Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Dyrektywa Obronna vs. Offset
Niedługo w życie wchodzi znowelizowane prawo zamówień publicznych w którym implementowano dyrektywę obronną. Rząd zapowiedział znaczne inwestycje w polską moc obronną, która ma być rozwijana w oparciu lub co najmniej ze znacznym wsparciem polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Brzmi to bardzo fajnie i krzepiąco. W Polsce od 2000 zaczął pracować nowy system wzmocnienia polskiego przemysłu zbrojeniowego offset. Do niedawna offset dzielił się na bezpośredni, skierowany na potrzeby związane z obronnością Państwa, 50 % wartości umowy oraz pośredni cywilny. Od dwóch lat Ministerstwo Gospodarki w zasadzie dopuszcza tylko offset bezpośredni. Offset miał i ma, szczególnie w pewnym wydawnictwie, złą prasę, zwłaszcza ten związany z zakupem F-16.
W czasach gdy zawierano umowę zapewniano opinię publiczną, że offset jest remedium na wszystkie bolączki gospodarki. Tymczasem tak nie jest. Offset potrafi pomóc poszczególnym zakładom, ewentualnie gałęziom przemysłu zbrojeniowego i rzeczywiście przyniósł Polsce kilka lub kilkanaście tysięcy miejsc pracy plus kilka niezłych technologii. Administracja państwowa, mimo że nie mam o jej funkcjonowaniu najlepszego zdania, powoli nauczyła się stosowania offsetu. Bardziej rozwinięte państwa, w tym skandynawskie, też go stosują i to nawet z dużym powodzeniem. Co prawda tam, ta instytucja nazywa się prawem o współpracy przemysłowej, czy jakoś tak, i oczywiście każdy potencjalny dostawca sprzętu militarnego może się nie stosować do tego prawa i ma szansę wygrać przetarg na dostawę uzbrojenia, ale dotychczas nikt kto nie stosował tego prawa nie wygrał. Jak mówią tamtejsi prawnicy, w najbliższym czasie też raczej nie wygra.
Ostatnio u nas pojawiły się pomysły, żeby offset podporządkować Ministerstwu Obrony. Walczą dwie opcje – wszystko przechodzi do MON od dzisiaj; tylko nowe umowy przechodzą pod opiekę resortu obrony, ze starymi niech się martwi gospodarka są jakieś spory Patria. Wówczas uzyskamy efekt obniżenia ceny za kupowany sprzęt bowiem wojskowi najlepiej wiedzą co można wyprodukować w Polsce zaś zagraniczny dostawca z pewnością będzie skłonny do znacznej obniżki cen jak nie będzie musiał wykonywać głupiego offsetu.
Pomysł z pozoru fajny i mądry. Jak zagraniczny producent nie jest zmuszony do offsetu to obniży cenę. Tu powstaje pytanie czy ten zagraniczny producent rzeczywiście ją obniży. Czy nie jest to pobożne życzenie MON lub jak się powszechnie mówi Ministerstwa Finansów, które to dodatkowo nie lubi zwolnień z podatku dochodowego dotyczącego offsetu bezpośredniego.
W mojej ocenie ten producent sprzedając swoje towary czy usługi w różnych krajach świata offset traktuje jako troszkę uciążliwą dolegliwość. Wszędzie jest, często pod różnymi nazwami i w sumie da się z nim żyć. Co więcej jest od dawna, więc zdążyłem się do niego przyzwyczaić. Jak go zniosą to czy dam Polakom zniżkę, może tak w jakimś procencie a może w ogóle. Na pewno będą fajne premie w naszym koncernie. W naszej praktyce możliwe jest nawet utworzenie urzędu centralnego do spraw offsetu – ile to posad, podporządkowanie go Ministerstwu np. Kultury, które nawiasem uważam za jedno z lepszych lub może najlepiej po prostu skasować ustawę. Niestety wówczas jest ryzyko że wszyscy dotychczasowi dostawcy pozwą Polskę przed różne arbitraże i mają dużą szansę wygrać. Natomiast przekazanie offsetu do MON oznacza praktyczne skasowanie go, ale w jak subtelny sposób.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie