- Analiza
- Wiadomości
Iran nie wpuści inspektorów do swych baz wojskowych
Pomimo wcześniejszych obietnic, Iran ostatecznie odrzucił możliwość udzielenia dostępu inspektorom Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej do swoich baz wojskowych - pisze w analizie dla Defence24.pl dr Robert Czulda.

Liczne media i wielu komentatorów obwieściły sukces, kiedy po zakończeniu rozmów dyplomatycznych w Lozannie w kwietniu tego roku Iran wstępnie porozumiał się z grupą P5+1 (Stany Zjednoczone, Rosja, Wielka Brytania, Chiny, Francja oraz będące poza Radą Bezpieczeństwa ONZ Niemcy) w sprawie swego kontrowersyjnego programu jądrowego. Okazuje się jednak, że do sukcesu jest jeszcze bardzo daleko. Diabeł tkwi bowiem w szczegółach – do wynegocjowania pozostają setki elementów. Jednym z nich jest dostęp do wybranych irańskich baz wojskowych, co do których zachodzi podejrzenie, że prowadzone są w nich niezgłoszone, a więc naruszające zapisy traktatu o nieproliferacji technologii jądrowych (NPT), którego Iran jest stroną, prace nad technologiami nuklearnymi o charakterze przede wszystkim wojskowym.
Stanowcza polityka
Teheran od lat utrzymuje, że nie prowadzi żadnych tajnych prac, zwłaszcza takich, które miałyby doprowadzić do wytworzenia broni jądrowej. Państwa P5+1 mają jednak ograniczone zaufanie do Iranu i stoją niezmiennie na stanowisku, że kluczowym elementem ewentualnego porozumienia muszą być nie tylko swobodne inspekcje Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w znanych irańskich ośrodkach badawczych ale także dostęp do baz wojskowych oraz prawo do nieskrępowanego rozmawiania z irańskimi naukowcami sektora jądrowego. Deklarowanym celem jest zweryfikowanie przestrzegania porozumienia, a także wyjaśnienie wątpliwości dotyczących domniemanych prac wojskowych, które Iran miał w przeszłości prowadzić (takie stanowisko zawierało kilka raportów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, twierdzącej obecnie, że Teheran prace te ostatecznie zarzucił).
Przez dłuższy czas liczono, że Iran – prowadzący obecnie, przynajmniej w sferze retoryki i politycznych gestów, politykę otwartości - zgodzi się na dostęp do wybranych baz wojskowych. Takie poczucie wzmacniały słowa umiarkowanie konserwatywnego prezydenta Hasana Rouhaniego, który stwierdził pod koniec maja, iż „należy dbać o wojskowe tajemnice, a dostęp inspektorów powinien być kontrolowany”, co mogło sugerować wyrażenie poparcia dla takiego rozwiązania. Jednym z gestów dobrej woli było zaproszenie w grudniu 2014 r. przedstawicieli Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej do przeprowadzenia inspekcji Mariwan (istnieje podejrzenie produkcji tam komponentów wojskowych). Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej taki pomysł odrzuciła, wyrażając chęć inspekcji instalacji Parczin, gdzie znajduje się tajny kompleks wojskowy. Od lat jednak prośba ta jest odrzucana. Na początku maja w irańskiej telewizji wystąpił negocjator Abbas Araghczi, który stwierdził, że na mocy tak zwanego protokołu dodatkowego, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej uzyskałaby „kontrolowany dostęp” do obiektów niejądrowych, a więc także baz wojskowych. Przynajmniej w teorii.
Prawdopodobieństwo uzyskania dostępu było małe, ponieważ to nie prezydent, a najwyższy przywódca Iranu, duchowny ajatollah Ali Chamenei, sprawuje w Iranie najwyższą władzę i to on odpowiada za bezpieczeństwo narodowe, w tym za program jądrowy. Duchowny wielokrotnie opowiadał się przeciwko udzieleniu takiego dostępu. Podczas jednego z ostatnich przemówień, Ali Chamenei powiedział:
„Jasno stwierdziliśmy, że nie zgodzimy się na żadne inspekcje naszych instalacji wojskowych przez obcokrajowców (…) Rozmowy, które chcą przeprowadzić, to nic innego jak przesłuchania. Nie zgodzimy się nawet na najmniejsze obrażenie honoru naszych nuklearnych naukowców. Nie zgodzę się, aby obcokrajowcy rozmawiali z naszymi naukowcami. Nikt o zdrowych zmysłach by się na to nie zgodził, żaden rząd nie wyraziłby na to zgody – każdy ukrywa swoich naukowców, nie zdradza nawet ich nazwisk”.
Podobne stanowisko prezentują wojskowi, szczególnie z Korpusu Strażników Rewolucji, podlegającego bezpośrednio najwyższemu przywódcy. Przykładowo, zastępca dowódcy Korpusu, generał Hosajn Salami, dodał, iż „nie zgodzimy się, aby nasze bezpieczeństwo narodowe zostało osłabione przez wrogów”. Generał Amir Ali Hadżizade, dowódca lotnictwa Korpusu, stwierdził: “nie wyrazimy zgody na inspekcję irańskich baz wojskowych i ośrodków obronnych pod jakimkolwiek powodem. Odbieramy żądanie Zachodu jako próbę szpiegostwa. Obecnie stoimy w obliczu amerykańskiego spisku: jesteśmy wciągani w pełnoskalową wojnę gospodarczą, kulturalną, wojskową i polityczną”.
Iran mówi nie
Ostateczne wyrażenie sprzeciwu nastąpiło 21 czerwca 2015 r. Wtedy to irański parlament głosami 199 do 14 opowiedział się przeciwko udzieleniu Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej dostępu do baz wojskowych. Decyzję tę musi jeszcze zatwierdzić Rada Strażników (organ konstytucyjny w Iranie, składający się z 12 członków – połowa jest wybierana przez najwyższego przywódcę, a połowa przez parlament. Jej kompetencje to, między innymi, interpretacja konstytucji i nadzorowanie wyborów, a także zatwierdzanie kandydatów. Dba o zgodność prawa z islamem i konstytucją). W obliczu jasnego stanowiska najwyższego przywódcy decyzja rady wydaje się jednak formalnością. Jeżeli tak się stanie, to osiągnięcie trwałego i znaczącego porozumienia międzynarodowego dotyczącego irańskiego programu jądrowego stanie się jeszcze mniej prawdopodobne.
Irańscy politycy i wojskowi stoją na stanowisku, że dopuszczenie obcych inspektorów do rodzimych instalacji wojskowych będzie ciosem prestiżowym, godzącym w suwerenność państwa. Jak sami zauważają, nie widzą powodu, by taką zgodę wyrażać w sytuacji, w której inne państwo bliskowschodnie – Izrael – pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą międzynarodową. Poza tym, Irańczycy boją się, że podczas inspekcji odkryte zostaną ich tajemnice – nie tylko te dotyczące prowadzone, być może, jądrowego programu wojskowego ale także te odnoszące się do wojsk konwencjonalnych, co działałoby na korzyść głównych wrogów Iranu – Izraela i Stanów Zjednoczonych. Dotyczy to także wyrażenia zgody na rozmowy inspektorów z irańskimi naukowcami. Wielu z nich w ostatnich latach zginęło, najprawdopodobniej z rąk Mosadu.
Dr Robert Czulda
Adiunkt w Katedrze Teorii Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Łódzkiego. Jego głównym polem zainteresowań są kwestie związane z militarnym aspektem bezpieczeństwa krajów świata, obronnością, rynkami zbrojeniowymi, Bliski Wschód w wymiarze politycznym i bezpieczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem Iranu, dokąd regularnie jeździ. Dziennikarz współpracujący z magazynami branżowymi. Wykładał na Litwie, Słowacji, w Turcji i Irlandii oraz jako visiting professor na Tajwanie.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS