Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Erdogan: Nie wycofamy się z Syrii aż do wyborów
Turcja nie wycofa się ze stref, które kontroluje w Syrii, do czasu aż odbędą się tam wybory - oświadczył w czwartek prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Zasugerował również, że Turcja rozważy referendum w sprawie kontynuowania procesu akcesji do UE.
"Kiedy tylko Syryjczycy przeprowadzą wybory, (...) zostawimy Syrię jej właścicielom i wycofamy się" - oświadczył Erdogan na forum międzynarodowym w Stambule.
Turcja wysłała swoje wojska do Syrii w sierpniu 2016 roku, żeby oczyścić tereny przygraniczne z bojowników dżihadystycznego Państwa Islamskiego (IS). Na początku tego roku siły tureckie rozpoczęły ofensywę pod kryptonimem "Gałązka oliwna" w Afrinie w północno-zachodniej Syrii, która pozwoliła przejąć kontrolę nad regionem kontrolowanym wcześniej przez milicję syryjskich Kurdów o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG). Ankara uważa YPG za organizację terrorystyczną, która należy do zdelegalizowanej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
Czytaj też: Syria: rozmowy o kurdyjskiej autonomii
17 września w Soczi Erdogan i prezydent Rosji Władimir Putin uzgodnili stworzenie w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib w północno-zachodniej Syrii strefy buforowej oddzielającej pozycje sił rządowych od rebeliantów. Ma ona szerokość 15-20 km; do 10 października ma zostać z niej wycofana ciężka broń. Strefa ta od 15 października ma być patrolowana wspólnie przez siły Turcji i Rosji, co ma zapobiec dalszym walkom.
Prezydent Erdogan zasugerował również, że Turcja może w referendum zdecydować, czy kontynuować proces akcesji do UE. Dodał, że omówi tę sprawę ze swoimi współpracownikami. Podkreślił, że Turcja i Unia Europejska mają sobie wiele do zaoferowania. Ale skrytykował UE za to, że każe Turcji czekać na członkostwo. "Mamy 2018 rok, a oni wciąż każą nam czekać" - zaznaczył Erdogan. "Naszym zadaniem jest spytać 81 milionów ludzi i zobaczyć, co oni zdecydują" - powiedział, odnosząc się do elektoratu w swym kraju.
Według Erdogana proces akcesji Turcji do UE został przesądzony przez uprzedzenia wobec muzułmanów. Erdogan, przywódca rządzącej w Turcji konserwatywno-islamskiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), reprezentujący islam polityczny, od dawna oskarża państwa członkowskie UE o utrzymywanie antymuzułmańskich nastrojów, mówiąc, że Wspólnota jest zaniepokojona tym, że ewentualnym jej członkiem byłoby państwo w większości muzułmańskie - pisze agencja Reutera.
W zeszłym tygodniu Erdogan oświadczył, że Turcja zamierza jak najszybciej spełnić wszystkie kryteria liberalizacji wizowej z UE. Pierwotnie wizy miały być zniesione dla Turków od lipca 2018 r., ale termin ten przesunięto z uwagi na to, że Turcja nie spełniła wszystkich 72 kryteriów liberalizacji wizowej. Dwa lata temu w sierpniu szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu zażądał od UE zniesienia obowiązku wizowego dla tureckich obywateli. Według uzgodnionego w marcu 2016 r. porozumienia UE-Turcja, w zamian za odsyłanie do Turcji wszystkich migrantów, którzy nielegalnie dotarli do Grecji, Bruksela obiecała Ankarze pomoc finansową oraz odmrożenie negocjacji akcesyjnych i liberalizację wizową.
Czytaj też: Turcja: fala aresztowań w wojsku
Problemy może rodzić też podejście rządu w Ankarze do kary śmierci. Erdogan w reakcji na udaremnioną próbę zamachu stanu w 2016 r. opowiedział się za jej niezwłocznym przywróceniem. Komisarz UE ds. rozszerzenia Johannes Hahn oświadczył wówczas, że de facto wykluczyłoby to członkostwo Turcji we Wspólnocie.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie