Geopolityka
Al-Asad: Skupiamy się na obronie największych miast, nie ma mowy o moim ustąpieniu.
Al-Asad przyznaje, że powstańcy kontrolują rozległe tereny wiejskie w rejonach przygranicznych, a jego siły koncentrują się na utrzymaniu największych miast. Z kolei Rosja niezmiennie stoi u jego boku.
Wypowiedź ta miała miejsce podczas spotkania prezydenta Syrii z liderem głównej opozycyjnej partii w Turcji Republikańskiej Partii Ludowej, które odbyło się w Damaszku. Baszar al-Asad stwierdził, że "nie możemy kontrolować całej Syrii, skupiamy się na dużych miastach. Na wsiach są zamachy terrorystyczne".
Słowa te potwierdzają obraz, który wyłaniał się na podstawie głównie opozycyjnych relacji z tego objętą wojną domową kraju. Na ich podstawie można było wnioskować, iż w rękach rebeliantów znalazły się tereny wiejskie przy granicy z Turcją, Irakiem i Jordanią, a także niektóre miasta, jak ar-Raqqa i Deir ez-Zor.
CZYTAJ TEŻ: Syryjski reżim odbija strategiczne terytoria
Niemniej jednak reżim nie daje za wygraną i prowadzi bombardowanie obszarów zajętych przez opozycję we wszystkich większych miastach, począwszy od Aleppo na północy, przez niedawno opanowane ar-Raqqa, Deir ez-Zor, a także Homs, Hama, Deraa, a na Damaszku skończywszy. Od czasu do czasu, większe zgrupowania sił al-Asada przeprowadzają operacje, w celu likwidacji kryjówek rebeliantów w miastach, lub w celu odbicia kluczowych dróg komunikacyjnych.
CZYTAJ TEŻ: Syryjska armia regularna i milicje rozpoczynają szturm na Homs
W samym Aleppo, drugim najważniejszym po Damaszku mieście, sytuacja daleka jest od rozstrzygnięcia, mimo ogłaszanych wielokrotnie przez rebeliantów kolejnych sukcesów. Może o tym świadczyć fakt, iż odwiedzający na początku marca północną część kraju lider Syryjskiej Koalicji Narodowej Moaz al-Khatib nie zdecydował się udać do Aleppo.
Z kolei w Homs, trzecim największym mieście, w dzielnicy Baba Amr, którą wizytował kilka miesięcy temu sam Baszar al-Asad, według ostatnich doniesień opozycji doszło do przełamania oblężenia prowadzonego przez siły rządowe przez bojowników.
Siły al-Asada niedawno zmuszone zostały nawet do ucieczki do sąsiedniego Iraku, gdy powstańcy zajęli ich posterunek w Yaarabiyi. W zasadzce przygotowanej, jak się dzisiaj okazuje, przez iracki oddział al-Kaidy, zginęło wtedy 48 syryjskich i irackich żołnierzy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Konflikt syryjski wdarł się do Iraku
Z kolei na południowym - zachodzie Syrii to oenzetowskie siły obserwacyjne UNDOF zostały zmuszone do ucieczki do Izraela - z obawy o własne bezpieczeństwo, z jednej strony zagrożone przez przypadkowy ostrzał ze strony al-Asada, a z drugiej przez nieobliczalne zbrojne grupy opozycyjne, które niedawno zwolniły wziętych wcześniej do niewoli 20 filipińskich obserwatorów.
W kontekście nieprzewidywalności i różnorodności rebeliantów warto wspomnieć o informacjach o dżihadystach - obywatelach francuskich walczących przeciwko al-Asadowi. Fakt ten zdradził francuski minister spraw wewnętrznych Manuel Valls w wywiadzie dla telewizji BFM TV. Według podległych mu służb w Syrii może znajdować się obecnie kilkudziesięciu takich ekstremistów.
Być może właśnie w celu zmniejszenia wpływów radykałów muzułmańskich, brytyjscy, francuscy i amerykańscy doradcy wojskowi zajmują się szkoleniem reprezentujących świecką ideologię bojowników na terenie Jordanii o czym donosi "Der Spiegel".
Jeśli nawet tak jest, to plany zmierzające do osłabienia radykałów mogą pokrzyżować tym państwom główni sojusznicy Stanów Zjednoczonych w Zatoce, czyli Arabia Saudyjska i Katar, które zaopatrują nawet najbardziej skrajne organizacje w broń. Metody terrorystyczne oraz fanatyzm najlepiej sprawdzają się walce przeciwko liczniejszej i lepiej uzbrojonej armii syryjskiej. Obie monarchie mają do tego nawet mandat Ligi Państw Arabskich, która postanowiła o tym w zeszłą środę.
Mimo wszystkiego, co napisano powyżej prezydent Syrii Baszar al-Asad nie zamierza składać broni, ani tym bardziej rezygnować ze stanowiska, gdyż jak powiedział 3 marca br. w orędziu do narodu, i tak nie zakończy to walk.
Al-Asad dał również jasno do zrozumienia, że nie zamierza negocjować ani ze zbrojną opozycją, dopóki ta nie złoży broni, ani z wspieraną przez Zachód i Zatokę Syryjską Koalicją Narodową. Rozwiewa to nadzieje tych, którzy uważali, że rząd syryjski zmienia swoje stanowisko, czego można było domniemywać z wypowiedzi tamtejszego MSZ.
Rosja tymczasem podtrzymuje swoją oficjalną linię, tzn. wyklucza możliwość ustąpienia al-Asada, wzywa do rozmów pokojowych i krytykuje Zachód i państwa arabskie za finansowanie i dozbrajanie opozycji, przy równoczesnych apelach o wypracowanie porozumienia mogącego zakończyć rozlew krwi. Stanowisko to wyraził Siergiej Ławrow, który przyjął przedstawicieli syryjskiej opozycji koncesjonowanej przez rząd, czyli Narodowego Komitetu Koordynacyjnego na rzecz Przemian Demokratycznych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Rosja wciela w życie plan kontrolowanego upadku al-Asada. Jaka będzie przyszła Syria?
Nie wyklucza to jednak, nakreślonego przez nas wariantu alternatywnego, który miałby polegać na dopuszczeniu do kontrolowanego upadku syryjskiego reżimu, co w razie niekorzystnego dla Rosji rozwoju wypadków pozwoliłoby jej zachować więcej wpływów niż choćby w Libii, gdzie doszło do rozpadu państwa i utraty przez Rosję bardzo ważnego partnera w interesach.
Marcin Toboła
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie