geopolityka

Libia: "Chałupnicze" przerabianie rakiet przeciwlotniczych na balistyczne

Libijczycy przerabiają rakiety przeciwlotnicze S-125 na pociski balistyczne – fot. M.Dura
Libijczycy przerabiają rakiety przeciwlotnicze S-125 na pociski balistyczne – fot. M.Dura

Walczące o władzę nad Libią stronnictwa zaczynają odczuwać braki w częściach zamiennych i amunicji, dlatego coraz częściej w warunkach chałupniczych przerabiają uzbrojenie przeciwlotnicze w systemy zwalczające cele lądowe.

Według najnowszych informacji ostatnio takiej “modernizacji” poddano eks-radziecki system „ziemia – powietrze” S-125. Zrezygnowano przy tym ze skomplikowanego systemu naprowadzania pocisków na cele powietrzne i prawdopodobnie zdecydowano się na wykorzystanie ich jako uzbrojenie balistyczne.

Nie jest to pierwszy przypadek tego rodzaju działań, ale wcześniej zajmowano się przede wszystkim montażem na pojazdach kołowych systemów artyleryjskich i ciężkich karabinów maszynowych. Robiły to przy tym obie strony konfliktu. Libijska armia narodowa zamontowała np. na zwykłych ciężarówkach działko Oerlikon GDF kalibru 35 mm. Bojownicy z „Libya Dawn” zrobili to samo z działkiem AK-230 kalibru 30 mm.

Ludzie z ruchu „Libya Dawn” zajmując Tripolis i inne większe miasta znaleźli jednak jeszcze inną amunicję, którą również postanowiono wykorzystać w walkach. W pierwszej kolejności zaadoptowano uzbrojenie lotnicze - w tym rakiety Kh-29, dawniej wykorzystywane przez libijskie samoloty Su-24. Było to o tyle łatwe, że taki pocisk waży około 650-700 kg, więc można go było w miarę łatwo zamontować na prowizorycznych pylonach i odpalić.

Prawdziwym zaskoczeniem była jednak decyzja o przesunięciu do Tripolisu na początku grudnia 2014 r. dwóch kompletnych brygad przeciwlotniczych wyposażonych w rakiety S-125. Obie strony nie wykorzystują bowiem lotnictwa, a system naprowadzania i obrony powietrznej Libii już dawno przestał działać. Zdjęcia, które ostatnio opublikowano wyraźnie wskazują, że pociski S-125 z obu brygad zostały przystosowane do działania przeciwko celom naziemnym.

Libijczycy skorzystali przy tym wyraźnie z doświadczeń Irakijczyków, którzy pod koniec lat osiemdziesiątych część z posiadanych przez siebie zestawów przeciwlotniczych próbowali przerobić na systemy balistyczne. Wyrzutnie o nazwie al-Barq miały mieć zasięg do 200 km, a rakiety S-125 w czasie lotu manewrować. Wcześniej jednak usunięto z nich głowice naprowadzające i mechanizmy samozniszczenia.

Praca okazała się jednak zbyt trudna. W czasie lotów próbnych rakieta była bardzo niestabilna, zasięg nigdy nie przekroczył 117 km, natomiast celność (promień rażenia) nie określano w metrach, ale w kilometrach. Irakijczycy ostatecznie zrezygnowali z tego projektu na początku lat dziewięćdziesiątych, ale wszystko wskazuje na to, że wrócili do nich teraz Libijczycy.

W ich zestawie rakiety S-125 startują ze standardowej wyrzutni, którą jednak przerobiono na wersję bardziej mobilną. Zlikwidowano stabilizatory w przedniej części rakiety, wydłużając ją i zmieniając kształt (wymieniono między innymi przedni czepiec). Analitycy podkreślają, że miało to na celu przystosowanie pocisku S-125 do stabilnego lotu w kierunku celów naziemnych oraz pozwolić na zamontowanie większej głowicy bojowej.

Sześćdziesięciokilogramowy ładunek, standardowo stosowany w zestawach przeciwlotniczych jest bowiem zbyt mały by zniszczyć nawet nieduży obiekt naziemny. Dlatego zwiększenie ilości materiału wybuchowego było koniecznością, tym bardziej, że celność nowych „rakiet balistycznych” jest bardzo mała. By zdobyć miejsce zrezygnowano więc prawdopodobnie z układu naprowadzającego i w jego miejsce zamocowano nową głowicę bojową, o większym promieniu i sile rażenia.

Przeróbka pocisków przeciwlotniczych nie będzie na pewno czymś, co da przewagę jednej ze stron ze względu na zbyt małą celność rakiet S-125 w odniesieniu do celów naziemnych oraz trudny do określenia zasięg działania. Jednak przeróbki tego typu wyraźnie wskazują, że sytuacja w Libii się nie stabilizuje, a obie walczące strony nadal nie będą się przejmowały stratami ubocznymi wywoływanymi przez niecelne uzbrojenie.

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. Maciek199815

    Kupić 500, nie 1000 sztuk! Tak na serio mogli by się pokusić na nawet prymitywne naprowadzanie przez GPS .

  2. Tomek

    Amerykanie zrobili tam wielkie G.... i jest gorzej niż było. Nie wszystkie kraje nadają się do demokracji. Doba dyktatura lepsza niż dobra demokracja.

  3. Art37

    Powinni zabrać się za przeróbkę S-200 Vega