Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Czwartkowy przegląd prasy: ordery dla oprawców, Europa eksportuje dżihad do Syrii, bilingi do regulacji, Islandia nie chce do Unii

Oddziaływanie radyklanych grup islamistów w Europie Zachodniej przynosi skutki fot. islamizationwatch.blogspot.com
Oddziaływanie radyklanych grup islamistów w Europie Zachodniej przynosi skutki fot. islamizationwatch.blogspot.com

Przegląd artykułów z codziennej prasy polskiej na temat bezpieczeństwa.



Kinga Hałacińska i Wojciech Lewicki z Rzeczpospolitej o orderach przyznawanych w czasie PRL w artykule Ubeckie Virtuti Militari: Żaden z żołnierzy wyklętych nie dostanie już Virtuti Militari. Tymczasem ci, którzy z nimi walczyli wciąż są kawalerami tego najważniejszego polskiego orderu wojennego - piszą publicyści. (...) W PRL-u Virtuti Militari było plugawione celowo, jako relikt II Rzeczypospolitej, ale nie zlikwidowano orderu - miał legitymizować nową władzę. (...) Nie ulega wątpliwości, że część odznaczonych Virtuti Militari ma ubeckie korzenie lub krew AK-owców na rękach. Taki właśnie przypadek został szczegółowo opisany w ostatnim numerze pisma "Kombatant" (nr 3/267). Jak się okazuje, za zabicie mjr. Mariana Bernaciaka "Orlika" przyznano aż sześć Krzyży Grunwaldu, siedem Krzyży Walecznych i pięć Orderów Virtuti Militari.

Czytaj też: Partnerstwo Wschodnie, projekty inwestycyjne, energetyka i EURO – tym interesowały się obce wywiady w 2012 roku

Marta Urzędowska z Gazety Wyborczej pochyla się nad problemem europejskich dżihadystów w Syrii w artykule Z Europy na dżihad do SyriiSetki Francuzów, Brytyjczyków i Holendrów wyruszają na dżihad do pogrążonej w wojnie domowej Syrii. Władze ich krajów boją się, że wrócą jako radykałowie i wezmą się za zamachy u siebie. (...) Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague mówił o co najmniej stu Brytyjczykach. „Le Figaro" pisało o kilkudziesięciu Francuzach, a „Der Spiegel" - o dziesiątkach Niemców. Holenderskie radio ostrzegło, że „kraj stał się jednym z głównych europejskich dostawców islamskich mudżahedinów". „Mudżahedini z Belgii mają heroiczne wizje, chcą zostać wojownikami, ale wielu nie ma nawet broni. Będą budować barykady albo zostaną mięsem armatnim" - pisze belgijski dziennik „De Morgen". (...) Według londyńskiego Centrum Studiów nad Radykalizacją (ICSR Insight), za wcześnie na panikę. Od wiosny 2011 r. pojechało do Syrii góra 600 Europejczyków, co stanowi 11 proc. walczących tam cudzoziemców. (...) Z punktu widzenia europejskich wywiadów mudżahedini nie są problemem, dopóki spełniają swoje rojenia o dżihadzie w Damaszku czy Homs. Pytanie, co zrobią, kiedy wojna się skończy. Wizja setek wyszkolonych w walce, obeznanych z bronią posiadaczy europejskich paszportów wracających do krajów to dla ich władz prawdziwy koszmar.

Czytaj też: Ekspert ds. terroryzmu: w szeregach rebeliantów syryjskich walczy 500 obywateli państw UE

Piotr Czartoryski-Sziler z Naszego Dziennika o zaleceniach NiKu w sprawie regulacji bilingów w artykule Dzikie bilingi: Przepisy regulujące pozyskiwanie danych telekomunikacyjnych nie chronią obywateli przed nadmierną ingerencją ze strony państwa - alarmuje NIK. Najwyższa Izba Kontroli przekazała do Trybunału Konstytucyjnego najważniejsze wnioski z kontroli dotyczącej uzyskiwania i przetwarzania danych pochodzących z billingów. (...) Kontrola potwierdziła, że zmian wymagają cztery obszary: zakres pozyskiwanych danych, kontrola nad tym procesem, niszczenie danych w sytuacji, gdy nie są już potrzebne w postępowaniu, stworzenie mechanizmów sprawozdawczych, gwarantujących rzetelną informację o zakresie pozyskiwania danych telekomunikacyjnych. (...) Przepisy ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, Służbie Wywiadu Wojskowego, a także ustawy o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym w ogóle nie przewidują obowiązku usunięcia zgromadzonych przez nie danych telekomunikacyjnych, po tym jak przestały być niezbędne dla prowadzonych postępowań.

Czytaj też: Instytut ds. Wywiadu i Operacji Specjalnych (Mossad) w zarysie

Anna Słojewska z Rzeczpospolitej analizuje spowolnienie rozszerzenia UE w artykule Nikt nie marzy już o Europie: Islandia prawdopodobnie wycofa się z negocjacji akcesyjnych. Na najbliższe lata rozszerzenie Unii zatrzyma się więc na Chorwacji. (...) wiadomo, że Islandia nie ma żadnych specyficznych, odmiennych od UE interesów. Inaczej niż np. mały Cypr, który skutecznie blokuje współpracę UE i NATO, ze względu na obecność Turcji w tej drugiej organizacji. (...) Icesave to nazwa banku internetowego, należącego do islandzkich banków. Jego nierozważna polityka doprowadziła do kryzysu na wyspie, ale na atrakcyjnie oprocentowane depozyty zdecydowali się też obywatele Wielkiej Brytanii i Holandii. Gdy upadł bank, Londyn i Haga zażądały od Rejkiawiku zwrotu pieniędzy deponentom. Rejkiawik odmówił, argumentując, że doprowadzi to do bankructwa cały kraj. W reakcji premier Gordon Brown wciągnął Islandię na listę organizacji terrorystycznych, a KE skierowała sprawę do sądu. (...) Unia potrzebuje Turcji dla utrzymania stabilności i bezpieczeństwa w regionie, dla powstrzymania napływu imigrantów, dla dywersyfikacji energetycznej. Potrzebuje jej jako przewidywalnego partnera, ale jest niegotowa, żeby przyjąć ten wielki, muzułmański i niezamożny kraj do swojego grona.

Czytaj też: Rosjanie rozmontowują kolejny element Południowego Korytarza Gazowego dywersyfikującego dostawy do UE?

Aleksander Kłos z Gazety Polskiej Codziennie o poważnych problemach bałkańskiego państwa w artykule Bośnia rozpada się na naszych oczach:  Projekt wieloetnicznej Bośni i Hercegowiny, w której będą żyły trzy głęboko skłócone ze sobą narody, załamuje się. Kraj coraz bardziej rozczarowuje podtrzymującą go przy życiu Brukselę, która już nawet nie udaje, że wierzy w jego przyszłość. (...) Sytuacja wieloetnicznej Bośni, do niedawna oczka w głowie projektującej bałkańską rzeczywistość Brukseli, jest na tyle zła, że w procesie zbliżania z UE wyprzedza ją nawet Kosowo. (...)  W ciągu przeszło 20 lat od zakończenia walk nie udało się jednak pogodzić ze sobą zwaśnionych stron, a elity polityczne: muzułmańskie (bośniackie), serbskie i chorwackie mają sprzeczne cele i ambicje. Efekt jest opłakany - kraj jest trapiony wieloma patologiami, a pomoc finansowa płynąca z UE wpada w większości do kieszeni lokalnych władz. Na dodatek tylko Bośniacy dążą do utrzymania jedności państwa, Serbowie i Chorwaci nie są tym zainteresowani. Mają za to nadzieję połączyć się ze swoimi "prawdziwymi" ojczyznami.

(MMT)

 
Reklama

Komentarze

    Reklama