Reklama

Geopolityka

Amerykański niszczyciel broni swobody pływania. Chiny protestują

Fot. US Navy
Fot. US Navy

Amerykański niszczyciel USS „Stethem” realizuje operacje w pobliżu Wysp Paracelskich i pomimo, że znajduje się na wodach międzynarodowych to swoim zachowaniem prowokuje Chińczyków do coraz bardziej nerwowego działania.

Administracja Donalda Trumpa zatwierdziła kolejną już operację FONOP (Freedom of Navigation), w ramach której amerykańskie okręty bronią swobody pływania przy spornych wyspach Spratly i Paracelskich zajętych przez ChRL na Morzu Południowochińskim.

Amerykanie wysyłają w tym celu na sporne wody pojedyncze niszczyciele rakietowe typu Arleigh Burke. W styczniu 2016 r. był to np. niszczyciel USS „Curtis Wilbur”, który manifestował swoją obecność szczególnie koło wyspy Triton, do której roszczą swoje prawa również Wietnam i Tajwan. Ostatnią operacją FONOP było zadanie realizowane 24 maja 2017 r. przez okręt USS „Dewey” pływający m.in. w pobliżu rafy Mischief Reef, jednej z siedmiu sztucznych wysp budowanych przez Chiny na Morzu Południowochińskim.

Podobną misję wykonuje obecnie niszczyciel USS „Stethem”, który od niedzieli 2 czerwca 2017 r. pływa w odległości 12 mil morskich od spornych Wysp Paracelskich - w tym koło wyspy Triton.

Amerykanie wybrali do działania najtrudniejszy politycznie akwen, ponieważ Wyspy Paracelskie były uważane przez Chińczyków za własne wcześniej niż wyspy Spratlay. Zostały one bowiem zajęte przez wojska Chińskiej Republiki Ludowej już w 1974 r. (pomimo, że z punktu widzenia umów międzynarodowych należały one do Wietnamu Południowego). Roszczenia Pekinu w odniesieniu do archipelagu Spratly są natomiast o wiele późniejsze, o czym świadczy fakt, że budowa przez ChRL sztucznych wysp ruszyła dopiero pod koniec 2013 r.

Wizyty amerykańskich okrętów w rejonie spornych akwenów stają się coraz częstsze, pomimo że wywołują one bardzo nerwową reakcję władz w Pekinie. Działania te łączy się ze zgodą Białego Domu na sprzedaż dużego pakietu uzbrojenia do Tajwanu oraz z pretensjami do Chin o niewspieranie w odpowiedni sposób sankcji w odniesieniu do Korei Północnej.

Zaprzeczają temu Amerykanie, którzy określają program FONOP tylko jako legalne działanie podkreślające wolność żeglugi, realizowane zarówno na Morzu Południowochińskim, jak i na innych akwenach. Wolności tej nie mogą według Waszyngtonu zagrażać roszczenia Chin oraz innych państw będących w sporze o wyspy - w tym: Brunei, Filipin, Malezji Tajwanu i Wietnamu.

Jak na razie reakcja Chin kończy się na protestach dyplomatycznych oraz częstych przelotach chińskich samolotów wojskowych w pobliżu amerykańskich okrętów. W swoim ostatnim oświadczeniu, rzecznik prasowy ministerstwa spraw zagranicznych Chin Lu Kang wskazał, że: „Pod pretekstem wolności pływania, strona amerykańska po raz kolejny wysłała okręt na chińskie wody terytorialne w pobliżu wysp Xisha [Paracelskich] bez zgody Chin, łamiąc chińskie prawo i stosowne prawo międzynarodowe, naruszając suwerenność Chin i zakłócając pokój, bezpieczeństwo oraz porządek na tych wodach”.

Przedstawiciele ChRL oceniają przy tym, że Amerykanie „…celowo wywołują problemy na Morzu Południowochińskim, a także prowadzą działania przeciwne do tych, które realizują inne kraje w regionie, dążące do stabilności, współpracy i rozwoju”. Dlatego: „Chiny wysłały okręty i samoloty bojowe w celu ostrzeżenia amerykańskiego okrętu”.

Tymczasem Amerykanie określają swoje działania jako rutynowe. Wskazują również, że to „Chiny wykorzystując wojskową i ekonomiczną siłę, by zniszczyć porządek ustalony mowami międzynarodowymi...” oraz że sztuczne wyspy nie powinny dawać takich samych praw jak naturalne.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. olo

    Brawo USA nie ma zgody na jednostronne ustalanie nowych granic wbrew ONZ. Dziś ten akwen a jutro Bałtyk, Morze Czarne czy całe oceany staną się własnością Chin ? PKB Chin wyhamowuje a to pokazuje że za chwilę zaczną się problemy wewnętrzne Chin bo jakby nie zakłamywać przecietny Chińczy za miskę ryżu nie chce umierać.

    1. Red

      Nie bronie chińskich roszczeń ale nie ma monopolu na rządzenie światem a nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu. Ten jeden okręt to tylko symbol nic więcej. Chiny to potęga i USA o tym wiedzą. Nie warto się więc tu spinac.

  2. Naiwny

    Z tego pływania nic nie wynika - pic i tyle. Jeśli amerykańska marynarka wojenna będzie np. eskortować wjetnamskich rybaków łowiących ryby na tych wodach to coś to będzie warte. A takie pływanie nic nie zmienia. Amerykanie China nie poskoczą - nie te czasy.

  3. Rain

    Chińczycy naprawdę myśleli, że Amerykanie spłacą zadłużenie? A po co, skoro można wziąć wierzyciela za twarz :)W Europie porządku pilnować będzie Polska i reszta.

    1. gts

      A czasem chinczycy to mysleli ze moga sobie zajac dowolna wyspe na doeolnym morzu czy ocenie, zalac betonem i zrobic wokol niej swoje wlasne wody terytorialne? Chlopcow poniosla fantazja. Wystarczy sobie popatrzyc gdzie te wyspy sa i od razu wiadomo ze prawo do nich to moze miec kilka innych krajow w tym wietnam. Tego nie robia ani amerykanie ani zaden inny kraj cywilizowany. Taka pelzajaca polityke prowadza tylko dwa kraje na swiecie i sa to i Chiny i Rosja. Napdaja, zajmuja teryrotium i teraz to juz ich, po czym zaczynaja jeszcze twierdzic ze to od zawsze bylo ich. Krym rosyjski, jasne... tak samo wlasnie postepuja chiny. Wywodza sie wszakze z jednego systemu - komunizmu. Raz zdobytej ziemi nie oddamy, morza, stanowisk, wladzy... komuna dziecko Marksizmu. Lewica zaraza toczaca jak rak wszystkie kraje swiata. Matka terroryzmu militarnego i terroru politycznego.

Reklama