Reklama

Geopolityka

Azerbejdżan ogłasza lokalną "operację antyterrorystyczną" w Górskim Karabachu

Rys. Katarzyna Głowacka/Defence24.pl, dane: google maps
Rys. Katarzyna Głowacka/Defence24.pl, dane: google maps

Jak twierdzi azerskie ministerstwo obrony narodowej, „operacja antyterrorystyczna” jest odpowiedzią na działania terrorystyczne Armenii wycelowane w Azerbejdżan.

Reklama

    19 września w dwóch incydentach w wyniku eksplozji min lądowych sześć osób zginęło w regionie Górskiego Karabachu. Pojazdy te należały do Państwowej Agencji Autostrad Azerbejdżanu. Zdaniem azerskiego ministerstwa obrony fakty te stanowią kontynuację celowej i zaplanowanej polityki terrorystycznej Armenii wobec Azerbejdżanu.

    Reklama

    Czytaj też

    Reklama

    Aktualnie okolice Stepanakertu są ostrzeliwane przez siły Azerbejdżanu. W samym Górskim Karabachu został wprowadzony stan wyjątkowy.

    Czytaj też

    Azerbejdżan powiadomił Rosję o swoich działaniach, ta zaś zapowiedziała, że nie będzie ingerować. Na ten moment nie wiadomo nic na temat reakcji pozostałych państw, jednak cała sytuacja może stać się zarzewiem kolejnego konfliktu na Południowym Kaukazie.

    Reklama
    Reklama

    Komentarze (11)

    1. tagore

      Najprostrzym sposobem uspokojenia sytuyacji jest usunięcie wojsk tureckich z Cypru, Turcja jest uzależniona gospodarczo od Rosji i jej polityka jest wroga wobec zachodu pomimo pozorów "zabawy w NATO.

      1. Sorien

        Problem z Turcja jest tak że czują siłę.... każdy kto czuje siłę zaczyna się rozpychać łokciami. Szkoda ze usa nie temperuje krabnych w stadzie . Armenia jest idealnym celem do starania się o nią do wciągnięcia w strefę wpływów zachodu .

    2. GB

      Górski Karabach padł, obie strony to potwierdzają. Wojska Karabachu mają się rozbroić lub wycofać do Armenii, to jest jeszcze niejasne.

    3. Markus

      Armenia próbuje ratować swoją egzystencję. Kolejnego ludobójstwa (wcześniejsze dokonane przez Turków przy aktywnej pomocy Kurdów) Ormianie już nie przetrwają. Mają 2 potężnych przeciwników (AZR, TUR) i szukają rozpaczliwie jakiegoś poparcia w świecie (vide USA). Jak na razie jedynym krajem, który powstrzymywał inwazję AZR był Iran.

    4. Szczupak

      Jedyne co Kacapy zrobią w Armenii to wycofają to co im tam zostało. Gwarancję bezpieczeństwa od Rosji to śmiech na sali. Nigdy jej nikomu nie zapewniali a pragnęli tylko i wyłącznie kontrolować satelickie państwa swoim mirem. Każdy kto chce się go pozbyć zostaje nazwany faszystą i marionetką zachodu. Konflikt z Azerbejdżanem to konflikt z Turcją, która w kilka minut z floty czarnomorskiej zrobiła by stertę złomu a bazy wojskowe przy wybrzeżu zostały by zniszczone. Putin nie jest szaleńcem a dyktatorem z manią wielkości.

    5. GB

      Ormianie oskarżają ruskich iż przekazali Azerom dokładne pozycje wojsk ormiańskich. Nie ma na to dowodów, ale prawdopodobieństwo takich działań ruskich jest jak dla mnie bardzo duże.

    6. kapusta

      Sądząc po komentarzach większość osób w ogóle się nie orientuje w sytuacji w tej części świata. Po pierwsze Armenia nie jest żadnym sojusznikiem Rosji, a jeśli już to takim samym jakim była Rzeczypospolita po 1717 roku. Po wtóre choć nie de jure, to de facto sojusznikiem Rosji jest Azerbejdżan - dykratorzy obu krajów dobrze się znają i lubią, a to wystarczy by zmienić tradycyjny układ sił w regionie. Po trzecie obecnie rządzący Armenią doszli do władzy na fali rewolucji społecznej przeciw korupcji i oligarchizacji - takich ludzi Putin nienawidzi. I teraz konkluzja: Putin nie tylko nie ma siły by powstrzymać Azerów, ale i nie chce tego robić, bo ma nadzieję że kolejna przegrana wojna skłoni Ormian do zmiany władzy na prorosyjsą. Mieszkańcami GK jak zwykle nie przejmuje się nikt.

      1. Milutki

        Armenia rzeczywiście nie jest ściśle sojusznikiem Rosji, Armenia wogole nie jest sojusznikiem kogokolwiek , Armenia wszystkich traktuje instrumentalnie i z wyższością, od wszystkich oczekuje ochrony ale nikomu nic nie daje w zamian, wciąż wykręca się "my mamy trudne położenie" , "my jesteśmy wspaniałym narodem i za tę wspaniałość musicie nam pomagać" . Bezwarunkową pomoc Armenii się jednak skończyła

      2. Chyżwar

        Rzadko się z tobą zgadzam, ale w tym przypadku masz bardzo dużo racji. Niektórzy koledzy natomiast chyba nie bardzo wiedzą o czym piszą. Tak zwany "sojusz" Armenii z rosją wynika tylko i wyłącznie z tego, że Ormianom, którzy mieli i nadal mają inne aspiracje przystawiono pistolet do skroni. Odrobinę mylisz się, co do Azerbejdżanu. Tam działają dwie siły. Jedna to "car" putin. Druga to "Sułtan" Erdoğan. Najlepszym dowodem jest to, że pod twoim komentarzem od razu pojawił się Milutki, lubiący przypisywać niecne cechy Ormianom, Grekom i każdemu innemu kto z Turcją ma, lub kiedyś miał na pieńku. Nas także śmiał nazywać komunistami. Mimo, że ten cholerny ustrój w Rzeczypospolitej wprowadzono przy pomocy rosyjskich bagnetów, wbrew woli narodu a zachodnie mocarstwa przyzwoliły ruskom na to świństwo.

      3. Rusmongol

        Niestety geopolityka sąsiadów Rosji jest taka że Rosja każdego traktuje jak wasala. Jeśli ktoś nie chce ich przyjaźni hehe to musi się liczyć że okrzykna go faszysta, sługa zachodu a nawet zrobią operacje specjalna. My to rozumiemy wbrew temu co piszesz. AlE fakty są faktami. Mają z Rosją oubz czy jak się to nazywa i ich bazę u siebie.

    7. piter4440

      To była tylko kwestia czasu po wygranych wyborach przez Erdogana.

    8. Zygazyg

      Jest to raczej sprawdzian dla USA. Jeśli chcą zwiększyć zachodnie wpływy w regionie powinni ostro zaangażować się dyplomatycznie. Idealny scenariusz to wojska ONZ zastępujące onuce w GK.

      1. GB

        Niestety to Turcja kontroluje cieśnin czarnomorskie, a bez zgody Erdogana nic przez nie nieprzejdzie.

      2. Sorien

        GB - Turcja to sobie może kontrolować w stadzie rządzi USA i to od nich zależy kto przepływa i gdzie .... tyle ze by tak było prezydentem usa powinien być ktoś silny nie bojący się siły Stanów Zjednoczonych i ktoś kto by Turcję ustawił. Wymarzonym scenariuszem dla zdrowia zachodu było by zrównanie z ziemia wojska Azerbejdżanu i pokazanie Turka że żarty się skończyły..... wzięcie armeni pod skrzydła zachodu i wyrwanie ja z ruskiej i iranskiej strefy wpływów. Już najwyższy czas by hegemon się przebudził bo kota nie ma myszy harcują

    9. Sorien

      Do Jerzy - Azerbejdżan i armenia to tylko pionki większych figur są najmniej tam ważne.... Za Azerbejdżanem stoją Turcy - jak myślisz Ruskie chcą otwierać drugi front z Turcja ? Skoro z ua nie dają rady to z Turcja dostali by baty aż by trzeszczało a Turcy wtedy na Kaukazie mogli by zrobić co by chcieli bo Rosji nie stać na dwa fronty . Turcja urządza się tam dziś "cywilizowanie " pod opinie publiczna zwarcie z Rosją dało by jej możliwość i pretekst by nie patyczkowac się a i tak byli by tymi dobrymi bo walczą z Rosją. Azerowie i Ormianie są akurat naj mniej ważni w tym konflicie bo to zwarcie Turcji , Izraela z ruskimi i Iranem. Ruskie już spasowaly pytanie jak Iran

    10. GB

      Azerbejdżan zniszczył stację radarową P-18. Problem w tym że są dwie wersje - 1. stacja należała do Armenii, 2. stacja należała do wojsk rosyjskich. Nikt nie kwestionuje jednak tego że stacjonowali tam ruscy żołnierze.... Może być zabawnie. Azerowie zniszczyli też rakietą ormiański system przeciwrakietowy TOR (produkcji ruskiej). Jest filmik.

    11. Jerzy

      I tak się kończy mieć ruskich za sojusznika, a wystarczyłoby przecież pewnie oficjalnie ogłosić, że Rosja "nie będzie bierna" i dwa razy by się zastanowili zanim by wyprowadzili wojsko z koszar.

      1. Koro

        Jerzy... Ta Rosja dostaje lanie od Ukrainy.. I nie ma ani kim ani czym interweniować...

      2. user_1049651

        Serio? Widzimy jak sie konczy to na Ukraine. Armenia nie chce byc kamikadze. Rosja nie jest sojusznikiem Armenii, Armenia jest niewolnikiem Rosji.

      3. Jerzy

        Nie musi interweniować, wystarczyłoby zagrozić interwencją. Poza tym Azerbejdżan to nie Ukraina - raz, że zupełnie inny potencjał jeżeli chodzi o siły lądowe, dwa nie ma chociażby tylu zachodnich systemów obrony powietrznej i nawet kilka Kindżałów uderzających w kluczowe cele mogłoby sporo namieszać. Osobiście nie wierzę, że gdyby na ich zapleczu rosyjskie pociski manewrujące zaczęły (nawet w niewielkich ilościach) uderzać w lotniska, stacje radarowe, czy magazyny paliw, to Azerowie niewzruszenie kontynuowaliby ofensywę, nie mówiąc o jakichkolwiek krokach ofensywnych wobec Rosji.