Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Afganistan: Karzaj wyciąga rękę do Talibów. Mułła Omar na prezydenta?
Obecny prezydent Afganistanu Hamid Karzaj stwierdził, że lider Talibów Mułła Omar może kandydować w nadchodzących wyborach. Zachęca również do większego zaangażowania islamskich radykałów na afgańskiej scenie politycznej.
Afgański prezydent zaakceptował udział radykałów w życiu politycznym pod warunkiem, iż wyrzekną się oni terroryzmu i związków z al-Kaidą. Karzaj powiedział także, że jego celem nigdy nie była eliminacja Talibów, a ich deradykalizacja i integracja w afgańskim społeczeństwie.
Czytaj też: Afganistan będzie jeszcze drogo kosztował Amerykanów
Słowa Karzaja, które padły podczas jego wizyty w stolicy Kataru, gdzie powstaje biuro do kontaktów z Talibami mogą świadczyć nie tylko o tym, że rzeczywistym celem państw interweniujących nie było utworzenie nowoczesnego świeckiego Afganistanu, ale również o porażce w walce z terroryzmem.
Czytaj też: Talibowie zaatakowali posterunek w Pakistanie - 31 zabitych
Tajemnicą poliszynela bowiem jest, że w Północnym Waziristanie bezpieczną przystań dla swoich bojowników utworzyli Dżalaluddin Hakkani i Gulbuddin Hekmatjar (tak zwani dobrzy Talibowie) podejrzewani o bardzo dobre stosunki z armią i wywiadem pakistańskim ISI. W tym regionie działać mogą spokojnie różnego rodzaju rebelianci i terroryści, którzy z czasem mogą podejmować działalność terrorystyczną zarówno przeciwko Zachodowi, jak i Indiom - głównemu przeciwnikowi Pakistanu.
Karzai potrafi zaskakiwać
Afgański prezydent znany jest równocześnie z tego, że potrafi zaskakiwać niekonwencjonalnymi wypowiedziami, by po chwili robić co innego. Przykład tego miał miejsce na początku marca podczas wizyty sekretarza obrony USA Chucka Hagela, gdy Karzaj oskarżył Amerykanów o współpracę z terrorystami, gdyż rzekomo służy to ich interesom. (Biały Dom został wywołany do tablicy i zaprzeczał takim powiązaniom, a Karzaj kilka tygodni temu oskarżył dziennikarzy o błędną interpretację jego słów). Innym razem wypowiadając się na temat afgańskich zasobów stwierdził, że "Amerykanie zwrócili się do mnie z oficjalną prośbą, żebym im dał dostęp do metali ziem rzadkich, i dam im to, o co proszą".
Czytaj też: Polska aktywniej włączy się w walkę o metale ziem rzadkich? To kwestia bezpieczeństwa naszego kraju
Wszyscy chcą rozmawiać z Talibami
Karzaj, uważany jest z kolei przez Talibów za marionetkę Zachodu, nie jest jednak jedynym, który podejmuje próby wciągnięcia bojowników i terrorystów do struktur państwa - zależy na tym przede wszystkim Pakistanowi, a także, najprawdopodobniej samemu prezydentowi USA Barackowi Obamie.
Pierwsze wzmianki o rozmowach Waszyngtonu z Talibami pojawiły się w 2011 roku na łamach New York Times. Choć rozmowy rozpoczęte w drugiej połowie 2010 r. miały bardziej charakter krótkiej wymiany zdań, w celu rozpoznania przeciwnika niż poważnych negocjacji, już wtedy pojawił się powtarzany dzisiaj przez Karzaja postulat zerwania więzów z al-Kaidą w zamian za udział w afgańskiej władzy.
Rok później powstanie biura w Katarze do kontaktów z Talibami było przesądzone, a wśród sojuszników w NATO, w Afganistanie i Pakistanie powstał konsensus co do tego, że jakiś rodzaj porozumienia z Talibami jest konieczny do ustabilizowania sytuacji w kraju, czego nie potrafiła dokonać nawet 130 tys. armia Sojuszu i coraz liczniejsze afgańskie siły bezpieczeństwa. Równocześnie prowadzono coraz intensywniejsze negocjacje na linii Kabul - Islamabad organizowane przez Wielką Brytanię, co wywoływało irytację u Talibów. Pokazywało to jednak, że Pakistan może w przyszłości odegrać kluczową rolę w kontrolowaniu sytuacji w Afganistanie, co nie jest z kolei na rękę ani USA, ani Karzajowi, ani Indiom. Pakistan może odegrać taką rolę pod warunkiem, że Stany Zjednoczone zrezygnują z aktywnego wsparcia rządu w Kabulu. Walka o wpływy w Azji Środkowej z Rosją i Chinamy, w tym o bogate złoża surowców wskazują jednak, że jest to nieprawdopodobne.
Czytaj więcej: Rosja wejdzie do Afganistanu? "To dla bezpieczeństwa regionu"
Oswoić terrorystów
Ostatnie wypowiedzi Karzaja, choć kontrowersyjne, potwierdzają jeszcze jedno - a mianowicie linię głównych graczy zaangażowanych w Afganistanie wobec terrorystów. Polega ona na tym, że niemal każdy bojownik, czy terrorysta może zostać w przyszłości afgańskim politykiem. Wystarczy deklaracja, że zrywa z przeszłością i rozpoczyna nowe życie. Pomijając to, jaki program polityczny może realizować ktoś, kto walczył z edukacją dziewczynek, warto zwrócić uwagę na to, że dawnych przyzwyczajeń nie da się chyba łatwo wykorzenić - patrz historia Abdelhakima Belhadża z Libii.
Marcin Toboła
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie