Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Doradca Busha dla Defence24.pl: USA powinny robić wszystko, by Polska nie czuła się zagrożona przez Rosję
O amerykańskiej tarczy rakietowej i rosyjskiej odpowiedzi na nią, oraz o problemie dronów z b. doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego G. Busha, Stephenem Hadleyem rozmawia Marcin Toboła.
Przejdźmy do zagadnień, które bardziej dotyczą Polski. Czy Pana zdaniem to, że administracja Obamy spowolniła rozwój globalnego systemu obrony przeciwbalistycznej za błąd lub za wywrócenie idei administracji Busha do góry nogami?
Czytaj:Stephen Hadley dla Defence24.pl: Konflikt w Syrii może zdestabilizować cały Bliski Wschód
Myślę, że oni próbowali przeorientować system ponieważ uzyskali informacje wywiadowcze, że zagrożenie ze strony irańskich pocisków balistycznych krótkiego i średniego zasięgu rosło szybciej niż ze strony rakiet dalekiego zasięgu. W związku z tym zyskali więcej czasu na rozwiązanie problemu zagrożenia pociskami dalekiego zasięgu i mogli się skupić na tych średniodystansowych. Ta ocena, moim zdaniem, okazała się błędna. Z dwóch powodów. Po pierwsze, Korea Północna działała szybciej niż przewidywano. Obawialiśmy się zagrożenia ze strony rakiet irańskich i koreańskich potencjalnie uzbrojonych w głowice nuklearne. Jednak Korea znacznie przyspieszyła. To sprawiło, że ta administracja powróciła do narodowego programu obrony antyrakietowej, m.in dodając rakiety przechwytujące na Zachodnim Wybrzeżu i ewentualnie na Wschodnim Wybrzeżu, któremu zagraża Iran. Myślę, że postęp (Korei) wpłynął na to, że kwestia obrony przeciwbalistycznej znów nabrała na znaczeniu i że zagrożenie dalekiego zasięgu jest być może bardziej konkretne niż myślano.
Czytaj: W sprawie tarczy Obama spełnia obietnice. Europa musi liczyć na siebie
Jak Pan ocenia ciągłe powtarzanie przez Rosję, że amerykański system obrony przeciwrakietowej jest wymierzony przeciwko niej? Dlaczego to robi, podczas gdy Amerykanie powtarzają, że system nie stanowi zagrożenia dla jej interkontynentalnych pocisków balistycznych, ze względu na poziom ich zaawansowania? Czy nie uważa Pan, że ma to coś wspólnego z Polską? Widzimy obecnie jak Rosja próbuje zastraszyć Polskę, np. poprzez wysyłanie do Kaliningradu pocisków Iskander. Wygląda to na próbę wykorzystania amerykańskiej tarczy jako pretekstu do rozwijania własnego potencjału przy granicy z Polską. Czy Pana zdaniem ta retoryka nie jest skierowana przeciwko Polsce?
Nie sądzę, że jest ona skierowana bezpośrednio przeciwko Polsce, a przynajmniej mam taką nadzieję. W każdym razie, powinniśmy robić wszystko żeby przekonać Polskę, że jej bezpieczeństwo nie jest zagrożone. Ponadto mam nadzieję, że Rosja mówi tak nie dlatego, że rzeczywiście jest przekonana o zagrożeniu ze strony systemu przeciwbalistycznemu w Europie, o którym mowa. Nasi eksperci włożyli wiele wysiłku w to, aby przekonać Rosjan, że nie są zagrożeni, ze względu na prawa fizyki. Poza tym, rząd USA za pośrednictwem kanałów oficjalnych i nieoficjalnych, w tym poprzez grupy, w jednej z których uczestniczyłem, wypracował pomysły na to jak Amerykanie i Europejczycy mogą współpracować z Rosją w kwestii obrony przeciwrakietowej. Ja sam byłem zaangażowany w te sprawy przez ponad 20 lat, w ciągu których administracja George'a H.W. Busha, Clintona, George'a W. Busha, a teraz Obamy próbowała uczynić z tarczy wspólne przedsięwzięcie przeciwko wspólnym zagrożeniem, takim jak te ze strony Iranu czy Korei. Jednak przez te 20 lat Rosja była temu niechętna i, jak sądzę, przegapiła okazję. Podsumowując, stanowisko Rosji daje jej prawdopodobnie dodatkową siłę nacisku, np. w negocjacjach z USA w sprawie kolejnej rundy redukcji arsenałów strategicznych. Musi Pan również pamiętać, że tak na prawdę nie chodzi tu o wartości, ale o politykę.
Czytaj: Rosja niechętna dalszej redukcji arsenału nuklearnego
Chciałbym zapytać Pana o bardzo popularny ostatnio w mediach temat, tj. o drony. Jaką ma Pan opinię na ich temat w kontekście ich skuteczności, a także kwestii praw człowieka. Czy jest to Pana zdaniem efektywna metoda walki z terroryzmem zważywszy na fakt, że powodują one oburzenie na Bliskim Wschodzie i w Azji, m.in. ze względu na na niezamierzone straty wśród ludności cywilnej?
Czytaj: Błogosławieństwo Obamy pomogło. Nr 2 pakistańskich Talibów zabity przez drony
Trzeba pamiętać, że rząd USA robi wszystko żeby zminimalizować straty wśród ludności cywilnej z związku z użyciem dronów. Rozumiem kroki podejmowane przez nas kroki, pochwalam je, myślę że są szczere i efektywne. Niestety od czasu, do czasu występują niezamierzone straty, co jest oczywiście godne ubolewania. Trzeba jednak mieć na uwadze, że drony są stosowane przeciwko wrogowi, który wykorzystuje ofiary cywilne jako narzędzie. Widać to w Pakistanie i Afganistanie. Dlatego nieporozumieniem jest, że Talibowie narzekają na straty cywilne w atakach dronów, podczas gdy oni i inne terrorystyczne organizacje w Afganistanie i Pakistanie zabijają cywilów jako element ich strategii. Trzeba jasno powiedzieć, że w ogromnej części za ofiary cywilne odpowiedzialność ponoszą terroryści. Myślę, że najlepszym tego przykładem jest Pakistan. Rzeczywiście, użycie dronów powoduje oburzenie społeczne i obawy o suwerenność. Z drugiej strony, to Pakistan niestety albo nie może, albo nie chce rozprawić się z zagrożeniem terrorystycznym na swoim terytorium.
(jak widzieliśmy, np. w sprawie Osamy Bin Ladena...)
Co zagraża przede wszystkimi Pakistanowi, ale i Stanom Zjednoczonym. Amerykanie używają dronów w tym kraju dlatego, że jeżeli doszłoby to skutecznego zamachu na USA, którego źródło znajdowało się na jego terytorium, zniszczyłoby to relacje pakistańsko – amerykańskie. Z tego względu, najlepszą dla Pakistanu opcją byłoby przejęcie pełnej kontroli nad swoim terytorium i poradzenie sobie z terroryzmem, by nie stanowił zagrożenia zarówno dla nich, jak i dla nas. Tego byśmy bardzo chcieli. Niestety ze względu na brak możliwości lub chęci ze strony Pakistanu, musimy podejmować pewne kroki, by chronić naszych obywateli przed atakami terrorystycznymi. Rząd Pakistanu musi to zrozumieć. Natomiast dopóki nie będą w stanie kontrolować swojego terytorium, dopóty będą musieli tolerować podejmowane przez nas, tak minimalnie inwazyjne jak to możliwe, środki w celu ochrony Amerykanów. To właśnie zadanie dla nowego prezydenta.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Dziękuję bardzo.
Koniec części drugiej. Transkrypcja całości wywiadu w języku angielskim.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie