Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Bezzałogowe miniśmigłowce będą zwalczać okręty podwodne

Proponowany przez firmy Leonardo, Ultra i L3 Technologies nowej generacji, hydroakustyczny system zwalczania okrętów podwodnych ma być zamontowany m.in. na bezzałogowym miniśmigłowcu SD-150 Hero. Fot. M.Dura
Proponowany przez firmy Leonardo, Ultra i L3 Technologies nowej generacji, hydroakustyczny system zwalczania okrętów podwodnych ma być zamontowany m.in. na bezzałogowym miniśmigłowcu SD-150 Hero. Fot. M.Dura

Firmy Leonardo, Ultra Electronics Command & Sonar Systems i L3 Technologies połączyły wysiłki i opracowują nowej generacji, hydroakustyczny system zwalczania okrętów podwodnych, który będzie łączył ich najlepsze rozwiązania: procesor hydroakustyczny, pławy hydroakustyczne oraz lotniczy sonar opuszczany. Zestaw ten ma być montowany między innymi na bezzałogowych miniśmigłowcach.

Nowy hydroakustyczny system zwalczania okrętów podwodnych ma być połączeniem sztandarowych rozwiązań jakie znajdują się ofercie trzech firm bardzo dobrze znanych w dziedzinie zwalczania okrętów podwodnych (ZOP). Koncern Leonardo udostępnił przede wszystkim opracowany i rozwijany przez siebie procesor hydroakustyczny ULISSES (Ultra-LIght SonicS Enhanced System). Wkładem firmy Ultra Electronics Command & Sonar Systems mają być nowej generacji, miniaturowe pławy hydroakustyczne natomiast L3 Technologies ma dostarczyć opuszczany sonar.

Według koncernu Leonardo gotowy już kompleks hydroakustyczny ma być przygotowany do testów pod koniec 2018 roku, natomiast w 2020 roku będzie dostępny dla ewentualnych nabywców.

image
Firma Ultra jako jedyna proponuje małe pławy hydroakustyczne, które mogą być przenoszone przez drony. Fot. M.Dura

Celem współpracy między trzema firmami jest stworzenie nowoczesnego zestawu zwalczania okrętów podwodnych, który nie tylko będzie zaspokajał wymagania operacyjne klientów, ale również będzie na tyle kompaktowy i lekki, że zmieści się nawet na niewielkich bezzałogowych statkach powietrznych. O tym jak trudnego zadania się podjęto może świadczyć fakt, że jedną z pierwszych platform, na jakiej planuje się zintegrować nowy system, będzie niewielki miniśmigłowiec opracowany przez koncern Leonardo SD-150 Hero (o długości 3,3 m, wysokości 1,2 m, średnicy wirnika głównego 3,5 m, maksymalnej masie startowej 180 kg i ).

Zestaw ma działać w standardowy sposób. Najpierw procesor będzie zbierał i analizował dane otrzymywane poprzez urządzenia łączności z rozlokowanej na morzu bariery pław hydroakustycznych - uwzględniając przy tym warunki hydrologiczne panujące na danym akwenie. Na podstawie tych informacji wskazane zostanie miejsce, gdzie prawdopodobnie przebywa jakiś obiekt podwodny. Jego dokładna lokalizacja będzie możliwa po użyciu sonaru opuszczanego, pracującego na bardzo niskich częstotliwościach.

W tym wszystkim należy jednak pamiętać, że tym razem zadania te mają być już realizowane nie przez typowy śmigłowiec zwalczania okrętów podwodnych, ale przez kilkukrotnie mniejsze drony. Większość rozwiązań jest już jednak praktycznie gotowa, jak np. pławy hydroakustyczne firmy ULTRA, uznawane przez specjalistów za najmniejsze na świecie i jedyne, które są przygotowane do użycia przez drony.

Oferta konsorcjum, którego liderem będzie najprawdopodobniej koncern Leonardo jest bardzo uważnie analizowana przez specjalistów w wielu państwach. Część z nich uważa, że drony klasy Hero (o maksymalnym, zabieranym ładunku użytecznym 70 kg) będą zbyt małe, by mogły zabrać wszystkie elementy budowanego właśnie zestawu. Jednak pojawia się na pewno możliwość stworzenia kompaktowego modułu zadaniowego, dającego zdolność poszukiwania okrętów podwodnych nawet niewielkim jednostkom pływającym – w tym bezzałogowym.

Można w ten sposób dodatkowo zwiększyć bezpieczeństwo załóg śmigłowców ZOP, które działając w oddaleniu od własnych baz lub okrętów-matek są łatwym celem dla systemów przeciwlotniczych, szczególnie będąc w zawisie po opuszczeniu sonaru do wody. I nie chodzi tylko o zagrożenie ze strony myśliwców przeciwnika, ale również ze strony okrętów podwodnych, które prawdopodobnie już niedługo zostaną uzbrojone w rakiety przeciwlotnicze zdolne do odpalenia z położenia podwodnego (np. niemiecki system IDAS).

Reklama
Reklama

Komentarze (13)

  1. Waclaw ADAMSKI

    Co na to \"nasi specjalisci\" forsujacy koniecznosc posiadania przez Polske okretow podwodnych? TO PORONIONY POMYSL. POLSKIE OKRETY PODWODNE NA BALTYKU I duze jednostki rangi NISZCZYCIELE nie maja racji bytu z powodu malego ,ZAMKNIETEGO i wzglednie plytkiego akwenu Baltyku gdzie w dzisiejszych czasach beda bez problemu namierzone i zlikwidowane. Przyklad II wojny swiatowej, NASZE OKRETY zamiast bronic NASZEGO WYBRZEZA I PORTOW ,dla swojego bezpieczenstwa uciekly na Wyspy Brytyjskie i BRONILY INNYCH a my musielismy jeszcze za to placic.Chyba, NASI DECYDENCI MAJA ZAPEDY KOLONIALNE I CIERPIA NA MEGALOMANIE - to MOZE LOTNISKOWCE???? POLSCE POTRZEBNE SA OKRETY DO OBRONY NASZYCH PORTOW I WYBRZEZY. Male,bardzo szybkie,zwinne OKRETY RAKIETOWE I TORPEDOWE,ktore potrafia znienacka zaatakowac agresora i sa trudne do zlokalizowania i namierzenia i KTORE BEDA SKUTECZNIE BRONILY NAS A NIE INNYCH NA OCEANACH. Jezeli okrety podwodne i nisczyciele beda mialy byc skuteczne na Baltyku ,to niech podesla je nam nasi sojusznicy ,ktorzy maja ich pod dostatkiem. Tak jak my to uczynilismy w II Wojnie Sw. Mielismy tego typu kutry od Rosjan po wojnie. Poddaje pod ZDROWOROZSADKOWA ROZWAGE i dyskusje fachowcom,politykom , Ministrowi ,decydentom Sztabu General. i ze Sztabu Mar.Woj . Waclaw ADAMSKI emer.ofic.Mar.Woj.

  2. Admin

    Jako wysunięty hydrolokator / MAD / nośnik pław hydro jak najbardziej, ale nie zamiast tylko obok. Jeżeli zamiast Miecznika i Czapli będą Adele (a wszystko na to wskazuje) to taki dron może być sensownym pomysłem uzupełniającym i luzującym maszynę załogową... pod paroma warunkami. Po pierwsze musi latać przy stanie morza 4-5. Po drugie musi być w pełni zintegrowany z okrętowym systemem walki (ASW) Po trzecie musi dysponować rozsądnymi parametrami długotrwałości lotu (możliwość nie tylko dolotu do strefy, ale także samodzielnego patrolowania) Po czwarte musi mieć możliwość wymiany informacji z obligatoryjnym śmigłem załogowym, z możliwym przejęciem sterowania przez taką maszynę. NIE MUSI I NIE POWINIEN BYĆ UZBROJONY. Najlepiej, jakby jego kompaktowe rozmiary nie uszczuplały możliwości zabierania przez OHPy 2 śmigieł załogowych. W przypadku Wildcata będzie więcej miejsca, taki maluch jak tu opisany może spokojnie być właśnie obok (a nawet tandem takich maluchów). Rosną możliwości ASW, spadają koszty (luzowanie maszyny załogowej), nie narażamy się na utratę ludzi i dużo kosztowniejszego sprzętu w sytuacji znaczącego nasycenia środkami opl, rozpoznania na m.bałtyckim. Wildcat jest bardzo szybką maszyną, dotarcie do oddalonego o nawet kilkadziesiąt kilometrów drona nie zajmie dużo czasu. Okręt podwodny działa skrycie wtedy, gdy operuje na małych prędkościach. W sytuacji wykrycia i próby ucieczki także środki okrętowe, nawet z dużej odległości, namierzą wrogą jednostkę. Wszystko zaś zapoczątkuje taki bezpilotowy nośnik systemów hydrolokacyjnych, namierzając intruza i pozostając w kontakcie (pławy mogą to skutecznie wydłużyć, szczególnie gdyby wrogi okręt nie zdawał sobie sprawy z faktu namierzenia). Ciekawe, czy Japończykom uda się zminiaturyzować (są w tym, jak wiemy, mistrzami) opracowanego przez nich, superMADa? Nowy detektor praktycznie uniemożliwia wrogiemu op swobodne operowanie, gdy w użyciu jest to urządzenie. Adela z jej bardzo dobrym kompleksem ASW, z Wildcatem i takimi bsl-ami byłaby konkretnym argumentem na Bałtyku oraz grupach zadaniowych NATO na Atlantyku.

  3. Davien

    Panie dalej patrzacy, zwiekszenie mocy dla demonstratora ILX-27 oznacza nie tylko montaz nowych silników i przekładni, ale takze wzmocnienie konstrukcji samej maszyny co przekłada sie na wzrost masy, który ogranicza zysk z mocniejszych silników. Sama torpeda bez srodków wykrywania i naprowadzania na smigłowcu niewiele ci da, zwłaszcza ze ten ILX-27 nie bardzo ma skąd wystartować, a nie jest to mała maszyna( prawie 8m dł) Z dronami jest tez taki problem że akurat Rosja mocno inwestuje w WRE i mogłaby zakłócic działanie twoich ILX, zwłaszcza że w tej dziedzinie to my raczkujemy a oni nie. Hobbysta, Saar-6 jest 3x ciezszy od Visby i dłuzszy od niej prawie 20m wiec powodzenia w uzbrojeniu jednostki rozmiarów Visby w to co maja na Saar-6:) A jak byscie nie zauwazyli to prezentowany tu dron nie jest w stanie zwalczać OP, może je jedynie znajdować, ale żeby zaatakowac OP to dalej trzeba wysłać klasyczny smigłowiec. ZOP z ladu będzie praktycznie nieskuteczny, bo OP dawno się wyniesie po pozbyciu sie drona po wynurzeniu.

  4. Harry 2

    Polski przemysł już ma podobny prototyp śmigłowca tylko wojsko jak zwykle zainteresowane jest socjalem. Pisząc wojsko mam na myśli decydentów, kadrę oficerską, bo szeregowiec chce mieć najlepszy sprzęt z możliwych https://www.defence24.pl/mspo-ilx-27-polski-smiglowiec-bezzalogowy

  5. dim

    @Krzysiek S. - Ale to wszystko będzie \"jeżeli\" i \"gdyby\". A faktycznie finanse pochłoną stare fregaty.

  6. Maciek

    Tego niusa dedykuję zwolennikom budowania silnej floty nawodnej. Od zawsze twierdzę, że na Bałtyk nam takiej nie potrzeba a już na pewno nie do zadań zop. Z powietrza można je wykonywać taniej i skuteczniej. A my powinniśmy budować małe okręty uderzeniowe do osłony wybrzeża Ponieważ nie mogą one mieć sensownego systemu opl, muszą walczyć pod osłoną z brzegu lub z powietrza.

  7. KrzysiekS

    Ta maszyna jest zbyt mała może służyć do wykrywania z pokładu okrętu ale jeżeli już by połączyć ją z projektem SOLO (PZL SW-4) to razem dają radę jako pokładowe ZOP wtedy AW101 jak najbardziej z lądu wykonują resztę zadań.

  8. Hobbysta

    I dlatego okret wielkosci Visby ze smiglowcem dronem jest wystarczajacy dla PMW do zwalczania OP. Historie, ze potrzeba duzych i drogich fregat bo niezbedny jest hangar dla smiglowca trzeba miedzy bajki wlozyc. Tak duzy okret ma w Polsce trzy porty- Gdansk, Gdynia i Swinoujscie a okret wielkosci Visby wejdzie prawie wszedzie. Ale nasi admiralowie chca byc wazni na natowskich cwiczeniach. No i chca helikopterem pod samo kasyno. Maksymalna dlugosc okretu dla PMW to 80 m. A to implikuje helikopter dron. I nie jest prawda, ze nie da sie silnie uzbroic mniejszej jednostki - patrz Saar 6 a nawet planowane choc z oszczednosci niezakupione uzbrojenie dla Visby.

  9. Dalej patrzący

    No cóż - N-razy już pisałem o przystosowaniu ILX-27 [po usunięciu niedomiaru mocy] także jako nosiciela magnetometru [co swoja droga przetestowano] czy [na innym egzemplarzu] nosiciela lekkiej torpedy ASW. Np. NLT. I od razu piszę - WIEM - NLT waży około 340 kg, a uzwig ILX-27 koło 300 kg - modernizacja powinna dać udźwig minimum 500-600 kg dla uzyskania i zasięgu i rezerwy masy modernizacyjnej. I operowanie dronów [generalnie] sieciocentrycznie w roju, w stałej dyspozycyjności, w połączeniu z liniami blokadowymi i ich sensorami od wyjścia z Zatoki Fińskiej po linię Kołobrzeg-Bornholm. Szkoda gadać - robi się prototyp za ciężkie pieniądze, potem bryluje na pokazach i wystawach, a potem...nic - wszystko zmarnowane i bez efektu w służbie operacyjnej - i to służbie masowej. A inni, jak to zrobią - to się od nich kupi...dopiero wtedy... Bo pomysły w stylu zakupu drogich AW101 uważam za nieefektywne w relacji koszt-efekt - te pieniądze powinny iść w drony - powietrzne, nawodne, podwodne. To jest Bałtyk, a nie pełne otwarte morze - Bałtyk to ciasna rozczłonkowana i zasadniczo izolowana Sundem zatoka, od brzegu do brzegu dystans jest 100-150 km. Tu flota pełnego morza nie ma zwyczajnie racji bytu - zwłaszcza przy takiej saturacji środków npla. Nieważne czy Mieczniki czy Orki - zwyczajnie jest to nieefektywne na Bałtyk, a porty to gotowe pułapki na widelcu npla - w pierwszej minucie wojny. Drona poślę w kiepską pogode, bo najwyżej stracę sprzęt o relatywnie małej wartości - natomiast nie zaryzykuję ani drogiego AW101, ani życia załogi. To samo ze skalkulowanym ryzykiem operowania w strefie podwyższonego zagrożenia środkami npla - gdy misje i \"marchewka\" sukcesu przemawiają za podjęciem takiego ryzyka. Czas zintegrowanych \"kombajnów\" - czy okrętów nawodnych, czy podwodnych, czy śmigłowców - bardzo zintegrowanych, bardzo drogich i załogowych - na Bałtyku i generalnie w Polskim Teatrze Wojny także lądowym i powietrznym] się skończył już w 2013, wraz z ogłoszeniem koncepcji wojny-powietrzno-morskiej USA na południowym Pacyfiku, tylko nasi stratedzy jakoś tego nie dostrzegli, że dronizacja i sieciocentryczny rój wyparły drogie załogowe systemy zintegrowane - mentalnie dalej tkwią w zimnej wojnie... Tak konstruktywnie - sieć sojuszy Polska-Bałtowie-Skandynawowie - z wzajemnym udostępnieniem portów i lotnisk [co 2-krotnie skróci wymogi zasięgu] i wspólnej infrastruktury sieciocentrycznej - i Rosja ma \"pozamiatane\". Nie wyjdą nie to, że z Zatoki Fińskiej, ale nawet z Petersburga. A już Kaliningrad - izolowany kocioł do likwidacji... A co do dronów wszelkiej maści - poziom automatyzacji, autonomizacji, miniaturyzacji i niezawodności systemowej już dawno przebił pytanie CZY?, a nawet pytanie KIEDY? [bo odpowiedź jest prosta: od kilku lat, kto tego nie robi, zostaje w ogonie], tylko KTO? Pytanie, czy nasi decydenci to w końcu zrozumieją - i to w szerokiej perspektywie generalnego RMA, czy dalej będą klepali kalki systemów zimnej wojny. Bo osobiście mam wrażenie, że im chodzi o podejmowanie decyzji bezpiecznych politycznie dla ich stołeczków, a nie o prawdziwą modernizację WP i wejście w XXI w. Gdzie Polska - przypomnę - jest w strefie geopolitycznego zgniotu - tu żadne \"ersatze\" i klepanie po staremu nie mają racji bytu, bo nieprzyjaciel jest z najwyższej półki.

  10. jaaaaaaaaaaaa

    może my tak Polska pomyślała o czymś takim bezzałogowym tak nieśmiało napisze

  11. bropata

    Ten bezzałogowy mini śmigłowiec zop ma maksymalna masę startową 180 kg, w tym 70 kg ładunku użytecznego. Torpeda zop MU 90 Impact, będąca uzbrojeniem załogowych pełnowymiarowych śmigłowców zop, waży ok. 300 kg i ma ważącą 50 kg głowicę bojową. To zestawienie najlepiej ilustruje przydatność SD-150 HERO jako oręża zop.

  12. dim

    Wyposażać się będą w nie marynarki wojenne krajów normalnych. Gdy Polacy, w tym czasie i za podobne pieniądze z PKB, niby-to-remontować będą kolejne fregaty, z poprzedniej epoki technicznej.

  13. Sternik

    I to jest droga na takie małe bajorko jak Bałtyk a nie inwestowanie w okręty po miliard € sztuka które mają przeżywalność 1-2 godziny. A tym co na powierzchni zajmą się rakiety Kongsberga z MJR, byle wreszcie została prawidłowo skonfigurowana. Jest nowy dowódca 3 Flotylli to może i z MJR zrobi porządek.