Reklama

Siły zbrojne

Działka przeciwlotnicze wracają do łask – w USA

Zestaw IM-SHORAD. Fot. John Richardson/White Sands Missile Range Public Affairs.
Zestaw IM-SHORAD. Fot. John Richardson/White Sands Missile Range Public Affairs.

Zagrożenie ze strony bezzałogowców, jak i załogowych statków powietrznych powoduje, że amerykańskie siły zbrojne „przepraszają się” z zastosowaniem klasycznej, lufowej broni przeciwlotniczej. Odgrywa ona coraz większą rolę nie tylko w wojskach lądowych, ale i w US Marines.

Odtwarzanie zdolności obrony powietrznej krótkiego i bardzo krótkiego zasięgu to jeden z najważniejszych priorytetów amerykańskich sił zbrojnych. Składa się na to kilka czynników, z których najważniejszy to rosnąca dostępność i wykorzystanie bezzałogowych systemów powietrznych (BSP), które są wykorzystywane przeciwko amerykańskim wojskom na różnych teatrach działań i w przeciwieństwie do klasycznego lotnictwa w większości nie wymagają rozbudowanej infrastruktury.

Niemal równie istotne jest spostrzeżenie, że w sytuacji hipotetycznego starcia z zaawansowanym technicznie przeciwnikiem, takim jak Chiny czy Rosja Amerykanie muszą liczyć się z tym, że lotnictwo nie zapewni ich wojskom skutecznej obrony przed wrogim śmigłowcom i bezzałogowcom.

Amerykańska armia podjęła więc pilne kroki w celu odtworzenia zdolności obrony przeciwlotniczej. Do służby są obecnie wprowadzane zestawy M-SHORAD Inc. I, do niedawna zwane IM-SHORAD. Są one oparte na podwoziu KTO Stryker i wyposażone w wieże rodziny RwIP, oferowane przez Leonardo DRS we współpracy z Moog, wyposażone w kontenerowe wyrzutnie z czterema pociskami Stinger, a także dwie kierowane radarowo rakiety Longbow Hellfire oraz uzbrojenie artyleryjskie: działka M230, podobne do tych stosowanych na śmigłowcach Apache (docelowo z amunicją programowalną) oraz służące do samoobrony zestawów karabiny maszynowe.

image
MADIS - pojazd z systemem przeciwdronowym i karabinem maszynowym Minigun. Fot. Lance Cpl. Jack Howell/USMC.

Okazuje się jednak, że zestawy IM-SHORAD na Strykerach to nie jedyne „przeciwlotnicze” zastosowanie działek M230. Podobną broń wprowadza również piechota morska. Chodzi o zestaw MADIS, złożony z dwóch pojazdów L-ATV (JLTV). Jest on o tyle ciekawy, że łączy w sobie zdolności przeciwlotnicze, jak i przeznaczone do obezwładniania BSP (C-UAS).

Pojazdy MADIS mają bowiem działać w parach, tak by posiadane sensory, efektory i środki łączności wzajemnie się uzupełniały.

Wariant „C-UAS” ma mieć na wyposażeniu system radiolokacyjny pozwalający na wykrywanie i śledzenie celów w kącie 360 stopni, system walki elektronicznej do obezwładniania dronów, karabin maszynowy Minigun 7,62 mm oraz dodatkowe środki łączności. Z kolei wersja „przeciwlotnicza” będzie mieć również systemy optoelektroniczne i do zakłócania dronów, ale oprócz nich – zamiast Miniguna i radaru – ma otrzymać poczwórną wyrzutnię Stingerów i wspomniane działko 30 mm.

Obecnie w służbie jest już wariant L-MAIDS, oparty na lekkim pojeździe ULTV, również działający w parach: jeden pojazd ma systemy dowodzenia, a drugi radary i środki zakłócające. System ten został już z powodzeniem wykorzystany bojowo, obezwładniając na oczach kamer irański dron w 2019 roku. Należy dodać, że pojazd ze środkami zakłócającymi był umieszczony na pokładzie okrętu.

image
System L-MADIS. W odróżnieniu od cięższego MADIS posiada jedynie niekinetyczne efektory, i jest na lżejszym pojeździe. Fot. Lance Cpl. Dalton S. Swanbeck/USMC 

Warto jednak zauważyć, że obok systemów walki elektronicznej (a w przyszłości – energii skierowanej) do zwalczania bezzałogowców kierowane są pojazdy z lufową bronią przeciwlotniczą. Działko M230 wybrano zapewne dlatego, że było dostępne, sprawdzone i zapewniało adekwatną skuteczność – wraz z możliwością wdrożenia amunicji programowalnej, szczególnie przydatnej do zwalczania dronów. Wykorzystuje ono mimo wszystko lekką (jeśli porównać ją do innych systemów przeciwlotniczych np. niemieckiego Geparda) amunicję 30x113 mm, ale za to może być instalowane na kołowych pojazdach jak L-ATV czy Stryker.

Zarówno US Marines, jak i wojska lądowe zapowiadają, że będą dalej rozwijać systemy MAIDS i M-SHORAD, można się więc spodziewać wprowadzenia na ich wyposażenie pocisków rakietowych o wyższych parametrach, a może i systemów artyleryjskich o większych zdolnościach. Już jednak samo przywrócenie ich do służby wiele mówi o zmianach środowiska walki wojsk lądowych i wzroście znaczenia obrony powietrznej. Oczywiście są one tylko jednym z elementów systemu, bo cała odpowiedź na zagrożenie musi być realizowana w sposób warstwowy i zintegrowany, uwzględniając zróżnicowany charakter zagrożeń, a także stosunek koszt-efekt. I jak widać, obok pocisków rakietowych, służących przede wszystkim przechwytywaniu załogowych statków powietrznych i największych dronów z jednej strony i „nowych” efektorów w rodzaju walki elektronicznej, miejsce w tym systemie mają „stare, dobre” lufowe środki OPL – oczywiście dysponujące nowoczesnymi systemami kierowania ogniem i korzystające z nowoczesnych zdobyczy techniki, takich jak amunicja programowalna.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (2)

  1. Tomi

    A kiedy my ? Już czas wykorzystać Bushmastera z amunicją programowalną + Piorun może Piorun 2 i byłby niezły zestaw.

    1. asf

      Dokładnie. Wszystkie elementy, żeby stworzyć taki zestaw IM-SHORAD do montażu na Rosomakach i Borsukach mamy. Trzeba tylko podjąć decyzję...

  2. Zen

    To tylko kwestia krótkiego czasu kiedy powstanie skuteczny system A2AD przeciw dronom.