Geopolityka
Biopaliwa w samolotach i … na okrętach. Potrzeba więcej areałów upraw
Podana w mediach informacja, że samolot holenderskich linii lotniczych KLM w piątek 8 marca po raz pierwszy przeleciał za ocean napędzany biopaliwem jest tylko częściowo prawdziwa.
Po pierwsze nie był to pierwszy lot transatlantycki, ponieważ wcześniej takie loty wykonywano na trasie Amsterdam - Rio de Janeiro (9282 km). W piątek wykonano natomiast „tylko” lot do Nowego Yorku (5877 km). Paliwo oparte m.in. na zużytym oleju kuchennym było wykorzystywane również w czasie testów na trasach europejskich pomiędzy Amsterdamem i Paryżem.
Po drugie użyte biopaliwo było tak naprawdę mieszaniną paliwa lotniczego i składnika organicznego, którego jest tylko ok. 25%. Nie można więc mówić, że latano tylko na oleju kuchennym (chociaż rzeczywiście jego źródłem mogły być smażalnie frytek).
CZYTAJ TAKŻE: Prognoza: są chętni na pakiet akcji Enea, należący dziś do Vattenfall
Z drugiej jednak strony jest to następny sygnał, że praca nad biopaliwami są coraz bardziej zaawansowane i takich lotów jak piątkowy będzie o wiele więcej (już wiadomo, że w każdy czwartek samolot KLM do Nowego Yorku będzie wykorzystywał biopaliwa).
O co idzie walka? Przede wszystkim dywersyfikuje się źródła pozyskania paliw. Ważna jest również ekologia, ponieważ biopaliwa ograniczają emisję dwutlenku węgla nawet do 75 % no i są dobrym sposobem na pozbycie się zużytego oleju kuchennego (i nie tylko).
No i jest to ogromny rynek zbytu, tym bardziej, że po samochodach i samolotach biopaliwa wkraczają również na okręty. Ostatnio coraz głośniej mówi się o australijskich pracach badawczych w tej dziedzinie z myślą o zaspokojeniu potrzeb amerykańskich i australijskich sił morskich.
CZYTAJ TAKŻE: Chwilowy spokój w Sudanie, czyli ropa naftowa czyni cuda
Badawcze plantacje opierają się przede wszystkim na hodowli trzciny cukrowej oraz sorgo cukrowego, ale sprawdza się również inne rośliny pochodzące z samej Australii. Niewątpliwie, do zakończenia prac jest długa droga, ale sukces może otworzyć ogromny rynek zbytu przed rolnikami.
Potrzebne jest jednak zwiększenie prawie 100 razy areału upraw, jakie są w tej chwili dostępne. Oblicza się bowiem, że dla wyprodukowania 100 milionów litrów paliwa potrzeba 250 000 ton trzciny cukrowej.
Niestety wykorzystanie ulęgałek i mirabelek w tym przypadku na pewno nie pomoże.
Maksymilian Dura