Geopolityka
Amerykanie dobiją targu w sprawie dwóch baz wojskowych w Azji Środkowej?
2 sierpnia br. izba wyższa uzbeckiego parlamentu przyjęła nową „koncepcję polityki zagranicznej Republiki Uzbekistanu”. Zakazuje ona obecności baz wojskowych państw trzecich na terytorium tego kraju, wprowadzając de facto „szwajcarską neutralność”.
Jednak USA nie rezygnuje ze swojego zainteresowania Uzbekistanem, który od czasu rozluźnienia więzi amerykańsko-pakistańskich wytypowano na nowego strategicznego sojusznika w Azji Środkowej. Jak donoszą media - w październiku do Taszkentu z oficjalną wizytą zawita Sekretarz Stanu w administracji Baracka Obamy - Hillary Clinton. Czy chodzi o nakłonienie władz Uzbekistanu do zmiany decyzji przegłosowanej 2 sierpnia? To wysoce prawdopodobne. Już 15 sierpnia w uzbeckiej stolicy wylądował Robert Blake, amerykański asystent Sekretarz Stanu ds. Południowej i Środkowej Azji. Oznacza to, że Waszyngton reaguje błyskawicznie na dynamikę wydarzeń politycznych w Azji Środkowej.
Ciąg wydarzeń układa się w logiczną całość. Przynależność Taszkentu do OUBZ (tzw. rosyjskie NATO) powodowała, że Rosja mogła zawetować decyzję o ulokowaniu amerykańskiej bazy na terytorium członka wspomnianego sojuszu wojskowego. W czerwcu Uzbekistan zawiesił jednak udział w jego strukturach, a więc teoretycznie rozwiązał sobie ręce w kwestii obcych placówek wojskowych na swoim terytorium. Decyzja z 2 sierpnia spowodowała, że wariant amerykańskiej bazy wojskowej pozornie oddalił się (mogła oznaczać jedynie podbicie stawki).
W kontekście powyższej hipotezy warto wspomnieć, że Clinton odwiedzi nie tylko Taszkent, ale i Duszanbe. Członek komisji Sił Zbrojnych Senatu Stanów Zjednoczonych Danny Lee Burton informował w lipcu, że Tadżykistan jest brany pod uwagę jako miejsce usytuowania amerykańskiej bazy wojskowej po 2014 roku. Czy zatem październikowa wizyta Hillary Clinton ma na celu upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu?
Piotr A. Maciążek