Reklama

Siły zbrojne

Stanisław Koziej w trakcie sprawowania funkcji szefa BBN. Fot. BBN.

Gen. Koziej apeluje o wskazanie kandydata na Naczelnego Dowódcę na czas wojny

Generał Stanisław Koziej, były szef BBN oraz były wiceminister obrony narodowej, apeluje w kolejnym, trzecim już liście do prezydenta Andrzeja Dudy oraz premier Beaty Szydło o wskazanie kandydata na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych na czas wojny.

"Minister Obrony Narodowej skierował do rezerwy kadrowej generała wyznaczonego przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek Prezesa Rady Ministrów do przygotowywania się do objęcia funkcji Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych w czasie wojny" - pisze gen. Koziej w liście, który datowany jest na 1 maja br. Nieobsadzenie stanowiska uznaje za "niezmiernie ryzykowne dla polskiej obronności", szczególnie w "obliczu niepewności strategicznej w otoczeniu Polski, niepokojących wyzwań i zagrożeń dla naszego bezpieczeństwa". 

(...) ponawiam swój obywatelski apel do Pana Prezydenta i Pani Premier o wykonanie obowiązku ustawowego i niezwłoczne wskazanie osoby przewidzianej do mianowania na stanowisko Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych w czasie wojny.

Generał Stanisław Koziej

Kandydatem na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych w czasie wojny jeszcze w 2015 roku został generał Marek Tomaszycki, wyznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Gen. Tomaszycki zakończył pełnienie funkcji Dowódcy Operacyjnego RSZ z końcem 2016 roku (po upływie 3-letniej kadencji), po czym został przeniesiony do rezerwy kadrowej. Na przełomie stycznia i lutego szef BBN Paweł Soloch poinformował, że gen. Tomaszycki nadal pozostaje w wojsku, w rezerwie kadrowej. 28 kwietnia br. odbyło się jednak oficjalne pożegnanie gen. Tomaszyckiego z okazji zakończenia przez niego zawodowej służby wojskowej.

Mianowanie przez prezydenta kandydata na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych w czasie wojny związane było z wprowadzeniem reformy systemu dowodzenia i kierowania Siłami Zbrojnymi RP. Bronisław Komorowski podkreślił wtedy, że nowe przepisy mają w założeniu przyczynić się do zapewnienia stabilności i „maksymalnej konsolidacji” systemu kierowania i dowodzenia, we wszystkich stanach gotowości obronnej państwa. Reforma była jednak szeroko krytykowana przez przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie w MON i BBN trwają prace w celu zmianach w systemie dowodzenia.

Naczelny dowódca ma przejmować dowodzenie w czasie wojny i podlegać wtedy bezpośrednio prezydentowi kierującemu obroną państwa wspólnie z rządem. Naczelny dowódca nie przejmowałby dowodzenia całymi siłami zbrojnymi, lecz tylko częścią wyznaczoną do udziału w operacji obronnej. Pozostałe zadania armii, niezwiązane bezpośrednio z operacją obronną, np. szkolnictwo wojskowe, pozostawałyby w gestii MON także w czasie wojny.

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. sdsd

    Zawsze miałem i do tej pory mam mieszane odczucia co do tej osoby....

  2. =aaa=

    Pan gen. Koziej niech się tak nie gorączkuje,nie ma wojny to i dowódca nie jest potrzebny. To że trzeba w okresie pokoju wyznaczyć dowódce wojska na czas wojny to jest jego osobisty pogląd i ogólnie biorąc totalne nieporozumienie i paranoja. Obroną państwa w czasie wojny kieruje najwyższy przedstawiciel władzy wykonawczej państwa przy pomocy wybranych członków rady ministrów. W tym trybie także wyznacza się także dowódców do dowodzenia podczas określonych operacji wojskowych. Głównym koordynatorem całokształtu spraw wojskowych jest Sztab Generalny. Po co nam teraz jest potrzebny jakiś wirtualny dowódca bez wojska. Dziwaczy pogląd ,śmieszna sprawa i lepiej dać sobie z tym spokój. Na stare lata niektórzy ludzie maja takie własne osobiste dziwaczne poglądy i należy im to wybaczyć.

Reklama