Reklama

Propaganda Kremla od dawna bardzo umiejętnie manipuluje informacjami dotyczącymi sprzętu wojskowego wykorzystywanego przez rosyjską armię. Mieszane są w nich prawdy i półprawdy, powstają w ten sposób supersystemy uzbrojenia, które - oczywiście - zachwycają laików, ale również budzą zadziwienie specjalistów. Ostatnim przykładem takiego „cudu techniki” jest niewielka stacja radiolokacyjna 1Ł271 „Aistionok”, testowana obecnie przez pododdziały artyleryjskie Zachodniego Okręgu Wojskowego.

„Aistionok” to typowy system rozpoznania i kontroli bliskiego zasięgu i - zasadniczo - nie nadaje się do korygowania ognia artylerii przy precyzyjnym strzelaniu na dużych odległościach, a już na pewno nie nadaje się do wykrywania artylerii przeciwnika. Tymczasem z rosyjskiego komunikatu wynika coś zupełnie innego.

Radar „Aistionok” na wystawie MAKS-2009. Fot. Allocer/Wikipedia

Według ministerstwa obrony - rozwiązanie idealne na wszystko

„Aistionok” jest w tej chwili reklamowany przez ministerstwo obrony Federacji Rosyjskiej jako „nowoczesny, perspektywiczny, radiolokacyjny kompleks rozpoznania i kontroli strzelania”. Radar ten w reżimie automatycznym ma mieć możliwość śledzenia toru lotu pocisku i określania miejsce jego upadku, może więc kontrolować celność prowadzenia ognia i służyć do jego korygowania.

Ministerstwo obrony Rosji wskazuje też, że radar ten ma zdolność do wykrywania obcych pocisków, co, z kolei, pozwala na określanie stanowisk artyleryjskich i moździerzy przeciwnika na odległościach do 15 km.

Ma to być system wszechstronny, który daje również możliwość wykrywania poruszającej się naziemnej „techniki wojskowej”. Na podstawie wskazań z radaru można więc - według Rosjan - bezpośrednio wykrywać cele lądowe i przekazywać ich koordynaty do systemów artyleryjskich do odległości 20 km. Co więcej, informacja rosyjskiego ministerstwa podaje też, że stacja może śledzić przestrzeń powietrzną i służyć np. do wykrywania bezzałogowych aparatów latających.

Rosjanie z zachwytem wyrażają się o możliwościach „Aistionoka”: „Niezależnie od pogody i pory dnia kompleks można wykorzystywać do rozpoznania stanowisk ogniowych przeciwnika, pozycji wyrzutni rakiet taktycznych i rakietowych zestawów przeciwlotniczych”.

Dużą zaletą kompleksu ma być jego mobilność. Całość ma ważyć „tylko” 135 kg i dodatkowo ma być szybko i łatwo rozkładana na części. Dzięki temu może on być przenoszony i rozkładany bez pomocy dźwigu albo przez obsługę, albo za pomocą dedykowanego dla zwiadu pojazdu podwyższonej mobilności UAZ-2966.

Teraz pozostaje tylko pytanie, dlaczego przy tak idealnych możliwościach opóźnia się wprowadzanie tego systemu do rosyjskich wojsk? Radar był już przecież prezentowany publicznie, po raz pierwszy podczas salonu uzbrojenia MWSW 2008 w Moskwie. Dodatkowo, stacja została opracowana przez zakłady NPO „Strieła” z Tuły, należące do koncernu Ałmaz-Antiej, który nigdy nie miał problemu ze zdobywaniem zamówień.

Prawdy i półprawdy o „Aistionoku”

Próby stacji radiolokacyjnej „Aistionok” odbywają się obecnie podczas ćwiczeń artyleryjskich Zachodniego Okręgu Wojskowego, w których bierze udział około 500 sztuk rozmaitego sprzętu wojskowego. Rosjanie mogą więc testować w tym samym czasie przydatność radaru dla potrzeb wyrzutni rakiet niekierowanych „Tornado-G” i „Grad”, samobieżnych haubic „MSTA-S” i „Akacja” oraz różnego typu rakiet przeciwpancernych i moździerzy.

Próbuje się tam udowodnić, że: „radar „Aistionok” ma kilkakrotnie zwiększyć dokładność artyleryjsko–rakietowych systemów ogniowych przy znacznym zmniejszeniu zużycia amunicji oraz pozwalać na prowadzenie tzw. walki kontrbateryjnej.” Tutaj jednak pojawiają się już problemy.

Oczywiście, prawdą jest, że każdy system obserwacyjny można wykorzystać do korygowania ognia artylerii: od prostej lornetki po skomplikowane urządzenia radiolokacyjne. Pojawia się tylko pytanie, czy dany system dysponuje zautomatyzowanym systemem wskazywania celów i z jaką dokładnością przekazuje dane. Przy zwalczaniu ukrytych stanowisk artylerii lub np. samobieżnych, a więc opancerzonych, haubic ta dokładność musi być bardzo duża, a tego system oferowany przez Rosjan zapewnić nie może.

Rosyjskie ministerstwo obrony ignoruje również informacje producenta, który wyraźnie wskazuje, że radar ma pewne, bardzo poważne ograniczenia. Nieprawdą jest więc to co napisano w informacji ministerstwa, że „Aistionok”: „pozwala nie tylko kontrolować rezultaty strzelania i korygować ogień, może również wykrywać miejsce rozlokowania artylerii przeciwnika”.

Według informacji z rosyjskiej prasy specjalistycznej i danych producenta, przenośny radar producenta „Aistionok” może być bowiem wykorzystany tylko do:

  • rozpoznania ogniowych pozycji i kontroli strzelania moździerzy kalibrów 81-120 mm po trajektorii lotu pocisku (zasięg do 5 km);
  • kontroli strzelania własnego ognia artyleryjskiego kalibru 122-155 mm po wybuchach pocisków (zasięg do 15 km);
  • rozpoznania poruszających się celów typu „czołg”.

System nie wykrywa więc pozycji artylerii przeciwnika, a już na pewno nie systemów rakiet przeciwlotniczych i „ziemia–ziemia” (nie można nim wykrywać pocisków artyleryjskich). Producent, koncern Ałmaz-Antiej, wskazuje tylko na możliwość wykrywania stanowisk moździerzy, a i to na odległości do 5 km.

Rosyjscy żołnierze zdają sobie dodatkowo sprawę z ograniczeń „taktycznych” „Aistionoka”. Po pierwsze, nie jest to radar obrotowy i zabezpiecza jedynie obserwację w sektorze 60°. Nie ma możliwości by przenosiła go obsługa, ponieważ cały kompleks waży 200 kg. Podana przez ministerstwo masa 135 kg dotyczy jedynie radaru z anteną i trójnogiem i nie obejmuje pulpitu operatora, bębna kablowego, bloku zasilania i agregatu.

„Aistionok” to typowy radar impulsowy, tylko z ośmioma częstotliwościami roboczymi (prawdopodobnie przełączanymi ręcznie), a nisko wyniesiona antena wymusza jego zastosowanie na terenie otwartym - (np. przed linią drzew). Jest to więc stacja łatwa do wykrycia przez systemy rozpoznania radioelektronicznego przeciwnika i optycznego.

Polski, radiolokacyjny zestaw rozpoznania artyleryjskiego Liwiec. Fot. PIT-Radwar

Zadziwia też prostota konstrukcji. Przy poszukiwaniu szybko poruszających się obiektów (np. pocisku) w radarze ma być zastosowane elektroniczne przełączanie wiązki w azymucie i elewacji i antena z podwójną polaryzacją. Rosjanie próbują więc wmówić, że można rozpoznawać artylerię stosując proste metody i ignorują, że na Zachodzie (i w Polsce) wykorzystuje się do tego skomplikowane anteny z elektronicznym kształtowaniem i poruszaniem wiązką (Ałmaz-Aniej to zresztą przyznaje proponując radar artyleryjski „Zoopark-1").

Oczywiście, prawdą jest że rosyjskie systemy uzbrojenia są odporne mechanicznie. Ale to, że antenę radaru „Aistionok” można wykorzystać jako osłonę przeciwodłamkową, wcale nie oznacza, że jest to najlepszy system radiolokacyjny na świecie. Widać to zresztą w walkach na Ukrainie, gdzie obserwatorzy OBWE potwierdzili, że radar „Aistionok” wykorzystują separatyści przeciwko ukraińskiej armii.

Reklama

Komentarze (9)

  1. obiektywny

    Aistinok waży 135kg i przenosi go kilka osób lub samochód terenowy. Liwiec z tego co widzę waży kilka ton i przewozi go duży ciągnik. To dwie zupełnie różne klasy. Aistinok ma wspierać małe mobilne kilkuosobowe grupy ogniowe dysponujące możdzierzami. Zakradnij się rozpoznaj, namierz, wystrzel i po zniszczeniu celu uciekaj. Liwiec ma wspierać baterie artylerii np. baterię gożdzików strzelającą na 20km. Trudno a czasami głupio jest porównywać dwie różne klasy urządzeń słurzące do zupełnie różnych zadań.

    1. bender

      No dobra, a jak Liwiec przekaze namiary do modulu ogniowego 8 Rakow to wtedy bedzie juz porownywalny? I tu mozdziez i tam mozdziez... A na serio to nie o kaliber czy nawet naped tu chodzi, tylko o funkcjonalnosc. To, co ponoc ma zapeniac maly rosyjski radar u nas ma Liwiec, ktory nie jest bynajmniej skrzyneczka. Stad wniosek, ze nie wydaje sie, zeby Aistionok faktycznie potrafil to, o co ichni MON go posadza. I o tym byl powyzszy artykul.

  2. lioner

    Artykuł ku pochwale wydawania kasy czyli zakupoholizm po polsku wersja level hard. Czasem faktycznie proste rozwiązania całym sztabom pożeraczy kasy i czasu na bezmyślne dyskusje zabijają ćwieka. Coś jak silnik który ostatnio JPL wzięło w końcu na warsztat bo już presja była za duża z zewnątrz. A mnóstwo innych potwierdziło że mimo prostoty silnik działa. Fizyka to taka nauka której prawa dają więcej odpowiedzi niż dysputy pożalsięboże inżynierów dla których fizyka była tylko oceną na świadectwie. A co by nie mówić jeśli nawet to propaganda to czym że jest ten artykuł jeśli nie propagandą tyle że drugiej strony. I to w mojej Ojczyźnie gdzie z prostymi rzeczami nie możemy sobie dać rady bo wszystko najlepiej kupić i to u innych. Oczywiście można kupić sobie maybacha tylko należy pamiętać że jeszcze trzeba potrafić nim jeździć a samo posiadanie prawo jazdy niczego nie gwarantuje bo jest właśnie niczym ta ocena na świadectwie. Niby piątka ale fizyki zastosować się nie potrafi.

    1. kpt.red

      Masz rację fizyka to taka nauka której prawa dają więcej odpowiedzi niż dysputy pożalsięboże inżynierów dla których fizyka była tylko oceną na świadectwie. Itak właśnie jest z tą anteną.

  3. madafaka

    He, he, he...Aistionok to chyba po naszemu ''łabądziek''. Kiedyś się takie robiło z aluminiowych zakrętek do butelek - w wiadomych okolicznościach przyrody...

  4. edi

    Rosja to taki "mocarz" na glinianych nogach ale jak nie można równać do światowych potęg to się robi PROPAGANDĘ.Chiny im nie wierza i powoli zrobia z Rosji swojego WASALA.

  5. Marek

    No i powszechnie wiadomo, że takie Astionoki można kupić w każdym sklepie survivalowym w Donbasie ... :-))

    1. m

      Podobnie zresztą, jak większość rodzajów rosyjskiego uzbrojenia, również najnowszych wzorów przyjętych na wyposażenie tylko w Rosji, w tym także czołgów, które jak wiadomo świetnie nadają się do zawodów lekkoatletycznych i strzelectwa sportowego ..... (w Rosji preferuje się loty sportowe bombowcami na orientację w terenie ... na obszarze państw suwerennych (chwilowo), oraz strzelanie na skupienie .... z taktycznych pocisków rakietowych klasy ziemia-ziemia lub ziemia-powietrze do celów ruchomych).

  6. Motyl

    "testowana obecnie przez pododdziały artyleryjskie Zachodniego Okręgu Wojskowego" i nie tylko, na youtube kilka tygodni temu widziałem filmik z Ukrainy jak separatyści obsługują to cudeńko

    1. cayden

      to właśnie były "pododdziały artyleryjskie Zachodniego Okręgu Wojskowego" :)

  7. As

    Patrząc na to zdjęcie z targów mam jedno pytanie: czy szlaczki na tej obudowie to rdza czy spawy?

  8. BiałystokMan

    Rzecz w tym że taka propaganda sucesu dotyczy wszystkiego co Rosjanie używają. Czołgi, samoloty itp... Ten sprzęt nie jest lepszy ani nawet porównywalny z tym co produkuje USA, Japonia czy Europa zachodnia. Ale ma jedną przewagę. Oni to klepią w setkach i tysiącach i tym wygrają. Co z tego że Polska ma niezły zestaw rozpoznania artyleryjskiego LIWIEC skoro mamy tego KILKA sztuk. I tak jest z wieloma rzeczami u nas. To jest prawdziwy problem. Robiliśmy Andersa, potem śmieszny koncept, a stanęło na niczym i nic na razie nie mamy. To już lepiej było klepać te Andersy bo lepiej je mieć zamiast T72 nawet jeśli to miały być tylko demonstratory technologii. (Nota bene stały się TYLKO demonstratorami jak zawieszono program, a wcześniej mówił się że to prawdziwe prace nad nowym uzbrojeniem)

    1. chrzysztof

      Moim zdaniem nawet stary T-72 wygrałby bez problemu z blaszaną puszką czyli PL-01 Concept. Poroniony pomysł, że mały pojazd może wygrać bezpośrednie starcie z ciężkim czołgiem. Amerykanie to już przerabiali i ich Shermany były przerabiane na na złom masowo przez Pantery i Tygrysy. Polska nie może iść na ilość bo nie mamy tylu żołnierzy. Musimy stawiać na jakość.

  9. morgul

    to już raczej norma. Rosjanie wszystko mają naj naj naj. tylko tak się składa że wszystko weryfikowalne na otwartym rynku pokazuje że rosyjskie rozwiązania są daleko za zachodem ( elektronika, motoryzacja, zaawansowana technoligia przemysłowa, telekomunikacja, medycyna ) tylko coś co jest obięte tajemnicą jest najlepsze na Świecie :) dziwne ...

    1. nikt ważny

      to już norma. Większości Polaków szydzi w innych a sama sobą niewiele sobą merytorycznie reprezentuje.

Reklama