Podpisanie planowanego kodeksu postępowania na Morzu Południowochińskim nie doprowadzi do zakończenia obecności krajów Zachodu na tych wodach – zapewnił minister spraw zagranicznych Filipin Teodoro Locsin.
Powiedział on, że jego kraj nie pójdzie za przykładem Chin, które chciałyby utrzymać zachodnie mocarstwa, w tym Stany Zjednoczone, poza spornymi wodami. Minister poinformował, że zapewnił o tym stanowisku zachodnie rządy, nie wymieniając przy tym żadnego. “Wierzymy w równowagę sił i w to, że wolność filipińskiego narodu zależy od równowagi sił na Morzu Południowochińskim” – oświadczył minister.
Wypowiedź dotyczy możliwych skutków podpisania tzw. kodeksu postępowania na Morzu Południowochińskim, który ma określać sposób rozwiązywania sporów na tych wodach i ograniczyć liczbę incydentów, do których tam dochodzi. Przyszłą umowę władze w Pekinie negocjują z państwami członkowskimi Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN), z których kilka otwarcie protestuje przeciwko powtarzającym się wtargnięciom chińskich jednostek na swoje wody.
Deklaracja filipińskiej dyplomacji padła w czasie, gdy wzrasta napięcie między Chinami i USA po objęciu przez Amerykanów sankcjami chińskich firm zaangażowanych w budowę sztucznych wysp na spornym morzu. Jeszcze przed wprowadzeniem sankcji chiński minister spraw zagranicznych Wang Yi skrytykował USA za działania, które określił jako ingerencję w regionalne spory i wzmacnianie amerykańskiej obecności wojskowej w rejonie Morza Południowochińskiego.
Pekin zgłasza historyczne pretensje do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego, w tym do wód w świetle obowiązującego prawa międzynarodowego należących do okolicznych państw – poza Filipinami także Wietnamu, Malezji i Brunei. Akwen jest bogaty w zasoby i strategicznie położony. Odbywa się tamtędy tranzyt większości chińskich towarów. Stany Zjednoczone prowadzą na spornym terytorium regularne patrole, tzw. ćwiczenia swobody żeglugi. Filipiny spierają się z Pekinem o płyciznę Scarborough i archipelag Wysp Spratly'ego (Spratlejów).
W 2016 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze obalił roszczenia terytorialne Chin wobec Filipin. Władze w Pekinie zignorowały jednak jego orzeczenie. Na obszarach, które oba kraje uważają za podlegające swojej jurysdykcji, stale dochodzi do incydentów. W czerwcu Manila poinformowała o planach rozbudowy infrastruktury na administrowanej przez siebie wyspie Thitu, leżącej w archipelagu Spratlejów, niedaleko sztucznych wysp zbudowanych przez Chiny.
W sierpniu filipińskie MSZ zaprotestowało przeciwko konfiskacie przez chińską straż przybrzeżną sprzętu, należącego do filipińskich rybaków i powtarzającym się radiowym ostrzeżeniom, kierowanym przez Chińczyków do pilotów filipińskich samolotów wojskowych, patrolujących ten rejon. Wcześniej głównodowodzący filipińskiej marynarki wojennej Giovanni Bacordo zwracał uwagę na obecność chińskich statków badawczych na bogatym w złoża obszarze niedaleko Spratlejów. 11 września szefowie resortów obrony Filipin i Chin, Delfin Lorenzana i Wei Fenghe spotkali się, by załagodzić trwający między krajami spór. Zgodzili się, że negocjacje kodeksu postępowania na Morzu Południowochińskim powinny zostać zakończone jak najszybciej.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie