Przemysł Zbrojeniowy
Defence24 DAY: Współpraca przemysłu i wojska w nowych warunkach
Potrzeba konsolidacji, reformy, ściślejszy dialog armii i przemysłu oraz długofalowe planowanie rozwoju zdolności – to najważniejsze problemy, omówione podczas panelu „Nowe ramy współpracy przemysłu obronnego z Siłami Zbrojnymi. Doświadczenia i wyzwania”.
Wśród prelegentów byli: sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych, Maciej Małecki, sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, Sebastian Chwałek, prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej Andrzej Kensbok, prezes Telesystem-Mesko Janusz Noga, prezes Zakładów Mechanicznych Tarnów Henryk Łabędź i prezes zarządu Grupy WB – Piotr Wojciechowski.
Małecki: długofalowe planowanie kluczowe dla przemysłu obronnego
Jako pierwszy, głos zabrał sekretarz stanu, Maciej Małecki. Zmierzył się z pytaniami o stan oceny przez Ministerstwo Aktywów Państwowych kondycji Polskiej Grupy Zbrojeniowej, która podlega obecnie MAP, o stymulację rozwoju przemysłu zbrojeniowego i wyciągnięte z tego wnioski oraz o przedstawiony przez ministra obrony pomysł utworzenia koordynującej planowanie zakupów i wydatków obronnych Agencji Uzbrojenia.
Małecki podkreślił, że cieszy się, iż produkowane w krajowych zakładach uzbrojenie trafia do sił zbrojnych. „Po wyjściu z Układu Warszawskiego, polskie koncerny zderzyły się z koncernami światowymi, o wiele nowocześniejszymi i lepiej finansowanymi” – podkreślił sekretarz stanu. Dodał, że MAP ma rozeznanie, dotyczące problemów polskich firm sektora zbrojeniowego. W jego ocenie, istnieje potrzeba dialogu przemysłu zbrojeniowego i armii, który pozwoliłby na zbudowanie systemu, mającego pogodzić i zaspokoić potrzeby oby podmiotów „na wiele lat”.
Wiceminister dodał, że współpraca ta jest o tyle istotna, że odpowiednie rozplanowanie potrzeb wieloletnich armii sprawia, iż można w spójny sposób zaplanować produkcję w zakładach zbrojeniowych, opracować technologię i – w domyśle – przeszkolić niezbędny personel. Wskazywał, że MAP dostrzega potencjał spółek Grupy, ale wskazywał również, że „trudno jest szukać nisz rynkowych”, w których spółki mogłyby sprzedawać swoje produkty. To jedno z najważniejszych wyzwań polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Minister podkreślił także problemy z dostępnością do środków finansowych. Jako najważniejsze wyzwanie wskazał zaś stworzenie systemu, pozwalającego w długofalowy sposób określać potrzeby sił zbrojnych, przez co przemysł obronny miałby stać się jednym z kół zamachowych całej gospodarki. To ma być priorytet dla resortów Aktywów Państwowych i Obrony Narodowej, które będą współpracowały przy powstawaniu Agencji Uzbrojenia. Kolejnym zagadnieniem miałoby być przygotowanie „czytelnych zasad pozyskiwania sprzętu i drogi jego odbioru”.
„Tak, żeby przemysł mógł patrzeć w przyszłość, a pieniądze zostawały w polskiej gospodarce” – podkreślił i dodał, że szanse dla polskiego przemysłu (ale i nauki) widzi m.in. w zabezpieczeniu serwisowaniu pozyskiwanego sprzętu. Jako najważniejszą szansę rozwojową polskiego przemysł wskazał przeciwlotniczy system obrony rakietowej krótkiego zasięgu „Narew”.
Chwałek: Agencja do 2022 r.
Jako drugi, głos zabrał sekretarz stanu w MON, Sebastian Chwałek, który był pytany, jak Agencja Uzbrojenia będzie identyfikowała potrzeby wojska, dostępne produkty na rynku i skąd zostaną pozyskane kadry i procedury.
Wiceminister wskazał, że mająca powstać agencja przejmie kompetencje kilku już istniejących komórek: Inspektoratu Uzbrojenia, Inspektoratu Implementacji Innowacyjnych Technologii Obronnych, Biura ds. Offsetowych MON oraz niektóre z kompetencji Departamentu Polityki Zbrojeniowej czy Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych (oraz innych). Wskazał na niewydolność obecnego systemu pozyskiwania technologii i sprzętu, także ze względu na stopniowe zwiększanie wydatków na modernizację armii.
– System ten nie przystaje do współczesnych wyzwań – mówił min. Chwałek. Dodał, że w związku z budową Agencji, właściwie zlikwidowana ma być rola gestora pozyskiwanego sprzętu. (wymogi będą definiowane jedynie na zasadach zdolności). Dodał, że AU będzie się również zajmowała wycofywaniem zbędnego sprzętu, co obecnie leży w kompetencjach Agencji Mienia Wojskowego.
– Zajmiemy się wycofywaniem zbędnego SZ sprzętu i tu potrzeba jest części kompetencji Agencji Mienia Wojskowego – powiedział. Dodał, że w obecnych realiach kompetencje są zbyt rozproszone – za zamówienia sprzętu odpowiada Inspektorat Uzbrojenia, a za serwisowanie – Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych. Podkreślił również, że zgrupowanie podmiotów produkujących uzbrojenie w ramach jednego konsorcjum – w tym przypadku PGZ – daje możliwość „pewnego kreowania” produkcji. Stwierdził, że istnieje potrzeba takiej kreacji, ale przy współudziale innych podmiotów, takich jak Narodowe Centrum Badań i Rozwoju i przy „stuprocentowej pewności”, że sfinansowane rozwiązania wejdą na użytek Sił Zbrojnych. Jako przykład dobrej współpracy podał w tym miejscu opracowanie i wdrożenie systemu „Regina’.
Dodawał, że powstaną również nowe dokumenty, kształtujące system opracowywania rozwiązań i wprowadzania ich na użytek Sił Zbrojnych. Dokumenty te będą musiały zostać dostosowane do stworzenia nowego podmiotu, jakim będzie Agencja Uzbrojenia. W zakresie pozyskiwania kadr wskazał, że Agencja będzie otwarta zarówno na wojskowych, jak i będzie pozyskiwać specjalistów z rynku cywilnego. Kiedy miałaby ruszyć Agencja? Zdaniem Chwałka „do 2022 r”.
Oznacza to, że potrzeba będzie wiele wytężonej pracy między resortami. Dwa lata na budowę zupełnie nowej komórki, łączącej kompetencje tak wielu podmiotów i muszącej zsynergizować działania tylu obecnie istniejących podmiotów jest bardzo poważnym wyzwaniem. Szczególnie, jeśli – jak powiedział minister Chwałek – „Agencja ma być realizatorem zamówień dla wojska w każdym zakresie”.
Przemysł apeluje o współpracę, także wenwnątrz
Z nieco innych punktów widzenia podeszli przedstawiciele polskiego przemysłu zbrojeniowego.
Prezes PGZ, Andrzej Kensbok wskazywał, że Grupa jest tworem stosunkowo młodym, istniejącym zaledwie kilka lat. Podkreślał, że w tym zakresie pośpiech jest złym doradcą. – Nie chodzi o ruchy natychmiastowe, szybkie, ale takie dające efekty w perspektywie kilku lat – powiedział prezes największego polskiego producenta uzbrojenia. Akcentował także kwestię efektywności wykorzystania środków finansowych „szczególnie w przypadku kontraktów długoletnich” i przekonywał, że w przypadku długoletnich dostaw pojawia się możliwość „oszczędności, które mogą przekute w dodatkowe zamówienia sprzętu”.
Kolejnym poruszonym przez niego zagadnieniem byłą współpraca przemysłu państwowego i prywatnego, gdzie jako „modelową” wskazał współpracę przy realizacji programu budowy niszczyciela min „KORMORAN”.
Wskazywał konkretne problemy, które pojawiają się w przemyśle zbrojeniowym, jako najważniejsze wskazując na pierwszym miejscu zmianę wymagań bez korekty budżetu oraz bardziej ogólne zagadnienia, jak upadki firm wywołane pandemią lub inflacją.
– Magia jest w dwóch słowach: zamówienia i czas – dodał Kensbok. Dodał, że powołanie do życia Agencji Uzbrojenia może poprawić sytuację przemysłu. – Scalenie instytucji i skrócenie łańcuchów dostaw i powiązanie ich z polityką zbrojeniową, z systemem zakupów – to są pomysły sensowne. My tego oczekiwaliśmy od wielu lat. Wierzę gorąco, że ten model się ziści i będzie akceleratorem przechodzenia od pomysłu, do przemysłu – dodawał szef PGZ. Podkreślił, że może to też być remedium na „gubienie” sensownych koncepcji i znikanie ich na – jak to określił – „ziemi niczyjej”, co ma symbolizować właśnie przewlekłość procedur i nadmierne rozdrobnienie kompetencji.
Po nim mikrofon przejął Piotr Wojciechowski, kierujący jako prezes Grupą WB. Powiedział on o słabych stronach obecnego systemu pozyskiwania sprzętu dla wojska. - W Polsce mamy 13 koncepcji pozyskania pojazdu pancernego. Jest dziwne, że jest tak silne rozbicie jednego zadania na wiele programów – mówił Wojciechowski i wskazał Francję jako przykład, z którego powinni czerpać polscy decydenci.
– We Francji pozyskanie kilkunastu okrętów dla Marynarki Wojennej mieści się w jednym programie, my też mamy ich również trzynaście – punktował. Jako kolejny słaby punkt wskazał słabość partnerstwa przemysłu publicznego i prywatnego w Polsce, dodając, że na przemysł prywatny wciąż krzywo patrzy się w sektorze obronności i zbrojeń, choć współpraca taka jest z sukcesami realizowana, na przykładzie choćby przeciwpancernego pocisku kierowanego o kryptonimie „Pirat”. – Jesteśmy niedopuszczani do niektórych programów, czym jestem zaskoczony – mówił Wojciechowski i dodawał, że ani im, ani PGZ nie zaszkodzi konkurencja „bo na koniec dnia pieniądze i tak zostaną w kraju”.
– Musimy budować produkty konkurencyjne wobec produktów zagranicznych – mówił, dodając, że powinno się to jednak odbywać tylko poprzez realną współpracę, a nie wymuszanie. Stwierdził także, że dzięki realnej współpracy sektora prywatnego i państwowego udało się pokonać problemy przy tworzeniu takich systemów, jak Zdalnie Sterowany System Wieżowy (ZSSW-30) czy Indywidualny System Walki Tytan.
Także Janusz Noga, prezes Telesystem-Mesko akcentował, że współpraca publiczno-prywatna jest dobra dla przemysłu obronnego. Jako argument podawał m.in. to, że przemysł prywatny łatwiej „łatwiej absorbuje rozwiązania techniczne”, a utworzenie Agencji Uzbrojenia jest sensowne „ale potrzebne są szczegóły jej współpracy z przemysłem”. – Zarówno tym państwowym jak i spoza Skarbu Państwa – mówił prezes Noga. Mocno zaznaczał również potrzebę współpracy z instytucjami naukowymi, dodając, że w Polsce w zbyt małym stopniu wykorzystuje się potencjał ośrodków skupionych w uczelniach wojskowych.
Z kolei reprezentujący Zakłady Mechaniczne Tarów Henryk Łabędź wskazywał na determinację przemysłu w tym, aby zapowiadane zmiany „były szybkie”.
– Chcemy, by nie było utrudnień w dostępie do informacji o modernizacji sił zbrojnych – przekonywał i dodawał, że także w jego zakładach przemysł stara się wyczuwać potrzeby Ministerstwa Obrony Narodowej. Złożył także postulat, by kompetencje mającej powstać Agencji Uzbrojenia rozszerzono o rozstrzyganie sporów między podmiotami, m.in. w kontekście kar umownych. Zaznaczył jednak, że sektor zbrojeniowy czeka na utworzenie nowej komórki. – Oczekiwania powstania Agencji Uzbrojenia jest w sektorze zbrojeniowym bardzo duże – zakończył prezes Łabędź.
MAP: Chcemy jednego podmiotu zarządzającego
Na koniec panelu, głos zabrał ponownie Maciej Małecki, który zapewnił po pierwsze, że oczekuje, aby przemysł zbrojeniowy miał jeden podmiot zarządzający i dodał, że wzmacnianie PGZ powinno iść drogą dofinansowania z Funduszu Inwestycji Kapitałowych. Zastrzegł jednak, że aby ubiegać się o dofinansowaniu, projekt musi być możliwy do zrealizowania siłami polskich spółek.
– Oczekujemy rentowności, zysków, dobrej organizacji pracy i wykorzystywania szans – dodał przedstawiciel Ministerstwa Aktywów Państwowych. Z kolei Sebastian Chwałek dodawał, że podstawowy interes bezpieczeństwa państwa, obecnie realizowany przez Departament Polityki Zbrojeniowej MON też będzie przeniesiony w kompetencje Agencji Uzbrojenia. Przyznał, że sygnały o potrzebie zmian istniejącego systemu płynęły zarówno ze strony wojska, jak i od przemysłu, a on miał możliwość obserwacji rzeczywistości zarówno ze strony zamawiającego, jak i dostawcy, co pozwala mu na wyciąganie wniosków – Musimy przebudować system, dostosować go do realiów. (…) Polski przemysł zbrojeniowy poszedł naprzód ale do rozwiązań światowych jeszcze nam trochę brakuje – zakończył Chwałek.
JP