- Wiadomości
Apel niemieckich liberałów: "nie" dla wycofania broni atomowej
”Jeśli niewielka ilość broni zostałaby wycofana, my jako Niemcy nie bylibyśmy w stanie, przedstawiać swoich wartości w tej sprawie w NATO oraz nie moglibyśmy dłużej bronić naszych interesów” - powiedział gazecie „Welt am Sonntag” Alexander Graf Lambsdorff. Kwestia obecności broni atomowej na terenie Republiki Federalnej jest jednym z punktów, które dzielą ugrupowania uczestniczące w trwających obecnie negocjcacjach nad utworzeniem nowego gabinetu po wrześniowych wyborach do Bundestagu.

W programie wyborczym "Zielonych" tradycyjnie znalazły się postulaty dotyczące redukcji zbrojeń Niemiec i Europy oraz globalnego wyeliminowania broni atomowej, co w przypadku Niemiec oznaczałoby pozbycie się z ich terytorium amerykańskich bomb nuklearnych przechowywanych w Nadrenii-Palatynacie. Warto przypomnieć, że w Białej Księdze polityki obrony i bezpieczeństwa opublikowanej w 2016 roku (już po agresji Rosji na Ukrainę) przez rząd CDU/CSU i SPD stwierdzono, że strategiczne zdolności nuklearne NATO, szczególnie Stanów Zjednoczonych, są zasadniczą gwarancją bezpieczeństwa sojuszników. Niemcy są integralną częścią polityki nuklearnej i planowania Sojuszu, jako uczestnik programu Nuclear Sharing.
Według Białej Księgi, zgodnie z koncepcją strategiczną Paktu z 2010 roku Berlin chce uczestniczyć w tworzeniu warunków do rozbrojenia jądrowego (koncepcja zakłada utrzymanie broni jądrowej NATO tak długo, jak istnieje zagrożenie jej użycia). Punkt dotyczący broni nuklearnej jest o tyle ważny, że sprzeciw wobec jej obecności na ternie Niemiec był jednym z filarów, które legły u podstaw utworzenia partii Zielonych w 1980 r. Jeszcze w czasie kampanii przeciwne stanowisko, bliskie CDU/CSU, zajął lider FDP Christian Lindner, który skrytykował pomysł wycofania amerykańskiej broni atomowej. Postulat ten w czasie kampanii został przedstawiony przez szefa SPD Martina Schulza.
Czytaj więcej: Niebezpieczna gra Schulza. Na celowniku jądrowe odstraszanie [KOMENTARZ]
"To byłoby krótkowzroczne: wpływ ma tylko ten, kto zasiada we wszystkich decydujących gremiach, ma posłuch i głos u swoich partnerów" - powiedział przedstawiciel niemieckich liberałów. Rozmowy nad utworzeniem tzw. jamajskiej koalicji wciąż trwają. Według komentatorów nie widać na razie szansy na ich rychłe zakończenie, a część obserwatorów przewiduje, że negocjacje między chadekami, FDP (żółty) oraz "Zielonymi" mogą być najdłuższe w historii i pobić rekord z 2013 roku, kiedy rozmowy dotyczące utworzenia nowego rządu trwały 86 dni.
WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133