Reklama

Siły zbrojne

Amerykanie formują "nową" brygadę pancerną. Trafi do Polski?

Fot. Maj. Adam Weece/US Army.
Fot. Maj. Adam Weece/US Army.

Amerykańska armia poinformowała o planie przeformowania jednej z brygad lekkiej piechoty na jednostkę pancerną. Nie jest wykluczone, że w ramach jednej z przyszłych rotacji zostanie ona rozmieszczona w Polsce. Decyzja US Army jest sygnałem, że „pancerz” wraca do łask z uwagi na pogarszającą się sytuację w zakresie bezpieczeństwa na świecie.

Wojska lądowe Stanów Zjednoczonych zdecydowały się na przeformowanie jednej z brygad lekkiej piechoty – 2. Brygadowego Zespołu Bojowego 3. Dywizji Piechoty na jednostkę pancerną. Tym samym w czynnej US Army będzie łącznie 10 brygad pancernych, a łącznie z Gwardią Narodową – 15 takich jednostek.

2. Brygada ma otrzymać 87 czołgów Abrams ze zmodernizowanymi systemami obserwacyjnymi, 138 BWP/BWR Bradley i 18 haubic samobieżnych Paladin. Dostawy „ciężkiego” sprzętu mają rozpocząć się latem, a brygada zostanie formalnie przekształcona w jednostkę pancerną w październiku 2017 roku.

Z kolei w 2018 roku ma się rozpocząć cykl szkoleń, a w 2019 zostanie przeprowadzona rotacja w centrum treningu bojowego, będąca istotnym krokiem do uzyskania przez brygadę zdolności operacyjnej. Jednostki brygady będą dalej stacjonować w Fort Stewart w stanie Georgia, a jej liczebność zmieni się w niewielkim stopniu (obecnie wynosi 4,200 żołnierzy).

Decyzja o zwiększeniu liczby brygad pancernych w US Army jest bardzo istotna z punktu widzenia działań w ramach NATO. Została ona podjęta w związku ze zidentyfikowaniem przez sekretarza obrony Ashtona Cartera istotnych zmian w środowisku bezpieczeństwa. Należy pamiętać, że wojska lądowe Stanów Zjednoczonych rozmieszczają rotacyjnie brygady pancerne (bądź też planują tego typu działania) w Korei Południowej, Europie oraz na Bliskim Wschodzie.

W dwóch pierwszych wypadkach obecność ma mieć na pewno charakter ciągły. Jednocześnie działania opierają się nie o jednostki bazujące na stałe w danym obszarze, ale rotowane z USA. To powoduje duże obciążenie wojsk pancernych. Każda „bojowa” rotacja wymaga bowiem przygotowania, osiągnięcia wysokiego poziomu bojowej a następnie jej odtworzenia już w miejscach stałego stacjonowania.

Uformowanie dziesiątej czynnej brygady pancernej ma zapewnić amerykańskim dowódcom większą elastyczność, jeżeli chodzi o użycie „ciężkich” związków taktycznych, w tym w ramach planowych rotacji. Jest też jednak bardzo wyraźnym sygnałem, że wojska pancerne znów zyskują na znaczeniu.

Wiąże się to z pogarszającą się sytuacją w zakresie bezpieczeństwa, w tym zagrożeniem ze strony Rosji. Z polskiego punktu widzenia jest to o tyle znaczące, że mowa tu o brygadzie należącej do dywizji, która wydzieliła inny „ciężki” związek (1. Brygadowy Zespół Bojowy) do ćwiczeń Anakonda 2016. Nie można więc wykluczyć, że za kilka lat w rotacyjnej obecności w Polsce weźmie udział jednostka, która stanie się z brygady lekkiej piechoty związkiem pancernym.

Warto jednak również zauważyć, że sam ujawniony przez Amerykanów plan sformowania nowej brygady pancernej jest dowodem na to, jak długo należy oczekiwać na odwrócenie efektów cięć budżetowych. Pomimo, że 2. Brygada jest formowana na bazie istniejącej jednostki i z wykorzystaniem posiadanego już przez Amerykanów sprzętu (po ewentualnej modernizacji), osiągnie ona zadowalający stopień gotowości bojowej nie wcześniej niż po rotacji w centrum szkoleniowym, która jest planowana na 2019 rok.

Widać więc wyraźnie, że odtwarzanie zdolności bojowej jest procesem czasochłonnym, nawet w wypadku sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych. Decyzje o redukcjach strukturalnych, podejmowane często lekkomyślnie i w ramach błędnej oceny środowiska bezpieczeństwa niemal zawsze wywierają długofalowe skutki.

Warto, by decydenci w krajach NATO o tym pamiętali, jeżeli za kilka lat dojdzie do poprawy sytuacji międzynarodowej. Przeprowadzanie redukcji jest bowiem relatywnie łatwe i przynosi szybkie korzyści (np. w postaci oszczędności budżetowych). Wydaje się jednak, że bardziej racjonalnym rozwiązaniem jest dążenie do zachowania posiadanego potencjału, aby być gotowym na sytuację, w której zagrożenie – być może niespodziewanie, jak miało to miejsce w 2014 roku – znów wzrośnie.

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. marzan

    Dziwna brygada pancerna, która bojowych wozów piechoty ma prawie dwa razy więcej niż czołgów.

  2. feefef

    w usa jednak taka nasza obrona terytorialna moze miec wojska pancerne a u nas nie. ciekawe czemu.

    1. Konvi

      To nie jest obrona terytorialna, przeczytaj czym jest NG w USA i wtedy mędrkuj.

  3. nie/rozbawiony

    Coraz bardziej agresywne działania NATO w Europie skierowane przeciwko Rosji, mogą w końcu doprowadzić do wybuchu konfliktu zbrojnego. Ze względu na swoje położenie geograficzne Polska jest narażona na szczególnie tragiczne tego konsekwencje. Obecnie można zaobserwować wzmożenie aktywności zachodnich ośrodków walki propagandowej, które tworzą wręcz wojenną atmosferę. Wojna już więc w pewnym sensie trwa, chociaż na razie tylko na płaszczyźnie propagandowej. Stale zwiększa się obecność militarna NATO w Polsce: powstaje amerykańska baza rakietowa, cyklicznie przeprowadzane są manewry wojskowe, tworzone są tzw. batalionowe grupy bojowe, a teraz planuje się rozmieszczenie już nawet brygady pancernej. Nie służy to jednak zwiększeniu bezpieczeństwa państwowego, a wręcz przeciwnie, gdyż w konsekwencji terytorium Polski może stać się wojenną areną. Zaraz zapewne odezwą się co poniektórzy komentatorzy, którzy będą żarliwie zapewniać, że obowiązkiem Polski jest wspierać sojuszników z NATO. Z góry odpowiem na ich przewidywalne argumenty: obowiązkiem Państwa Polskiego jest zapewnienie bezpieczeństwa Obywatelom Polskim. Dlatego moim zdaniem, moja Ojczyzna - Polska powinna być państwem neutralnym i nie należeć do agresywnego sojuszu wojskowego. Uważam w związku z tym, że powinniśmy postępować zgodnie z mądrymi i wyjątkowo aktualnymi słowami Urho Kekkonena, wieloletniego premiera i prezydenta Finlandii, który powiedział: „Nie szukajcie przyjaciół daleko, a wrogów blisko”.

    1. Scypion Młodszy

      Neutralność w wydaniu Putina jest rozumiana jako podporządkowanie się Rosji i pozostaniem w jej strefie wpływów, czego nie życzę sobie i reszcie Polaków. Doświadczenie w byciu rosyjską kolonią przerabialiśmy przez 50 lat i wystarczy by wyciągnąć właściwe wnioski jak to może wyglądać teraz. Już od starożytności znana jest i sprawdzona w niezliczonych sytuacjach maksyma, Si vis pacem, para bellum. Pana twierdzenia są wyważaniem otwartych drzwi i w świetle historii są śmiesznym żartem.

    2. Basenji

      nie/rozbawiony - neutralność w Środkowej Europie, wobec Rosji? Jak sobie to wyobrażasz? Ruscy szanują tylko silnych, o czym przekonujemy się od kilkuset lat. Żadna inna opcja wobec nich niestety nie wchodzi w rachubę. Do tego, wzorem Finlandii - zdecydowanie łatwiejszy dostęp do broni. Kilka - kilkanaście milionów sztuk broni palnej jest zdecydowanie argumentem, który nawet Iwan weźmie pod rozwagę.

  4. Morgul

    "wyraźny sygnał że wojska pancerne wracają do łask ..." w świetle likwidacji jednostki pancernej prze GB jest chyba śmiesznym wnioskiem

    1. nemo

      Może raczej w świetle rozszerzenia sił pancernych USA, decyzja o likwidacji jednostki pancernej przez GB jest śmieszna? Czas pokaże. Cena ropy rośnie, może Rosja zbalansuje budżet i dodatkowe czołgi nie będą potrzebne.

  5. Radek79

    Amerykanie dobrze zabezpieczą swoje interesy w Polsce i okolicach w brew opinii pewnych ludzi.Prawdziwa polityka istnieje poza naszym zasięgiem wzroku.

  6. Tom

    W naszych warunkach raz skasowane jednostki są nie do odtworzenia, pod żadnym więc pozorem nie wolno nam tego robić.